Wierność nauce apostołów
Sprawa stosunku do nauki Apostołów pozostaje w ścisłym związku z podziałem wspólnot wiernych odwołujących się do tej nauki. Wszyscy wyrażają przekonanie, że są jej wierni a myślących inaczej uważają za odstępców. Od problemów tego rodzaju nie są wolne także Kościoły protestanckie, z których większość uznaje tylko Biblię za źródło swojej wiary.
Interpretacje Pisma Świętego jako jedynego źródła wiary to bardzo złożone i trudne przedsięwzięcie. Trzeba mieć świadomość odmiennego kontekstu historycznego, trzeba się uporać ze stosowaniem różnych gatunków literackich, trzeba mieć na uwadze cały świat innych metafor. W naszych czasach pojawiają się ponadto inne zadania, takie jak inkulturacja, potrzeba dialogu z dzisiejszym światem, nowa ewangelizacja itp. Wszystko to pozostaje w bezpośrednim związku z interpretacją nauki Apostołów.
Zaradzić temu można, przynajmniej w pewnej mierze, przez uznanie jednego, najwyższego Urzędu Nauczycielskiego. Ale cała trudność polega na tym, że nie wszystkie Kościoły uznają taki urząd. Jego odrzucenie stanowi zresztą początek prawie wszystkich podziałów. W pełni świadom takiego stanu rzeczy obecny Ojciec Święty w swej niezwykle ważnej ekumenicznie encyklice Ut unum sint proponuje wspólne różnowyznaniowe refleksje nad nowym rozumieniem roli prymatu władzy i nieomylnego nauczania Kościoła.
Ale generalne jak jest dziś w łonie samego Kościoła katolickiego z wiernością nauce Apostołów?
Funkcjonują u nas różne mechanizmy samokontrolujące tych, którzy nauczają. Jest Kongregacja Doktryny Wiary, nad uczelniami katolickimi czuwają wielcy kanclerze, którymi są zazwyczaj lokalni biskupi. Każdy nauczający dyscyplin teologicznych powinien posiadać tzw. misję kanoniczną. To Kościół naszych czasów zatroszczył się o opracowanie wielkiego Katechizmu wiary katolickiej, żeby zarówno nauczający, jak i nauczani mieli narzędzie do weryfikowania swojej wierności wobec nauki Apostołów. W rezultacie przez całe minione stulecie nie było w Kościele katolickim wielkich, szczególnie spektakularnych odstępstw od wiary.
Tak więc wewnątrz Kościoła może nie jest tak bardzo źle z tą wiernością nauce Apostołów.
Słowem i śpiewem
Przez wspólną modlitwę, na którą gromadzili się pierwsi chrześcijanie w świątyni jerozolimskiej należy chyba rozumieć czytanie Słowa Bożego i śpiewy psalmów. To też stanowi trwające po dzień dzisiejszy starotestamentalne dziedzictwo w pobożności także chrześcijańskiej: lectio divina i śpiew, z którego zrodził się z czasem piękny chorał gregoriański.
Na takie spotkania przychodzą dziś jedynie prawdziwe elity katolickie, a także, z reguły chyba, wszystkie osoby życia konsekrowanego, do których zalicza się także instytuty świeckie. Ich członkowie nie przebywają, jak wiadomo, ani w ścisłych klasztorach ani w domach zakonnych.
Miałoby się ochotę powiedzieć, że również z tą modlitwą nie jest aż tak bardzo źle w dzisiejszym, nie tylko zresztą katolickim, ale w ogóle chrześcijańskim świecie. Minione stulecie chyba nie ma sobie równego pod względem liczby pojawiających się różnych grup, zespołów, ruchów i dróg modlitewnych. Jest to jakiś powiew Ducha Świętego, czemu szczególny wyraz dają wierni zrzeszeni we wspólnotach pod nazwą Odnowa w Duchu Świętym. Już sama ta nazwa wskazuje na bardzo szczytne ambicje; nie chodzi o samo trwanie na dotychczasowych pozycjach, chodzi o odrodzenie, bo to przecież znaczy termin "odnowa".
Ludzie szukają na różne sposoby kontaktu z Bogiem. Podobno właśnie dlatego tyle osób, także młodych, garnie się do różnych sekt, dlatego powodzeniem cieszą się medytacje buddyjsko-hinduistyczne. Dlatego też, mimo powszechnego na Zachodzie kryzysu powołań, zakony kontemplacyjne ciągle mają jednak trochę kandydatów w nowicjatach zgromadzeń męskich i żeńskich. Tym się też tłumaczy coraz liczniejszy udział wiernych w pielgrzymkach do sanktuariów maryjnych, w zamkniętych rekolekcjach i modnym ostatnio, zwłaszcza we Francji, spędzaniu weekendów całymi rodzinami w domach zakonnych. Można by tylko zapytać, do jakiego stopnia te wszystkie praktyki są wynikiem religijnej refleksji, a w jakiej mierze są pochodną wspomnianej już mody albo przemijających nastrojów.
Śródtytuły pochodzą od redakcji.
Pomóż w rozwoju naszego portalu