Reklama

Niedziela Łódzka

Niebo gwiaździste zimą

[ TEMATY ]

felieton (Łódź)

Adobe.Stock

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

W styczniu zabrałem wnuczkę do łódzkiego Planetarium na prezentację „Gwiazdozbiory zimowego nieba”. Hania sporo dowiedziała się o gwiazdach, a ja przeżyłem spotkanie z Tajemnicą. Nie sposób się jej oprzeć, gdy półleżąc w przepastnym fotelu, obserwuje się rozgwieżdżoną kopułę planetarium, która wydaje się bardziej rzeczywista, niż szara płachta, rozjaśniona światłem latarń, okrywająca nocą miasta.

Wizyta w planetarium pozwala – choć na chwilę – zapomnieć o atakach, które organizuje przeciw nam otaczający nas („coraz bardziej”) świat. Tu niebo dosłownie „wali się na głowę”: zbliżenia Drogi Mlecznej odsłaniają coraz to nowe galaktyki, a w końcu tę, w której Bóg postanowił ulokować układ planetarny, gdzie wytrwale krąży wokół Słońca ziarenko piasku będące naszym Domem. Amerykańscy astronauci opowiadali o „dotyku Stwórcy”, jakiego doświadczyli w drodze na Księżyc. Ale to było dawno, w latach 60. Dziś katolicki publicysta Anthony Esolen tak diagnozuje stan ducha mieszkańców Zachodu: „Jesteśmy ludźmi głęboko bezbożnymi, tak bezbożnymi, że niemal nie zdajemy sobie z tego sprawy, podobnie jak ci, którzy każdej nocy leżą pijani w rowie, nie czując już smrodu swoich brudnych ubrań. (…) Bezbożność jest zasadniczą cechą współczesnego życia: ekonomii, polityki, edukacji, kultury, mediów i codziennej egzystencji porozbijanych rodzin…” Nic dodać, nic ująć: Świat poszedł śladem komunisty Chruszczowa, który kpił z wiary Jurija Gagarina: „Ktoś z was potrzebuje Boga? Gagarin poleciał w Kosmos, rozglądał się, ale Boga nie widział.”

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Dziś Wszechświat mało kogo skłania do refleksji i pokory. „Niebo gwiaździste” Kanta, zaludnione przez rzesze „Avengersów”, stało się cyrkiem. O „prawie moralnym” lepiej nie wspominać. Jeśli już, to raczej o bezprawiu. Pożądliwość usprawiedliwia każdą niegodziwość. Esolen o pewnych ludziach mówił, że „gdyby nie śluz, nie pozostawiliby po sobie żadnego śladu...” Lecz w takim razie – po co ten przepych nieba? Po co nam ten bezkresny majestat Wszechświata, niesamowita feeria kształtów i kolorów, którą pozwolił nam ujrzeć dopiero teleskop Hubble’a? Czy możliwe, żeby to piękno, zaprojektowane przez Boga, było przeznaczone dla nas, grzeszników dni ostatnich? Czy na to zasłużyliśmy? Literatura science-fiction i niezliczone doniesienia na temat fenomenu UFO wpoiły przekonanie, że „nie jesteśmy sami we Wszechświecie”.

Reklama

Mark Twain w powiastce „Wizyta kapitana Stormfielda w Niebie” opisał przygody duszy, która – wędrując po śmierci w zaświaty – zboczyła przez nieuwagę o pół parseka i trafiła do miejsca, które było niebem istot z innej galaktyki. Nic tam nie wiedzieli o Ziemi, a kapitana pouczono, że „ilość światów zbawionych przez Jezusa Chrystusa jest nieskończona...” Czy aby na pewno? Łódzki znawca tematu, Zbigniew Blania-Bolnar, twierdził, że pasażerowie UFO to „kosmiczni turyści”. Tym tłumaczył dziwną ciekawość, z jaką traktują oni ludzi. Jest wiele świadectw i opisów niemal tortur, które Kosmici przeprowadzali na porwanych osobach (przypadek Betty Andreasson).

Prawosławny teolog z USA, Seraphim Rose dowodził, że „bliskie spotkania” z Kosmitami mają cechy demonicznego opętania, a zeznania uprowadzonych są skutkiem hipnozy. Film „Bliskie spotkania trzeciego stopnia” z 1977 r. opisuje Kosmitów niemal z miłością. Przylatują nad górę Devils Tower (wieża diabłów) w stanie Wyoming i nie tylko oddają pilotów, porwanych po wojnie (ciągle młodych), ale oferują nam też wszelkie dobrodziejstwa swojej cywilizacji. Jednak, od czasu powstania filmu nie odnotowano żadnego takiego wydarzenia, a świat stał się gorszy od tego, który był sceną filmowej fikcji. Spielberg – napalony na rewizję chrześcijaństwa – nas okłamał.

Księga Rodzaju uczy, że Pan Bóg „stworzył człowieka na Swój obraz, na obraz Boży go stworzył” (Rdz 1,26-27). Z jakiego więc powodu miałby On „dodatkowo” stwarzać zielonych krasnali z trąbkami zamiast uszu i sześcioma kończynami? Absurd. Lecz ludzie nadal wierzą, że jakieś miłosierne UFO-ludki gdzieś tam istnieją, kiedyś przylecą i zastąpią nam Boga Ojca. Smutne to. I bardzo głupie.

2024-02-11 10:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Upadek logosfery

[ TEMATY ]

felieton (Łódź)

Adobe Stock

Stare przysłowie pszczół mówi, że „na pochyłe drzewo każda koza skacze”. Chodzi o to, żeby „drzewo”, przygniecione wielką liczbą „kóz”, nie miało siły, chęci ani woli się wyprostować i pozwoliło „kozom” bezkarnie się obgryzać.

Jednak co jakiś czas „drzewo” uświadamia sobie swoje opłakane położenie i nie chce być dłużej pochyłe. Zaczyna się powoli podnosić, uparcie walcząc o swoje. Wtedy „kozy” i ich „hodowcy” (nie zapominajmy o „hodowcach”!), widząc, że „drzewo” się prostuje, nasilają ataki, które stają się coraz bardziej brutalne i bezwzględne. Taka to bajeczka. Chodzi o to, by „drzewo” raz na zawsze pozbyło się złudzeń. Żeby zatruć mu soki żywotne, którymi mogłoby karmić siebie i swoje marzenia, żeby zszokowane przestało cokolwiek rozumieć ze swojej sytuacji. I żeby odechciało mu się wszystkiego. Tak jak mnie, gdy słuchałem wybitnego aktora, który wzywając swojego wnuka – i pośrednio wszystkich – na warszawski marsz, zachęcał do… jakby to elegancko wyrazić… „ostatecznego rozwiązania kwestii pisowskiej”. Człowiek ten codziennie obcuje z nieśmiertelnymi frazami Szekspira i Moliera... więc było jasne, że to nie żaden maniak cierpiący na koprolalię (zaburzenie psychiczne polegające na niekontrolowanym powtarzaniu obscenicznych wyzwisk). To świetny aktor i reżyser, zawodowiec w każdym calu, panujący nad swoim „behawiorem”. Te bluzgi nie wymknęły mu się przypadkiem, jak pijanemu menelowi wiącha. Tak miało być. Tu celowy był każdy epitet, każda anatema, każdy oksymoron. Jeden z posłów opozycji, usprawiedliwiając styl jego apelu, napisał na facebooku, że „jeśli chodzi o ekspresję, to aktorom po prostu wolno więcej”. Brawo! Czyżby rodziła się nam nowa kategoria „nadludzi”?

CZYTAJ DALEJ

Prezydent: dziękuję strażakom za służbę ludziom i Rzeczypospolitej

2024-05-04 15:06

[ TEMATY ]

prezydent

Karol Porwich/Niedziela

Prezydent Andrzej Duda

Prezydent Andrzej Duda

Prezydent Andrzej Duda podziękował w sobotę strażakom za służbę ludziom i Rzeczypospolitej. Podczas centralnych obchodów Dnia Strażaka przypomniał, że tylko w 2023 r. strażacy podjęli pół miliona interwencji, podczas których udzielali wszechstronnej pomocy.

Prezydent wraz z małżonką Agatą Kornhauser-Dudą wzięli w sobotę udział w Centralnych Obchodach Dnia Strażaka, które odbyły się na Placu Marszałka Józefa Piłsudskiego w Warszawie. W uroczystości uczestniczyli również m.in. marszałek Sejmu Szymon Hołownia oraz szef MSWiA Marcin Kierwiński.

CZYTAJ DALEJ

Pielgrzymi ze Słowacji

2024-05-04 22:26

Małgorzata Pabis

    Już po raz 17. do Sanktuarium Bożego Miłosierdzia w Krakowie-Łagiewnikach przybyła doroczna pielgrzymka katolików ze Słowacji organizowana przez „Radio Lumen”.

    Uroczystej Eucharystii, sprawowanej na ołtarzu polowym w sobotę 4 maja, przewodniczył bp František Trstenský, biskup spiski. W pielgrzymce wzięło udział ponad 10 tysięcy Słowaków.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję