W Głownie, jak i w wielu innych miejscowościach naszej diecezji,
istnieje Dom Pomocy Społecznej. Pięknie położony wśród drzew, starannie
utrzymany - stał się domem dla 54 osób, starszych kobiet i mężczyzn.
Dyrekcja DPS-u, jak i wszyscy jego pracownicy, starają
się otoczyć jak najlepszą opieką swoich pensjonariuszy i ciekawie
zorganizować im czas. Magdalena Gawarecka - instruktorka terapii
zajęciowej, opowiada o proponowanych codziennie zajęciach plastycznych,
na których powstają prace z masy solnej, wyklejanki, serwetki, bukiety,
wycinanki itp.
Mieszkańcy pracują indywidualnie, zgodnie ze swoimi zapotrzebowaniami,
nastrojem, energią. Niektórych trzeba usilniej zapraszać do zajęć,
inni pracują bardzo chętnie, jak Jerzy Szczęsny, autor misternych
konstrukcji z patyczków do lodów, zapałek i tektury. To z jego rąk
wychodzą przepiękne kościoły, żłóbki, zagrody. Pani Maria rysuje
i maluje, a motywów dostarcza jej "to, co za oknem, czyli gałęzie
drzew".
Z kolei Sabina Palczak prowadzi pracownię krawiecką na
potrzeby mieszkańców Domu. Za drobną, dostosowaną do indywidualnych
możliwości klienta opłatą, powstają części garderoby. Pani Sabina
dba także o image miejscowego chóru śpiewaczego "Kalinka". Chór prowadzi
Roman Kaliński, a pani Sabina uszyła stroje dla wszystkich artystów.
Na planowane w maju spotkanie z Biskupem Łowickim powstaną amarantowo-różowe
szale dla pań i krawaty dla panów. A pani Maria stworzyła nawet własne
nuty, żeby móc akompaniować chórowi i grać na gitarze i mandolinie.
Kto akurat nie uczestniczy w terapii zajęciowej, nie
szyje, nie śpiewa czy nie gotuje (bo i takie są możliwości w głowieńskim
DPS), może wybrać się - w towarzystwie pracownika - na spacer po
otaczającym Dom parku lub też jechać na zakupy do miasta. Niestety,
teraz nie ma już tylu autobusów miejskich, co kiedyś, a to duża uciążliwość
dla nie zawsze bardzo sprawnych mieszkańców DPS.
Wszystko to sprawia, że lepiej lub gorzej, mniej lub
bardziej radośnie, w lepszym i w gorszym zdrowiu, mijają dni w Domu
Pomocy Społecznej. W tym raczej jednostajnym krajobrazie szczególną
atrakcją są niewątpliwie odwiedziny kogoś z zewnątrz. Oprócz członków
rodzin pensjonariuszy - niestety, takie wizyty zdarzają się nieczęsto
- bywają w DPS także uczniowie głowieńskich szkół.
Zwykle jest to krótki pobyt, dzieci wręczają kwiaty,
oglądają wystawę prac pana Szczęsnego, zaglądają do pięknie utrzymanej
kaplicy (w której co sobota proboszcz parafii św. Maksymiliana w
Głownie, ks. Tomasz Trzciński, odprawia Mszę św.) i znikają. Ale
11 marca zdarzyła się wizyta nieco odmienna: do Domu Pomocy Społecznej
przybyła katechetka, Elżbieta Legęncka, z uczennicami klasy III LH
z Zespołu Szkół w Głownie, aby przedstawić krótki montaż poetycki
poświęcony kobietom i złożyć życzenia wszystkim pensjonariuszkom.
"Na początku przypomnę - mówiła Elżbieta Legęncka, przedstawiając
siebie i dziewczęta mieszkańcom DPS - że spotkaliśmy się już w grudniu,
gdy składaliśmy sobie życzenia świąteczne. Teraz chciałybyśmy serdecznie
pozdrowić wszystkich mieszkańców i pracowników. Jednym z celów katechizacji
jest zapoznanie ze środowiskiem lokalnym. A środowisko to my: drugi
człowiek, najważniejszy. Co mu mogę dać, jeśli nie mam pieniędzy?
Bardzo wiele: siebie, swój czas, uśmiech, zainteresowanie. Mogę z
nim pobyć, popłakać się ze szczęścia. Możemy wiele, wiele drugiemu
człowiekowi dać. Bp Chrapek powiedział: ´Żyj tak, aby ślady stóp
przetrwały´. Chciałybyśmy, aby w waszym Domu pozostały ślady stóp,
zwłaszcza tych młodych ludzi, którzy to przychodzą, żeby spotkać
się wami choć przez kilka chwil".
Fragmenty wierszy i dialogów, przygotowane przez dziewczęta,
zostały bardzo ciepło przyjęte przez publiczność. P. Sabina powiedziała
nawet do uczennic i ich opiekunki: "Tak nam bardzo miło, żeście nam
poezję przyniosły! Kobieta to poezja. Wy też będziecie kobietami
i pamiętajcie: kobieta może dużo! Ponieważ wyście nam recytowali
wiersze naszych poetów, więc i ja wam chcę coś dać, bo ja tu też
piszę!".
W tym miejscu pobyt dziewcząt i katechetki przybrał już
wszelkie cechy wizyty towarzyskiej; słuchano wierszy pani Sabiny,
rozmawiano, uczennice dopytywały się o życie codzienne w Domu Pomocy
Społecznej. Nie obeszło się bez wspomnieć i wspólnego śpiewu. Jak
podkreśliła Magdalena Gawarecka: "Rzadko się zdarza, żeby ktoś przyszedł
do nas i jeszcze trochę został. Dzieci przychodzą, pojeżdżą windą
i znikają. To dzisiejsze spotkanie jest szczególnie wartościowe dla
naszych mieszkańców, bo z młodzieżą, inaczej niż z dziećmi, mogą
sobie porozmawiać. Cóż, zdarza się i tak, że po takich odwiedzinach,
jak dzisiaj, mieszkańcy idą do pokoju i płaczą, bo rodziny ich tu
nie odwiedzają. Gdyby takie wizyty zdarzały się częściej, to pewnie
nasze panie znalazłyby sobie powiernice - inaczej odbierają ludzi
z zewnątrz, niż personel, choć u nas też pracują młodzi ludzie".
Ponieważ uczennice Elżbiety Legęnckiej bardzo chętnie
zdecydowały się na wizytę w Domu Pomocy Społecznej - zainteresowanych
było nawet więcej, niż ostatecznie, ze względów praktycznych (mało
miejsca w saloniku!), mogło pojechać do DPS - może uda się zorganizować
kolejne spotkania młodzieży z mieszkańcami. Takie jest też pragnienie
dyrektor Barbary Ligęzy, która chciałaby powołać do życia zespół
wolontariuszy.
A na razie wszyscy w głowieńskim DPS przygotowują się
do spotkania z bp. Orszulikiem, podczas jego wizytacji kanonicznej
w Głownie. Elżbieta Legęncka przygotowuje także wraz z młodzieżą
program z okazji Dnia Matki i jeśli tylko wystarczy uczniowskich
funduszy na wynajęcie autokaru, bardzo chciałaby przywieźć mieszkańców
Domu na koncert do kościoła św. Jakuba.
Na zakończenie spotkania z mieszkańcami Domu Pomocy Społecznej
w Głownie dedykujemy wszystkim Czytelnikom Niedzieli Łowickiej wiersz
Sabiny Palczak, zatytułowany Okno. Niech stanie się zachętą do krótkiej
chwili refleksji nad przemijaniem, ale i wolą życia. I nad nieśmiertelną
potrzebą bliskości drugiego Człowieka:
Okno jest dziś dla mnie światem i życiem.
Zima, śnieg puszysty - biało na ziemi i drzewach.
Dla moich oczu i duszy jest wszystkim.
Oknem ja patrzę i błądzę w przestworzach.
Czasem zobaczę wróbla lecącego,
sikorka zaglądnie do okna.
Czy one też widzą człowieka patrzącego
na piękny pejzaż, stworzony przez Pana naszego?
Nie mogę biegać - lata wybiegałam,
siedzę, chodzę, drepczę i patrzę.
Czy ja o takiej osobie w przeszłości myślałam,
że okno moje da mi satysfakcję?
Pomóż w rozwoju naszego portalu