Uroczystość przygotowana przez Zarząd Regionu Środkowowschodniego NSZZ „Solidarność” w Lublinie, Sekcję Oświaty i Wychowania NSZZ „Solidarność” Regionu Środkowo-Wschodniego w Lublinie oraz parafię Matki Bożej Królowej Polski, połączyła uhonorowanie polskich oficerów zamordowanych w sowieckich obozach kaźni z 30. rocznicą powstania NSZZ „Solidarność”. Zaproszenie do udziału w niej przyjęli członkowie rodzin zamordowanych oficerów, ofiar katastrofy smoleńskiej oraz przedstawiciele środowiska solidarnościowego, lubelskich władz samorządowych i rządowych, placówek szkolnych i oświatowych organizacji kombatanckich, a także wielu parafian. Uroczystości rozpoczęto programem wprowadzającym w charakter spotkania, przygotowanym przez młodzież. Po nim odprawiono Mszę św. w intencji Polski oraz wszystkich osób uczestniczących we wspominanych tego dnia wydarzeniach. Przewodniczył jej proboszcz, ks. kan. Zbigniew Kuzia.
Krzyż częścią życia
Podczas homilii, która dla obecnych na Mszy św. stworzyła przestrzeń dla refleksji nad kształtem życia i tym, co stanowi jego największą wartość, ks. prof. Marian Zając, odnosząc się do wydarzeń przywoływanych z racji zasadzenia dębów pamięci, pytał: „Co musiało się stać, że tyle osób pokazuje tak wielką nienawiść wobec Chrystusowego krzyża, a zatem wobec samego Chrystusa?”. W kontekście ostatnich wydarzeń w Polsce podkreślał natomiast: „Jeśli zapomnieli Jana Pawła II, który umierając nie trzymał w rękach opakowania z nowoczesnym lekiem, ale tulił do serca krzyż Chrystusa - jedyną nadzieję świata, to żaden cud nie odmieni serca przeciwników krzyża. A tymczasem Bóg w krzyżu wyznaczył granicę między tymi, którzy się do Niego przyznają, a tymi, którzy Nim gardzą. Krzyż jest miarą. Nie wystarczy, że weźmie się książeczkę do nabożeństwa, katechizm, różaniec, czy coś innego. Trzeba wziąć krzyż pod swój dach, na swoje ramiona, do swojego serca, do swojej pracy i do swojego życia. Bo właśnie krzyżem Chrystus opieczętował swoich wiernych” - apelował. Wg homilety krzyż nie jest więc celem, ale dla ludzi pielgrzymujących do nieba jest najprostszą drogą. Dlatego właśnie wielu pragnie o tym pamiętać i w ważnych dla społeczeństw miejscach, jak np. Giewont, umieszczają ten znak. „Można krzyża nie lubić, można się go lękać, lub go nienawidzić, udać, że się go nie widzi albo że go nie ma, ale krzyża nie można wyeliminować. Bez względu na światopogląd jest on bowiem częścią każdego życia” - podkreślał.
Przywróceni pamięci
Dęby pamięci posadzone po Mszy św. przed kościołem MB Królowej Polski w ramach akcji „Katyń. Ocalić od zapomnienia”, stały się symbolem nie tylko uczczenia pamięci ofiar zbrodni katyńskiej oraz przywrócenia ich sylwetek do zbiorowej pamięci narodu, ale także demonstracja poczucia jedności wobec słusznej idei. Dla wspólnoty zgromadzonej tego dnia na uroczystości było to wydarzenie budzące wiele emocji i refleksji także ze względu na połączenie jej z obchodami 30. rocznicy powstania NSZZ Solidarność. Świadectwem tego był Krzyż Wdzięczności z 1981 r., odnowiony i poświęcony na placu przykościelnym, a przyniesiony z ul. Męczenników Majdanka w Lublinie. „Jestem wzruszony - mówi pan Kazimierz. - Mój wujek zginął w Katyniu, tak jak dziś upamiętniani oficerowie. W naszym domu przez wiele lat nie można było mówić, co się stało, choć już wiadomo było, że został zamordowany. Dziś, kiedy nie tylko można mówić, ale organizuje się takie uroczystości, łzy wdzięczności same cisną się do oczu. Bo przez te dęby, tym, którzy mieli przestać istnieć na zawsze, daje się drugie życie. To przywraca wiarę w Polskę”...
Pomóż w rozwoju naszego portalu