Hipokryzją nazwał ktoś sytuację, że GUS, zgodnie z zaleceniami unijnymi, wlicza do dochodu narodowego (PKB) środki pochodzące z działalności nielegalnej (obejmującej sutenerstwo, narkobiznes, przemyt oraz produkcję papierosów). Hipokryzją nie dlatego, że jest to działalność z gruntu szkodliwa, kryminogenna i społecznie demoralizująca (i z tego tytułu powinna podlegać bezwzględnemu zwalczaniu, a nie „szacowaniu wpływów” do budżetu), lecz dlatego, że polski rząd tej działalności nie... legalizuje. Sugestia wydaje się nader czytelna skoro coś przynosi dochód, to trzeba to zalegalizować i... czerpać jeszcze większe zyski. Dla dobra państwa i obywateli, rzecz oczywista! Nie zdziwiłbym się, gdyby taki właśnie cel legalizacji w bliższej lub dalszej przyszłości tego, co do tej pory było nielegalne, ale przecież „dochodowe” przyświecał unijnym eurokratom, wspartym przez odpowiednie lobby. Wliczanie do PKB dochodów z działalności (jeszcze) nielegalnej to urabianie opinii społecznej pod legalizację, która przecież wszystkim się opłaci.
Jednej tylko rzeczy mi w tym bilansie brakuje oszacowania kosztów szkód indywidualnych i społecznych, które ta rzekomo dochodowa działalność za sobą pociąga.
Pomóż w rozwoju naszego portalu