Ostatnie sierpniowe tygodnie pięknego polskiego lata 1939 r. „Batory” wyrusza z Gdyni w kolejny rejs do Nowego Jorku, rejs już bez powrotu. Na jego pokładzie pasażerowie słyszą w radiowym „Podwieczorku przy mikrofonie” nową piosenkę: „A mnie jest szkoda lata”. Nadchodzi wrzesień. W oblężonym Lwowie na patriotycznym Wieczorze Andrzej Bogucki, w mundurze i w bandażach pokrywających rany, zaczyna śpiewać: „A mnie jest szkoda lata”. Lwowiacy, uczestnicy Wieczoru, wstają i śpiewają z nim. Płaczą. Piękna, nostalgiczna piosenka żegnająca polskie lato stała się pożegnaniem z Polską niepodległą… Przed wybuchem wojny moi śp. Rodzice pobrali się. Mam wzruszające zdjęcie, gdy w dorożce jadą do kościoła. Piosenka „A mnie jest szkoda lata” była ich ukochaną piosenką. Zaśpiewaliśmy ją na naszym Wieczorze 5 października. Były najpiękniejsze piosenki o miłości, poezja, muzyka fortepianowa, skrzypcowa, dźwięki ustnej harmonijki. I była, w altanie dzikiego wina, z płonącymi słońcem nasturcjami i obrazami lata - prawdziwa ślubna para, przybyła (we śnie?) zaczarowaną dorożką - Julia i Mateusz Kulejowie. Panna młoda i pan młody mówili słowa mistrza Gałczyńskiego: „Powiedz, jak mnie kochasz?...”. Kiedyś na naszym Wieczorze wypowiedzieli te słowa jako narzeczeni, teraz marzenie urzeczywistniło się… To był Wieczór zaczarowany.
Zapraszam serdecznie na nasz 84. Wieczór poezji, muzyki i wspólnego śpiewania ocalonych od zapomnienia, ukrytych pod sercem piosenek - w wigilię Święta Niepodległości - 10 listopada o godz. 18.00 w sali teatralnej Liceum im. H. Sienkiewicza przy al. Najświętszej Maryi Panny 56. Dedykujemy go harcerzowi Gimnazjum im. H. Sienkiewicza - Włodzimierzowi Zagórskiemu i wszystkim Żołnierzom Niepodległości poległym za Ojczyznę. Tytuł Wieczoru: „Tam, gdzie Polski zmartwychwstanie”. Wstęp wolny. Śpiewniki w cenie 5 zł.
A mnie jest szkoda lata
1939 r.
Słowa: Emanuel Schlechter
Muzyka: Adam Lewandowski
tango
Moja żona mnie dzisiaj skrzyczała,
powiedziała, że mazgaj, że głupi,
że się za mnie ze wstydu rumieni,
kiedy wreszcie zmądrzeję już raz!
A na śmiesznym tle sprawa powstała,
poprosiłem, poziomek niech kupi.
„Zdziecinniałeś, powiada, w jesieni?”.
To już jesień? Jak leci ten czas!
I westchnąłem: no patrz, już po lecie,
po wakacjach, po słońcu, mój Boże,
już się robi szaruga na świecie,
jasnych spodni już chyba nie włożę.
Wkrótce zaczną się deszcze i słota.
Na to ona… przepraszam, „idiota!”.
Uśmiechnąłem się: mów sobie zdrowo,
ty wiesz swoje, a ja swoje wiem.
i letnich złotych wspomnień,
niech mówią „głupi” o mnie,
a mnie jest żal…
Za oknem szaro, smutno -
a jeszcze przed miesiącem
wesoło, zieleń, słońce,
naprawdę żal.
To tak jak gdyby ktoś najdroższy nagle odszedł!
I zabrał radość, uśmiech, a zostawił łzy.
Dlatego żal mi lata i ludzi żal, i nieba,
po którym płyną smutne, jesienne mgły.
Człowiek pensję ma gorzej niż marną,
dwieście złotych miesięcznie, niewiele,
ale w lecie tych dwieście to suma,
można za nią jak król jakiś żyć.
Słońce grzeje, opala za darmo.
Wisłę gratis masz w każdą niedzielę,
ptaki dają bezpłatnie koncerty,
nawet nie chce się jeść ani pić!
Jesień, owszem, jest piękna, bogata,
bardzo strojna i pełna kolorów,
ale skąd, skąd jesieni do lata,
do lipcowych, sierpniowych wieczorów.
Jeszcze trochę i zima przyleci,
pełna śniegu, zawiei, zamieci,
a mnie w głowie poziomki i głupstwa,
jakiś koncert i Wisła, i las…
Pomóż w rozwoju naszego portalu