Ojcowie najczęściej podjeżdżają samochodami niedaleko wejścia.
Uchylają drzwiczki, z których wypada malec, a ten sam już dalej biegnie
do furtki. Ogląda się na tatę, który jeśli jeszcze nie odjechał,
to wesoło macha ręką na pożegnanie przez uchylone okno auta. Potem
wóz zawraca z piskiem opon i znika za zakrętem.
Matki przeważnie bardzo się spieszą. Ciągną za sobą chłopca
czy dziewczynkę, dzieci zaś wloką się jak na skazanie. Mamy popędzają
kapryszące dzieci, bo praca czeka. Wchodzą razem z synem lub córką
do przedszkola albo podprowadzają dzieci pod drzwi. Potem już same
wracają i pospiesznie biegną do tramwaju lub autobusu.
Najspokojniej jest z babcią - nawet krok jest podobny
i nie trzeba podbiegać. Idą z nią, rozmawiają, babcia jeszcze na
koniec poucza, co mają robić. Czyli - ładnie zjeść obiadek, nie zgubić
rękawiczek na spacerze, a najważniejsze to nie spocić się. Pożegnalne
buziaczki nie mają końca.
Mieszkam naprzeciwko przedszkola i codziennie widzę to
już od samego rana. Idąc rano do pracy, mijam całe grupy odprowadzaczy.
Niejeden raz ta droga okraszona jest łzami dziecka, małe twarzyczki
przeważnie są smutne i wcale nie słychać przy tym wesołych głosów
czy radosnych pokrzykiwań. Może raczej tak bywa w drugą stronę, gdy
już wracają do domu, ale to widuję rzadziej, bo sama wracam jeszcze
później. Dzieci w przedszkolach spędzają czasami więcej czasu niż
ich rodzice w pracy...
Już od dawna chciałam opisać te scenki, i wreszcie gdy
się do tego zabrałam, życie codziennie dopisuje ciąg dalszy. Nie
będę się nad tym rozwodziła, bo sprawy te są bardzo bolesne i po
niejednej jeszcze długo nie będziemy mogli otrząsnąć się ze zdumienia
i przerażenia. Tak, tak, maltretowanie dzieci to teraz temat powszedni,
media pełne są opisów skutków tych patologii. Tylko jakoś nie słychać,
by tak samo często sięgano do korzeni tego zjawiska.
Wróćmy jednak do tematu. A więc - na wsi jest to mniej
widoczne, ale w miastach przedszkola są instytucjami powszechnymi
prawie tak jak szkoły. Do zerówki chodzą prawie wszystkie dzieci
- faktycznie więc obowiązek szkolny zaczyna się od sześciu lat.
W przedszkolu realizowany jest program edukacyjno-wychowawczy.
Spotkania na Dzień Mamy lub Babci - to prawdziwy pokaz śpiewu i tańca.
Ślady postępów widoczne są też na tablicach przy wejściu - rysunki
i prace plastyczne zdobią ściany poczekalni i każdy rodzic obowiązkowo
wyszukuje dzieła swojej pociechy, chwali je i zachwyca się. Na ścianach
tamże wisi program zajęć, różne ogłoszenia dyrekcji przedszkola oraz
- jadłospis. Gdy przyjdzie się nieco wcześniej, można zobaczyć w
rękach dziecka kanapkę z pasztetem czy kawałek ciasta lub jabłko.
To podwieczorek.
Czy ktoś zauważył, czym pachnie w przedszkolu? Czy to
jest zapach dziecinnego pokoju, mleka, umazanej buzi, słodkiego dziecięcego
ciałka? Nie! Jest to zapach garkuchni, wiadra i mokrego mopu oraz
wielu skarpetek. I choć wychowawczynie są wspaniałymi opiekunkami,
to - czy tak pachnie szczęśliwe dzieciństwo?
Pomóż w rozwoju naszego portalu