ANDRZEJ TARWID: – Zorganizowany wiosną „okrągły stół” edukacji relacjonowały wszystkie media. Gdy na przełomie sierpnia i września odbywały się debaty w ramach tzw. wojewódzkich stołów edukacji, to można było o nich przeczytać jedynie w mediach lokalnych. Ale o „okrągłych stołach” poświęconych kwestii wychowania dzieci i młodzieży większość osób w ogóle nie słyszała. Co to za inicjatywa?
IWONA MICHAŁEK: – Kiedy 1 lipca br. premier Mateusz Morawiecki powierzył mi funkcję pełnomocnika rządu ds. wspierania wychowawczej funkcji szkoły, to jednym z głównych zadań, które przede mną postawił, było zdiagnozowanie wszystkich problemów dotyczących wychowania. Jednym ze sposobów dogłębnego rozpoznania tej tematyki są właśnie „okrągłe stoły”, podczas których dyskutujemy tylko na tematy wychowawcze.
– Kto bierze udział w tych dyskusjach?
Pomóż w rozwoju naszego portalu
– Spotkania na temat wychowania organizuję w porozumieniu z kuratorami. W debatach biorą udział: rodzice, dyrektorzy szkół, nauczyciele, pedagodzy i naukowcy. Ale także przedstawiciele policji, organizacji pozarządowych – np. harcerstwo – oraz reprezentanci organizacji sportowych.
– Obecność sportowców może niektórych dziwić...
Reklama
– Jeśli taka jest reakcja tych osób, to znaczy, że sport kojarzy im się jedynie z zawodowstwem. Tymczasem sport ma ogromny potencjał wychowawczy. Nie tylko daje młodym ludziom szansę na rozwój fizyczny i zdrowotny, ale przede wszystkim jest to nauka charakteru – cierpliwości i wytrwałości, zdrowej rywalizacji, a także przegrywania oraz współpracy w grupie. Jestem gorącą orędowniczką propagowania zajęć sportowych w szkole, gdyż bardzo korzystnie wpływają one na proces wychowawczy dzieci i młodzieży.
– Wróćmy do debat, które odbywają się z inicjatywy Pani Minister. Jakie główne tematy są podejmowane na tych spotkaniach?
– Dyskusja krąży wokół kilku tematów. Rozmawiamy m.in. o bezpieczeństwie, roli rodziców, pomocy psychologiczno-pedagogicznej. Ponadto dużo dyskutujemy o dzieciach niepełnosprawnych, o tym np., jak przełamywać bariery mentalne, by dzieci niepełnosprawne mogły się czuć dobrze oraz bezpiecznie w środowisku szkolnym i wśród swoich rówieśników. Chcę podkreślić, że w tej sprawie całe środowisko jest gotowe podjąć ogromny wysiłek.
– Podejrzewam, że równie wiele trzeba zrobić w kwestii udzielania pomocy psychologiczno-pedagogicznej uczniom, bo brakuje wykwalifikowanych kadr...
– Debaty pokazały, że w tym przypadku sprawa jest zróżnicowana regionalnie. W wielu mniejszych miejscowościach rzeczywiście brakuje psychologów i pedagogów, ale np. w Toruniu liczba specjalistów jest wystarczająca. Tym, co kuleje, gdy kadry są, jest współpraca między poradniami psychologicznymi a pedagogami i dyrektorami szkół czy rodzicami.
– Jaki ma Pani Minister pomysł na to, aby rodzice bardziej angażowali się w pracę szkoły?
Reklama
– Realizacja celu, który postawił przede mną premier Morawiecki, nie odbywa się tylko przez organizację wspomnianych „okrągłych stołów”. Innym podjętym przeze mnie działaniem jest kwerenda prawna. W jej trakcie analizujemy wszystkie przepisy, sprawdzamy, czy mamy dobre prawo, jakie są luki oraz jak konkretne przepisy funkcjonują w praktyce. I tak w ustawie o systemie oświaty znaleźliśmy paragraf, który mówi, że w szkole może działać rada szkoły, w której składzie są rodzice. Kiedy sprawdziliśmy, jak te rady działają, to okazało się, że ich prawie nie ma...
– ...czyli przepis jest martwy. Dlaczego?
– Znowu zderzamy się ze złożonym problemem. Kiedy ustawa o systemie oświaty wchodziła w życie, to powstało bardzo dużo rad szkół. Później zaczęły one zanikać – czasami dlatego, że nie było chętnych rodziców, a w innych wypadkach ich działalność „komuś” przeszkadzała. Niemniej osobiście jestem za tym, aby wrócić do tej idei, zgodnie z którą dyrektor, rodzice, uczniowie i nauczyciele mają równoprawny głos.
– Jednym z najważniejszych wyzwań, przed którymi stoją dzisiaj nauczyciele, jest ograniczenie agresji w szkole. Jak duży jest to problem? Do szerszej opinii publicznej docierają informacje o najbardziej drastycznych przypadkach.
– Niestety, na podstawie informacji, które udało mi się zgromadzić, muszę powiedzieć, że problem agresji jest bardzo duży i dotyczy coraz młodszych dzieci. Sprawa jest bolesna, a w wielu przypadkach trudna do wykrycia, gdyż przyczyny prowadzące do agresji są niejednokrotnie bardzo dobrze zamaskowane.
– Jakie konkretnie sytuacje ma Pani Minister na myśli?
Reklama
– Na przykład takie, kiedy wszystko na pozór wygląda dobrze: dziecko jest dobrze ubrane, ma wszystkie potrzebne do lekcji przybory, nie spóźnia się do szkoły, bo przywożą je rodzice i oni je odbierają. Dopiero jak wnikniemy w konkretny przypadek głębiej, to okazuje się, że rodzice przywożą dziecko jako jedno z pierwszych i odbierają w ostatnim momencie. Czyli jakby wypychając je do szkoły, odpychają od siebie, co u młodego człowieka rodzi frustrację, a w konsekwencji agresję.
– Wielu rodziców długo pracuje, jak zatem można to zmienić?
– Czasami jest tak, że mamy do czynienia z obiektywnie trudną sytuacją rodziców. Jednak uczestnicy debat o wychowaniu mówili, że zjawisko wypychania dzieci do szkoły obserwują u rodzin, które nie muszą tego robić, bo np. jeden z rodziców nie pracuje. W innych wypadkach dziecko mogą odebrać ze szkoły wcześniej dziadek lub babcia.
– W czym więc tkwi istota tego problemu?
– W braku świadomości rodziców. Zdaniem ekspertów, oni po prostu nie zdają sobie sprawy, jak ważna jest ich rola.
– Co można zrobić?
– Wiem, że akurat tego problemu nie da się rozwiązać żadnymi paragrafami. Jedyna szansa to zmiana świadomości rodziców.
– Tylko jak?
– Wydaje się, że najlepszym pomysłem będzie dotarcie do rodziców z właściwym przekazem przez dużą kampanię społeczną.
– Eksperci mówią, że na kłopoty wychowawcze wpływ mają także agresja w mediach, brutalizacja życia publicznego oraz szkodliwe treści, których pełno w sieci. Jak na to może odpowiedzieć szkoła?
Reklama
– Chcemy zaprosić rodziców do szkół. Da to szansę na rozmowę, na powiedzenie: rodzicu, to ty z wychowawcą i nauczycielami masz wpływ na przyszłość dziecka. I my razem musimy nad tym popracować, bo twoje dziecko nie odniesie sukcesu i nie będzie szczęśliwe, jeśli nie będzie robiło postępów w nauce, ale także kiedy zaniedbamy jego wychowanie.
– Aby to zrealizować, wszyscy nauczyciele muszą się zajmować wychowawstwem. Kłopot w tym, że nie wszyscy nauczyciele mają takie kompetencje.
– Dlatego dążymy do tego, aby przyszli nauczyciele mieli w programie studiów więcej kursów edukacyjnych, ćwiczeń praktycznych i tzw. narzędzi miękkich. Ponieważ tak naprawdę z internetu można się dowiedzieć, jak wygląda fotosynteza, ale jak nawiązać relacje z człowiekiem, który ma problem – tego z książek nie da się nauczyć. Takie umiejętności trzeba nabrać w wyniku ćwiczeń praktycznych.
– Kiedy te nowe programy nauczania nauczycieli mają być realizowane?
– Już od tego roku. Jako MEN podpisaliśmy stosowne porozumienie z Ministerstwem Nauki i Szkolnictwa Wyższego. Dotyczy ono także kursów doszkalających dla osób, które są już nauczycielami. Zależy nam bowiem na tym, aby wszyscy nauczyciele w szkole mieli kompetencje wychowawcze.
– Niedługo wybory. Co jeszcze uda się zrobić do końca tej kadencji?
Reklama
– W tej chwili pracujemy z kuratorami oświaty, aby dbali o to, by do szkół nie wchodziły instytucje czy stowarzyszenia lansujące światopogląd, z którym nie zgadzają się rodzice uczniów. Ponadto w rządzie trwają pilne prace nad tym, co zapowiedział premier Morawiecki, czyli nad funduszem wsparcia szkoły, który pozwoli wyposażyć szkoły zawodowe i ogólnokształcące w najnowocześniejsze pomoce dla nauczyciela. Szef MEN – min. Dariusz Piontkowski razem z ministrem finansów pracują natomiast nad podwyżkami dla nauczycieli w przyszłym roku.
– Opozycja od razu by skomentowała, że Pani Minister mówi to, bo trwa kampania...
– Cóż, opozycja zawsze może tak powiedzieć. Byłam świadkiem rozmów z szefem resortu finansów, dlatego w pełni odpowiedzialnie mogę złożyć deklarację, że jeśli dostaniemy od społeczeństwa szansę na kontynuowanie rządów, to podwyżki dla nauczycieli na pewno będą.
– Wyborcy podejmą decyzję na podstawie zapowiedzi poszczególnych komitetów, ale w przypadku rządzących ocenią także efekty Państwa pracy. A jak Pani Minister podsumuje mijającą kadencję z punktu widzenia działań podjętych przez MEN?
– To, co rozpoczęliśmy w tej kadencji, to bardzo duża zmiana. Zdecydowaliśmy się na nią, bo takie były głosy większości ekspertów i rodziców, których aż 70 proc. opowiadało się za likwidacją gimnazjów. Reforma strukturalna została przeprowadzona, trwa natomiast reforma programowa. Bardzo nam zależy, abyśmy mogli ją kontynuować, bo nasze dzieci potrzebują dobrego kształcenia i dobrego wsparcia wychowawczego właśnie w szkołach.