Reklama

Władysław Zachariasiewicz człowiek legenda

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Kiedy ktoś mi powiedział, że pan Zachariasiewicz ma 96 lat, pomyślałam, że to pomyłka. Jakiś czas pilnie go obserwowałam - sprężysty krok, sylwetka prosta jak struna, zawsze w nieskazitelnie białej koszuli i jasnopopielatych spodniach. Przy bliższym poznaniu, kiedy umówiliśmy się na un petit café w buskiej kawiarence sanatorium Marconiego moje wątpliwości jeszcze się spotęgowały. Gładka, bez zmarszczek cera i serdeczna, bezpośrednia rozmowa, jakbyśmy się znali wiele lat.
Mojemu bohaterowi towarzyszy żona Adela (88 lat), osoba o dużej kulturze osobistej, powściągliwie komplementująca swoją „drugą” połowę. Oboje są już po raz któryś na kuracji, przylatują co roku z Waszyngtonu do Buska-Zdroju. Wybierają zawsze miesiąc lipiec, bo wtedy odbywa się Międzynarodowy Festiwal Muzyczny im. Krystyny Jamroz, która urodziła się w tym właśnie kurorcie. Łączą więc zabiegi rehabilitacyjne z umiłowaniem kultury muzycznej. A występowały tu ostatnio m.in. takie tuzy, jak Penderecki, Ochman, Malicki.
Zanim zadałam pytanie, p. Władysław Zachariasiewicz wyręczył mnie.
- Pewnie chce Pani wiedzieć, dlaczego tak długo żyję?
- Słyszałam od zaprzyjaźnionej z Panem lekarki z Waszyngtonu, dr Edwardy Okreglak, że głównym atutem Pana długowieczności jest optymizm i pokonywanie z uśmiechem wszelkich przeciwieństw życiowych.
- To prawda. Poza tym kocham ludzi, kocham świat. I mimo że od jakiegoś czasu jestem na emeryturze, wciąż mam potrzebę działania. Tym bardziej że nic mi nie dolega. Powiem więcej - nie mogę pogodzić się ze swoim wiekiem, mam jeszcze dużo do zrobienia dla Polonii Amerykańskiej, dla której pracuję od 1948 r.

Chluba Polonii

- to jedno z najwyższych odznaczeń, które pan Władysław szczególnie sobie ceni. Pod koniec września 2007 r. doszło jeszcze jedno istotne wyróżnienie - na Zamku Królewskim otrzymał z rąk marszałka „Wspólnoty Polskiej” prof. Andrzeja Stelmachowskiego symboliczny Wawrzyn Polonijny za niestrudzony, wieloletni wysiłek na rzecz kształtowania prawdziwego wizerunku Polski na świecie i niesienie pomocy rodakom zamieszkałym poza granicami naszego kraju. Uroczystość związana była z III Zjazdem Polonii i Polaków z Zagranicy.
Przypomnijmy: zanim doszło do tego historycznego dnia, pan Władysław przeżył okres niewoli porozbiorowej i wojnę polsko-bolszewicką. Wychowywał się na „Trylogii” Sienkiewicza, kształtował swój charakter w okresie dwudziestolecia międzywojennego.
Z urodzenia jest krakowianinem, z przekonań politycznych - wielbicielem ideologii Piłsudskiego. Czuł potrzebę zjednoczenia diaspory Polaków rozsianej po całym świecie. Już w 1936 r. został kierownikiem Wydziału Młodzieży w Światowym Związku Polaków z Zagranicy.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Reklama

Tragiczne lata

W czasie drugiej wojny światowej, chcąc przedostać się do Wojska Polskiego we Francji, wpadł na granicy rumuńskiej w ręce sowieckie. Zarzucono mu, nie wiadomo dlaczego - szpiegostwo (chyba dla uzasadnienia wrednej decyzji) i zesłano na daleką Północ, w okolice Archangielska. Ale oddajmy głos samemu Bohaterowi.
- To była dla mnie sztuka przetrwania, przebywałem w trzech sowieckich łagrach. Poznałem głód, widziałem ludożerstwo i straszliwe znęcanie się NKWD nad więźniami. Wtedy pokochałem tych cierpiących, a równocześnie wyrobiłem w sobie dużą odporność na zadawane nam ciosy.
- Pobyt na nieludzkiej ziemi zaprocentował u Pana hartem ducha.
- Nie tylko ducha. Doszedłem do wniosku, że młodzi ludzie żyjący w luksusie łatwiej poddają się chorobom. Nie potrafią z nimi walczyć. Oczywiście, styl życia, w pewnym okresie wymuszony, musiał mnie zahartować. Poza tym należę do rodziny długowiecznej, a więc geny robią swoje.
Dzięki usilnym staraniom ambasady polskiej został zwolniony z łagru. Jakiś czas pracował w placówkach łączności z krajem - w Kujbyszewie, następnie w Teheranie, Konstantynopolu, potem w Rzymie i Londynie, by wreszcie trafić do Ameryki. Wszędzie z dużą energią i skutecznie organizował pomoc dla rodzimych uchodźców. Wyróżniający się niezwykłym talentem organizacyjnym i umiejętnością współpracy z ludźmi różnych przekonań i pochodzenia, ten żołnierz kampanii wrześniowej piastował kierownicze stanowiska w strukturach polonijnych - kilkanaście lat był wiceprezesem Kongresu Polonii Amerykańskiej i cenionym wyższym urzędnikiem w administracji amerykańskiej. Jakby tego było mało, pracował jako komentator Radia Wolna Europa, przedstawiając istotne problemy Polonii w różnych krajach. Każdy rodzaj pracy był dla niego dyskretną formą służenia Polsce. Bo jak sam twierdzi, nigdy nie rozstał się z krajem rodzinnym, bo jest on dla pana Władysława wielką miłością.
Kiedyś tego spokojnego, zrównoważonego człowieka poniosły nerwy (i nie ma się co dziwić!). Pod portretem Kopernika przeczytał napis: „German Astronomer”. Tak długo udowadniał błąd, aż zmieniono tekst, który obecnie brzmi: Polski astronom. I jeszcze jeden przykład: staraniem Zachariasiewicza, tym razem w rodzinnym Krakowie, w krypcie św. Leonarda na Wawelu została wmurowana tablica pamiątkowa ku czci Tadeusza Kościuszki, bohatera walk o niepodległość na obu półkulach.

Reklama

Dom Polskiego Pielgrzyma w Rzymie

Przypomnijmy - po wyborze ks. Wojtyły na papieża Polska nabrała rozgłosu w świecie. Do Watykanu zaczęły wędrować setki, tysiące wiernych. Problemem było zakwaterowanie ich. Ludzie nie mieli, gdzie się zatrzymać. Ks. Klemens Pawłowski zwrócił się do Władysława Zachariasiewicza z propozycją wybudowania ośrodka pielgrzyma. Przysłowiowe ziarno zostało rzucone. Wybitnemu organizatorowi udało się w krótkim czasie utworzyć Fundację Jana Pawła II, której koła powstały w różnych krajach.
- W ciągu dwóch lat tylko w Stanach Zjednoczonych zebraliśmy na ten cel 2,5 mln dolarów - mówi mój rozmówca. Dzięki wpłatom od Polaków z ziemi rodzinnej Papieża i od członków kół przyjaciół z całego świata powstał Dom Polskiego Pielgrzyma im. Jana Pawła II. Poza noclegownią (jednorazowo dla 200 osób) mieszczą się w nim Centrum Dokumentacji i Instytut Kultury Polskiej. Papież, doceniając zasługi pana Władysława, mianował go członkiem zarządu tego znaczącego obiektu.

Pomnik Polonii Amerykańskiej piórem wzniesiony

Tak poetycko powiedział o książce Zachariasiewicza abp Leszek Sławoj Głódź podczas ubiegłorocznej promocji w warszawskim Domu Polonii. Dzieło nosi wymowny tytuł: „Etos niepodległościowy Polonii amerykańskiej”. Zostało ono wydane w 2006 r. przez Stowarzyszenie „Wspólnota Polska” i Oficynę Wydawniczą „Rytm”. Książka stanowi kompendium wiedzy o pięknej karcie naszych rodaków, świadczy o bezinteresownych i głębokich związkach uchodźców ze starą Ojczyzną. Napracował się Autor nad tym obszernym dokumentem, ale i satysfakcję ma ogromną.
Zdaniem żony Adeli, z którą rozmawiałam w czasie przerwy w obradach Zjazdu w Domu Polonii w Pułtusku, pan Władysław nie powiedział jeszcze ostatniego słowa. Wciąż nad czymś ślęczy, coś czyta czy pisze.
- Słyszę w Pani głosie krytyczną nutkę - stwierdzam delikatnie.
- Bo już czas najwyższy, żeby przestał pracować i spieszyć się. A wie Pani, kiedy się tylko nie spieszy - gdy je posiłek. Żuje wszystko dokładnie, jak je np. truskawki, to tak długo, że ja zniecierpliwiona odchodzę od stołu. Ale się do tego przyzwyczaiłam.
- Co Pani u męża podziwia?
- Podziwiam jego niezwykłą pamięć, ale to nie tylko moje spostrzeżenie.

2007-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Mecenas Wąsowski: ks. Olszewski prosił, abym Wam to przekazał

2024-05-24 09:48

[ TEMATY ]

Ks. Michał Olszewski

Robert Krawczyk

Ks. Michał Olszewski SCJ

Ks. Michał Olszewski SCJ

Właśnie przed chwilą zakończyłem "widzenie adwokackie" z aresztowanym ks. Michałem, który dzisiaj obchodzi 15. rocznicę swoich święceń kapłańskich (akurat w Kościele dzisiaj wspominamy Jezusa Chrystusa Najwyższego Kapłana) - pisze na swoim profilu na portalu X mec. Krzysztof Wąsowski, obrońca ks. Michała Olszewskiego.

Ksiądz Michał prosił mnie, abym przekazał, że za wszystkich się modli (także za tych, którzy uznali go już za winnego...) i wszystkim błogosławi (tak z serca... mocą swojego kapłaństwa).

CZYTAJ DALEJ

Poszukiwał piękna Pana Boga - pogrzeb księdza prałata Mirosława Ratajczaka

2024-05-27 12:54

ks. Łukasz Romańczuk

Licznie zgromadzeni kapłani i wierni uczestniczyli w ostatnim pożegnaniu księdza prałata Mirosława Ratajczaka. Eucharystii sprawowanej w kościele św Henryka we Wrocławiu przewodniczył arcybiskup Józef Kupny metropolita wrocławski, a homilie wygłosił ksiądz Piotr Wawrzynek, biskup pomocniczy diecezji legnickiej i wychowanek zmarłego kapłana.

Eucharystii uczestniczył także biskup Ignacy Dec, biskup senior diecezji świdnickiej, który będzie przewodniczył ceremonii pogrzebowej na cmentarzu przy ul. Bardzkiej.

CZYTAJ DALEJ

Daniel Obajtek dla portalu niedziela.pl: Nie będę brał udziału w cyrku Szczerby

2024-05-28 11:00

[ TEMATY ]

Obajtek Daniel

Sztab Wyborczy Daniela Obajtka

Jesteśmy zalewani produktami tureckimi, chińskim, koreańskimi, a biznes europejski umiera pod ciężarem Zielonego Ładu i nadmiernej transformacji klimatycznej - mówi Daniel Obajtek w wywiadzie dla niedziela.pl  

Artur Stelmasiak: Dlaczego zdecydował się Pan na start do Parlamentu Europejskiego? 

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję