Listopad w chrześcijańskiej tradycji jest czasem szczególnej pamięci o tych, którzy odeszli z tego świata. Mobilizują nas do tego święta rozpoczynające listopad: Uroczystość Wszystkich Świętych i Wspomnienie Wiernych Zmarłych.
Jesienna aura przypomina nam także przemijanie. Spadające liście mogą uświadomić, że i nasze życie zakończy się. Kolorowy dywan liści z wyraźną przewagą złota i czerwieni wpadającej w brąz, szeleszczących pod nogami przechodnia, niejednemu przywraca w jakiejś mierze to, co już przeminęło: wydarzenia, spotkania, dawne rozmowy, niedokończone myśli.
Szczególny jesienny klimat odczuwany jest na cmentarzu. Melancholię związaną z tym miejscem pamięci i miłości do tych, którzy od nas odeszli, podkreśla światło lampek ustawionych na grobach.
Myślenie o zmarłych w kategoriach tylko czysto ludzkich prowadzi wielu z nas do odczuwania dotkliwego smutku: Nie zobaczę więcej przyjaznej mi twarzy... Nie usłyszę już znanego mi głosu... Ci, którzy odeszli, nie podniosą słuchawki telefonu, gdy wykręcę ich numer.... Nie otrzymam od nich długiego listu ani kartki z wakacji z nader krótkim napisem...
Idąc parkową aleją, bądź też celowo spacerując po cmentarzu i mijając milczące groby, marzymy, by powrócili w jakiś sposób ci, którzy tak szybko od nas i z tego świata odeszli. Goryczą w sercu napawa nas fakt, że zapominamy imiona niektórych osób i wydarzenia z nimi związane. Chcielibyśmy, by pamięć była trwalsza, by upływający czas nie przysłaniał mgłą zapomnienia umysłu i serca.
Zastanawiamy się, jak ożywić i przedłużyć pamięć? Co uczynić, by nie ostygła wrażliwość serca w stosunku do tych, którzy wpisali się w nasze życie, teraz zaś znajdują się "po innej stronie". Nawet poczynione dokładne zapiski o nich, czy też wydobywane na nowo wydarzenia z systematycznie niegdyś pisanego pamiętnika nie usatysfakcjonują serca przepełnionego smutkiem. Podejście ludzi do zmarłych i naszych z nimi relacji nacechowane jest często szarym kolorem braku nadziei.
Listem nadziei zaś w stosunku do zmarłych okazać się może modlitwa za nich. Nasze błagania adresujemy do Pana Boga. On to, znając pragnienie naszego serca, dotknie zmarłych swoim miłosierdziem. Modlitwa za zmarłych będzie swoistym listem do Pana Boga pisanym atramentem ludzkiej miłości. Bóg tę miłość spotęguje i doświadczą jej ci, o których myślimy i za których szczerze modlimy się.
My sami zaś otrzymamy od Pana Boga odpowiedź nadziei na spotkanie z tymi, którzy wcześniej od nas odeszli i przypomnienie tego, co było dobre i zarazem piękne, a nas łączyło ze zmarłymi. Spotkanie to zaistnieć może na płaszczyźnie wiary w "Świętych obcowanie". W przyszłości zaś na pewno nastąpi w rzeczywistości nieba.
Poprzez modlitwę, w naszym ziemskim zasmucaniu serca, nostalgii i jesiennej melancholii, doświadczymy znaku Ducha Świętego mówiącego, że nadzieja miłości wiecznej wpisana jest po części w każdy odruch wrażliwości serca w stosunku do zmarłych.
Pomóż w rozwoju naszego portalu