Dzisiejsza niedziela zwana Niedzielą Miłosierdzia Bożego przypomina nam jednocześnie, że człowiek doświadcza miłosierdzia samego Boga, ale także powołany jest do czynienia miłosierdzia wobec bliźnich. Nie przypadkiem zatem Niedziela Miłosierdzia Bożego jest dniem święta Caritas, która skupia ludzi czyniących miłosierdzie. Warto dziś zastanowić się jaka jest nasza postawa - bez oglądania się na innych. Może jesteśmy jedynie odbiorcami Bożego miłosierdzia. Może potrafimy jedynie oczekiwać, czy inni okażą nam miłość miłosierną. Może jednak, przynajmniej niektórzy z nas, zdolni jesteśmy do czynienia miłosierdzia drugim. Możemy czynić je na trzy sposoby: czynem, słowem i modlitwą. Tyle wokół okazji do czynienia dobra. Może gdzieś w pobliżu mieszka ktoś ubogi, komu w sposób delikatny moglibyśmy nieść pomoc materialną. Może w naszym sąsiedztwie żyje ktoś osamotniony, dla kogo nasza obecność będzie najpiękniejszym darem. Może ktoś, kto doznaje odrzucenia, niesprawiedliwości czy bolesnego pomówienia, czeka byśmy naszym słowem wyrazili sprzeciw wobec takiego traktowania bliźniego. Na pewno wiemy o wielu osobach, które w chorobie, starości, problemach potrzebują naszego modlitewnego wsparcia.
Rodzina pana Jerzego znalazła się w potrzebie dwa lata temu. Jakby na potwierdzenie słów, że nieszczęścia chodzą parami, najpierw on sam uległ wypadkowi samochodowemu, w wyniku którego znalazł się na rencie inwalidzkiej, a zaledwie w trzy miesiące później upadł zakład pracy, w którym pracowała żona. Od tego momentu jest bezrobotna. Zasiłek żony i renta pana Jerzego nie starczają na życie dla ich sześcioosobowej rodziny. Czworo dzieci chodzi do szkoły, potrzebne są podręczniki, przybory szkolne, a to niestety, sporo kosztuje. Z odzieży, jak to dzieci, wyrastają w momencie. Żywność tania nie jest, czynsz rośnie, potrzebne są przecież lekarstwa. O koniecznej rehabilitacji pan Jerzy woli nawet nie wspominać. - Najważniejsze są dzieci - kwituje. Szczęście w nieszczęściu, że nie zostali ze swymi problemami zupełnie sami. Dwa bloki dalej mieszka rodzina, która w bogactwo i zbytki może nie opływa, ale nie brak jej wyobraźni miłosierdzia. Kiedy dowiedzieli się o serii nieszczęść w rodzinie pana Jurka, pospieszyli z pomocą. Najpierw delikatnie, żeby nie urazić, zapewnili o solidarności i modlitwie w ich intencji. Od czasu do czasu obdarzając dobrym słowem, uśmiechem budowali więź między rodzinami, wzajemne zaufanie. Dopiero wtedy zdecydowali się zaoferować swą materialną pomoc. Ot, czasem jakieś drobne zakupy, małą szkolną wyprawkę dla najmłodszej pociechy, poczęstunek obiadem dzieci pana Jurka, gdy te wpadają z wizytą do pociech sąsiadów. Niewielkie ludzkie gesty, na które jednak nie stać tak wielu spośród nas. A szkoda…
Tyle co dzień okazji do czynienia dobra. Pamiętajmy o tych chrześcijańskich powinnościach miłosierdzia, biorąc pod rozwagę słowa z Dzienniczka św. s. Faustyny: „Jeżeli dusza nie czyni miłosierdzia w jakikolwiek sposób, nie dostąpi miłosierdzia mojego w dzień sądu” (Dz. 1317).
Pomóż w rozwoju naszego portalu