Jaki jest stan dialogu między Watykanem a komunistycznymi Chinami? Na to pytanie starał się odpowiedzieć we włoskim „Avvenire” Agostino Giovagnoli. Jego zdaniem, rozmowy postępują pomału i z trudem, ale można zauważyć zbliżenie stanowisk. Na czym opiera on tę w sumie optymistyczną wizję? Przede wszystkim na zmianie chińskiego przywódcy, którym od 2013 r. jest Xi Jinping. Niebagatelny wpływ miał też wybór papieża Franciszka, który wkrótce po swoim wyborze wysłał list z gratulacjami do chińskiego przywódcy. Tych znaków życzliwości po obydwu stronach było znacznie więcej, co skutkuje m.in. tym, że słowa Papieża są często cytowane przez chińskie media, a co było nie do pomyślenia jeszcze kilka lat temu. Niespotykane jest też to, że chińskie władze otwarły przestrzeń powietrzną dla papieskiego samolotu, kiedy Ojciec Święty leciał do któregoś z azjatyckich krajów.
Watykan chce rozmawiać z Chinami z dwóch powodów. Po pierwsze – w trosce o chińskich katolików, a po drugie – dlatego, że misją Kościoła, także jego dyplomacji, jest promowanie pokoju na świecie, a nie da się go promować bez Chin, jednego z najistotniejszych globalnych graczy. W artykule podkreślono rolę, jaką od dawna Chinom przypisywał Watykan. Już przed II wojną światową przedstawiciel Stolicy Apostolskiej w Chinach mówił o Pekinie jako czwartym Rzymie i planowanym centrum misji katolickiej na kontynencie azjatyckim.
Dziś głównym punktem różnicy zdań między Chinami a Watykanem jest sposób mianowania biskupów. Chiny nie chcą się zgodzić, aby była to wyłączna kompetencja Stolicy Apostolskiej. Watykan z kolei nie może, z racji teologicznych, przystać na dyktat władz w Pekinie. Czy jest możliwe wyjście pośrednie? Niedawno zaproponował to w wywiadzie rzecznik Stolicy Apostolskiej ks. Federico Lombardi, podając za przykład model wietnamski.
Pomóż w rozwoju naszego portalu