Pani Aleksandro!
Piszę do Pani lewą ręką - tylko to mi zostało. Nikt do mnie nie zajrzy, a tak kocham ludzi. Żal mi też kotów, żyją w tak strasznych warunkach. Jak miałam zdrowe ręce, to i ptaszkom kroiłam chleb, pomna na Pana Boga, że nie sieją i nie gromadzą…
Moja Córunia robi, co może i opiekuje się mną. Ale nie samym chlebem człowiek żyje. Wysłałam już 20 listów, ale na żaden nie otrzymałam odpowiedzi. A to jest miłosierdzie... Kończę to moje bazgranie i pozdrawiam wszystkich. Irena z Częstochowy
Rzeczywiście jest to bazgranie - literki drżące i niewyraźne, bo pani Irena ledwie może utrzymać w ręku długopis, ale jednak wciąż próbuje nawiązać jakiś serdeczny kontakt, niestety na próżno - jak wynika z jej kolejnego listu.
Gdy będę na tegorocznych Jasnogórskich Dniach Skupienia, pomodlę się za Panią i za Pani podobnych, by zawsze znalazł się ktoś, kto zapuka do Pani drzwi z dobrym słowem, posiedzi przy herbacie, porozmawia, przyniesie kawałek domowego ciasta.
Bo nikt na pewno nie przypuszcza, gdy otrzymuje list od pani Ireny, jak wiele w nim jest miłości i ciepła, i potrzeby dawania tego ciepła. Bo pisze ona o swojej troskliwej córce z tak ogromną miłością i zrozumieniem. Sama mieszkam poza Częstochową, ale gdybym była bliżej, na pewno bym Panią odwiedziła!
Chodzę do mojej sąsiadki - kiedyś pisałam o pani Władzi - teraz ona już nie żyje i chodzę do jej siostry. Wymieniamy się gazetami, rozmawiamy, bywa że zerkniemy na telewizję. Słucham czasem po raz kolejny tych samych historii, ale i sama też pewnie się powtarzam. Ech życie, życie! Każdego dotykasz swoimi palcami i naznaczasz po swojemu.
Zapraszam do słuchania „Familijnej Jedynki” - niedzielnej audycji Redakcji Katolickiej w Programie I Polskiego Radia (godz. 6-9), gdzie w „Kochanym życiu” w niektóre niedziele odpowiadam na listy. (A)
Pomóż w rozwoju naszego portalu