- Zdymisjonowany minister finansów Jarosław Bauc sugerował,
że za kłopoty budżetowe odpowiedzialne są nowe rozwiązania socjalne,
zaproponował też wiele cięć w świadczeniach społecznych. Jaka jest
Pana opinia w tej sprawie?
- Przede wszystkim deficyt nie powstał w ostatnich miesiącach,
lecz nawarstwiał się przez lata. Niedopuszczalne jest, by minister
finansów informował o tym rząd tak późno, jak to uczynił, i to w
dodatku przez media. W tym deficycie ma zresztą swój niemały udział,
odpowiada przecież za zbyt niską ściągalność podatków czy zwolnienia
podatkowe zasobnych firm. Nie jest zasługą podsumować braki i oświadczyć
o tym w mediach. Dużo ważniejsze jest to, że minister Bauc, a wcześniej
Balcerowicz nie zadbali o dostateczne wpływy do budżetu.
Uważam, że propozycje cięć w świadczeniach społecznych,
skierowanych głównie do rodzin w trudniejszej sytuacji, są tak samo
nie do przyjęcia, jak propozycje niewaloryzowania rent czy emerytur.
Za te ostatnie niestosowne projekty przepraszał premier Jerzy Buzek.
Nie jest jasne, dlaczego zostały sformułowane. Przecież waloryzacja
rent i emerytur będzie kosztowała w przyszłym roku ok. 400 mln zł,
a więc ok. 0,5% deficytu, zatem jej nieprzeprowadzenie niczego by
nie rozwiązało, natomiast sam pomysł spowodował zrozumiały niepokój
społeczny.
Nie można godzić się na likwidację zasiłków rodzinnych,
porodowych, niewaloryzowanie zasiłków wychowawczych, ograniczenie
pieniędzy na już bardzo biedną pomoc społeczną.
Kiedyś przekonywałem ministra Balcerowicza do podjęcia
rozmów z wierzycielami naszych ogromnych długów, z propozycją przeznaczenia
ich części na inwestycje edukacyjne w naszym kraju. Przecież ważne
jest, by Polacy byli dobrze wykształceni nie tylko dla nas, ale również
dla Europy. W tej sprawie uważał on, że musimy zacisnąć zęby i wszystko
spłacać, niczego wierzycielom nie proponując. Jednocześnie z wielką
łatwością obaj byli ministrowie, a także obecna pani minister Wasilewska-Trenkner
wskazują na świadczenia dla ludzi w skromnej sytuacji materialnej
jako te, które można ograniczyć.
Podobnie działa prezydent Kwaśniewski. Pamiętajmy, że
ostatnie weta wobec trzech ustaw prorodzinnych nie rozwiążą problemu
deficytu, natomiast podpisanie ustaw wzmocniłoby budżety rodzin kwotą
1 mld 50 mln zł. Szkoda, że oszczędności zaczęto od rodzin wielodzietnych
i tych w skromnej sytuacji materialnej. Kilka dni przed wetami ustaw
prorodzinnych Prezydent podpisał ustawę o zakupie samolotu wielozadaniowego,
który będzie kosztować wielokrotnie więcej niż łącznie trzy odrzucone
przez niego ustawy. Oczywiście, nowoczesna armia jest nam potrzebna.
Ale z tym samolotem mogliśmy jeszcze poczekać.
Pomóż w rozwoju naszego portalu