Reklama

Do kapłanów na zakończenie Roku Kapłańskiego

Szukać i odnajdywać zaginionego Jezusa

12 czerwca w archikatedrze przemyskiej i sanktuarium Matki Bożej Bolesnej w Haczowie kapłani naszej archidiecezji zakończyli obchody Roku Kapłańskiego. W Haczowie uroczystościom przewodniczył bp Adam Szal, w Przemyślu abp Józef Michalik. Zapraszamy do refleksji nad homilią Księdza Arcybiskupa, medytacją homiletyczną bp. Mariana Rojka. W tekście „Iwonickie refleksje” zachęcamy do pochylenia się nad drogą księży, którzy w tym roku przechodzą na tzw. emeryturę, ale i nad młodymi księżmi wikarymi, którzy w jakimś procencie także zmienią swoje parafie. Tradycyjne rubryki dopełniają tych myśli

Niedziela przemyska 27/2010

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Drodzy Bracia Kapłani!

Dobiega końca Rok Kapłański, tak bardzo ubogacony łaskami dla kapłanów zmarłych, których możemy wesprzeć wielkim odpustem, jeśli przed Najświętszym Sakramentem odmówimy horę brewiarzową, Różaniec albo Koronkę, ale też rok łaski dla nas żyjących, wszak te miesiące wyzwalały tyle modlitw Kościoła, zanoszonych za nas. Cała ta atmosfera wytworzona wokół kapłaństwa - otwierała nasze oczy na życiodajny sakrament kapłaństwa, na wybór Boży, który kiedyś padł i na każdego z nas, i miał prowadzić do pogłębiania wiary i bezpośredniego zjednoczenia z Bogiem w naszym życiu. Bylibyśmy chyba głusi i ślepi, gdyby umknęło nam tegoroczne, intensywne nawoływanie do świętości. Woła o nią św. Jan Maria Vianney, wołają nasi święci i cały Kościół ustami Papieża i zwykłych ludzi, paradoksalnie - także ustami tych, którzy wywlekają na światło dzienne przypadki słabości kapłańskiej, czyniąc z nich najczęściej parawan dla własnych grzechów, trochę według fałszywej zasady: „wolno im - wolno i mnie”.

Przeżywać prawdę o kapłaństwie

Reklama

Przychodzimy dziś na wspólną modlitwę - myślę, że nie powinno zabraknąć na tej Mszy św. i na tej modlitwie żadnego kapłana zakonnego i diecezjalnego, bo chcemy wspólnie wielkim żalem zranionej miłości przeprosić Boga za grzechy nasze i wszystkich kapłanów, bo rany tych grzechów niekiedy trwają przez wieki całe, są stałą, wielką raną zadaną Sercu Jezusowemu i dlatego pokornie dziś wzywamy pomocy Serca Niepokalanej i prosimy wszystkich Świętych, aby pomogli swoją miłością - która przecież trwa w wieczności - wynagrodzić kapłańskie nasze zdrady, słabości i grzechy. Chryste, zmiłuj się nad nami, Boże, bądź nam miłościw!
Z tej katedry, od tego ołtarza chcemy i powinniśmy odejść inni, nowi, umocnieni miłosierdziem Bożym i pragnieniem nowego etapu naszego kapłańskiego posługiwania. Posługiwania przede wszystkim bardziej pokornego, bardziej świadomego, że cała moc i skuteczność naszej różnorodnej służby nie od nas zależy, ale od naszego zjednoczenia z pierwszym Kapłanem - Chrystusem.
Teologowie lubią dziś mówić o proegzystencji Chrystusa i proegzystencji kapłana, bo pro - egzystencja to istnienie dla innych, ze względu na innych. A w Jego i naszym istnieniu to „dla” oznacza żyć dla Boga i ludzi. Coraz bardziej istnieć i działać z myślą o Bogu i ludziach. Jest to proste w logice myślenia, ale twórcze staje się dopiero w modlitwie, w programowanych zamiarach i w codziennych decyzjach: być dla Boga na modlitwie, mieć czas na rozmyślanie, nawiedzenie Najświętszego Sakramentu, na Różaniec, mieć czas dla swego zbawienia, czas na modlitwę także za ludzi, za wszystkich, także za tych jeszcze nie z Chrystusowej owczarni.
Żyjemy w erze nowej ewangelizacji. Kapłan jako ewangelizator, musi być dobrze przygotowany do tej nowej sytuacji eklezjalnej. Napór cywilizacji zachodniej jest dzisiaj faktem, to już nie tylko laicyzacja, ale zimna sekularyzacja wdziera się do myślenia - a co gorsze, do stylu życia naszych ochrzczonych braci i sióstr. W tym nowym „stylu” nie ma miejsca na Boga, na nadprzyrodzoność, na sacrum, ani na sumienie wyrzucające grzech, pragnące uwolnienia i odrodzenia. Wiara gaśnie u progu odpowiedzialności za wybór dobra i zła, a człowiek ani już słyszeć nie chce o wieczności, o Sądzie Bożym, o niebie, czyśćcu czy piekle.
Niebezpieczeństwo utraty wiary niestety czyha także u wrót naszego, kapłańskiego sumienia!
Często nasze życie jest bezwolnym poddawaniem się temu, co przynosi bieżąca chwila. Owszem, chcielibyśmy być skałą, ale bez ofiary. Niestety, bez ascezy, bez pracy nad sobą prędzej czy później będziemy skazani na grę naszych namiętności. Asceza praktykowana z miłości, to właściwie codzienny, powolny, systematyczny i trwały rozwój wiary, to droga do coraz większej intymności z Bogiem i ludźmi, to sposób na naprawdę niezwykle skuteczne duszpasterstwo. Utożsamiać się codziennie z tym, co robimy, co głosimy, to właściwie: utożsamiać się z Tym, którego głosimy i z tymi, którym głosimy Ewangelię.
Prymas Stefan Wyszyński całkowicie utożsamiał się z Kościołem i z Narodem i w każdej sytuacji stawał się jego głosem wśród ludzi i dlatego dotarł do duszy Narodu, wpisał się trwale w jego egzystencję. Podobnie Jan Paweł II żył dla Boga, Kościoła i spotykanych ludzi. Czuliśmy wszyscy, że jesteśmy dla niego ważni, czuł to cały świat, szczególnie młodzi, szedł do nich i oni Go przyjmowali, mimo, że w ostatnich latach jego ciało stawało się deprymujące, co starały się też ukazywać media - nie zdołali mu zaszkodzić.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Drodzy Konfratrzy!

Wiemy dobrze, że do każdego z nas odnoszą się słowa, które św. Paweł skierował do Tymoteusza: „Bądź wzorem dla wiernych w mowie, w obejściu, w miłości, w wierze, w czystości… Przykładaj się do czytania, zachęcania, nauczania. Nie zaniedbuj w sobie charyzmatu, który został Ci dany… W tych rzeczach się ćwicz, cały się im oddaj, aby twoje postępy były widoczne dla wszystkich” (1 Tm 4,12nn).
Kapłańska wiara i mądrość, i czystość, i postęp rośnie i zapada się wspólnie z wiarą i mądrością i czystością ludzi. Nasze postępy w wierze muszą być widoczne dla wszystkich, muszą być jawne nasze uczynki, jak czytelne są nasze słowa, aby mogły budować.
Prezbiter znaczy starszy, mający autorytet ojcostwa we wspólnocie wierzących. Niezależnie od wieku, niezależnie od doświadczenia, mamy być ojcami i stróżami naszej wspólnoty. Wszyscy mamy tę samą część umiłowania i wyboru Jezusowego i Jego kapłaństwo odtwarzamy. To nie urząd, nie pensja, nie sposób na życie nas łączy, ale udział w misji Chrystusowej.

Zagubienie Jezusa

Reklama

W Ewangelii św. Łukasza czytamy, że Jezus nawet Maryi i Józefowi mógł się zagubić, ale oni trzy dni Go szukali „z bólem serca” (Łk 2,41).
I kapłan może zagubić Jezusa, wale czy potrafi „z bólem serca” Go szukać aż do ponownego kontaktu, aż do odnalezienia?
Widzimy, jak dziś na naszych oczach zagubił się autorytet kapłana w wielu Kościołach i narodach. I to także z naszej winy. Od kilku lat, ilekroć jakiś ksiądz udaje się za granicę (nie tylko do USA), ale do innych krajów zachodnich, muszę wypełniać wstydliwie bolesny formularz pełen pytań o jego moralność, o to czy nie ma podejrzeń o alkoholizm, homoseksualizm, molestowanie czy narkotyki, o uczciwość finansową. Te pytania, to znak, że społeczne zaufanie do księdza gdzieś się roztopiło. Pewnie zaczęło się od porzucenia stroju kapłańskiego, od przechodzenia na „ty” z uczennicami i uczniami, od zbytniego spoufalania, od imponowania szykownym garniturem i butami, od ekstra samochodu i wakacji bez Boga, ale za to w słońcu dalekiego kraju, od zaniedbanych rekolekcji i spowiedzi nie do końca szczerej pragnieniem nawrócenia.
Często rozważajmy zło grzechu, wracajmy wiarą do teologii grzechu. Żadne z mocnych słów i porównań nie jest tu przesadne. Św. Anzelm deklarował, że „przez grzech dusza z przybytku Ducha Świętego robi się ruderą diabła”.
Niezawodny św. Paweł przestrzegał perspektywicznie, że „korzeniem wszelkiego zła jest chciwość pieniędzy” (1 Tm 6, 10), ale kto by się św. Pawłem czy św. Anzelmem przejmował.

Odnaleźć Jezusa

Jezusa jednak można i trzeba, koniecznie trzeba odnaleźć. Zacząć Go szukać „z bólem” - jak Maryja i Józef, ale pamiętać, że Jezusa najbezpieczniej odnajduje się w świątyni, w kościele. Tam Go trzeba szukać i stamtąd potem z radością zabrać Go do swego domu.
Dróg i sposobów do powstania ze śmierci duchowej do życia jest wiele. Znamy je i słusznie zalecamy innym. Ale i samemu warto posłuchać świętych.
W średniowieczu do najwybitniejszych należał św. Bonawentura nazywany „drugim założycielem” franciszkanów, razem z Tomaszem z Akwinu był wykładowcą tego samego uniwersytetu. Nazywany „Doktorem Serafickim” Bonawentura zalecał mocne oparcie na wiedzy, na rozumie, na uznaniu, że dzieło Boże ma w sobie mocny potencjał dobra i piękna wcale nie tak bardzo ulotnego, a natura nie jest aż tak bardzo przeciwna łasce. Jest odmienna, inna, ale przygotowana na przyjęcie łaski: „Naturalna wspaniałość duszy polega na tym, że w naturalny sposób otrzymała wyciśnięty w sobie obraz Trójcy Świętej” - tłumaczył słuchaczom. A zatem skoro mamy w naturalny sposób wyciśnięty w sobie obraz Trójcy Świętej, to grzech jest czymś nienaturalnym dla nas i „trudniejszym” do zaakceptowania niż życie Boże w nas, w naszej duszy.
I dalej św. Bonawentura wyjaśnia: „Posłuchaj duszo o swej godności: jesteś bytem tak prostym, że nic innego nie może zamieszkać w domu twego ducha, nic nie może tam założyć mieszkania, jak tylko prostota i czystość wiekuistej Trójcy” (Droga duszy do Boga).
Można powiedzieć, że to mistyka, ale bez głębokiej teologii, bez mistyki całe życie duchowe byłoby pozbawione perspektyw zrodzonych z prawdy o bliskości Boga wśród nas, o tym że chrzest nas odradza i rodzi żywy Kościół, a Duch Święty napełnia nas i wprowadza w życie Trójcy Świętej. Wielka to i fascynująca Tajemnica!
Kolejnym warunkiem, bez którego nie uda się i nie rozwinie skrzydeł na miarę Bożą nasze kapłaństwo, jest modlitwa, bo przez nią wszystko odnosimy do Boga, bo podczas niej stajemy w prawdzie sumienia, jesteśmy prawdziwi czyli pokorni i zdolni przyjąć pomoc Bożego światła, zatęsknić za pięknem przekraczającym uroki materialne.
„Modlić się to znaczy rozumieć, że sens świata znajduje się poza światem” (Ludwik Witgenstein), ale też otworzyć się na Boże działanie w nas, bo „modlitwa jest matką i początkiem przekraczania siebie” (św. Bonawentura).
Myślę, że powinniśmy wczuć się w niepokój ewangelijnych Apostołów i zapragnąć wraz z nimi, aby sam Jezus nauczył nas się modlić. Wiemy, że chętnie odpowiedział na tę prośbę i wskazał na Boga jako Ojca. Nigdy dość uważnie nie odmawiamy „Ojcze nasz” i nigdy dość głęboko nie wchodzimy w ducha tej modlitwy, a warto i trzeba, abyśmy należycie mogli przeżywać ojcostwo Boże i nasze duchowe ojcostwo realizować na Jego wzór.
Uczyć się modlitwy od Jezusa to wraz z Nim „wysławiać Cię, Ojcze, Panie nieba i ziemi, że zakryłeś te rzeczy przed mądrymi i roztropnymi, a objawiłeś je prostaczkom” (Mt 11, 25n; Łk 10, 21), to radować się całym sobą, że „nikt nie zna Ojca, tylko Syn i ten komu Syn zechce objawić” - a przecież to nam Jezus objawił Ojca i nam przekazał Ducha Świętego. Jezus modlił się przed swoją męką: „Ojcze, wybaw mnie od tej godziny. Ależ właśnie dlatego przyszedłem na tę godzinę. Ojcze wsław imię Twoje” (J 12, 27) i uczył nas także, że przez modlitwę prowadzi droga do krzyża i cierpienia, którego nie da się nigdy ominąć. Ale cierpienie z Nim ma inną wartość, przetwarza a nie niszczy.
I znów przestrzegają święci kapłani, że „nikt nie może oglądać Chrystusa, dopóki nie zostanie z Nim ukrzyżowany” (św. Bonawentura. Kazania). W każdym okresie naszej posługi trzeba się zaprawiać do cierpienia, bo to ono - zwłaszcza w starości, w czasie emerytalnej próby - ujawnia głębię albo pustkę człowieczeństwa. Przyciąga pokorą lub odstrasza pychą. A co gorsze, traci zasługę na życie wieczne.
Bez kapłaństwa nie ma Eucharystii, zbawczej ofiary i krzepiącego dusze pokarmu Ciała i Krwi Pańskiej. Kto spożywa ten Chleb będzie miał życie w sobie.
Ale czy można przeżywać Eucharystię bez modlitwy, czy można wchodzić w świętą Tajemnicę bez miłości? W tym świętym sakramencie wiara i miłość są nierozłączne. Wiemy co znaczy miłość Chrystusa do nas. Taka również powinna być nasza miłość do Niego a przez Niego do Ojca.
Św. Ewagriusz z Pontu (IV wiek) mówił: „Jeśli jesteś teologiem, będziesz się szczerze modlił. Jeśli będziesz się szczerze modlił, jesteś teologiem”. Można to stwierdzenie przenieść na nas. Jeśli jesteś księdzem, będziesz się szczerze modlił. Jeśli się szczerze modlisz, jesteś kapłanem według Serca Jezusowego. On nas nauczy kapłańskiej miłości do Ojca i ludzi. A jest to miłość wstawiennicza, zbawcza, zatroskana o zbawienie wszystkich ludzi, naszych prześladowców i największych zbrodniarzy.
W katedrze w Blois, francuskim mieście nad Loarą, na południe od Paryża znajduje się wyryta modlitwa pewnego Żyda napisana na kawałku papieru w obozie w Auschwitz na chwilę przed śmiercią:

„Panie, gdy powrócisz w swojej chwale,
pamiętaj nie tylko o ludziach dobrej woli.
Pamiętaj również o ludziach złej woli.
Ale nie pamiętaj o ich okrucieństwach i gwałtach.
Pamiętaj raczej o owocach, jakie przynieśliśmy z powodu tego, co nam uczynili.
Pamiętaj o cierpliwości, odwadze, pokorze,
wielkości ducha i wierności,
jakie w nas rozbudzili.
Spraw, Panie, aby wydane przez nas owoce
stały się, pewnego dnia, ich wybawieniem”.

Czyż nie jest kapłańskim testamentem Chrystusa Jego ostatnia modlitwa z Krzyża: „Ojcze odpuść im, bo nie wiedzą co czynią”, odpuść i nam, bo nie zawsze wiemy, co czynimy w godzinach naszej słabości.
Matko Najświętsza, pomóż nam wytrwać w godzinach naszej próby, pomóż nam być kapłanami na wzór Twego Syna, naszego Zbawiciela. Amen.

2010-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Papież odmówi jutro „Anioł Pański" z Domu św. Marty

Ze względu na intensywne zimno, w połączeniu z objawami przeziębienia, które ujawniły się w ostatnich dniach, jutro, w niedzielę 22 grudnia, Papież Franciszek poprowadzi modlitwę „Anioł Pański" z kaplicy Domu św. Marty - poinformował dyrektor Biura Prasowego Stolicy Apostolskiej, Matteo Bruni, za pośrednictwem kanału Telegram. Dodał, że jest to związane także ze zobowiązaniami Papieża w najbliższym tygodniu.

Nie jest to pierwszy raz, kiedy Papież przewodniczy modlitwie „Anioł Pański" z Domu św. Marty, który wybrał na swoją rezydencję. Także w grudniu ubiegłego roku, z powodu zapalenia płuc, które zmusiło go do zmiany zobowiązań w swoim programie i rezygnacji z podróży do Dubaju na COP 28, prowadził stamtąd modlitwę.
CZYTAJ DALEJ

Abp Kupny po wizycie prezydium KEP w Watykanie: wróciliśmy do Polski z poczuciem ogromnego wsparcia

2024-12-21 18:21

[ TEMATY ]

Watykan

abp Józef Kupny

KEP

Prezydium Konferencji Episkopatu Polski

Episkopat News

Abp Józef Kupny

Abp Józef Kupny

“Wróciliśmy do Polski z poczuciem ogromnego wsparcia w Rzymie” - powiedział abp Józef Kupny. W rozmowie z KAI wiceprzewodniczący KEP wspomniał spotkania z papieżem Franciszkiem i watykańskimi Dykasteriami. Wśród omawianych w Watykanie tematów były m.in. sytuacja w Polsce, w tym lekcje religii w szkołach i formacja kapłańska, wsparcie dla Ukrainy, obchody Roku Jubileuszowego oraz rocznica pamiętnego listu biskupów polskich do niemieckich.

Prezydium Konferencji Episkopatu Polski w składzie: abp Tadeusz Wojda SAC - przewodniczący KEP, abp Józef Kupny - zastępca przewodniczącego KEP i bp Marek Marczak - sekretarz generalny KEP, odwiedziło niektóre Dykasterie watykańskie oraz spotkało się z papieżem Franciszkiem. Wizyta w Watykanie miała związek z reformą Kurii Rzymskiej, wprowadzoną w 2022 roku konstytucją apostolską Praedicate Evangelium.
CZYTAJ DALEJ

Jezusa wciąż tak bardzo brakuje w wielu miejscach – bliskich i dalekich

2024-12-21 20:50

[ TEMATY ]

adwent

rozważania

św. Ojciec Pio

Adwent z o. Pio

Red.

Kto przyniesie ziemi pokój? Już za parę dni siądziemy do wigilijnego stołu, składając sobie życzenia i śpiewając kolędy, ale i ze świadomością, że w różnych miejscach na świecie trwają działania zbrojne, giną ludzie, że w tym roku przy świątecznym stole gdzieś kogoś zabraknie… Modlimy się o pokój, prosimy Boga, aby przyszedł, zstąpił, odmienił ludzie serca. Czy i my sami możemy zanieść Boga miłości i pokoju innym, czy możemy Go innym dać?

Jezus do domu Elżbiety i Zachariasza przybywa pod sercem Maryi. Maryja idzie pomóc swej krewnej, o której dowiedziała się, że jest już w szóstym miesiącu, że zbliża się do momentu porodu. Przynosi jej jednak coś znacznie większego niż pomoc – radość z obecności Jezusa. Jest to obecność ukryta, ale realna, którą wyczuwa nawet mały Jan jeszcze pod sercem Elżbiety.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję