Reklama

Niedziela Częstochowska

Bp Przybylski: Jezus jest lekarstwem na naszą samotność

– Jezus jest lekarstwem na naszą samotność – powiedział bp Andrzej Przybylski, który w Światowym Dniu Chorego przewodniczył Mszy św. w intencji chorych i ich opiekunów w prowadzonym przez Caritas Domu Pomocy Społecznej „Domus Misericordiae” w Częstochowie.

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

– Bardzo się cieszymy, że XXIX Światowy Dzień Chorych bp Andrzej Przybylski przeżywa z naszymi podopiecznymi i mieszkańcami tego domu. Ta radość jest tym większa, że dzień ustanowiony po wsze czasy przez św. Jana Pawła II urzeczywistnia się również w tym miejscu, niegdyś opuszczonym – powiedział na początku liturgii ks. Marek Bator, dyrektor Caritas Archidiecezji Częstochowskiej. Zaznaczył, że mimo cierpienia i trudu mieszkańcy „Domus Misericordiae” chętnie korzystają z miejscowej kaplicy w każdą niedzielę.

Pozdrawiając uczestników Eucharystii, bp Przybylski dziękował za ich regularną modlitwę i pamięć o Bogu. Wyraził również wdzięczność personelowi domu za jego codzienne poświęcenie. Jako receptę na to, by nawet człowiek chory był silniejszy i zdrowszy, wskazał modlitwę za innych chorych. – Taki przykład daje Jezus. Kiedy umiera na krzyżu, nie myśli o sobie, ale oddaje cierpienie za drugich. Wtedy łatwiej się cierpi – podkreślił. Duchowny zachęcał również obecnych, by ofiarowali część ich trudu, starości i cierpienia w intencji nawrócenia grzeszników, za kapłanów oraz o nowe powołania kapłańskie i zakonne.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

W homilii bp Przybylski zwrócił uwagę na samotność jako na jedną z tajemnic cierpienia. – Tak naprawdę w chorobie człowiek jest ciągle samotny, bo trudno się podzielić chorobą. Chociaż nasi opiekunowie chcieliby nam czasem odebrać kawałek bólu, to cierpienie jest nam przypisane bardzo osobiście – stwierdził.

W nawiązaniu do słów Boga z pierwszego czytania z Księgi Rodzaju: „Nie jest dobrze, żeby mężczyzna był sam”, duchowny wskazał, że „jedynym lekarstwem na samotność jest drugi człowiek”. – Wszyscy bardzo potrzebujemy siebie nawzajem – dodał.

Zwracając się do chorych, powiedział, że „pośród tej samotności nie jesteście sami”. – Właśnie po to Bóg zesłał na ziemię swojego Syna Jezusa Chrystusa, który stał się człowiekiem, żeby On jako Syn Boży mógł uzdrawiać ludzi nie tylko z bólu, ale też z samotności. Dlatego spotykał się z chorymi i szedł do grzeszników, żeby mówić: „Przyjdźcie do Mnie wszyscy, którzy jesteście utrudzeni i obciążeni, a Ja was pokrzepię!”. To Jezus jest najpewniejszym lekarstwem na naszą samotność – podkreślił bp Przybylski.

Reklama

Nawiązując do listu papieża Franciszka na tegoroczny Światowy Dzień Chorego, przypomniał, że konieczna jest konkretna pomoc chorym, a nie tylko mówienie o niej. Za Ojcem Świętym przestrzegał przed obłudą. – Niektórzy mówią dużo pięknych słów i składają wiele deklaracji, ale czasem nie potrafią zrobić drobnych gestów – ubolewał.

Przytaczając słowa Franciszka, duchowny przypomniał, że najlepszym lekarstwem na samotność i jednocześnie „najlepszą postawą człowieka wiary jest bliskość”. – Aby komuś pomóc, trzeba się do niego zbliżyć, wziąć za rękę, zrobić zakupy, a czasem zaopiekować się w dużo większym zakresie, tak jak to robią ci wszyscy dobrzy ludzie tu, w waszym domu, dzięki którym macie zapewnione opiekę, higienę, jedzenie, uśmiech i rękę wyciągniętą w waszą stronę, kiedy jest wam trudno. Nie da się pomagać ludziom tylko na odległość – kontynuował i za papieżem zachęcał: – Bądźcie blisko, nie oddalajcie się od siebie.

Bp Przybylski przywołał również świadectwo papieża Franciszka, który w młodości przeszedł poważną chorobę płuc. Jak zauważył, Jorge Bergoglio zapamiętał siostrę zakonną, która odwiedzała go codziennie i trzymała za rękę, a jedyne, co powiedziała, to: „Naśladujesz Jezusa”. – Ona przekierowywała cierpienie, nadawała sens tej sytuacji i dała mi tyle pomocy – wspominał przeżycia przyszłego papieża celebrans.

