Reklama

Kościół

Abp Skworc: duszpasterstwo indywidualne już z nami pozostanie

W ostatnich miesiącach wzmocniło się duszpasterstwo indywidualne i tak już pozostanie – przewiduje w rozmowie z KAI metropolita katowicki abp Wiktor Skworc. Ubolewa też, że obecnie wielu młodych ludzi opuszcza Kościół wyobrażając sobie, że po drugiej stronie czeka na nich raj na ziemi.

[ TEMATY ]

duszpasterstwo

Eucharystia

abp Wiktor Skworc

Episkopat.news

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Przewodniczący Komisji Duszpasterskiej KEP tłumaczy, jak w dobie pandemii rozumieć sens hasła "Zgromadzeni na świętej wieczerzy", które jest mottem rozpoczynającego się w niedzielę nowego roku duszpasterskiego.

Publikujemy treść rozmowy

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Tomasz Królak (KAI): Hasło „Zgromadzeni na świętej wieczerzy” ustalono na długo przed pandemią...

Abp Wiktor Skworc: - Na pierwszy rzut oka można stwierdzić, że pandemia, dystansując nas od parafialnych wieczerników, podważyła zasadność realizacji programu duszpasterskiego o Eucharystii. Ograniczenia i brak dostępu do Eucharystii paradoksalnie jednak pozwalają – przynajmniej części wiernych – doświadczyć na nowo wartości Mszy św.: wróćmy myślami do naszych tęsknot z Wielkiego Tygodnia i Wielkanocy, do zawirowań wobec rozumienia komunii duchowej itd.

W moim przekonaniu pandemia wpłynęła ostatecznie na to, że Kościół pozbawiony wielu narzędzi działania i oddziaływania bardziej niż kiedykolwiek przedtem Eucharystią przemawia, ewangelizuje i katechizuje najszersze rzesze wiernych.

KAI: A do jakich refleksji te słowa powinny skłaniać wierzących dziś, gdy zgromadzenie na świętej wieczerzy w kościele jest bardzo utrudnione? W dodatku nie wiadomo, na jak długo oraz czy restrykcje sanitarne nie ulegną dalszemu zaostrzeniu.

- Nasuwają się dwie uwagi. Najpierw o przestrzeni. Trzeba korzystać z istniejących możliwości gromadzenia się, a każdą sytuację postrzegać jako duszpasterską szansę. W naszym kraju kościoły pozostają otwarte, sprawuje się „świętą i Boską liturgię” przy ograniczonej liczbie wiernych. Pamiętamy, że wiosną było inaczej. Powszechna była dyspensa od uczestniczenia. Nawet w Wielki Czwartek nasze wieczerniki pozostały puste, a wierni dzięki transmisjom przeżywali „wielką tajemnicę wiary” u siebie w mieszkaniach. Aktualnie jest inaczej; właściwie wszelkie możliwości uczestniczenia we Mszy św. są dostępne.

Reklama

Druga uwaga nawiązuje do słów papieża Franciszka z Ewangelii gaudium (222), że czas jest ważniejszy niż przestrzeń. Nie wypełniając obecnością przestrzeni parafialnych wieczerników, w które mocno inwestowaliśmy, a jednak uczestnicząc w liturgii Mszy św. w swoich mieszkaniach, przeznaczamy na to swój czas. Nadszedł czas inwestowania w czas. Więc zachęcamy do rezerwowania czasu na Eucharystię, zwłaszcza niedzielą, bo dziś Kościół przede wszystkim Eucharystią przemawia, ewangelizuje, katechizuje i buduje komunię – wspólnotę.

KAI: Liczba katolików uczestniczących w niedzielnej Eucharystii spadła drastycznie. Księża odprawiający Mszę widzą przed sobą zaledwie garstkę zgromadzonych na wieczerzy… To chyba jest też nowym wyzwaniem dla duchownych. Jak przeżywają to księża, czym to doświadczenie jest osobiście dla księdza Arcybiskupa?

