Małżeństwo, w którym żona jest odpowiedzialna za zaopatrzenie lewej strony lodówki, a mąż za napełnienie prawej, bardzo wiele traci. O tym, co moje, co twoje, a co nasze, opowiadają Elżbieta i Mirosław Wrotkowie.
Tomasz Strużanowski: Jak to jest z pieniędzmi w małżeństwie? Są czymś dobrym czy złym? Zagrożeniem czy szansą?
Mirek: Pieniądze są neutralne. To nie one mają moc sprawczą, lecz to, czy mąż i żona potrafią się porozumieć, jak z nimi postępować: jak je zarabiać, wydawać, inwestować, oszczędzać, pożyczać, czy i jak nimi obdarowywać innych, czy i jak poręczać cudze kredyty. Małżonkowie mogą zachowywać jedność w podejściu do pieniędzy, ale mogą też one ich straszliwie dzielić. Brak jedności w kwestiach finansowych bardzo łatwo przerzuca się na inne płaszczyzny życia małżeńskiego. W rezultacie przynosi to utratę wzajemnego zaufania, szacunku, rodzi wzajemne pretensje, a w konsekwencji – niszczy miłość małżeńską.