Janusz Wolniak: - Dlaczego zdecydowałeś się rzucić ustabilizowane życie i wyruszyć w długą wędrówkę śladami św. Jakuba?
Reklama
Andrzej Kofluk: - Powiedziałbym tak, jak mówią ludzie rozmiłowani w górach, którzy są pytani o motywy wyruszania na wyprawy wysokogórskie - Dlatego że te góry są. I byłaby to prawda… Ale wyprawa śladami św. Jakuba Starszego Apostoła to coś więcej. Droga do Santiago de Compostela jest nasycona tradycją sięgającą IX wieku. Peregrynacje do relikwii Syna Gromu konstytuowały Europę. Pięknie o tym mówił Jan Paweł II: „Cała Europa odnalazła się wokół pamiątki świętego Jakuba, w tych samych wiekach, w których budowała się jako kontynent jednorodny i zjednoczony duchowo. Dlatego to sam Goethe stwierdził, że świadomość europejska zrodziła się w pielgrzymowaniu. (…) Ja, Jan Paweł, syn polskiego narodu, który zawsze uważał się za naród europejski, syn narodu słowiańskiego wśród Latynów i łacińskiego pośród Słowian, z Santiago kieruję do ciebie, stara Europo, wołanie pełne miłości: Odnajdź siebie samą! Bądź sobą! Odkryj swoje początki. Tchnij życie w swoje korzenie”. Dlaczego idę? Będę szedł przede wszystkim dla siebie, bo chcę się nawrócić, bo chcę „wypłynąć na głębię”. Będę szedł dla najbliższych. Będę szedł dla przyjaciół i znajomych. Będę szedł dla ludzi, których nie znam i może nigdy nie poznam. Będę szedł dla Polski i Wrocławia. Droga Świętego Jakuba jest drogą przebłagania, jest drogą ekspiacyjną. Tak było zawsze, chociaż dużo ludzi wyrusza na nią z ciekawości świata, ten element jest również obecny w mojej wyprawie. Będę starał się „odkrywać” miejsca związane z Polską.
- Jak wyglądały przygotowania do wyprawy?
Pomóż w rozwoju naszego portalu
- Pochłaniały mnie różne bieżące sprawy i niestety nie mogłem poświęcić przygotowaniom tyle czasu, ile bym chciał. Wierzę jednak, że św. Jakub wyprosi potrzebne łaski. W drogę wyruszam z moim kolegą Staszkiem Ozdobą. W przygotowaniach pomagało nam wielu życzliwych ludzi. Np. mój kolega, Zbyszek, sporządził elektroniczne mapy, które będą nam służyły w wędrówce, a inni przyjaciele udzielili wielu praktycznych porad odnośnie do wyposażenia.
- A w jaki sposób komentują tę wyprawę Twoi najbliżsi?
- Spotykam się z dużą życzliwością i sympatią ludzi. Sporo osób z niedowierzaniem słyszy o naszej liczącej prawie 3, 5 tys. km trasie. Ks. Aleksander Radecki zapowiedział nawet, że bez zgody mojej rodziny na wyprawę nie dostanę od niego rozgrzeszenia. Na szczęście zgoda jest.
- Od lat jesteś znany ze swojej pasji podróżniczej, ale w głównej mierze ograniczała się ona do Wrocławia i Dolnego Śląska. Dlaczego zainteresowałeś się szlakiem św. Jakuba?
Reklama
- Rzeczywiście Dolny Śląsk i Wrocław, moje rodzinne miasto, są mi najbliższe. Jednakże patrzę na nie w szerszym kontekście. Miejsca te są dla mnie ważne, jako część mojej ojczyzny - Polski. Odpowiedź na pytanie, dlaczego Droga św. Jakuba, można znaleźć w przytoczonych słowach Jana Pawła II. Dlatego zaangażowałem się w Stowarzyszenie Przyjaciół Dróg Świętego Jakuba w Polsce, które powstało z chęci skuteczniejszego działania przy odtwarzaniu dróg Jakubowych. Chcemy propagować ideę pielgrzymowania tymi drogami. Informujemy o nich, udzielamy pomocy pielgrzymującym. Jednocześnie do naszych celów należą programowanie i ochrona dziedzictwa kulturowego oraz walorów przyrodniczych.
- Czy w dzisiejszym świecie coraz bardziej zadeptanym przez zorganizowaną turystykę jest jeszcze miejsce dla takich pasji?
- Turystyka zorganizowana, jak ją nazwałeś, spełnia ważną rolę, jeśli jest rzeczywiście zorganizowana. Oznacza to, że organizatorzy (szkoły, parafie, biura podróży, a konkretnie ludzie przygotowujący wycieczkę) przygotują dobry program, przede wszystkim „nieprzeładowany” (wszystkiego nie da się obejrzeć), a osoby korzystające z niej wcześniej, choć trochę się do niej przygotują. Oczywiście, zachęcam wszystkich do indywidualnych wyjazdów. Wymagają więcej wysiłku, ale dają olbrzymią satysfakcję.
- Czekamy na obiecane korespondencje z drogi św. Jakuba i życzymy... No właśnie, czego życzy się takim podróżnikom jak Ty?
- Opieki Świętego Jakuba, oczywiście. Życzliwości ludzi i tych spotykanych po drodze, i tych którzy duchowo będą wspierać mnie i Staszka.