Wtedy Maryja rzekła: «Wielbi dusza moja Pana, i raduje się duch mój w Bogu, moim Zbawcy. Bo wejrzał na uniżenie Służebnicy swojej. Oto bowiem błogosławić mnie będą odtąd wszystkie pokolenia, gdyż wielkie rzeczy uczynił mi Wszechmocny. Święte jest Jego imię – a swoje miłosierdzie na pokolenia i pokolenia zachowuje dla tych, co się Go boją. On przejawia moc ramienia swego, rozprasza pyszniących się zamysłami serc swoich. Strąca władców z tronu, a wywyższa pokornych. Głodnych nasyca dobrami, a bogatych z niczym odprawia. Ujął się za sługą swoim, Izraelem, pomny na miłosierdzie swoje – jak przyobiecał naszym ojcom – na rzecz Abrahama i jego potomstwa na wieki». Łk 1,46-55.
Reklama
Z przymrużeniem oka można by powiedzieć, że Maryja miała szczęście, że w tamtych czasach nie znano pojęcia plagiatu, bo z powodzeniem mogłaby zostać oskarżona o popełnienie go. A to dlatego, że Jej pieśń jest po prostu kompilacją fragmentów z różnych miejsc Starego Testamentu. Całość bazuje na śpiewie Anny, matki proroka Samuela, która dziękowała w ten sposób Bogu za dziecko, którego długo nie mogła się doczekać . Kompozycję Anny Maryja wzbogaciła jeszcze cytatami i pojedynczymi sformułowaniami, które zaczerpnęła od proroków i z psalmów. Praktycznie każde słowo Magnificat jest skądś zaczerpnięte. A jednocześnie, słuchając pieśni Maryi, nie tylko mamy poczucie, że te słowa opowiadają dokładnie historię Jej życia i tego, co zdziałał w nim Bóg, ale też, że są to słowa najgłębiej i najprawdziwiej osobiste, niemal intymne. Że Maryja rzeczywiście wyraża w tym śpiewie najszczerszą prawdę swojego wnętrza, a słowa Pisma w pewien sposób są rzeczywiście Jej własnymi słowami.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Jak trzeba być zaprzyjaźnionym ze Słowem Bożym, zanurzonym w Biblii i przesiąkniętym nią, żeby w momencie, w którym mamy nieodpartą potrzebę jak najpełniejszego i najgłębszego wypowiedzenia siebie, nie znajdować lepszych słów niż słowa Pisma Świętego? I nie chodzi o to, ile razy przeczytaliśmy Biblię od deski do deski, ale raczej z jakim nastawieniem ją otwieramy.
Reklama
W jaki sposób słuchamy Słowa? Czym Biblia jest w moim życiu? Bo może być antologią starożytnej semickiej literatury religijnej. Może być suchym moralitetem, którego z obowiązku wysłuchuję co tydzień na niedzielnej Mszy.
Może być (o zgrozo!) nawet przedmiotem magicznym, kiedy traktuję ją jak rodzaj „maszynki z wróżbami”, która otworzona na chybił trafił, powinna mi wygenerować natychmiastową odpowiedź na moje pytanie lub jakiś podnoszący na duchu aforyzm. Ale mogę też sięgać po Słowo jak Maryja. Z przekonaniem, że ono ma moc wyjaśnić mi mnie samego i moje życie. Z pokorą, która pozwala uznać, że to nie tyle ja czytam Słowo, ale ono czyta mnie. Z wiarą, że jest żywym Słowem żywego Boga, który dziś pragnie mówić konkretnie do mnie. Z ufnością, która skłania mnie, by (jak Roman Brandstaetter) złożyć Biblii miłosne wyznanie: „Wszystko jest w Tobie, cokolwiek przeżyłem. Wszystko jest w Tobie, cokolwiek kochałem” .
Tekst pochodzi z książki „Nocą szukałam. Rekolekcje maryjne – zrób to (nie) sam”, ks. Michał Lubowicki
Promuj akcję na swojej stronie internetowej
Wklej kod na swojej stronie internetowej (750px x 200px)
<a href="https://www.niedziela.pl/trzymajsiemaryi"><img src="https://www.niedziela.pl/download/baner-trzymajsiemaryi-750x200.jpg" alt="niedziela.pl - #TrzymajsieMaryi" /></a>
Wklej kod na swojej stronie internetowej (300px x 300px)
<a href="https://www.niedziela.pl/trzymajsiemaryi"><img src="https://www.niedziela.pl/download/baner-trzymajsiemaryi-300x300.jpg" alt="niedziela.pl - #TrzymajsieMaryi" /></a>
Jeżeli potrzebujesz banera o innym rozmiarze lub umieściłeś baner, napisz do nas: internet@niedziela.pl