Łzy Matki Bożej w Civitavecchia
Z Fabio Gregorim rozmawia Włodzimierz Rędzioch
W latach 90. ubiegłego wieku ks. Pablo Martín Sanguiao, hiszpański kapłan od lat pracujący we Włoszech, był proboszczem w parafii św. Augustyna na peryferiach portowego miasta Civitavecchia. W 1994 r. pojechał na pielgrzymkę do Medjugorie, z której przywiózł figurkę Matki Bożej dla swoich parafian – Anny Marii i Fabia Gregorich. Wybrał dość dużą statuę Maryi, wykonaną w całości w gipsie, błyszczącą na zewnątrz, ze słowem „Međugorje” na cokole. Po powrocie przekazał obiecaną figurkę rodzinie Gregorich. Razem zdecydowali, że umieszczą ją w ogrodzie, w małej kamiennej niszy, którą zaprojektował ks. Pablo. Fabio wybudował grotę w ciągu kilku dni, używając do tego morskich kamieni. Pracę ojca śledziła dwójka jego dzieci: sześcioletnia Jessica i dwuletni Dawid. Kilka miesięcy później, 2 lutego 1995 r. – było to święto Matki Bożej Gromnicznej – stało się coś niesamowitego. Po południu rodzina Gregorich była w kościele. Podczas odmawiania Różańca Fabio wrócił do domu z dziećmi, aby dać im coś do jedzenia. O godz. 16.20, przechodząc przez ogród, usłyszał krzyk córki: „Tato, Madonna płacze! Tato, chodź, tu wszędzie jest krew!”. Gregori nie zdawał sobie wówczas sprawy z tego, że stało się coś, co na zawsze zmieni życie jego i jego rodziny...
Aby przypomnieć te fakty, pojechałem na peryferie Civitavecchia, do domu, w którym do dziś mieszka rodzina Gregorich, a gdzie 20 lat temu Madonna płakała krwawymi łzami. Fabio niechętnie spotyka się z dziennikarzami, ale fakt, że byłem przyjacielem kard. Andrzeja Marii Deskura i napisałem książkę o Janie Pawle II, otworzył mi drzwi jego domu.
WŁODZIMIERZ RĘDZIOCH: – Fabio, jak zareagował Pan na krzyki córki: „Madonna płacze!”?
FABIO GREGORI: – Na początku myślałem, że figurka została oblana wodą do nawadniania ogródka, ale Jessica krzyknęła następnie: „Tato, tu jest pełno krwi”. Dlatego pomyślałem, że córka się skaleczyła. Gdy jednak podszedłem do niej, sam zauważyłem, że z prawego oka Madonny wypływały czerwone łzy, które zatrzymywały się na wysokości serca. Gdy palcem dotknąłem płynu, stwierdziłem, że jest bardzo gorący. W tym samym momencie po moim ciele z góry na dół przeszła fala gorąca, tak jakbym został porażony prądem. Następnie zostaliśmy oślepieni bardzo silnym światłem, przypominającym flesz lampy błyskowej. Zacząłem płakać. Wziąłem córkę i pojechałem do kościoła. Ks. Pablo uspokoił mnie i odprowadził do domu.
– Było to pierwsze z trzynastu łzawień figurki Madonny, które miały miejsce między 2 a 6 lutego 1995 r. Co w tym czasie działo się w Waszym domu?
– Następnego dnia proboszcz przyszedł do nas znowu i nakazał nam zachować wszystko w tajemnicy, nikomu nic nie mówić. Tego dnia – 3 lutego o godz. 18.45 – ks. Pablo po raz pierwszy sam był świadkiem łzawienia. Sporządził wtedy raport dla bp. Girolama Grillo, biskupa Civitavecchia, a ja zadzwoniłem na policję, bo nie wiedziałem, co się działo w moim domu. W nocy policja otoczyła kordonem wszystko i umieściła szklaną osłonę przed grotą ze statuetką – od tego momentu figurka Madonny była strzeżona dzień i noc, dlatego świadkami kolejnych łzawień byli również policjanci. Następnego dnia, 4 lutego, ksiądz proboszcz poszedł do bp. Grillo z raportem o całym wydarzeniu.
– Jaka była pierwsza reakcja Waszego biskupa?
– Na początku biskup wpadł w furię – bez czytania raportu podarł go, mówiąc: „Jeszcze ktoś uwierzy, że Madonny płaczą!”. Następnie wysłał list do proboszcza z żądaniem, aby zniszczył figurkę. Ale policjanci nie dopuścili do tego, twierdząc, że biskup nie ma do niej żadnych praw, bo jest ona własnością rodziny Gregorich.
– Czy Madonna płakała w następnych dniach?
– Tak. Natomiast wieczorem 5 lutego stało się coś nadzwyczajnego. Tej nocy nie mogłem zasnąć. W pewnym momencie przez szczeliny okiennic do wnętrza domu dostało się światło – takie samo, jakie widziałem pierwszego dnia – które wypełniło cały pokój, po czym usłyszałem głos: „Masz ją zanieść do kościoła, chce iść do swego Syna, Jezusa”. Zdenerwowany, wyszedłem z domu w piżamie, wziąłem statuetkę – chciaż była wmurowana, podniosłem ją bez problemu – i pojechałem policyjnym samochodem do parafii. Ks. Pablo czekał już na mnie, ale nie mógł umieścić Madonny w kościele ze względu na zakaz biskupa. Dlatego postanowił zabrać ją na plebanię, do swojego pokoju, gdzie umieścił także Najświętszy Sakrament. Gdy następnego dnia poinformował o wszystkim bp. Grillo, ten kazał mu wyrzucić figurkę do śmietnika. Oczywiście, proboszcz musiał pozbyć się statuetki, dlatego nic mi nie mówiąc, schował ją w domu mojego brata na strychu.
– Czy bp Grillo zdecydował się w końcu Was przyjąć, by „z pierwszej ręki” dowiedzieć się o wszystkim?
– Po kolejnym raporcie proboszcza biskup wezwał mnie z żoną i córką. Przed rozmową dokonał na nas egzorcyzmu i zapewnił, że nie mamy do czynienia z obecnością szatana. W czasie tego spotkania poinformowałem biskupa, że chcę mu powierzyć figurkę Madonny. Następnym razem, również całą rodziną, poszliśmy do bp. Grillo, by mu ją przekazać.
– Od tego dnia to bp Grillo dysponował figurką, a pierwszą rzeczą, jaką zrobił, było poddanie jej badaniom...
– Tak. To on przekazał figurkę do zbadania, a następnie informował nas o wynikach. Badania były prowadzone przez profesorów Angelo Fioriego z kliniki Gemellego oraz Giancarlo Umani-Ronchiego z Uniwersytetu Rzymskiego La Sapienza. Rezultaty badań były następujące: „łzy” na figurce to krew ludzka, mężczyzny, natomiast badania radiologiczne wykazały, że wewnątrz statuetki nie ma żadnych mechanizmów, urządzeń czy nawet pustej przestrzeni, co wyklucza oszustwo związane z manipulacją od wewnątrz.
– Czy w związku z tym zmieniły się Wasze relacje z biskupem?
– Relacje zmieniły się, kiedy zaczęły napływać z Rzymu wyniki analiz, które biskup za każdym razem nam przekazywał.
– Co stało się z figurką po jej przebadaniu?
– Statuę oddano bp. Grillo, który umieścił ją w szafie w pokoju jednej z zakonnic pracujących w kurii. Aby uniknąć ciągłych wizyt dziennikarzy i ciekawskich, oficjalnie utrzymywano, że figurka Madonny przechowywana jest w skarbcu bankowym.
– W pewnym momencie świat obiegła wiadomość, że Madonna płakała w rękach bp. Grillo...
– Stało się to, gdy siostra biskupa chciała pomodlić się przed figurką Madonny. Już na początku, gdy kobieta zjawiła się w apartamencie brata, poczuła mocny zapach róż. Gdy wszyscy obecni zaczęli się modlić przed figurką, siostra zauważyła, że spływają po niej łzy. Biskup był tak wstrząśnięty, że dostał palpitacji serca i trzeba było dzwonić po lekarza na pogotowie. Dziwnym zbiegiem okoliczności do biskupa przyjechał dr Di Gennaro – ten sam lekarz, który zawiózł statuę do Rzymu na badania, a teraz mógł „na żywo” oglądać krew spływającą po figurce. Natychmiast skontaktował się z ekspertami z Rzymu, aby przebadali „świeżą” krew. Analizy te potwierdziły, że jest ona tego samego rodzaju, co w poprzednich łzawieniach.
– Co w tej sytuacji zrobił bp Grillo?
– Dla biskupa było to wielkie przeżycie. Postanowił zorganizować procesję pokutną z centrum Civitavecchia do naszego kościoła. W reakcji na tę decyzję sędzia nakazał sekwestrację figurki. Powiadomiony o nakazie konfiskaty, bp Grillo odmówił oddania statuetki, więc policja opieczętowała szafę, w której była ona przechowywana. W odpowiedzi na ten akt biskup poinformował o wszystkim Jana Pawła II oraz zorganizował – z pomocą Papieskiej Akademii Niepokalanej i duchowieństwa diecezji – ceremonię zadośćuczynienia za świętokradztwo. Papież wysłał na nią swojego przyjaciela kard. Andrzeja Marię Deskura, który przywiózł dla naszej rodziny identyczną figurkę Matki Bożej, sprowadzoną z Medjugorie.
– Czy to prawda, że ta druga statuetka jest również wyjątkowa?
– To prawda. Z figurki otrzymanej od kard. Deskura sączył się – i nadal się sączy – oleisty płyn. Bp Grillo kiedyś osobiście zebrał ten płyn, a następnie przesłał go do analizy. Na początku profesor, który miał przeprowadzić badania, był sceptyczny, myśląc, że chodzi o jakiś żart. Ale analiza wykazała, że płyn nie był ani pochodzenia ludzkiego, ani zwierzęcego, prawdopodobnie pochodzenia roślinnego, lecz co dziwne – były w nim części organiczne całkiem nieznane.
– Co się stało z figurką Madonny po 17 czerwca, gdy cofnięto nakaz konfiskaty?
– Wtedy była już wydana pozytywna opinia o wydarzeniach w Civitavecchia powołanej przez biskupa diecezjalnej komisji teologicznej. Natomiast kard. Ratzinger, prefekt Kongregacji Nauki Wiary, ze swojej strony wysłał komunikat do bp. Grillo – został on podany do wiadomości publicznej – w którym zachęcał biskupa, aby otoczyć opieką duszpasterską wiernych odwiedzających kościół św. Augustyna oraz pobudzać w nich właściwą pobożność maryjną, zgodnie z nauką Kościoła. W tej sytuacji figurkę Madonny można było już umieścić w naszym kościele parafialnym dla kultu wiernych, gdzie czczona jest do dziś.
– Kiedy Matka Boża zaczęła się objawiać Pańskiej córce Jessice?
– Matka Boża zaczęła się objawiać Jessice 7 lipca 1995 r. Chciałem podkreślić, że Jessica była wtedy małą dziewczynką – miała 6 lat i 5 miesięcy – ale nalegała, by mogła rozmawiać z biskupem sama, ponieważ „tak chciała Madonna”. Poszliśmy więc do bp. Grillo, aby zasygnalizować ten fakt. Jednak biskup nam nie wierzył, powiedział, że wywieraliśmy wpływ na naszą córkę, i wygonił Jessicę, mówiąc, że kłamie. Następnego dnia Jessica ponownie mnie prosiła, aby zabrać ją do biskupa. Nie chciałem iść, bo czułem się upokorzony i wściekły. W końcu jednak pojechaliśmy do domu biskupa, gdzie scena się powtórzyła. Gdy Jessica wychodziła już od biskupa, odwróciła się, wróciła do niego i powiedziała: „Matka Boża powiedziała mi, że masz serce twarde jak kamień”. Kiedy wróciliśmy do domu, przed bramą zastałem proboszcza, który poinformował mnie, że mam zawieźć córkę z powrotem do biskupa. Nic z tego nie rozumiałem, bo tyle co u niego byliśmy, ale wziąłem samochód i wróciliśmy do bp. Grillo.
– Dlaczego bp Grillo chciał zobaczyć Jessicę?
– Biskup postanowił „sprawdzić” Jessicę. Powiedział jej: „Mam pewną tajemnicę biskupią, którą znam tylko ja. Powiedz Matce Bożej, by ci ją wyjawiła. Napisz to w liście i przynieś mi go, nic nikomu nie mówiąc. To będzie sprawdzian, czy mówisz prawdę”. Po następnym objawieniu znowu towarzyszyłem Jessice. Oczywiście, moja córka powiedziała biskupowi, że niczego nie napisała, bo nie umie pisać, ale ma dla niego nie jedną, a trzy tajemnice. Prosiła go, aby się nachylił, i wyszeptała mu do ucha pierwszy sekret. Biskup był tak wstrząśnięty, że zasłabł. Gdy wrócił do siebie, Jessica zapytała go, czy chce poznać dwie inne tajemnice. Potem wyjawiła mu je.
– Czy coś wiadomo o treści przekazywanych przez Jessicę tajemnic?
– Wiadomo, że po tym spotkaniu z moją córką bp Grillo pojechał do Jana Pawła II, aby ze wszystkiego zdać relację. Przy tej okazji przekazał również Papieżowi prośbę Matki Bożej o poświęcenie świata Jej Niepokalanemu Sercu. Papież dokonał tego w czasie Roku Świętego 2000 w obecności wszystkich biskupów i kardynałów. Od tego czasu członkowie naszej rodziny, nawet mały Dawid, nie mogli mówić o tych faktach, jedynie tylko na spowiedzi.
– Jak przedstawiała się Madonna Jessice?
– Kiedy zaczęły się objawienia, Jessica wyjawiła mojej żonie: „Madonna powiedziała mi, że objawia się w tym miejscu jako Madonna róż, Matka rodzin”.
– Co może Pan powiedzieć o treści przesłań Matki Bożej przekazywanych Jessice?
– Przesłania te można podzielić na trzy grupy: pierwsza dotyczy całej ludzkości, druga – Kościoła i duchowieństwa, a trzecia – rodziny. Bp Grillo zdecydował się upublicznić tylko orędzia dotyczące ludzkości, a chodzi głównie o trzy przesłania: szatan zrobi wszystko, aby zniszczyć chrześcijańską rodzinę, mały Kościół domowy; ludzkość miałaby wejść w okres wielkiej apostazji; jeśli ludzkość się nie nawróci, wybuchnie trzecia wojna światowa, gorsza niż dwie pierwsze, straszna wojna nuklearna między Zachodem i Wschodem.
* * *
Wiadomo powszechnie, że w Civitavecchia figurka Matki Bożej przywieziona z Medjugorie przez miejscowego proboszcza dla rodziny Gregorich płakała krwawymi łzami – zjawisko to powtarzało się 13 razy u Gregorich, a 14. łzawienie miało miejsce w domu bp. Girolama Grillo – oraz że z drugiej figurki Matki Bożej, podarowanej przez kard. Deskura rodzinie Gregorich, od lat sączy się pachnący, oleisty płyn. Nie wszyscy natomiast wiedzą, że równocześnie z tymi wydarzeniami miały miejsce objawienia Matki Bożej, połączone z Jej przesłaniami. Zaczęły się one 2 lipca 1995 r., a zakończyły 17 maja 1996 r. W tym okresie Madonna przekazała Jessice przesłania publiczne, tzn. takie, które miały być ogłoszone Kościołowi i światu jako wezwanie do nawrócenia. Istnieją także przesłania, które zawierają tajemnice znane jedynie widzącej i biskupowi.
„Niedziela” 7/2015