Reklama

Przystanek na Rynku Wieluńskim

Jeździdełko

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Samochody jechały wolno w dwóch sznurach. Wąska ulica św. Rocha ledwie mogła pomieścić wszystkie pojazdy. Te, które usiłowały wyjechać z bocznych ulic, czekały w nieskończoność na drobną chociaż lukę. Nikt nie chciał jednak ustąpić. Kilku kierowców prowadzących szybkie samochody wymusiło pierwszeństwo i w ten sposób mogli włączyć się do ruchu. Na swoją kolejkę czekał też "maluch". Siedząca za kierownicą kobieta w okularach nerwowo spoglądała na zegarek, jednak samochody jechały nieprzerwaną kawalkadą i o wjechaniu na ulicę Rocha nie było mowy.
Nagle z oddali dał się słyszeć dźwięk samochodu jadącego na sygnale. Zza zakrętu ukazała się karetka pogotowia, która usiłowała przecisnąć się przez gąszcz pojazdów. Kierowcy zatrzymali się wprawdzie, jednak nie mieli najmniejszej ochoty zjechać na bok. Karetka wjechała na chodnik i omijając zręcznie rosnące na trawniku drzewa, szczęśliwie skręciła w ulicę prowadzącą do szpitala, gdzie w ciasnym zakręcie zrobił jej miejsce czekający na wyjechanie "maluch". Po chwili wszystko wróciło do normy. Samochody ciągnęły nieprzerwanym sznurem, a fiacik cierpliwie czekał na swoją kolejkę.
- Przydałby się policjant do kierowania ruchem na tym skrzyżowaniu - powiedział starszy mężczyzna.
- To jest boczna uliczka i żadna policja tutaj nigdy nie przyjedzie - odparł młody chłopak.
- Ale przecież tędy ludzie jeżdżą i oni chyba też mają prawo do tego, żeby wjechać na główną ulicę - zauważył starszy pan.
- Jak byłem na Zachodzie, to tam w takich przypadkach kierowcy jadący główną ulicą przepuszczali wyjeżdżających z przecznic na tak zwany zamek, czyli co drugi się zatrzymywał - wtrącił chłopak.
- A bo oni jeżdżą tam samochodami już któreś z rzędu pokolenie, a nie tak jak u nas, dopiero drugie. Mieli czas nauczyć się kultury na drodze - wyjaśniał starszy pan. - Podobnie jest w polityce. Demokrację mają tam grubo ponad sto lat, a w niektórych państwach nawet kilkaset i też zdążyli się nauczyć, jak władzę wybierać, a potem ją rozliczać. A poza tym nie startowali ze swoją demokracją od totalitaryzmu, w którym jedna partia wszystkich za pysk trzymała, okradając cały naród. Teraz ta partia się przemalowała, inaczej nazwała i korzystając z zagrabionych wcześniej pieniędzy, panoszy się w demokratycznej już Polsce, nie pozwalając na powstanie normalnych partii. To jest zupełnie jak z tym "maluchem", który od piętnastu minut bezskutecznie usiłuje włączyć się do ruchu. Albo wróci do domu, albo poczeka, aż wszyscy przejadą, co może potrwać jeszcze z pół godziny.
- Co dla "malucha" trwa pół godziny, to dla społeczeństwa może trwać pół pokolenia - dorzucił chłopak.
- Pół pokolenia w historii to w życiu człowieka nawet mniej niż pół godziny, może nawet mniej niż pół minuty - zauważył mężczyzna. - Ja już nie dożyję normalnej demokracji w Polsce.
- A co to jest norma? - spytał chłopak. - Dzisiaj w świecie nic nie jest normalne i ja nie zamierzam czekać, żeby kiedykolwiek było. Normalne jest to, co jest. I szlus. Jak pan ma jakieś złudzenia, to pana sprawa - chłopak dodał po chwili.
- A to normalne, żeby zbrodniarze i złodzieje, którzy rządzili z nadania Moskwy przez prawie pół wieku, rządzili dalej w wolnej Polsce? - starszy pan pytał zdenerwowany.
Nie słychać było już odpowiedzi chłopaka, gdyż z ulicy dobiegł dźwięk charakterystycznego klaksonu, jaki mają tylko duże ciężarówki. Zaraz za "maluchem" stał tir z wielkim czerwonym kontenerem na naczepie. Ruch na tej ulicy był zamknięty dla tak dużych pojazdów, lecz kierowca, nie zwracając uwagi na przepisy, starał się w ten sposób objechać korek na ulicy Rocha. Był zirytowany, że nie może włączyć się do ruchu, gdyż nikt nie chce przepuścić stojącego przed nim małego fiata. Gdyby nie ten zawalidroga, tir z łatwością wymusiłby pierwszeństwo i pojechał swoją drogą. Kierowca zbliżył się tak bardzo, że wydawało się, iż zaraz wepchnie "malucha" pod nadjeżdżające pojazdy. Na twarzy kobiety pojawiło się przerażenie. Nie mogła ruszyć, nie mogła zawrócić, nie mogła nawet wjechać na chodnik, gdyż i tak nie starczyłoby miejsca dla tira.
Wtem sznur samochodów zatrzymał się nagle. Na środku drogi stał stary "garbus", pomalowany sprayem w kolorowe wzory. Na pierwszy rzut oka wyglądał, jakby się zepsuł. W środku siedziała gromadka młodych ludzi, którzy śmiali się beztrosko, zupełnie nie zwracając uwagi na przekleństwa rzucane z otwartych okien pojazdów. Młodzi ludzie zatrzymali się po to, aby przepuścić stojącego w pułapce " malucha". Kobieta w fiaciku z początku nie zrozumiała, co się stało. Lecz po sekundzie, kiedy chłopak zza kierownicy "garbusa" dał jej znak ręką, ruszyła pełną mocą wątłego silnika swojego jeździdełka.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

2001-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Ks. Waldemar Cisło rezygnuje

2024-09-17 11:14

[ TEMATY ]

Pomoc Kościołowi w Potrzebie

Katarzyna Cegielska

Ks Waldemar Cisło

Ks Waldemar Cisło

Ks. Waldemar Cisło zrezygnował z funkcji dyrektora polskiej sekcji Papieskiego Stowarzyszenia Pomoc Kościołowi w Potrzebie, którego celem jest pomoc chrześcijanom na całym świecie. Duchowny pełnił tę funkcję od 2006 r.

Papieskie Stowarzyszenie Pomoc Kościołowi w Potrzebie (ACN) pomaga chrześcijanom w 140 krajach. Zakres pomocy obejmuje: ewangelizację w mediach, kształcenie teologiczne, apostolat biblijny, pomoc duszpasterską, katechezę, stypendia mszalne, środki transportu i pomoc budowlaną.
CZYTAJ DALEJ

Pomoc dla powodzian z Żelazna – mała wieś, wielkie serca

2024-09-18 14:00

[ TEMATY ]

diecezja świdnicka

Żelazno

ks. Bartłomiej Łuczak

powódź w Polsce (2024)

Ochotnicza Straż Pożarna OSP GPR Solarnia

Żelazno, obraz po powodzi

Żelazno, obraz po powodzi

W miniony weekend mieszkańcy Żelazna w dekanacie Lądek-Zdrój, doświadczyli jednej z najgorszych tragedii w swojej historii. Powódź, która zalała miejscowość, zabrała ze sobą nie tylko infrastrukturę, ale także spokój mieszkańców, którzy od pokoleń uprawiają ziemię na tych górzystych terenach.

W tym trudnym czasie, kiedy rzeka Biała Lądecka przerwała swoje brzegi, a woda dosłownie pochłonęła domostwa, okazało się, że jedynym, co mogło przetrwać, była solidarność i duch wspólnoty.
CZYTAJ DALEJ

S. Jarkowska: siostry zakonne też doświadczają przemocy. Ważne, by znać jej symptomy – by pomagać

2024-09-18 21:59

[ TEMATY ]

zakonnice

Karol Porwich/Niedziela

O tym, że siostry zakonne też doświadczają przemocy oraz, że ważne jest by umieć czytać sygnały, które o tej przemocy mogą świadczyć, po to, by pomagać - mówiła s. Agnieszka Jarkowska SCdSC podczas 149. Zebrania Plenarnego Konferencji Wyższych Przełożonych Żeńskich Zgromadzeń Zakonnych w Polsce. W rozmowie z KAI s. Jarkowska wyjaśniała m.in. czym jest przemoc duchowa i jak bardzo trzeba uważać, by nie wkraczać w czyjeś sumienie i intymną relację z Bogiem.

S. Agnieszka Jarkowska SCdSC w drugim dniu 149. Zebrania Plenarnego Konferencji Wyższych Przełożonych Żeńskich Zgromadzeń Zakonnych w Polsce mówiła o przemocy oraz o jej symptomach. Zwracała uwagę, że w zgromadzeniach zakonnych mogą być osoby, które jej doświadczyły na różnych etapach swojego życia - jeszcze w dzieciństwie, w czasie formacji albo już w życiu zakonnym. Mogła to być przemoc w różnych formach i na różnych płaszczyznach, pojawiająca się w różnych sytuacjach, czy to ze strony formatorek i przełożonych, czy to w pracy duszpasterskiej, ze strony współpracowników, księży lub świeckich itp. S. Jarkowska tłumaczyła, co dzieje się z osobą dotkniętą przemocą, jak może reagować i dlaczego nie rozumiemy niektórych jej zachować. Wyjaśniała że coś, co interpretujemy np. jako niechęć do życia zakonnego, brak powołania, brak wytrwałości, jeżeli ktoś ma np. problem z modlitwą, czy utrzymaniem zakonnego rytmu dnia - może by symptomem przemocy.
CZYTAJ DALEJ
Przejdź teraz
REKLAMA: Artykuł wyświetli się za 15 sekund

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję