Kiedyś jeden z duszpasterzy akademickich opowiadał mi historię o pewnym studencie, który przyszedł do niego, by się… ochrzcić. Jak się okazało, za tydzień miał… kościelny ślub. Narzeczonej „ściemniał”, że jest ochrzczony. Grzecznie zapytał mojego kolegę o cenę tej, jego zdaniem, kościelnej „usługi” i bardzo się zdziwił, kiedy dowiedział się, że udzielenie sakramentu chrztu świętego to nie jest kwestia odpowiednich pieniędzy, a w przypadku osób dorosłych wymaga nawet kilkuletniego przygotowania.
Dzisiejsza niedziela to niedziela Chrztu Pańskiego. Warto może zatem z tej okazji zastanowić się choć przez chwilę nad tym najważniejszym z katolickich sakramentów. Współcześnie chrzest traktowany bywa przez wielu młodych małżonków dosyć powierzchownie. Pragną ochrzcić swoje nowo narodzone dziecko bardziej z szeroko rozumianej tradycji niż z religijnych przekonań. Dziwią się niejednokrotnie, że proboszczowie wymagają od nich przedchrzcielnych spotkań formacyjnych, na które zapraszani są też rodzice chrzestni.
Jeśli zaś chodzi o tych ostatnich, to niektórzy są wręcz zaskoczeni, że wymaga się od nich specjalnych zaświadczeń z parafii pochodzenia. Na nich zawarta jest informacja o tym, że są wierzącymi i praktykującymi katolikami oraz że przyjęli sakrament bierzmowania. Jest bowiem rzeczą oczywistą, że chrzestnymi nie mogą zostać osoby niewierzące czy też niepraktykujące.
Wydaje się, że chrzest zaczyna być przez wielu traktowany jak swoista usługa. Podobnie jest z innymi sakramentami. Co prawda, szkolna katecheza obejmuje swoim zasięgiem również tę tematykę, lecz ludzka pamięć - choć zazwyczaj dobra - jest jednak krótka. Dlatego też w większości parafii organizuje się katechezy chrzcielne. Mają one odpowiednio przygotować zarówno rodziców, jak i rodziców chrzestnych do tego arcyważnego momentu w życiu chrześcijańskiej rodziny. Wszak sakrament chrztu świętego włącza kolejnego członka ich rodziny w inną rodzinę, jaką jest Kościół katolicki.
Pomóż w rozwoju naszego portalu