Reklama

Mieszkaniowy zawrót głowy

Październikowe targi mieszkaniowe na Torwarze udowodniły, że mimo trudnej sytuacji gospodarczej w stolicy przybywa piętrowych blokowisk. Kolorowe baloniki, setki folderów reklamujących najnowsze inwestycje mieszkaniowe w Warszawie, wizualizacja przyszłych M 3 - zachęcały zwiedzających do podpisania umowy. Szkoda tylko, że na targach oprócz rzeszy wystawców brakowało zwartego grona obecnych posiadaczy własnych czterech kątów, którzy zanim odebrali klucze, stoczyli prawdziwe batalie z urzędnikami, bankami, firmami budowlanymi.

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Reklama

- Pomysł jest bardzo prosty: kupujemy mieszkanie. Gorzej z jego realizacją - brak funduszy, ale przecież taka niedogodność nie powstrzyma nas od konsekwentnego zmierzania do upragnionego celu, tym bardziej, że wspólne życie choćby z najlepszą teściową, nieczęsto bywa usłane różami. Znajomi, którzy mają wspomnianą decyzję za sobą, wspierają nas jak mogą.
Pierwszy krok to oczywiście rozeznanie rynku, czyli nasze typy. Rynek pierwotny - jak to fachowo określają specjaliści - to inwestycje w trakcie realizacji: mieszkania budowane przez firmy developerskie, spółdzielnie mieszkaniowe. Rynek wtórny - na który nas nie stać oznacza sprawdzone, użytkowane już lokale, za które dotychczasowi właściciele żądają okrągłych kwot.
Wybieramy pierwszą wersję. Zwykle decydując się na zakup mieszkania na rynku pierwotnym musimy udowodnić większy wkład własny (do 30%), ale mamy za to gwarancję, że bank przyjrzy się uważnie naszej firmie developerskiej - w końcu angażuje swoje pieniądze, a na ustanowienie naszej hipoteki mieszkaniowej - zabezpieczenia kredytu - musi poczekać do czasu wybudowania mieszkania.
Tymczasem firmy developerskie kuszą: "Mieszkanie za 5%", "Łucka city-
-Warszawa u Twoich stóp", "Zielone Zacisze" zaprasza do oglądania ekspozycji mieszkaniowej 7 dni w tygodniu. J. W. Construction obwozi swoim autokarem w weekendy osoby zainteresowane inwestycjami firmy. Wchodzimy do jednej z ekspozycji: przestronne mieszkanie czeka na nas, wystarczy tylko, jak informuje nas przedstawiciel handlowy, zaciągnąć kredyt.

Tylko czy nas na to stać?

Znajomi radzą: "zbadajcie się" i podają adresy internetowe kilku portali tematycznych. Tu po wpisaniu kwoty kredytu, rodzaju rynku, ogólnej kwoty naszych miesięcznych dochodów i ewentualnych stałych obciążeń, uzyskujemy informację na temat naszej ewentualnej zdolności kredytowej. Ale jak zapewniają pomysłodawcy analizy, może być ona niemiarodajna, gdyż banki z reguły przyjmują różne progi wyjściowe w zależności od zamieszkiwanego przez nas regionu Polski.
Na kolejnej witrynie internetowej po wpisaniu kwoty kredytu, wyborze rodzaju oprocentowania (zmienne czy stałe) i rodzaju rat (równe czy malejące) można poznać najkorzystniejsze dla nas oferty bankowe. Wystarczy tylko wypełnić stosowny formularz, a pracownik banku skontaktuje się z nami. W ten sposób trafiamy do oddziału banku i dowiadujemy się czegoś więcej o swojej indywidualnej sytuacji kredytowej.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Artystka na czas nieokreślony