– Czasami wystarczy prosta bliskość. Może jedynym warunkiem, o czym w swoim liście pisze papież, jest po prostu bycie dla siebie na miarę naszych możliwości i zakresu naszej odpowiedzialności, ale bycie blisko. Niewiele mogą pomóc deklaracje i słowa. Trzeba konkretnych czynów. Bądźcie blisko, bo Jezus jest blisko każdego z nas – zachęcał uczestników modlitwy bp Przybylski.

Reklama

– Niech Maryja wspiera nas w tym wszystkim. Prosimy, by była pomocą od Boga na nasze cierpienia, a przede wszystkim na samotność – zakończył.

We Mszy św. uczestniczyli również podopieczni schroniska dla mężczyzn prowadzonego przez Caritas w Częstochowie.

Dom Pomocy Społecznej „Domus Misericordiae” rozpoczął działalność 4 stycznia 2020 r. Jest przeznaczony na pobyt całodobowy. Są w nim pokoje 2- i 3-osobowe, wyposażone w bezprogowe łazienki, przystosowane dla osób niepełnosprawnych, oraz winda, dlatego budynek jest przyjazny seniorom. Podopieczni mają możliwość skorzystania z rehabilitacji i opieki lekarskiej. W budynku znajdują się również świetlica, kuchnia do wewnętrznego użytku oraz kaplica z witrażami apostołów miłosierdzia: św. Jana Pawła II, św. Brata Alberta, św. Ojca Pio i św. Matki Teresy.

„Domus Misericordiae” mieści się przy ul. Ogrodowej w Częstochowie. Prowadzi go Caritas Archidiecezji Częstochowskiej.

2021-02-11 14:30

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Namiastka świąt. Wigilia dla osób samotnych i ubogich

[ TEMATY ]

wigilia

Caritas Archidiecezji Częstochowskiej

Maciej Orman/Niedziela

Caritas Archidiecezji Częstochowskiej, przy wsparciu samorządu miejskiego i firm zewnętrznych, po raz kolejny zorganizowała w swojej siedzibie przy ul. Ogrodowej w Częstochowie wigilię dla osób samotnych i ubogich.

– Jestem samotna, nie mam męża, a dzieci są za granicą i mają mamę wie pan gdzie... Taka jest prawda – przyznała szczerze jedna z uczestniczek spotkania. Dodała, że ta wigilia to dla niej namiastka świąt.

CZYTAJ DALEJ

św. Katarzyna ze Sieny - współpatronka Europy

Niedziela Ogólnopolska 18/2000

W latach, w których żyła Katarzyna (1347-80), Europa, zrodzona na gruzach świętego Imperium Rzymskiego, przeżywała okres swej historii pełen mrocznych cieni. Wspólną cechą całego kontynentu był brak pokoju. Instytucje - na których bazowała poprzednio cywilizacja - Kościół i Cesarstwo przeżywały ciężki kryzys. Konsekwencje tego były wszędzie widoczne.
Katarzyna nie pozostała obojętna wobec zdarzeń swoich czasów. Angażowała się w pełni, nawet jeśli to wydawało się dziedziną działalności obcą kobiecie doby średniowiecza, w dodatku bardzo młodej i niewykształconej.
Życie wewnętrzne Katarzyny, jej żywa wiara, nadzieja i miłość dały jej oczy, aby widzieć, intuicję i inteligencję, aby rozumieć, energię, aby działać. Niepokoiły ją wojny, toczone przez różne państwa europejskie, zarówno te małe, na ziemi włoskiej, jak i inne, większe. Widziała ich przyczynę w osłabieniu wiary chrześcijańskiej i wartości ewangelicznych, zarówno wśród prostych ludzi, jak i wśród panujących. Był nią też brak wierności Kościołowi i wierności samego Kościoła swoim ideałom. Te dwie niewierności występowały wspólnie. Rzeczywiście, Papież, daleko od swojej siedziby rzymskiej - w Awinionie prowadził życie niezgodne z urzędem następcy Piotra; hierarchowie kościelni byli wybierani według kryteriów obcych świętości Kościoła; degradacja rozprzestrzeniała się od najwyższych szczytów na wszystkie poziomy życia.
Obserwując to, Katarzyna cierpiała bardzo i oddała do dyspozycji Kościoła wszystko, co miała i czym była... A kiedy przyszła jej godzina, umarła, potwierdzając, że ofiarowuje swoje życie za Kościół. Krótkie lata jej życia były całkowicie poświęcone tej sprawie.
Wiele podróżowała. Była obecna wszędzie tam, gdzie odczuwała, że Bóg ją posyła: w Awinionie, aby wzywać do pokoju między Papieżem a zbuntowaną przeciw niemu Florencją i aby być narzędziem Opatrzności i spowodować powrót Papieża do Rzymu; w różnych miastach Toskanii i całych Włoch, gdzie rozszerzała się jej sława i gdzie stale była wzywana jako rozjemczyni, ryzykowała nawet swoim życiem; w Rzymie, gdzie papież Urban VI pragnął zreformować Kościół, a spowodował jeszcze większe zło: schizmę zachodnią. A tam gdzie Katarzyna nie była obecna osobiście, przybywała przez swoich wysłanników i przez swoje listy.
Dla tej sienenki Europa była ziemią, gdzie - jak w ogrodzie - Kościół zapuścił swoje korzenie. "W tym ogrodzie żywią się wszyscy wierni chrześcijanie", którzy tam znajdują "przyjemny i smaczny owoc, czyli - słodkiego i dobrego Jezusa, którego Bóg dał świętemu Kościołowi jako Oblubieńca". Dlatego zapraszała chrześcijańskich książąt, aby " wspomóc tę oblubienicę obmytą we krwi Baranka", gdy tymczasem "dręczą ją i zasmucają wszyscy, zarówno chrześcijanie, jak i niewierni" (list nr 145 - do królowej węgierskiej Elżbiety, córki Władysława Łokietka i matki Ludwika Węgierskiego). A ponieważ pisała do kobiety, chciała poruszyć także jej wrażliwość, dodając: "a w takich sytuacjach powinno się okazać miłość". Z tą samą pasją Katarzyna zwracała się do innych głów państw europejskich: do Karola V, króla Francji, do księcia Ludwika Andegaweńskiego, do Ludwika Węgierskiego, króla Węgier i Polski (list 357) i in. Wzywała do zebrania wszystkich sił, aby zwrócić Europie tych czasów duszę chrześcijańską.
Do kondotiera Jana Aguto (list 140) pisała: "Wzajemne prześladowanie chrześcijan jest rzeczą wielce okrutną i nie powinniśmy tak dłużej robić. Trzeba natychmiast zaprzestać tej walki i porzucić nawet myśl o niej".
Szczególnie gorące są jej listy do papieży. Do Grzegorza XI (list 206) pisała, aby "z pomocą Bożej łaski stał się przyczyną i narzędziem uspokojenia całego świata". Zwracała się do niego słowami pełnymi zapału, wzywając go do powrotu do Rzymu: "Mówię ci, przybywaj, przybywaj, przybywaj i nie czekaj na czas, bo czas na ciebie nie czeka". "Ojcze święty, bądź człowiekiem odważnym, a nie bojaźliwym". "Ja też, biedna nędznica, nie mogę już dłużej czekać. Żyję, a wydaje mi się, że umieram, gdyż straszliwie cierpię na widok wielkiej obrazy Boga". "Przybywaj, gdyż mówię ci, że groźne wilki położą głowy na twoich kolanach jak łagodne baranki". Katarzyna nie miała jeszcze 30 lat, kiedy tak pisała!
Powrót Papieża z Awinionu do Rzymu miał oznaczać nowy sposób życia Papieża i jego Kurii, naśladowanie Chrystusa i Piotra, a więc odnowę Kościoła. Czekało też Papieża inne ważne zadanie: "W ogrodzie zaś posadź wonne kwiaty, czyli takich pasterzy i zarządców, którzy są prawdziwymi sługami Jezusa Chrystusa" - pisała. Miał więc "wyrzucić z ogrodu świętego Kościoła cuchnące kwiaty, śmierdzące nieczystością i zgnilizną", czyli usunąć z odpowiedzialnych stanowisk osoby niegodne. Katarzyna całą sobą pragnęła świętości Kościoła.
Apelowała do Papieża, aby pojednał kłócących się władców katolickich i skupił ich wokół jednego wspólnego celu, którym miało być użycie wszystkich sił dla upowszechniania wiary i prawdy. Katarzyna pisała do niego: "Ach, jakże cudownie byłoby ujrzeć lud chrześcijański, dający niewiernym sól wiary" (list 218, do Grzegorza XI). Poprawiwszy się, chrześcijanie mieliby ponieść wiarę niewiernym, jak oddział apostołów pod sztandarem świętego krzyża.
Umarła, nie osiągnąwszy wiele. Papież Grzegorz XI wrócił do Rzymu, ale po kilku miesiącach zmarł. Jego następca - Urban VI starał się o reformę, ale działał zbyt radykalnie. Jego przeciwnicy zbuntowali się i wybrali antypapieża. Zaczęła się schizma, która trwała wiele lat. Chrześcijanie nadal walczyli między sobą. Katarzyna umarła, podobna wiekiem (33 lata) i pozorną klęską do swego ukrzyżowanego Mistrza.

CZYTAJ DALEJ

Kraków z kard. Rysiem

2024-04-29 09:19

[ TEMATY ]

archidiecezja łódzka

kl. Krzysztof Wowra

W sobotę, 27 kwietnia, jak co roku, łódzcy klerycy roku propedeutycznego z przełożonymi spotkali się z ks. kard. Grzegorzem Rysiem w Krakowie.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję