W modlitwie wiernych w czasie Mszy św. często modlę się o spełnienie się testamentu Jana Pawła II. Pamiętamy z Ewangelii, że Jezus często wzywa do czuwania, aby śmierć nie była dramatem, odebraniem ostatecznej nadziei. Bo przecież śmierć nie liczy się z wiekiem, pozornym bezpieczeństwem materialnym czy medycznym. Pamiętamy tego „szczęściarza” z przypowieści, któremu obrodziło pole, zbudował nowe spichlerze i myślał, że spędzi długie lata w dostatku. Tymczasem w nocy zmarł...
Jan Paweł II rozpoczyna swój testament od realizacji Jezusowych rad. Oddaje swoją śmierć w ręce Matki swojego Mistrza... W tych samych matczynych rękach zostawia każdego z nas, Kościół, Naród i całą ludzkość... Wszystkim dziękuje... Wszystkich prosi o przebaczenie.
Ile troski o nas, o to najważniejsze „zabezpieczenie” naszych losów, o oddanie każdego z nas Bogu. A my? Czy nie odkładamy do jutra zgody na Bożą godzinę? Czy nie odkładamy przebaczenia? Czy myślimy o tym, aby, gdy zaśniemy na wieki, przebudzić się w dłoniach Ojca, ciepłych od Miłosierdzia?
Pomóż w rozwoju naszego portalu