Liturgia Mszy św. wraz z obrzędem posypania głowy popiołem jest wydarzeniem, które w Kościele rozpoczyna czas 40 dni postu. Coraz częściej spotyka się katolików, którzy okres Wielkiego Postu przeżywają podobnie jak muzułmanie post w czasie ramadanu, czyli radykalnie zachowują wstrzemięźliwość od wszelkiego rodzaju cielesnych doznań, unikają fałszu, obmowy i kłamstwa. W tych radykalnych postawach katolicy dostrzegają drogę budowania relacji z Bogiem i formę duchowego wzrostu i nawrócenia. Warto zauważyć, że popiół sypany na nasze głowy powstał z palemek, które w Niedzielę Palmową, były znakiem radości i uwielbienia Jezusa uroczyście wjeżdżającego do Jerozolimy. Również radość i triumfalizm towarzyszą i naszemu życiu. I z nich powstaje popiół, o czym przypomina nam kapłan podczas liturgii: „Prochem jesteś i w proch się obrócisz”.
Reklama
Wszyscy wiemy, że choć narodziliśmy się z woli Boga, niekoniecznie dziś dla Niego żyjemy, dlatego wezwanie do nawrócenia i życia Ewangelią, które niczym dźwięk dzwonu rozbrzmiewa przez okres Wielkiego Postu, mają zmotywować nas do zastanowienia się nad sobą. Zwrócenie się ku Bogu, zaczyna się od wzbudzenia sobie świadomości o własnej śmierci i o tym, że jedyną osobą, którą może nas od niej wybawić, jest Jezus Chrystus. Kardynał Grzegorz Ryś przywołując słowa św. Pawła, byśmy w imię Chrystusa pojednali się z Bogiem, mówi, że to Bogu zależy byśmy się pojednali. – Na pojednaniu się między sobą i z Bogiem Ojcem najbardziej zależy Jezusowi. Wielki Post jest czasem, podczas którego patrzymy na krzyż i na Jezusa, który jest pokorny i święty. Patrząc na Jezusa postarajmy się dostrzec w sobie grzech, który zawsze stoi między nami a Bogiem. Właśnie ten grzech Jezus bierze na siebie, ponieważ chce, by on razem z Nim umarł na krzyżu. I to jest moment, w którym relacja między nami a Bogiem jest przywrócona – podkreśla metropolita łódzki.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
– Od wielu lat czułem niepokój, że moja relacja z Bogiem jest słaba i zima. Trochę zazdrościłem innym, jak się modlą i chodzą do spowiedzi, bo ja tego nie umiałem. Wszystko się zmieniło dzięki mojemu synkowi, który w kościele, do którego weszliśmy spacerując przy parku, zapytał mnie, co jest na tym obrazie, wskazując na drogę krzyżową. Uklęknąłem przed nim i zacząłem mu opowiadać, co jest na nim namalowane i czułem, jak z mojego serca spada ten zimny kamień, który był tam przez dwadzieścia osiem lat. Bóg przez mojego synka rozbudził we mnie wiarę i pozwolił mi odkryć, że jestem przez niego umiłowany – mówi Michał ze wspólnoty Mężczyzn św. Józefa.
Na progu Wielkiego Postu zapraszamy do udziału w pielgrzymowaniu do kościołów stacyjnych.