Modlitwa ojca za ocalone dziecko
21 grudnia 1982 r. przed Cudownym Obrazem Matki Bożej Jasnogórskiej została odprawiona Msza św. w intencji umierającego noworodka. Zamówił ją z własnej inicjatywy Stanisław J., któremu żal było młodych
rodziców dziecka, jego znajomych. Dziecko, mając 18 dni, ważyło niecałe dwa i pół kilograma. Dziewczynkę ochrzczono z wody w szpitalu, nadając jej imię Basia. Była w ciężkim stanie ogólnym, odwodniona,
a co najgorsze, bez odruchów ssania i połykania; karmiono ją sztucznie. Dziecko miało być przewiezione ze szpitala w Jaśle do kliniki w Krakowie, ale obawiano się, czy dowiezie się je tam żywe.
Tymczasem stało się coś dziwnego. W dniu, w którym odprawiona została Msza św. na Jasnej Górze, a więc 21 grudnia w życiu dziecka nastąpiła radykalna zmiana. Nie było już potrzeby odwozić Basi do
kliniki, bardzo wyraźnie zaczęła odzyskiwać zdrowie. W 35. dniu życia zupełnie zdrową Basię rodzice zabrali do domu. Z każdym dniem dziecko przybierało na wadze i prawidłowo się rozwijało.
11 marca 1983 r. uszczęśliwiony ojciec dziecka dziękował Matce Bożej na Jasnej Górze. Podkreślił z przekonaniem: „Uratowanie życia Basi zawdzięczam wstawiennictwu Matki Bożej Jasnogórskiej,
bo tego dnia, kiedy była odprawiona Msza św. przed Cudownym Obrazem, nastąpił nagły zwrot w chorobie na lepsze. Niech Matka Boża ma ją w swej szczególnej opiece przez całe życie, a ona, kiedy dorośnie,
niech odznacza się wielką miłością do Matki Najświętszej”.
Przynoszono mu już kwiaty na pogrzeb...
23 czerwca 1983 r. zgłosiła się pięcioosobowa grupa, aby złożyć świadectwo o doznanym cudzie za pośrednictwem Matki Bożej Jasnogórskiej. Pod przysięgą zeznawali: matka Marianna G., jej córka -
lekarz, uzdrowiony syn - Piotr oraz dwóch świadków.
Piotr G. zachorował na ostre zapalenie trzustki i ropień trzustki. Po zabiegu operacyjnym dostał wysokiej gorączki - temperatura dochodziła do 40°C. Zresztą, na skutek posocznicy gronkowcowej
taka temperatura utrzymywała się przez ok. cztery miesiące!
W klinice w Warszawie przeprowadzono drugą operację, usuwając ropień trzustki, ale wysoka gorączka nadal się utrzymywała. Do wycieńczonego organizmu (Piotr liczący 30 lat życia ważył ok. 30 kg!) dołączyło
jeszcze zapalenie wątroby i opon mózgowych! Lekarze zwątpili w możliwość uratowania pacjenta. Profesor N. powiedział do lekarza - siostry chorego: „Przykro mi bardzo, koleżanko, ale stan brata
jest beznadziejny!”.
Wśród rodziny i znajomych trzykrotnie rozchodziła się wieść o śmierci Piotra. Zdarzyło się nawet, że znajomi i koledzy przyszli do niego z kwiatami jako do zmarłego! Piotr jednak odzyskał zdrowie
i żyje. Matka ani na moment nie zwątpiła w pomoc Bożą. Wierzyła w cud. Przybyła więc wraz z mężem i córką na Jasną Górę do Serdecznej Matki. W intencji Piotra została też odprawiona Msza św. przed Cudownym
Obrazem.
W zeznaniu matka powtarzała ze wzruszeniem: „Doznałam namacalnego cudu, tylko Matce Bożej Jasnogórskiej zawdzięczam powrót syna do życia i zdrowia”. Potwierdzała to siostra uzdrowionego
- lekarz specjalista chorób wewnętrznych, która opis medyczny sytuacji brata zakończyła stwierdzeniem: „Wszyscy jesteśmy głęboko przekonani o cudownej pomocy Matki Bożej...”.
Pomóż w rozwoju naszego portalu