Na śladach ks. Bosko
Z ks. Ángelem Fernándezem Artime, przełożonym generalnym salezjanów, rozmawia Włodzimierz Rędzioch
Z okazji obchodów 200. rocznicy urodzin św. Jana Bosko z ks. Ángelem Fernándezem Artime, przełożonym generalnym salezjanów, rozmawia Włodzimierz Rędzioch
WŁODZIMIERZ RĘDZIOCH: – Dwieście lat temu przyszedł na świat Jan Bosko. Jest to okazja, by przypomnieć duchowość i charyzmat założonego przez niego zgromadzenia...
KS. ÁNGEL FERNÁNDEZ ARTIME: – Don Bosco szybko zorientował się, że młodzież otwiera swoje serca na ludzi, którzy ją kochają, otwiera się na świat, gdy ma zaufanie do wychowawców. Duchowość salezjańska oznacza pomagać młodym w ich ludzkim rozwoju jako mężczyźni i kobiety oraz w zbliżeniu się do Boga. Aby realizować te cele pedagogiczne, my, salezjanie, używamy tzw. systemu prewencyjnego. Chociaż bardziej niż o system pedagogiczny chodzi o to, by młodym ludziom pomóc zrozumieć sens życia, otworzyć się na Transcendencję, odkryć Pana w swoim życiu, żyć radośnie.
– Czym są dzisiaj, 200 lat od urodzin don Bosco, zgromadzenie i rodzina salezjańska?
– Rzeczywistość salezjańska z jednej strony jest podobna do tej z czasów ks. Bosko, z drugiej zaś jest bardzo od niej różna. Po śmierci założyciela było 156 salezjanów (we Włoszech i w Argentynie), dziś – dzięki Bogu! – jest nas 15 tys. w 135 krajach na całym świecie. Rodzina salezjańska składa się z 30 grup, które odwołują się do charyzmatu don Bosco. Powiedziałem, że rzeczywistość jest ta sama, ponieważ w dalszym ciągu zajmujemy się edukacją młodych ludzi, a serca młodych są takie same jak sto lat temu. Jestem przekonany, że dzisiaj don Bosco, by być blisko ludzi młodych, byłby wychowawcą działającym również w świecie cyfrowym, bo jest to świat młodych.
– Czy to oznacza, że świat wirtualny zastąpił słynne oratoria salezjańskie?
– Nie. Oratorium było dla ks. Bosko podwórkiem, gdzie młodzi mogli żyć radośnie, bawić się, uczyć oraz gdzie pomagano im zbliżyć się do Boga. Jako metoda wychowawcza oratorium pozostaje nadal ważne. Ale dziś mamy także „podwórka” wirtualne. Ja również „spotykam” młodych ludzi poprzez SMS-y, e-maile, Facebook. Musimy pogodzić się z faktem, że dzisiejsza młodzież czyta mniej książek i trzeba jej szukać tam, gdzie się porozumiewa.
– 16 sierpnia ub. r. w Castelnuovo Don Bosco, w prowincji Asti, miejscu urodzin ks. Jana Bosko, zainicjował Ksiądz obchody 200. rocznicy urodzin założyciela swojego zgromadzenia. Jak salezjanie chcą wykorzystać te rocznicowe obchody?
– Przede wszystkim nie chcemy, by był to rok formalnych uroczystości, chociaż przewidzieliśmy również zorganizowanie kongresów o tematyce historycznej i pedagogicznej. Dla nas powinna to być okazja, aby zadać sobie pytanie: Co ks. Bosko robiłby dzisiaj? Chciałbym podać konkretny przykład: w Sierra Leone odbudowaliśmy małą szkołę, aby ugościć w niej 80 sierot, które straciły rodziców z powodu wirusa ebola. A zatem ta rocznica ma nas zmobilizować, aby jeszcze lepiej pomagać dzieciom, które dziś najbardziej tej pomocy potrzebują. Chcemy również zorganizować spotkanie młodych z całego świata.
– Ks. Bosko jest świętym ściśle związanym z Turynem. Uroczystości rocznicowe w tym mieście zostaną ubogacone dzięki ponownemu wystawieniu Całunu Turyńskiego oraz wizycie papieża Franciszka w czerwcu 2015 r. Co może Ksiądz powiedzieć na ten temat?
– Przeżywamy 200. rocznicę urodzin św. Jana Bosko jako rok łaski. Przyjazd Papieża do Turynu to będzie wielki dar. Jesteśmy też przekonani, że papież Franciszek nosi w swoim sercu gorącą miłość do Matki Bożej Wspomożycielki Wiernych i do ks. Bosko.
„Niedziela” 5/2015