Dialog w relacjach między ludźmi to bardzo ważna sprawa. Sprawa godna podkreślenia. Wydawałoby się, że to proste, banalne, ale jednak tak nie jest. Bo niby istnieje dialog między ludźmi, ale jednak najczęściej sprowadza się on do monologu jednej ze stron. Aby dialog był owocny, zbliżał ludzi do siebie, muszą oni posiąść umiejętność słuchania. Sprawa prosta, ale wymaga ćwiczenia. Słuchanie staje się wielką sztuką. Posiadanie tej sztuki, to wielki skarb dla człowieka. Tylko tacy ludzie mogą być powiernikami, być obdarowanymi miłością, sympatią. Tę umiejętność czerpiemy od najlepszego słuchacza - Jezusa, który powiedział: "Pójdźcie do mnie wszyscy, którzy utrudzeni i obciążeni jesteście, a ja was pokrzepię".
Umiejętność słuchania, to w efekcie "otwarcie się" drugiej osoby, a tym samym ulżenie jej w tym, co ją boli. Musimy to czynić w ten sposób, żeby mówiący miał pewność, że czynimy to z uwagą. Należy wczuć się w sytuację mówiącego, przynosząc mu tym samym ulgę, poczucie bezpieczeństwa, bez którego nie ma otwartości dialogu.
W dialogu ważną rzeczą jest, by nie dawać rad, nie oceniać, nie komentować. Czyniąc tak, łatwo drugiego człowieka po prostu pognębić, upokorzyć, ośmieszyć. Nie w tym tkwi sens. Dociekliwość też jest tu nie na miejscu, gdyż ogranicza prawdziwy dialog, który prowadzić powinien do autentycznego zrozumienia, a nie zaspokojenia ciekawości słuchającego. Umiejętność słuchania o sprawach trudnych, tragicznych, to po prostu dzielenie z drugim człowiekiem jego bólu, zmartwienia. To niewątpliwie przynosi ulgę. W takich sytuacjach nie należy banalnie pocieszać, minimalizować problemów, ale trzeba umieć wczuć się. Uszanować ból, który jest udziałem naszego rozmówcy. Słuchając musimy również podtrzymać rozmowę, nie dopuszczając do ciszy, która może być wyrazem niezrozumienia. Milczenie może być odebrane jako wyłączenie się ze słuchania. Powinniśmy stworzyć taki klimat, który będzie gwarantował mówiącemu dyskrecję i pełną akceptację. Z naszej strony powinniśmy mówiącemu wyrazić wdzięczność, że właśnie nas uczynił powiernikami swoich ważnych spraw. Stworzenie z naszej strony atmosfery zaufania spowoduje, że staniemy się dla innych niczym "lekarz ich dusz".
Takim "lekarzem" na pewno może być wychowawca, katecheta, każdy człowiek, który potrafi słuchać tych, których pragnie wychowywać. Aby efekty wychowawcze były widoczne, należy poświęcić wiele czasu na prawdziwy dialog, indywidualnie potraktować każdego mówiącego. Jest to możliwe w małych grupach, a takie możliwości stwarzają zajęcia pozalekcyjne, spotkania indywidualne. W takich grupach możliwe jest aktywne słuchanie, co sprzyja prawdziwemu dialogowi.
Coraz częściej jednak sami łapiemy się na tym, że po prostu nie mamy czasu. Ten brak czasu jest największym wrogiem, zwłaszcza w relacjach rodzice - dzieci. Ci pierwsi częstokroć zabiegani, zatroskani o byt materialny zapominają o tym, co najważniejsze - o dzieciach. Dzieci, którym na co dzień brak rodziców, po prostu uciekają niejednokrotnie w świat ułudy, używek. W świat, który często prowadzi na złe drogi. Na drogi, z których nie ma powrotu.
Zarówno mówiący, jak i słuchający - swój dialog nade wszystko muszą oprzeć na wierze. Tylko taki dialog będzie owocny, skuteczny. W myśl słów Jana Pawła II: "Dojrzała, ugruntowana wiara w Boga, to najgłębszy sens życia młodych, to również największy skarb, jaki rodzice, nauczyciele, wychowawcy mogą i muszą przekazać młodym, jeśli chcą spełnić swoją wobec nich powinność".
Pomóż w rozwoju naszego portalu