Rozmowy tzw. lewicy laickiej z władzami komunistycznymi, jakie w latach 80. ubiegłego wieku, w perspektywie rysujących się przemian w Europie Wschodniej, prowadził Kuroń z płk. Lesiakiem z SB, miały na celu wyeliminowanie opozycji patriotyczno-narodowej z wpływu na życie polityczne. Po ujawnieniu tych rozmów Lech Wałęsa szybko poinformował, że do takich rozmów upoważnił jeszcze kilkanaście innych osób... Ta spiskowa polityka osiągnęła swój cel: z obrad osławionego okrągłego stołu wykluczeni zostali przedstawiciele prawicowej, patriotyczno-narodowej opozycji, a ustalenia okrągłego stołu stały się na długich 17 lat niepisaną konstytucją Polski. Można nawet powiedzieć, że późniejsza Konstytucja RP - twór postkomunistów i tejże lewicy laickiej - odzwierciedlała okrągłostołowe założenia: zamiast radykalnej zmiany ustrojowej - zmiana „grubą kreską” szyta...
W roku 1992 - w tym nakreślonym i realizowanym przez postkomunistów i lewicę laicką scenariuszu politycznym - nastąpiła nieoczekiwana wyrwa: ciśnienie demokracji oddolnej wyniosło do władzy rząd Jana Olszewskiego, który pierwszy podjął próbę odejścia od spiskowych ustaleń okrągłego stołu. Rząd ten szybko obalono, a film „Nocna zmiana” pokazuje kulisy tej kolejnej odsłony scenariusza, przebijającego z rozmów Kuroń - Lesiak. Co więcej, Kuroń - jakże wpływowa postać tamtych lat - załatwił po znajomości pozytywną weryfikację płk. Lesiaka, który pozostał w służbach specjalnych, organizując tam słynną już dziś, skandaliczną i kryminalną inwigilację prawicy. Do pomocy udostępniono mu nawet służby wojskowe... Rozszyfrujmy ten eufemizm - nie była to zwykła inwigilacja, ale szeroko podjęte działania - mające na celu rozbicie i polityczne zniszczenie prawicy polskiej: medialne oszczerstwa (agentura dziennikarska!...), skłócanie, podsłuchy, szykany. (Byłem wtedy członkiem PC i sam padłem ofiarą tej akcji: wyrzucono mnie z pracy w „Dzienniku Łódzkim” bez podania powodów i przyczyn; ze zdumieniem dowiaduję się, że człowiek, który to zrobił, został niedawno powołany przez prezesa Wildsteina na odpowiedzialne stanowisko w TVP...)
Trudno doprawdy uwierzyć, żeby najpotężniejsze osoby w państwie: prezydent Wałęsa, premier Suchocka, szef kancelarii premiera - Rokita i minister Kuroń, szara eminencja rządu, nie wiedzieli o tej akcji służb specjalnych w de iure demokratycznym już państwie.
I przed ostatnimi wyborami dały o sobie znać macki tamtego spisku: bezprzykładna kampania medialna przeciw Radiu Maryja (założyć knebel niezależnej opinii publicznej) i fałszowane sondaże wyborcze (nadąć propagandowo PO) były tego dobitnym przykładem.
Rodzi się więc uzasadnione faktami i logiką tych wydarzeń pytanie: czy prowokacja posłanki Beger, afera wekslowa w łonie „Samoobrony” i obstrukcja, stosowane przez kierownictwo tejże partii wobec reformatorskiego rządu premiera Kaczyńskiego nie płyną ciągle jeszcze z tych samych źródeł? Można bowiem lekkomyślnie czy za pieniądze drwić ze „spiskowej teorii dziejów”, ale w świetle faktów trudno nie uznać, że spiski bywają ważną częścią polityki... Zwłaszcza w chwilach przełomowych. Jak przestrzegał Marszałek Piłsudski: „W czasie kryzysów strzeżcie się agentów”.
Pomóż w rozwoju naszego portalu