- Zjawisko, o którym pan mówi, trwa już od dłuższego czasu. Statystki dotyczące dominicantes, czyli regularnego, cotygodniowego udziału we Mszy św. niedzielnej wykazują tendencję spadkową. Widzę kilka przyczyn: desakralizacja niedzieli po roku 1989, moda na weekendową mobilność, materializm praktyczny, odejście do zasady „bardziej być niż mieć”, dedykowanej młodym przez św. Jana Pawła II na Westerplatte 12 czerwca 1987 roku.

A doświadczenie i znak pandemii przyjmujemy z pokorą. I z nadzieją, że po czasie pustyni wszyscy ochrzczeni zatęsknią za „manną z nieba”, za „chlebem pielgrzymów”, za Eucharystią, w której spełnia się zapowiedź naszego Zbawiciela: „Jestem z wami!”. I za wspólnotą budowaną przez Ducha Świętego w wieczerniku, która może się stać – jak mówił prof. Joseph Ratzinger w 1969 roku – „małą trzódka”. Naszym jednak zadaniem, mimo tych trudnych doświadczeń, jest ufność, że naszej ułomnej ewangelizacyjnej posłudze Pan da wzrost (por. 1 Kor 3,6).

Reklama

KAI: A może doświadczenie „Kościoła cyfrowego”, a więc uczestnictwa w liturgii za pośrednictwem transmisji – telewizyjnych czy internetowych – okaże się czymś długotrwałym? Jak przejść przez takie wyzwanie? Czy gdyby rzeczywiście miało potrwać wiele miesięcy, a może i parę lat, nie warto byłoby pomyśleć o dalszym wzbogaceniu obecności Kościoła w tej przestrzeni? W jaki sposób?

- To pytanie ma w sobie wiele znaków zapytania. Dokładnie nie wiemy, jak będzie: „jedno jest pewne, że nic nie jest pewne”. Wcześniej i teraz w przestrzeń internetu przeniosło się życie religijne, duszpasterstwo i sprawowanie sakramentów, przede wszystkim niedzielnej Eucharystii. Parafie szybko organizowały transmisje internetowe ze swoich kościołów, które – jak wykazała statystyka – cieszyły się największą partycypacją nieobecnych fizycznie uczestników liturgii mszalnej. Wspólnoty ożywiające Kościół różnymi charyzmatami wprowadziły w obieg internetu i mediów społecznościowych ewangelizacyjne treści, często w atrakcyjnej formie. Strony internetowe parafii, zazwyczaj bierne informacjami, pulsowały przekazem o licznych wydarzeniach i parafialnych inicjatywach. Codzienną praktyką stało się odbieranie przez duszpasterzy poczty mailowej i dyżurowanie przy parafialnym telefonie, aby prowadzić zdalne duszpasterstwo.

W moim przekonaniu księża wraz z odpowiedzialnymi za parafialne ruchy i stowarzyszenia szybko odkryli szansę duszpasterską, jaką oferują współczesne środki społecznej komunikacji, aby docierać do mniej związanych z parafią i do wszystkich obecnych na medialnych areopagach. To właśnie w okresie społecznego dystansu, izolacji i kwarantanny w wirtualnej przestrzeni rozwijało się duszpasterstwo, życie religijne, a Kościół umacniał się mimo braku dostępu wiernych do sakramentów świętych i doświadczania Kościoła jak wspólnoty, zgromadzonej fizycznie w tym samym miejscu.

Podziel się cytatem

Reklama

Wiem, brzmi to bardzo optymistycznie, bo Kościół od zawsze wprzęgał zdobycze techniki w dzieło ewangelizacji i tak pozostanie.

Reklama

KAI: Wszyscy oczekujemy powrotu do normalności, ale rodzi się też pytanie, czy takie wytrącenie z cotygodniowego uczestnictwa we Mszy św. w kościele i przeżywanie liturgii w domu, przed ekranem telewizora czy komputera, nie niesie jakichś nowych szans duchowej odnowy czy nawet pogłębienia wiary. Także dlatego, że sytuacja niepokoju – o siebie, najbliższych, kraj – w naturalny sposób sprzyja myśleniu o rzeczach najważniejszych…

Reklama

- Wpadliśmy w stan arytmii. Wydaje się, że sytuacja związana z pandemią otwarła parafie i duszpasterzy na nowych sprzymierzeńców, pomocników, którym zależało na kontynuacji życia religijnego i duszpasterskiego w parafii w przestrzeni medialnej. Można przypuszczać, że wielu wspierających parafie, choćby od strony organizacji internetowych transmisji, takimi pozostanie, kiedy wrócimy do sytuacji społecznej sprzed stanu epidemicznego.

Na razie jesteśmy w stanie niepewności i jednak stresu, bo wirus nie wybiera. A Kościół wskazuje na Eucharystię i przypomina naukę Soboru Watykańskiego II, który stwierdził, że to szczyt i źródło… więc jak nie prowadzić do źródła, przy którym doświadczamy bliskości Boga i poczucia sensu i gdzie rodzą się zawsze potrzebne prospołeczne postawy.

Reklama

A co do duchowej odnowy, trzeba przypominać, czym jest Msza św. To dramat miłości Boga do człowieka z mocnym akordem ukrzyżowania i zmartwychwstania na końcu, uobecniany dla nas w pierwszy dzień tygodnia w ofierze i uczcie, we Mszy św.

W tradycji Kościoła zachowało się wskazanie, że udział we Mszy św. powinien być poprzedzony przygotowaniem, ciszą, a po jej zakończeniu dziękczynieniem. Nauczmy się tych praktyk w czasie pandemii, bo one sprzyjają myśleniu o rzeczach najważniejszych.

2020-11-26 09:02

Ocena: +1 -3

Reklama

Wybrane dla Ciebie

… a chodzi o jedność serc, rodzin, Ojczyzny, Europy i świata

[ TEMATY ]

Eucharystia

czuwanie

Wrocław

Odnowa w Duchu Świętym

bp Kiciński Jacek

Agnieszka Bugała

Eucharystia w Wigilię Zesłania Ducha Św. we Wrocławiu sprawowana przez o. bp. Jacka Kicińskiego

Eucharystia w Wigilię Zesłania Ducha Św. we Wrocławiu sprawowana przez o. bp. Jacka Kicińskiego

Ojciec Biskup przyjechał, mimo trudu dnia. Jechał z Zakopanego – tam spotkał się z siostrami zakonnymi pełniącymi posługę lekarzy – i dotarł do wrocławskiego Wieczernika, gdzie prawie tysiąc osób modliło się i przez kolejne punkty programu przygotowywało do przeżycia Eucharystii. Dominikanin o. Norbert Oczkowski, który wraz ze wspólnotą Galilea odpowiadał za organizację spotkania, zapowiedział o. bp. Jacka jako specjalistę od modlitwy do Ducha Świętego powołując się na jego biskupią dewizę: „Ut unum sint”, czyli „Aby byli jedno”.

- Duch Święty, na którego czekamy, jest Duchem Miłości, Duchem Orzeźwiającym. Bóg, przez Ducha Świętego, pokazuje nam, że dla Boga nie ma rzeczy niemożliwych – mówił bp Kiciński.

CZYTAJ DALEJ

Św. Florian - patron strażaków

Św. Florianie, miej ten dom w obronie, niechaj płomieniem od ognia nie chłonie! - modlili się niegdyś mieszkańcy Krakowa, których św. Florian jest patronem. W 1700. rocznicę Jego męczeńskiej śmierci, właśnie z Krakowa katedra diecezji warszawsko-praskiej otrzyma relikwie swojego Patrona. Kim był ten Święty, którego za patrona obrali także strażacy, a od którego imienia zapożyczyło swą nazwę ponad 40 miejscowości w Polsce?

Zachowane do dziś źródła zgodnie podają, że był on chrześcijaninem żyjącym podczas prześladowań w czasach cesarza Dioklecjana. Ten wysoki urzędnik rzymski, a według większości źródeł oficer wojsk cesarskich, był dowódcą w naddunajskiej prowincji Norikum. Kiedy rozpoczęło się prześladowanie chrześcijan, udał się do swoich braci w wierze, aby ich pokrzepić i wspomóc. Kiedy dowiedział się o tym Akwilinus, wierny urzędnik Dioklecjana, nakazał aresztowanie Floriana. Nakazano mu wtedy, aby zapalił kadzidło przed bóstwem pogańskim. Kiedy odmówił, groźbami i obietnicami próbowano zmienić jego decyzję. Florian nie zaparł się wiary. Wówczas ubiczowano go, szarpano jego ciało żelaznymi hakami, a następnie umieszczono mu kamień u szyi i zatopiono w rzece Enns. Za jego przykładem śmierć miało ponieść 40 innych chrześcijan.
Ciało męczennika Floriana odnalazła pobożna Waleria i ze czcią pochowała. Według tradycji miał się on jej ukazać we śnie i wskazać gdzie, strzeżone przez orła, spoczywały jego zwłoki. Z czasem w miejscu pochówku powstała kaplica, potem kościół i klasztor najpierw benedyktynów, a potem kanoników laterańskich. Sama zaś miejscowość - położona na terenie dzisiejszej górnej Austrii - otrzymała nazwę St. Florian i stała się jednym z ważniejszych ośrodków życia religijnego. Z czasem relikwie zabrano do Rzymu, by za jego pośrednictwem wyjednać Wiecznemu Miastu pokój w czasach ciągłych napadów Greków.
Do Polski relikwie św. Floriana sprowadził w 1184 książę Kazimierz Sprawiedliwy, syn Bolesława Krzywoustego. Najwybitniejszy polski historyk ks. Jan Długosz, zanotował: „Papież Lucjusz III chcąc się przychylić do ciągłych próśb monarchy polskiego Kazimierza, postanawia dać rzeczonemu księciu i katedrze krakowskiej ciało niezwykłego męczennika św. Floriana. Na większą cześć zarówno świętego, jak i Polaków, posłał kości świętego ciała księciu polskiemu Kazimierzowi i katedrze krakowskiej przez biskupa Modeny Idziego. Ten, przybywszy ze świętymi szczątkami do Krakowa dwudziestego siódmego października, został przyjęty z wielkimi honorami, wśród oznak powszechnej radości i wesela przez księcia Kazimierza, biskupa krakowskiego Gedko, wszystkie bez wyjątku stany i klasztory, które wyszły naprzeciw niego siedem mil. Wszyscy cieszyli się, że Polakom, za zmiłowaniem Bożym, przybył nowy orędownik i opiekun i że katedra krakowska nabrała nowego blasku przez złożenie w niej ciała sławnego męczennika. Tam też złożono wniesione w tłumnej procesji ludu rzeczone ciało, a przez ten zaszczytny depozyt rozeszła się daleko i szeroko jego chwała. Na cześć św. Męczennika biskup krakowski Gedko zbudował poza murami Krakowa, z wielkim nakładem kosztów, kościół kunsztownej roboty, który dzięki łaskawości Bożej przetrwał dotąd. Biskupa zaś Modeny Idziego, obdarowanego hojnie przez księcia Kazimierza i biskupa krakowskiego Gedko, odprawiono do Rzymu. Od tego czasu zaczęli Polacy, zarówno rycerze, jak i mieszczanie i wieśniacy, na cześć i pamiątkę św. Floriana nadawać na chrzcie to imię”.
W delegacji odbierającej relikwie znajdował się bł. Wincenty Kadłubek, późniejszy biskup krakowski, a następnie mnich cysterski.
Relikwie trafiły do katedry na Wawelu; cześć z nich zachowano dla wspomnianego kościoła „poza murami Krakowa”, czyli dla wzniesionej w 1185 r. świątyni na Kleparzu, obecnej bazyliki mniejszej, w której w l. 1949-1951 jako wikariusz służył posługą kapłańską obecny Ojciec Święty.
W 1436 r. św. Florian został ogłoszony przez kard. Zbigniewa Oleśnickiego współpatronem Królestwa Polskiego (obok świętych Wojciecha, Stanisława i Wacława) oraz patronem katedry i diecezji krakowskiej (wraz ze św. Stanisławem). W XVI w. wprowadzono w Krakowie 4 maja, w dniu wspomnienia św. Floriana, doroczną procesję z kolegiaty na Kleparzu do katedry wawelskiej. Natomiast w poniedziałki każdego tygodnia, na Wawelu wystawiano relikwie Świętego. Jego kult wzmógł się po 1528 r., kiedy to wielki pożar strawił Kleparz. Ocalał wtedy jedynie kościół św. Floriana. To właśnie odtąd zaczęto czcić św. Floriana jako patrona od pożogi ognia i opiekuna strażaków. Z biegiem lat zaczęli go czcić nie tylko strażacy, ale wszyscy mający kontakt z ogniem: hutnicy, metalowcy, kominiarze, piekarze. Za swojego patrona obrali go nie tylko mieszkańcy Krakowa, ale także Chorzowa (od 1993 r.).
Ojciec Święty z okazji 800-lecia bliskiej mu parafii na Kleparzu pisał: „Święty Florian stał się dla nas wymownym znakiem (...) szczególnej więzi Kościoła i narodu polskiego z Namiestnikiem Chrystusa i stolicą chrześcijaństwa. (...) Ten, który poniósł męczeństwo, gdy spieszył ze swoim świadectwem wiary, pomocą i pociechą prześladowanym chrześcijanom w Lauriacum, stał się zwycięzcą i obrońcą w wielorakich niebezpieczeństwach, jakie zagrażają materialnemu i duchowemu dobru człowieka. Trzeba także podkreślić, że święty Florian jest od wieków czczony w Polsce i poza nią jako patron strażaków, a więc tych, którzy wierni przykazaniu miłości i chrześcijańskiej tradycji, niosą pomoc bliźniemu w obliczu zagrożenia klęskami żywiołowymi”.

CZYTAJ DALEJ

Nosić obraz Maryi w oczach i sercu

2024-05-03 21:22

ks. Tomasz Gospodaryk

Kościół w Zwanowicach

Kościół w Zwanowicach

Mieszkańcy Zwanowic obchodzili dziś coroczny odpust ku czci Najświętszej Maryi Panny Królowej Polski. Sumie odpustowej przewodniczył ks. Łukasz Romańczuk, odpowiedzialny za edycję wrocławską TK “Niedziela”.

Licznie zgromadzeni wierni mieli okazję wysłuchać homilii poświęconą polskiej pobożności maryjnej. Podkreślone zostały ważne wydarzenia z historii Polski, które miały wpływ na świadomość religijną Polaków i przyczyniły się do wzrostu maryjnej pobożności. Przywołane zostały m.in. ślubu króla Jana Kazimierza z 1 kwietnia 1656 roku, czy 8 grudnia 1953, czyli data wprowadzenia codziennych Apeli Jasnogórskich. I to właśnie do słów apelowych: Jestem, Pamiętam, Czuwam nawiązywał kapłan przywołując słowa papieża św. Jana Pawła II z 18 czerwca 1983 roku. - Wypowiadając swoje “Jestem” podkreślam, że jestem przy osobie, którą miłuję. Słowo “Pamiętam” określa nas, jako tych, którzy noszą obraz osoby umiłowanej w oczach i sercu, a “Czuwam” wskazuję, że troszczę się o swoje sumienie i jestem człowiekiem sumienia, formuje je, nie zniekształcam ani zagłuszam, nazywam po imieniu dobro i zło, stawiam sobie wymagania, dostrzegam drugiego człowieka i staram się czynić względem niego dobro - wskazał kapłan.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję