W dobie sensualizmu, przed którym, już na początku ubiegłego
stulecia, o. Jacek Woroniecki ostrzegał nasze elity, dochodzi do
przestawienia hierarchii wartości. Mają w tym swój udział media,
zwłaszcza audiowizualne. Ich dominacja w zapośredniczaniu informacji
o świecie sprawia, że wielu nie zna innej formy dochodzenia do prawdy.
Dlatego przyjmują za oczywiste jedynie to, co można zobaczyć, choćby
tylko na ekranie, ale na własne oczy. A przecież telewizja karmi
nas również fikcją wymyśloną przez reżyserów i scenarzystów. Ta imaginacja,
ze względu na swoją naoczność, jawi się wielu odbiorcom jako bardziej
realna niż to, co rzeczywiste, ale nadprzyrodzone i zmysłowo nieuchwytne.
Może jest to jedno ze źródeł kryzysu religijnego, zwłaszcza wśród
warstw mniej samodzielnych intelektualnie. Jak im wytłumaczyć, że
zbawienie jest czymś bardziej realnym i ważnym niżeli to, co się
dzieje w kolejnym odcinku Plebanii?
Chrystus w swoim ziemskim czasie nie musiał na szczęście
konkurować z telewizją. Ale skłonności ludzi - świadków i pierwszych
adresatów Jego nauczania, były chyba podobne do naszych. Zdaje się,
że bardziej zmienił się świat wokół nas, niż my w swojej naturze.
Stąd to, co wyłącznie nadprzyrodzone, w nauczaniu Chrystusa było
zwykle poprzedzone cudem uchwytnym dla ludzkich zmysłów. Szczególnie
w analizie okoliczności wskrzeszenia Łazarza widać, że Jezusowi ten
spektakularny cud był potrzebny, zanim przez swoją śmierć i zmartwychwstanie
zwyciężył naszą śmierć. Dla wielu wskrzeszenie człowieka, który od
czterech dni leżał w grobie - każdy na własny nos mógł się przekonać,
że już cuchnął - było czymś, co przemawiało bardziej niż tajemnica
krzyża i zmartwychwstania.
Czymże jednak było wyjście Łazarza z grobu w porównaniu
z naszą Paschą w Chrystusie? Przecież Łazarz został przywrócony do
życia tylko na jakiś czas. Potem znowu umarł i został pogrzebany.
Nie było to zmartwychwstanie do życia wiecznego, ale jakby fabularna
tylko ilustracja Chrystusowych słów: "Ja jestem zmartwychwstaniem
i życiem. Kto we Mnie wierzy, choćby i umarł żyć będzie. Każdy, kto
żyje i wierzy we Mnie, nie umrze na wieki".
To, co dla chrześcijan najistotniejsze, dokonało się
między krzyżem i pustym grobem Jezusa. Tam bije źródło życia wiecznego,
z którego korzystamy, choćby podczas wielkopostnej spowiedzi. Pokuta,
to mało spektakularny cud, jednak o wiele ważniejszy od wskrzeszenia
Łazarza, bo skutkujący na całą wieczność. Łatwiej w to uwierzyć,
kiedy poszczą zmysły ciała. Można wtedy zobaczyć to, czego oczy nie
widzą i usłyszeć to, czego uszy nie słyszą, a co jest najważniejsze
i najrealniejsze.
Pomóż w rozwoju naszego portalu