Kl. Michał Wodzicki: Mija 50 lat od chwili, kiedy otrzymał Ksiądz Biskup święcenia kapłańskie. Jak młody maturzysta trafił do łódzkiego seminarium?
Bp Ireneusz Pękalski: Każdy, kto wstępuje do seminarium, z pewnością najpierw stawia sobie pytanie, czy kapłaństwo jest jego powołaniem, czy taki plan ma wobec niego Pan Bóg? Jestem bardzo wdzięczny Bogu za to, że właściwie w latach dziecięcych dał mi łaskę odkrycia kapłaństwa jako mojej drogi życia, zgodnej z Jego wolą. Dlatego też m.in. w podaniu o przyjęcie do II Liceum Ogólnokształcącego w moim rodzinnym mieście, zgodnie z ówczesnymi możliwościami, napisałem, że wybieram język łaciński jako drugi język obcy. Dzięki szczególnej łasce Bożej nigdy nie miałem wątpliwości, czy kapłaństwo jest moim powołaniem. Dlatego jako młody maturzysta w 1968 r. zaraz „trafiłem do łódzkiego seminarium”.
Reklama
Co w formacji do kapłaństwa było najtrudniejsze?
Na początku pewną trudnością była konieczność dość radykalnej zmiany relacji z najbliższymi. Nigdy przedtem nie miałem doświadczenia oddalenia od rodziny, np. wakacje zawsze spędzaliśmy razem. Ponadto po raz pierwszy w życiu znalazłem się w dużej grupie osób, których w zdecydowanej większości przedtem nie znałem. Głębsze relacje z nimi budowałem bardzo powoli. Jednakże – wbrew pozorom – nawiązywanie relacji z nieznanymi mi osobami do dziś stanowi dla mnie pewien problem. Odnośnie do formacji duchowej, na początku miałem trudności z rozumieniem i odprawianiem codziennego rozmyślania. W latach mojej młodości nie zetknąłem się np. z Ruchem Światło-Życie, które uczy dzieci i młodzież osobistej modlitwy. Dlatego też dopiero w seminarium po pewnym czasie nauczyłem się rozmyślać.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Po krótkiej posłudze w Ksawerowie został Ksiądz Biskup skierowany na studia z prawa kanonicznego. Był Ksiądz również wykładowcą tego przedmiotu, sędzią w Trybunale Metropolitalnym oraz notariuszem Kurii. Kiedy Ksiądz Biskup odkrył zamiłowanie do prawa?
W seminarium pisałem pracę dyplomową z pogranicza teologii dogmatycznej i patrologii: „Poza Kościołem nie ma zbawienia” (zdanie św. Cypriana z Kartaginy). Prawo kanoniczne specjalnie mnie nie fascynowało. Kiedy przez bp. Rozwadowskiego zostałem skierowany na studia z zakresu prawa kanonicznego w ówczesnej Akademii Katolickiej w Warszawie, jeszcze nie wiedziałem, że ta dziedzina nauki kościelnej stanie się mi bardzo bliska. Zamiłowanie do prawa kanonicznego odkryłem więc w trakcie studiów.
Reklama
Jak bardzo zmieniła się posługa biskupa pomocniczego na przestrzeni wykonywania tej posługi przez Księdza Biskupa?
Podstawowe zadania pozostają te same: wizytacje, bierzmowania, cotygodniowe zebrania najbliższych współpracowników biskupa diecezjalnego, poświęcenia, udział w uroczystościach parafialnych, szkolnych, patriotycznych itd. W pierwszym okresie mojej posługi, dzięki przede wszystkim wizytacjom, poznawałem wspólnoty parafialne (zwłaszcza te, w których nigdy nie byłem), księży, których niekiedy znałem tylko z nazwiska. Z biegiem czasu zlecono mi „sprawy personalne”, w których nigdy nie byłem decydentem. Moim zadaniem było przedstawianie propozycji zmian proboszczowskich i wikariuszowskich. Ostateczna decyzja w tych sprawach, co jest oczywiste, należała do arcybiskupa, którą podejmował po zapoznaniu się z opinią wszystkich uczestników sesji kurialnych. Z biegiem czasu pojawiły się nowe wyzwania duszpasterskie, którym należało zaradzić, spowodowane takimi zjawiskami jak np. apostazja, zrezygnowanie z udziału w lekcjach religii przez część młodzieży, zawłaszcza w Łodzi. Na miarę swojej wiedzy i duszpasterskiego doświadczenia starałem się uczestniczyć w tych wszystkich inicjatywach, które podejmuje ksiądz kardynał, aby skutecznie odpowiedzieć na te wyzwania. Zupełnie nowym i bardzo cennym jest dla mnie udział w pracach IV Synodu Duszpasterskiego naszej archidiecezji, który obecnie odbywa się na szczeblu parafialnym.
Zadania biskupa pomocniczego to m.in.: wizytacje kanoniczne, udzielanie sakramentu bierzmowania czy dyżury w Kurii. Co sprawia Księdzu Biskupowi najwięcej radości w wypełnianiu tych rozlicznych zadań?
Wielką radością jest dla mnie spotykanie się z wiernymi w różnym wieku, którzy mężnie wyznają swoją wiarę, angażują się w życie swoich parafii, należą do różnych ruchów, stowarzyszeń i wspólnot modlitewnych. Bardzo sobie cenię rozmowy z księżmi, z którymi mogę szczerze dyskutować o różnych problemach dotyczących zarówno Kościoła powszechnego, jak i naszego łódzkiego. Wielką radość sprawiają mi także spotkania z klerykami naszych seminariów.
Wiele młodych osób, słyszących głos Pana do pójścia za Nim, ma wiele lęków i obaw, często też rezygnuje z podjęcia drogi powołania kapłańskiego czy zakonnego. Jak można ich zachęcić, by odważnie poszli za wezwaniem do służby Bożej?
Wezwanie do służby Bożej to „dar i tajemnica”, jak pisał niegdyś św. Jan Paweł II. Nikt z nas tego daru sobie nie uzurpuje. Jest on bowiem zawsze darmo dany tym, których Bóg sam wybiera. Przyjęcie tego daru jest owocem żywej wiary, a więc patrzeniem na życie nie po ludzku, ale po Bożemu. Dla tego, kto wierzy – jak nauczał Jezus – wszystko jest możliwe, a więc także odważne przyjęcie od Boga daru zobowiązującego do takiego stylu życia, który wydaje się przerastać ludzkie możliwości. Tym, którzy lękają się pójść za głosem powołania kapłańskiego, radziłbym najpierw dobrze zastanowić się nad tym, dlaczego Panu Bogu nie mają odwagi powiedzieć: „Oto jestem, poślij mnie”. Jeśli tego powodem byłaby np. świadomość swoich ludzkich słabości, przypomniałbym doświadczenie św. Pawła opisane w jego Drugim Liście do Koryntian, którego puentę stanowią następujące słowa Boga: „Wystarczy ci mojej łaski. Moc bowiem w słabości się doskonali”. Dla niektórych trudność pójścia za głosem powołania wiąże się z celibatem obowiązującym w Kościele łacińskim. W takim przypadku starałbym się komuś uświadomić, że drogi wyborów życiowych są ściśle powiązane z obecnością krzyża. Tak jest nie tylko z wyborem powołania kapłańskiego czy zakonnego, ale i każdego innego. Za życiem, w jakimkolwiek stanie, stoi łaska trwania i wytrwania, o którą trzeba stale prosić oraz łaska rozumienia Bożej drogi, która zawsze będzie drogą krzyżową.
Czego, oprócz zdrowia i opieki Opatrzności, życzyć Księdzu Biskupowi na kolejne lata posługi?
Jako dewizę mojej biskupiej posługi przyjąłem następujące słowa: Omnibus omnia – „Wszystkim dla wszystkich” (1 Kor 9, 22). Moim pragnieniem jest z pomocą Boga jak najlepiej je realizować.