Reklama

Młode małżeństwo: Agnieszka i Marek Litwińscy. Średnia wieku 26 lat. Ona - pracownik działu sprzedaży w firmie branży spożywczej. On - informatyk.
- Mieliśmy trochę wkładu własnego, sami dobrze zarabialiśmy. Dodatkowo nasi rodzice postanowili również nas wesprzeć. Kwota kredytu, o jaką chcieliśmy się ubiegać była jak na owe czasy zawrotna: 160 tysięcy złotych - wspominają swoje pierwsze przymiarki do kredytu hipoteczno-mieszkaniowego.
Ostateczna decyzja przyznająca kredyt musi być poparta konkretnym działaniem operacyjnym. Dlatego zanim bank wyda wstępną decyzję prosi przyszłych kredytobiorców o szereg dokumentów: zaświadczenie z urzędu skarbowego z ostatnich dwóch lat, historie rachunku bankowego za ostatnie 6 miesięcy, przedwstępną umowę kupna nieruchomości oraz zaświadczenie o uregulowanym stosunku do służby wojskowej.
- Niestety w pierwszym podejściu zdyskwalifikowano nas za nieuregulowane wojsko - wspomina Marek. W końcu doradca kredytowy zasugerował, aby rodzice przystąpili do kredytu. Niestety po wstępnej analizie okazało się, że przekroczyli 60. rok życia i ze względu na wiek nie otrzymaliby kredytu. Minęło kilka miesięcy, udało mi się załatwić wojsko. W międzyczasie mojej żonie zmieniono umowę o pracę na czas nieokreślony na zlecenie - redukcja etatów. Zaczęły się kolejne schody. W końcu przynieśliśmy zaświadczenie, że jest kluczowym pracownikiem w firmie, co prawda na zlecenie.
Wszelako i na tym polu może pocieszać informacja, iż instytucje finansowe na równi traktują wszystkich Polaków, nie wyłączając i tych, którzy należą do osobistości życia publicznego. Niedawno o kredyt mieszkaniowy w jednym z warszawskich oddziałów banku starała się znana aktorka z pokolenia trzydziestolatków. Niestety wnioskowana suma kredytu przekraczała jej zdolność kredytową, którą można zbudować na podstawie stałych przychodów z tytułu umowy na czas nieokreślony. Rezolutna artystka zaproponowała wykorzystanie własnego wizerunku w kampanii reklamowej banku. - Decyzja była odmowna, gdyż ryzyko kredytowe w przypadku tej pani jest zbyt duże - uzasadnił negatywne rozpatrzenie wniosku pracownik banku.

Stopa procentowa, refinansowanie, przewalutowanie

Kiedy ostateczna decyzja zapadnie - bank zbadał dokładnie "naszą indywidualną sytuację" i uznał, że rokujemy na spłatę zaciągniętych zobowiązań, należy dopracować szczegóły. Wstępnie wybraliśmy już walutę. Pozostaje uzgodnienie oprocentowania: zmienne czy stałe. Kierując się tylko zasadą im niższe tym lepsze, daleko nie zajdziemy. Co jakiś czas na bilbordach reklamowych pojawiają się szokująco niskie oprocentowania kredytów mieszkaniowych w danej walucie, ale zwykle gwarantowane na krótki okres, po którym "zaproszeni w okresie promocji do współpracy klienci" zmuszeni są do przyjęcia standardowego oprocentowania.
Owo standardowe oprocentowanie np. zmienne uzyskują banki z prostego obliczenia sumy kosztów zakupu danego pieniądza na rynku usług międzybankowych (wskaźniki: WIBOR dla złotówek, EURIBOR dla euro, LIBOR dla dolarów i franków szwajcarskich) i prowizji wyznaczanej indywidualnie przez dany bank.
Gdyby waluta, w której przyszło nam spłacać kredyt nie okazała się "przyjazna" - można kredyt przewalutować, czyli pozostającą do spłaty kwotę zamienić na inną walutę. Opisana operacja pociąga za sobą dodatkowe koszty sięgające od 0,5% do 2% prowizji od pozostającej do przewalutowania kwoty kredytu. Podobnie, gdyby wybrany bank nie spełnił naszych oczekiwań można skorzystać z usług innego, który refinansuje, czyli spłaci nasze zobowiązania względem pierwszego, w zamian my będziemy spłacać refinansowaną kwotę w postaci drugiego kredytu. Klienci często zdenerwowani dotychczasową obsługą bankową zwykle decydują się na taki manifest, by po paru miesiącach spłacania kredytu w innym banku dojść do wniosku, że i tak nic się nie zmieniło.

Kto mi ukradł 5 metrów?

Po podpisaniu umowy kredytowej wystarczy tylko cierpliwie czekać na nowe lokum spłacając comiesięczne raty. W tym czasie wyobraźnia działa intensywnie, kreując i wizualizując ułożenie mebli w naszym M3, pobudzając nas do drobnych zakupów, ewentualnie planowania kolejnych kredytów - tym razem na wykończenie mieszkania.
Niestety bywa i tak, że firmy developerskie testują naszą cierpliwość odkładając sukcesywnie ostateczny termin oddania mieszkania. Pechowcy musieli czekać nawet do dwóch lat od określonej w umowie daty, aby otrzymać od generalnego wykonawcy klucze. Ci, którzy zaufali pochopnie inwestorowi czekają do dziś. Kilka lat temu, aby otrzymać zaszczytne miano developera i rozpocząć nabór chętnych na mieszkania, wystarczyło mieć grunt. Dzisiaj nadal wielu firmom o wspomnianym profilu działania wydaje się, że w oparciu o ziemię zbudują kapitał zadowolonych klientów. Tymczasem informacje o nierzetelnych inwestorach rozchodzą się wśród zainteresowanych bardzo szybko.
- Niestety nikomu nie polecilibyśmy naszego developera, pomimo iż jego pozycja umacnia się na rynku i buduje ponoć coraz lepiej. Praktycznie miesiąc trwał odbiór mieszkania, z różnych względów: nierówne ściany, popękany sufit. Nie mogliśmy zaakceptować takiej fuszerki, a na własne poprawki nie było nas stać - w końcu spłacamy nadal nasz kredyt mieszkaniowy.
Pomimo tych niedogodności i tak może pojawić się malutkie światełko w tunelu, zupełnie nieprzewidziany błysk, który sprawia, że strapione twarze kredytobiorców nagle nabierają promiennego uśmiechu:
- Nie tak dawno dowiedzieliśmy się, że nasze kłopoty kredytowe nieco się zmniejszyły, a to na skutek komisji remontowej z naszej spółdzielni - opowiadają państwo Litwińscy. Przy okazji poprawiania kolejnego niedociągnięcia, po kilku miesiącach użytkowania przez nas lokalu, szanowna komisja zupełnie przypadkiem postanowiła go zmierzyć i okazało się, że brakuje paru metrów: konkretnie 4 metrów i 80 centymetrów. Zatem po przeliczaniu ceny za metr kwadratowy developer będzie musiał nam zwrócić ponad 18 tysięcy złotych, które niestety przeznaczymy na zakup dodatkowej komórki. W planach inwestora nie było przyznanej do mieszkania piwnicy.

2002-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Św. Hubert - prawda i legendy

Niedziela toruńska 44/2003

[ TEMATY ]

św. Hubert

en.wikipedia.org

Ponad 1200 lat dzieli nas od czasów, w których żył i działał św. Hubert. Właśnie ta różnica dwunastu wieków sprawiła, że na to, co o nim wiemy, składają się: prawda, legendy i mity. Prawdopodobnie urodził się w 655 r. w znanej i znakomitej rodzinie, na obszarze dzisiejszych Niderlandów. W wieku około 18 lat został oddany na dwór króla Frankonii, a tam poślubił córkę Pepina z Heristal, z którą miał przynajmniej jednego syna. Przez kilka lat pełnił życie pełne przygód jako rycerz. Później został kapłanem i uczniem św. Laparda, a po jego śmierci, ok. 708 r. objął po nim półpogańską diecezję Maastricht. Miał ogromne zasługi w nawracaniu na wiarę chrześcijańską swoich ziomków, którzy dotychczas czcili bożków germańskich. Zmarł w Liege około 727 r., gdzie pochowano go w tamtejszej katedrze. W 825 r. część jego relikwii przeniesiono do Andage, które od tej chwili otrzymało nazwę Saint Hubert. Kult św. Huberta bardzo szybko szerzył się w Europie. Jako patron myśliwych odbierał cześć od XI w., co szczególnie może dziwić, gdyż w najstarszych pismach brak informacji na temat jego działalności na niwie łowieckiej. W XIV w. kult św. Huberta połączono z elementami kultu św. Eustachego. Św. Eustachy żył na przełomie I i II w. Z tego okresu pochodzi słynna legenda o jeleniu. Św. Eustachy jeszcze jako Placydus był naczelnikiem wojskowym cesarza Trajana i oddawał cześć bożkom rzymskim. W czasie jednego z polowań ujrzał jelenia z krzyżem pośrodku poroża. Jeleń nakazał Placydusowi ochrzcić się i przyjąć imię Eustachy. Kult św. Eustachego popularny był zwłaszcza w Kościele wschodnim. Apokryfy o św. Hubercie przeniosły motyw jelenia na grunt chrześcijaństwa zachodniego, umieszczając je w realiach VII w. Mówi się, że gdy żona Huberta wyjechała do swojej umierającej matki, jej osamotniony mąż zaczął hulaszcze życie, a nade wszystko pokochał polowania, które zmieniły się w rzezie zwierzyny prowadzone bez umiaru. W trakcie jednego z takich polowań Hubert ujrzał wynurzającego się z kniei wspaniałego jelenia z krzyżem, jaśniejącym niezwykłym blaskiem pomiędzy pięknymi rozłożystymi rogami. Jednocześnie usłyszał nieziemski głos: „Hubercie! Dlaczego niepokoisz biedne zwierzęta i zapominasz o zbawieniu duszy?”. Wydarzenie to spowodowało wewnętrzną przemianę Huberta, który od tego momentu zmienił swoje życie. Kanonizowany po śmierci, został patronem myśliwych, a dzień jego śmierci i przeniesienia jego relikwii do klasztoru w Andagium - 3 listopada jest świętem myśliwych. Kolejne wątki kultu Świętego dodali pewnie sami myśliwi, którzy mają niezwykłą wyobraźnię. Ze względu na swoje życie, związane z radykalnym, gwałtownym nawróceniem, jest św. Hubert dzisiaj niezwykle popularny. Dynamizm jego życia i nawrócenia może utwierdzać w przekonaniu, że każdy z nas ma szansę zmienić swoje życie na lepsze, a dla każdego chrześcijanina głos z nieba: „Hubercie! Odmień swoje życie...” - jest wezwaniem do stawania się lepszym, bardziej doskonałym, świętym.
CZYTAJ DALEJ

Franciszek: istotą życia chrześcijańskiego jest miłowanie Boga i bliźniego

2024-11-03 12:22

[ TEMATY ]

Franciszek

papież Franciszek

Vatican News

„Uczniom wszystkich czasów Pan mówi: tym, co się liczy na twojej drodze, nie są zewnętrzne praktyki, jak całopalenia i ofiary (por. w. 33), ale usposobienie serca, z jakim otwierasz się na Boga i na braci w miłości” - stwierdził papież Franciszek w rozważaniu poprzedzającym niedzielną modlitwę „Anioł Pański” w Watykanie.

Ojciec Święty odniósł się do fragmentu Ewangelii czytanego w 31 niedzielę zwykłą roku B (Mk 12, 28-34), gdzie Pan Jezus odpowiadając na pytanie uczonego w Piśmie podkreśla ścisłe powiązanie przykazania miłości Boga i miłości bliźniego.
CZYTAJ DALEJ

Modlitwa za samobójców

2024-11-03 22:00

[ TEMATY ]

wiara

samobójstwo

pixabay.com

- Modlitwa za samobójców i za rodziny cierpiące z tego powodu ma wielki sens, zwłaszcza w naszych czasach - mówił ks. Sławomir Płusa, egzorcysta i moderator Diecezjalnej Szkoły Nowej Ewangelizacji Świętego Dobrego Łotra w Radomiu. Odprawił on w niedzielę Mszę świętą na cmentarzu przy ulicy Limanowskiego w Radomiu. W czasie liturgii modlił się z wiernymi w intencji osób, które odebrały sobie życie oraz ich rodzin.

Podziel się cytatem Przywołał dalej dane statystyczne, z których wynika, że Polska zajmuje pierwsze miejsce w Europie jeśli chodzi o próby samobójcze dzieci i młodzieży. Mówił, że to świadczy o braku miłości w rodzinach, szkołach, relacjach, a Bóg nieustannie chce ją dawać każdego człowiekowi. Jak powiedział, jeśli będziemy słuchać Boga, jeśli Słowo Boże będzie kształtować nasze serca relacje między nami, Bóg będzie mógł działać. - Może się okazać, że to jest droga właśnie do tego, aby młodzi nie uciekali w samookaleczenia, nie uciekali w depresje, nerwice, nie uciekali w próby samobójcze - podkreślał duchowny.
CZYTAJ DALEJ
Przejdź teraz
REKLAMA: Artykuł wyświetli się za 15 sekund

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję