Reklama

Europarlament nową inkwizycją

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Stopniowo poszczególne partie ujawniają kandydatów w wyborach do Parlamentu Europejskiego, zapowiedzianych na 7 czerwca br. Polskie Stronnictwo Ludowe sięgnęło niemal w komplecie po swoich posłów. Platforma Obywatelska jeszcze nie podjęła ostatecznych decyzji, ale co rusz słyszymy o znanych nazwiskach czy to Danuty Hübner, Jana Rokity czy Mariana Krzaklewskiego (ten ostatni miałby otwierać listę PO na Podkarpaciu). Tak myślę, że w sięganiu po tak różne osoby chodzi tylko o to, żeby wygrać wybory (dziwi zwłaszcza obecność lidera NSZZ Solidarność na liście partii całkowicie głuchej na postulaty związkowców).
Największa partia opozycyjna, Prawo i Sprawiedliwość, podobno zmienia wcześniejsze plany i najprawdopodobniej wystawi w wyborach kilku znanych posłów (wcześniej mówiło się, że żaden poseł na Sejm - z wyjątkiem Zbigniewa Ziobry - nie będzie ubiegał się o mandat eurodeputowanego). Jak sądzę, zapewne listę do europarlamentu wzmocnią znani posłowie, m.in. Jacek Kurski, Arkadiusz Mularczyk, Paweł Kowal czy Bolesław Piecha.
Wielu z nas zastanawia się zapewne, jaka jest ranga naszych posłów w PE, bo tak na dobrą sprawę to niewiele wiemy o ich pracy, o uchwalanych ustawach (krążą stare dowcipy o zajmowaniu się krzywizną banana lub ogórka, wysokością drabiny malarskiej lub kolorem ścian w stajni). Nasza niewiedza o tym, czym naprawdę zajmują się europosłowie, jest usprawiedliwiona, ponieważ większość unijnych decyzji zapada w Komisji Europejskiej, w Radzie Europejskiej czy też w Radzie Unii Europejskiej. Sam PE spełnia rolę listka figowego dla większości niedemokratycznych procedur unijnych.
Być może z tego powodu wybory do PE nie cieszą się zbyt wysoką frekwencją, jednak byłoby dobrze, aby wśród 50 polskich eurodeputowanych znaleźli się ludzie oddani sprawom ojczyzny, broniący polskiej racji stanu. Będzie to szczególnie ważne, jeśli dojdzie do ratyfikacji Traktatu Lizbońskiego i w konsekwencji utworzenia w miejsce Wspólnoty Europejskiej państwa o nazwie Unia Europejska. Nie wszyscy pamiętają, że podpisany w 1992 r. Traktat z Maastricht, z którego wywodzi się obecna forma Wspólnoty Europejskiej, był nazywany „Traktatem o Unii Europejskiej”, nie zaś traktatem Unii. Dopiero obecne postanowienia Traktatu Lizbońskiego stwierdzają, że „Unia zastępuje Wspólnotę Europejską i jest jej następcą prawnym”. Nie ulega więc wątpliwości, że postlizbońska Unia Europejska, uzyskując osobowość prawną, stanie się organizacją międzynarodową na wzór państwa, na czele którego stanie przewodniczący Rady Europejskiej (prezydent). Powstanie także stanowisko wysokiego przedstawiciela UE, który w praktyce będzie ministrem spraw zagranicznych. UE będzie także posiadała samodzielną władzę ustawodawczą, wykonawczą i sądowniczą, które będą stanowiły o większości praw 27 krajów członkowskich.
W tym kontekście sprawa ratyfikacji Traktatu Lizbońskiego spędza eurokratom sen z powiek. Bez niego nie da się przekształcić obecnej Wspólnoty w jedno państwo, nie uda się ustanowić nowego ładu prawnego w UE, czyli nadania jej formy konstytucyjnej ponadnarodowej federacji, zupełnie niepodobnej do obecnej Wspólnoty, za to podobnej do takich federacji, jak USA czy Niemcy. Nie jestem przeciwnikiem UE, dobrze jest mieć Unię, ale powinna to być struktura demokratyczna, rządzona przez ludzi wybranych przez społeczeństwa, a nie przez niewybieralnych, a rządzących. Ale czy jest możliwa demokracja na poziomie 27 sfederowanych państw?
Dlatego mimo wszystko będzie niezwykle ważne, kogo wybierzemy w czerwcu do europarlamentu. Czy to będą Polacy uczciwi, o mocnym charakterze, których nie pociągają ogromne europejskie pieniądze, a także patrioci, przywiązani do narodowej tradycji, czujący sprawy polskie, zabiegający o nie w każdej sytuacji? Stawiam to pytanie nie bez przyczyny, ponieważ na forum europejskim nie wolno manifestować solidarności narodowej, nie wolno tworzyć frakcji narodowych, a jedynie kluby ideologiczne. Niestety, najbardziej wpływowe wśród nich są frakcje europejskich liberałów oraz lewicy, która wykorzystuje PE m.in. do podejmowania antyrodzinnych uchwał.
Przykładem niech będzie nagonka na prof. Rocco Buttiglionego, którego rząd włoski wysunął jako kandydata na komisarza UE. Podczas przesłuchania w PE nikt nie wysunął wątpliwości co do jego kompetencji zawodowych, a jednak socjaliści, liberalni demokraci, zieloni i komuniści uznali, że nie jest godny pełnić tej funkcji, ponieważ powiedział to, co o homoseksualizmie mówi Katechizm Kościoła Katolickiego, że to jest grzech. Gdyby takie kryterium zastosowano w przeszłości, ani Adenauer, ani De Gasperi, ani Schuman nie mogliby być komisarzami europejskimi (przecież czym innym jest niedyskryminowanie osób homoseksualnych jako osób, a czym innym stworzenie uprzywilejowanych warunków dla homoseksualizmu jako stylu życia - a tego na każdym kroku domaga się od państw PE).
Krótko mówiąc, kandydaci do europarlamentu powinni zdawać sobie sprawę z tego, że wchodzą do instytucji, która jest swego rodzaju nową inkwizycją, nie interesuje się czyimś sumieniem, ale dąży do ustanowienia swego rodzaju nowej ateistycznej religii Unii. Jak to trafnie ocenił prof. Buttiglione, „dla tej nowej ateistycznej religii istnieje tylko jedna prawda, a mianowicie to, że żadna prawda nie istnieje”.
Szkocki męczennik z XVII wieku, książę Gordon, kiedy w zamian za zaparcie się wiary zaproponowano mu życie i wolność, miał odpowiedzieć: „Łatwiej jest oddzielić moją głowę od mego ciała, niż moje serce od mego Pana”. Czy podobnie mogliby odpowiedzieć polscy katoliccy europosłowie, a także kandydaci do PE? Należy ich pytać o sprawy sumienia i wartości podczas rozpoczynającej się kampanii wyborczej, ponieważ największym zagrożeniem dla Europy nie jest islam, lecz nihilizm, lęk czy też wstyd przed wymienieniem w preambule swojej konstytucji imienia Boga.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

2009-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Nakładają Europejczykom ciężary nie do uniesienia, których oni sami nie dźwigają

2024-05-15 07:00

[ TEMATY ]

Samuel Pereira

Materiały własne autora

Samuel Pereira

Samuel Pereira

O co chodzi w nadchodzących wyborach europejskich? Dotyczą głównie dwóch instytucji: Komisji Europejskiej i Parlamentu Europejskiego, które od lat są zdominowane przez jedną stronę europejskiej sceny politycznej, więc sam akt wyborczy teoretycznie powinien wzbudzać raczej nikłe zainteresowanie wyborców, a jednak przynajmniej w Polsce w ciągu ostatnich 10 lat frekwencja przy eurowyborach wzrosła dwukrotnie.

Panowało również do niedawna przekonanie, że przy tych wyborach lepsze wyniki osiągają partie sprzyjające unijnemu mainstreamowi, a jednak pięć lat temu stało się inaczej i to Prawo i Sprawiedliwość zdobyło 45,38% głosów, co jest jak dotąd rekordowym poparciem wyborczym w Polsce od 1989 roku. Takiego wyniku od czasu reglamentowanej rewolucji z 1989 roku nie zdobyło żadne ugrupowanie. Jakie były przyczyny takiego wyniku? Powodów było kilka, ale najistotniejszym była chęć pokazania Unii Europejskiej żółtej kartki. Ściślej rzecz biorąc nie UE, tylko politykom sprawującym władzę w unijnych instytucjach, co jest istotnym rozróżnieniem, bo bycie przeciwnikiem ich polityki nie jest równoznaczne z byciem przeciwko samej Wspólnocie, co od lat próbują sugerować niektórzy politycy w naszym kraju.

CZYTAJ DALEJ

XI Majówka w Ogrodach Klasztornych

2024-05-14 16:58

Magdalena Lewandowska

Dwórki św. Jadwigi - jej gród co roku przyciąga dzieci i dorosłych.

Dwórki św. Jadwigi - jej gród co roku przyciąga dzieci i dorosłych.

Zapraszamy serdecznie na wyjątkową majówkę w ogrodach klasztoru Sióstr Boromeuszek w Trzebnicy.

Już po raz 11., tym razem 26 maja, Siostry Boromeuszki zapraszają do Trzebnicy. – Tradycyjnie majówkę organizujemy pod koniec maja, blisko dnia mamy i dnia dziecka. W tym roku odbędzie się dokładnie 26 maja, w dzień matki. To doskonała okazja do rodzinnego świętowania, a jednocześnie do oddania czci naszej najlepszej mamie Maryi – mówi Lilianna Sicińska.

CZYTAJ DALEJ

A.Duda: budowanie bezpieczeństwa wymaga "absolutnej współpracy" między władzami w Polsce

2024-05-15 12:57

[ TEMATY ]

Andrzej Duda

Katar

PAP/Marcin Obara

Budowanie bezpieczeństwa wymaga "absolutnej współpracy" między władzami w Polsce - powiedział w środę prezydent Andrzej Duda podczas briefingu prasowego w Dausze.

Prezydent, który przebywa w Katarze, podkreślił podczas spotkania z polskimi mediami, że najważniejszą kwestią, która w tym momencie wymaga "absolutnej współpracy pomiędzy władzami w Polsce", jest budowanie bezpieczeństwa na wszelkich możliwych polach, w tym bezpieczeństwa granic czy bezpieczeństwa energetycznego.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję