Reklama

Weź moją pamięć, Matko Zbawiciela, do miejsca świętego, do Ciebie, Matko Dobrej Nadziei

Niedziela przemyska 42/2010

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Mam głębokie przekonanie, że te właśnie słowa, wypowiadały serca pątników z kościołów stacyjnych, z których wyruszyła gwiaździsta procesja do Tuligłów. W ciszy świątyń Pruchnika, Chłopic, Jodłówki, Tapina, Rokietnicy, Woli Rokietnickiej, Czelatyc mówiły serca obecnych. Ale nie tylko. Jadąc do Czelatyc widziałem na polach utrudzonych rolników, korzystających z daru Matki Bożej Różańcowej, która wyprosiła u Syna słońce. Ora et labora. Modlitwa pątników i trud rolników zespalał się w jedno. Autobusami, a z Woli Rokietnickiej w pieszej pielgrzymce pod przewodem bp. Adama, przybyliśmy do Tuligłów. Serdecznymi słowami powitał nas Kustosz tego miejsca i rozpoczęliśmy składać na stole ofiarniczym nasze troski i radości, nadzieje i chwile rozpaczy - jak paciorki różańca, jak różańcowe tajemnice. Bp Marian zebrał te swoiste „dary ofiarne” i zaniósł przed Boży tron najpierw słowami homilii, potem mocą kapłańskich słów epiklezy:

Pozwól mi mówić z Tobą różaniec tajemnic szczęścia, bólu, nadziei. Daj moim słowom światło wiary i ufność złożonym dłoniom.
Bądźcie pozdrowieni, różańcowi Siostry i Bracia, a łaska Boża, której pełnią ogarnięta była Maryja już w chwili swego poczęcia, o czym dał świadectwo Anioł Gabriel podczas zwiastowania w Nazarecie, przez miłość do Chrystusa i Bożej Matki niech wzrasta w każdym z was. Przepełnieni smakiem maryjnej modlitwy, pachnący miłą wonią miłości do Boga i bliźniego - jak słyszeliśmy to dzisiaj w pierwszym czytaniu z Księgi Mądrości Syracha - stańcie się obłokiem kadzidła w przybytku tej świątyni i owocami chwały oraz wdzięku a także nasyćcie ogród i ziemię tuligłowskiego sanktuarium mądrością czcicieli Królowej Różańca Świętego. (…)
Chrystus jest pośród nas oraz chce być z nami i dla nas. Dlatego Maryja przyprowadziła Swe dzieci tutaj, abyśmy Jej Boskiemu Synowi powiedzieli, co się dzieje z naszym życiem, czym się radujemy, za co dziękujemy oraz co nas boli i czym się smucimy. Popatrzcie na ten gest Jej dłoni, a mały Jezus nadstawia swego ucha, aby również od Niej usłyszeć to, z czym my garniemy się pod Jej płaszcz w naszych szeptanych i przeplatanych łzami bezradności modlitwach. (…)

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Reklama

Niech palce odczytają z różańcowych liter bezmierne milczenie bólu. Niech szept wiary przygotuje nas na chwilę niepojętą. Proszę o łaskę zrozumienia krzyża.
Jak się modlicie na różańcu, to nie rozglądajcie się gdzieś na boki znudzeni, zniecierpliwieni, albo zawstydzeni, ale podnieście swoje twarze i wpatrujcie się w Maryję, w Jej oblicze. Niech Ona, tak jak lekarz przez twoje otwarte i wpatrzone w Nią oczy, zaglądnie głęboko w twoje serce, bo może tam ukryta jest przyczyna twego smutku, z którym nie wiesz, jak sobie poradzić. Jakie są te nasze oczy, co widzą u innych i u siebie, a czego nie dostrzegają, na co chcą patrzeć, a przed czym się wstydzą? Czy są skłonne bardziej oceniać bliźnich według kategorii przeżywanych emocji, uczuć, sympatii albo antypatii, czy też zgodnie z przykazaniem miłości bliźniego jak siebie samego, najpierw chcę poznać serce drugiego człowieka? Przecież na paciorkach różańca możemy bardzo skutecznie leczyć nasz wzrok, to duchowe patrzenie, i dostrzegać sprawy, które są dla nas i dla braci najważniejsze.
Maryjo, rozszerzaj nasze rozumienie miłości bliźniego, także tego, który jest nam nieprzyjacielem, byśmy szerzej widzieli sprawy naszych ludzkich relacji i starali się zrozumieć tę obecną agresywność, nieprzejednanie, a także zaciekłość innych w odniesieniu do Chrystusowego Kościoła. Dlaczego tak postępują, czy nie zostali czasem wcześniej skrzywdzeni i poranieni przez swych najbliższych, a teraz za wszystko, czego nie mogą udźwignąć, obwiniają właśnie nas, wierzących? Jezus przypomina nam bardzo konkretnie: „Coście uczynili jednemu z tych najmniejszych, Mnieście uczynili” (Mt 25, 45). A przecież mamy, zgodnie z poleceniem Bożej Matki, czynić wszystko cokolwiek Jej Syn nam powie.
Maryja wytrwale naśladuje Jezusa i zawsze pozostaje przy tym swoim słowie: „Niech mi się stanie” (Łk 1, 38), także wówczas, gdy Bóg stawia Ją wciąż wobec nowych sytuacji w życiu, niekiedy dosyć zaskakujących. Ona, wierna służebnica Pańska, dotrzymuje tego, co obiecała Bogu, do czego się zobowiązała wobec Swego Syna Jezusa Chrystusa, co ślubowała własnemu Oblubieńcowi św. Józefowi, o czym mówi tak często swoim wiernym, aż po czasy nam obecne. Wystarczy przypomnieć Jej słowa i prośby z La Salette, Lourdes, Fatimy czy choćby naszego polskiego Gietrzwałdu. A przecież wiemy, że wierność danemu słowu zawsze miała i ma swoją cenę, także w przypadku Maryi, która trwa niezmiennie przy tym, co wypowiedziała wobec Anioła Gabriela w scenie zwiastowania.

Maryjo, Matko, gdy pozdrawiam Ciebie - z tymi, dla których stałaś się źródłem siły, bramą nieba, wieżą obronną, pociechą we łzach, ukojeniem w bólu, Matką w sieroctwie, Przewodniczką w służeniu tym, którymi wzgardził świat... Z nimi wyznaję moją miłość i zawierzam siebie na zawsze.
Teraz przyglądnijmy się naszemu „niech tak będzie”, wszystkim wypowiedzianym przez nas przyrzeczeniom, zobowiązaniom, ślubowaniom, zapewnieniom o wierności oraz solidności w sprawach wielkich i małych. Ile takich deklaracji wypowiedzieliśmy naszymi ustami wobec świadków, wspólnoty Kościoła i w obliczu samego Boga, w skrytości naszego sumienia oraz jawnie przed drugim człowiekiem? Które z tych zobowiązań jest dla nas nieodwołalne, wprost święte i nienaruszalne, a jakie, chowając się za naszą ludzką grzeszność i słabość, chcemy uważać za przeszłe i niewiążące na nasze dzisiaj i jutro?
Ile było takich słów i zobowiązań, które wypowiedzieliśmy tak od niechcenia, lub by wreszcie oddalić od siebie natarczywość drugiego człowieka, by coś wymusić, wytargować, otrzymać, zdobyć, uprosić, także u samego Boga? A nawet to, że zgodziliśmy się każdego dnia odmawiać dziesiątek Różańca, jak ja to traktuję, jakie to dla mnie ma znaczenie? Czy dotrzymuję danego słowa, rozważając wraz z moimi siostrami i braćmi tajemnice z życia Jezusa i Maryi?
Kto przy ołtarzu ślubował wierność i uczciwość małżeńską, zna ciężar tej przysięgi rozłożonej na poszczególne lata, miesiące i dni swego małżeństwa, ojcostwa czy macierzyństwa, odpowiedzialności za własną rodzinę, dzieci. Każdy kapłan, zakonnik czy zakonnica czuje wagę słowa „chcę” i „przyrzekam”, wypowiadanych podczas swych zakonnych ślubów czy święceń. Wszyscy dobrze o tym wiemy, że na drogach naszej wiary, moc, siłę i nadzieję do wytrwania w słowie danym Bogu, Kościołowi czy ludziom, czerpiemy właśnie z tej pokornej, ale równocześnie pełnej ufności modlitwy różańcowej. Za każdym wymodlonym „Zdrowaś Maryjo” kryje się przedziwna radość i pokój ducha, na wzór Bożej Matki wołającej „Wielbi dusza Pana i raduje się duch mój w Bogu, moim Zbawcy” (Łk 1,46).
Zgoda Maryi i Jej „fiat” na propozycje Boga, wierność temu, co raz powiedziała, stały się błogosławieństwem dla każdego z nas. Koniecznie trzeba nam codziennego wsparcia Maryi, abyśmy za Jej przykładem byli wierni naszym słowom: „tak”, „chcę”, „przyrzekam”, „ślubuję”. W zderzeniu z liberalną mentalnością tego świata, gdzie nie ma trwałych zobowiązań, gdzie ludzkie oświadczenie nie ma wartości i nie pociąga żadnej odpowiedzialności poza przymusem tolerancji, na modlitwie, przesuwając codziennie w naszych dłoniach paciorki różańca, potrafimy wytrwać w naszej wierze i pozwalamy jej dojrzewać. A nawet więcej - i my staniemy się błogosławieństwem dla współczesnych ludzi, gdyż oni mogą na nas polegać, na nas liczyć, nam zaufać i zawierzyć. Prawdziwym źródłem tego jest sam Bóg, a wsparciem Maryja, której się po synowsku powierzamy.
Gdy się modlimy maryjnym pozdrowieniem, to Boża Matka uczy nas też otwartości na drugiego człowieka, gdyż nie możemy być zamknięci tylko do swoich osobistych spraw i trosk. Nie jest to dzisiaj takie oczywiste i łatwe, by bez lęku zaufać bliźnim, nawet tym z drugiej strony ściany naszego mieszkania. Czasem oczekujemy na to, że to właśnie inni, ci z sąsiedztwa, koledzy z pracy, siedzący obok nas w kościelnej ławce na Mszy św., iż oni uczynią pierwszy krok w naszą stronę, sami zaczną rozmowę, poproszą nas o pomoc. A Maryja wybrała się bez wahania i bez rozważania: kiedy i jak. Poszła z pośpiechem, w drogę do swej krewnej, gdy tylko usłyszała, że Elżbieta może potrzebować Jej pomocy. Motywem Jej odwiedzin w Ain-Karim była czynna miłość, nie zarobek czy uznanie rodziny, ale gotowość do niesienia pomocy. I zauważmy, iż finałem tego spotkania jest radość obu niewiast.

Antrakty biskupiej refleksji to wersy z wierszy ks. Alojzego Henela. Jego też wiersz, który drukujemy powyżej, niech wprowadzi w czas oczekiwania na następną pielgrzymkę, na przyszłoroczne spotkanie w Krośnie u stóp Matki Bożej Murkowej.

2010-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Święty oracz

Niedziela przemyska 20/2012

W miesiącu maju częściej niż w innych miesiącach zwracamy uwagę „na łąki umajone” i całe piękno przyrody. Gromadzimy się także przy przydrożnych kapliczkach, aby czcić Maryję i śpiewać majówki. W tym pięknym miesiącu wspominamy również bardzo ważną postać w historii Kościoła, jaką niewątpliwie jest św. Izydor zwany Oraczem, patron rolników.
Ten Hiszpan z dwunastego stulecia (zmarł 15 maja w 1130 r.) dał przykład świętości życia już od najmłodszych lat. Wychowywany został w pobożnej atmosferze swojego rodzinnego domu, w którym panowało ubóstwo. Jako spadek po swoich rodzicach otrzymać miał jedynie pług. Zapamiętał również słowa, które powtarzano w domu: „Módl się i pracuj, a dopomoże ci Bóg”. Przekazy o życiu Świętego wspominają, iż dom rodzinny świętego Oracza padł ofiarą najazdu Maurów i Izydor zmuszony był przenieść się na wieś. Tu, aby zarobić na chleb, pracował u sąsiada. Ktoś „życzliwy” doniósł, że nie wypełnia on należycie swoich obowiązków, oddając się za to „nadmiernym” modlitwom i „próżnej” medytacji. Jakież było zdumienie chlebodawcy Izydora, gdy ujrzał go pogrążonego w modlitwie, podczas gdy pracę wykonywały za niego tajemnicze postaci - mówiono, iż były to anioły. Po zakończonej modlitwie Izydor pracowicie orał i w tajemniczy sposób zawsze wykonywał zaplanowane na dzień prace polowe. Pobożna postawa świętego rolnika i jego gorliwa praca powodowały zawiść u innych pracowników. Jednak z czasem, będąc świadkami jego świętego życia, zmienili nastawienie i obdarzyli go szacunkiem. Ta postawa świętości wzbudziła również u Juana Vargasa (gospodarza, u którego Izydor pracował) podziw. Przyszły święty ożenił się ze świątobliwą Marią Torribą, która po śmierci (ok. 1175 r.) cieszyła się wielkim kultem u Hiszpanów. Po śmierci męża Maria oddawała się praktykom ascetycznym jako pustelnica; miała wielkie nabożeństwo do Najświętszej Marii Panny. W 1615 r. jej doczesne szczątki przeniesiono do Torrelaguna. Św. Izydor po swojej śmierci ukazać się miał hiszpańskiemu władcy Alfonsowi Kastylijskiemu, który dzięki jego pomocy zwyciężył Maurów w 1212 r. pod Las Navas de Tolosa. Kiedy król, wracając z wojennej wyprawy, zapragnął oddać cześć relikwiom Świętego, otworzono przed nim sarkofag Izydora, a król zdumiony oznajmił, że właśnie tego ubogiego rolnika widział, jak wskazuje jego wojskom drogę...
Izydor znany był z wielu różnych cudów, których dokonywać miał mocą swojej modlitwy. Po śmierci Izydora, po upływie czterdziestu lat, kiedy otwarto jego grób, okazało się, że jego zwłoki są w stanie nienaruszonym. Przeniesiono je wówczas do madryckiego kościoła. W siedemnastym stuleciu jezuici wybudowali w Madrycie barokową bazylikę pod jego wezwaniem, mieszczącą jego relikwie. Wśród licznych legend pojawiają się przekazy mówiące o uratowaniu barana porwanego przez wilka, oraz o powstrzymaniu suszy. Izydor miał niezwykły dar godzenia zwaśnionych sąsiadów; z ubogimi dzielił się nawet najskromniejszym posiłkiem. Dzięki modlitwom Izydora i jego żony uratował się ich syn, który nieszczęśliwie wpadł do studni, a którego nadzwyczajny strumień wody wyrzucił ponownie na powierzchnię. Piękna i nostalgiczna legenda, mówiąca o tragedii Vargasa, któremu umarła córeczka, wspomina, iż dzięki modlitwie wzruszonego tragedią Izydora, dziewczyna odzyskała życie, a świadkami tego niezwykłego wydarzenia było wielu ludzi. Za sprawą św. Izydora zdrowie odzyskać miał król hiszpański Filip III, który w dowód wdzięczności ufundował nowy relikwiarz na szczątki Świętego.
W Polsce kult św. Izydora rozprzestrzenił się na dobre w siedemnastym stuleciu. Szerzyli go głównie jezuici, mający przecież hiszpańskie korzenie. Izydor został obrany patronem rolników. W Polsce powstawały również liczne bractwa - konfraternie, którym patronował, np. w Kłobucku - obdarzone w siedemnastym stuleciu przez papieża Urbana VIII szeregiem odpustów. To właśnie dzięki jezuitom do Łańcuta dotarł kult Izydora, czego materialnym śladem jest dzisiaj piękny, zabytkowy witraż z dziewiętnastego stulecia z Wiednia, przedstawiający modlącego się podczas prac polowych Izydora. Do łańcuckiego kościoła farnego przychodzili więc przed wojną rolnicy z okolicznych miejscowości (które nie miały wówczas swoich kościołów parafialnych), modląc się do św. Izydora o pomyślność podczas prac polowych i o obfite plony. Ciekawą figurę św. Izydora wspierającego się na łopacie znajdziemy w Bazylice Kolegiackiej w Przeworsku w jednym z bocznych ołtarzy (narzędzia rolnicze to najczęstsze atrybuty św. Izydora, przedstawianego również podczas modlitwy do krucyfiksu i z orzącymi aniołami). W 1848 r. w Wielkopolsce o wolność z pruskim zaborcą walczyli chłopi, niosąc jego podobiznę na sztandarach. W 1622 r. papież Grzegorz XV wyniósł go na ołtarze jako świętego.

CZYTAJ DALEJ

Św. Maciej Apostoł

[ TEMATY ]

święty

Mathiasrex, Maciej Szczepańczyk/pl.wikipedia.org

Maciej został wybrany przez Apostołów do ich grona na miejsce Judasza (por. Dz 1, 15-26). W starożytności chrześcijańskiej krążyło o św. Macieju wiele legend. Według nich miał on głosić Ewangelię najpierw w Judei, potem w Etiopii, wreszcie w Kolchidzie, a więc w rubieżach Słowian. Miał jednak ponieść śmierć męczeńską w Jerozolimie, ukamienowany jako wróg narodu żydowskiego i jego zdrajca.Wśród pism apokryficznych o św. Macieju zachowały się jedynie fragmenty tak zwanej Ewangelii św. Macieja oraz fragmenty Dziejów św. Macieja. Oba pisma powstały w III wieku i mają wyraźne zabarwienie gnostyckie. Relikwie Apostoła są obecnie w Rzymie w bazylice Matki Bożej Większej, w Trewirze w Niemczech i w kościele św. Justyny w Padwie. Św. Maciej jest patronem Hanoweru oraz m.in. budowniczych, kowali, cieśli, cukierników i rzeźników.

CZYTAJ DALEJ

Nazaret Domem Modlitwy

2024-05-15 14:49

[ TEMATY ]

rekolekcje

nazaretanki

Mat. prasowy

Siostry Nazaretanki zapraszają serdecznie wszystkich pragnących pogłębić życie duchowe i relację z Bogiem na rekolekcje pt. "Nazaret Domem Modlitwy".

Rekolekcje odbędą się w dniach 14 -15 czerwca w Olsztynie k. Częstochowy (piątek od 18.00 do soboty ok.21.00).

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję