Ks. prof. dr hab. Ryszard Czekalski został wybrany 4 czerwca nowym rektorem Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego w Warszawie na kadencję 2020-2024. Swoje obowiązki oficjalnie obejmie 1 września, zastępując ks. prof. Stanisława Dziekońskiego.
Poniżej tekst wywiadu:
Pomóż w rozwoju naszego portalu
KAI: Dlaczego Ksiądz Profesor zdecydował się kandydować na stanowisko rektora Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego?
Ks. prof. dr hab. Ryszard Czekalski: Nie była to łatwa decyzja. Czuję się i jestem bardzo związany z Uczelnią. Spędziłem na niej tak naprawdę całe swoje dorosłe życie: odbyłem tu studia, zdobyłem wszystkie stopnie i tytuły naukowe, pełniłem też funkcje organizacyjne. Przez sześć lat (2010-2016) byłem prodziekanem ds. naukowych i finansowych Wydziału Teologicznego, a przez cztery ostatnie lata - prorektorem ds. nauki i współpracy międzynarodowej. Dokonało się to kandydowanie zatem trochę siłą rozpędu. W duchu odpowiedzialności uznałem, że lata pracy, mój integralny związek z uczelnią oraz doświadczenie i wiedza, którą tu uzyskałem, pozwolą mi – jeśli środowisko akademickie mi to powierzy - na zarządzanie Uniwersytetem. Nie traktuję tego zadania inaczej, jak służbę wobec pracowników, studentów i doktorantów.
KAI: Jaka jest generalna wizja uczelni, którą Ksiądz Rektor będzie kierował w latach 2020-2024?
Reklama
- Mam świadomość dziedzictwa obecnego w murach naszej Uczelni. Będzie to pielęgnowanie tej spuścizny, jaka do tej pory została wypracowana zarówno pod szyldem Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego, jak i tego co jest związane z osobą samego Prymasa Tysiąclecia, naszego Patrona. Pod tym względem nic się więc nie zaczyna i nic się nie kończy. Każda kolejna kadencja rektorska wpisuje się w ciąg działalności Uczelni, kontynuacji tego, co zostało zapoczątkowane w przeszłości. Nie chciałbym oczywiście jednak, abyśmy się zatrzymali tu i teraz, ale żebyśmy się rozwijali i szli ku przyszłości.
KAI: Jakie są, zdaniem Księdza Rektora, najbliższe w czasie kierunki rozwoju UKSW?
- Jest ich kilka. Począwszy od nowych kierunków, zapoczątkowanych w ostatnich latach, jak Wydział Medyczny czy Centrum Interdyscyplinarne, które tworzymy w kampusie w Dziekanowie Leśnym. Ta ostatnia duża inwestycja będzie realizowana właśnie w najbliższej kadencji rektorskiej. Nie chodzi tylko o wybudowanie samego budynku, ale też stworzenie całego zaplecza: wyposażenia i zespołu naukowego, który będzie realizował wielkie projekty badawcze, nie tylko na użytek regionu, ale i całego państwa. To jest ogromne wyzwanie.
KAI: UKSW postanowił otworzyć nowe kierunki kształcenia i pracy badawczej w dziedzinie medycyny.
- Collegium Medicum to kolejna ogromna i prestiżowa inwestycja. Powstaje budynek poświęcony wyłącznie pracy tego Wydziału. Dobiega końca pierwszy rok jego funkcjonowania. Dalszy rozwój Collegium Medicum także spadnie na nowe władze uczelni. Kształcenie medyków będzie również wielkim wyzwaniem w najbliższych latach. Póki co, zwiększyliśmy limity przyjęć na studia. Rozwijamy też kontakty ze szpitalami związane z klinikami, dydaktyką i badaniami naukowymi. Być może kiedyś, jeśli pozwolą na to odpowiednie środki finansowe, będziemy mogli mówić o budowie własnego szpitala uniwersyteckiego.
Reklama
KAI: Skąd w ogóle pomysł, aby uczelnia, kojarzona do tej pory z profilem teologicznym, czy szerzej – humanistycznym, zaczęła snuć plany utworzenia wydziału kształcącego lekarzy i pielęgniarki?
- Na pewnym etapie postanowiliśmy, że chcemy się stać uniwersytetem o szerokim profilu kształcenia, i że nie zamykamy się w przestrzeni byłej Akademii Teologii Katolickiej [poprzedniczki UKSW – przyp. KAI]. Chcemy i musimy się rozwijać. Rozwój polega m.in. na tym, że wchodzimy w te przestrzenie, które dotychczas u nas nie funkcjonowały. W zasadzie na wszystkich największych uniwersytetach działają wydziały medyczne, a medycyna jest jednym z pięciu klasycznych kierunków kształcenia, brakowało jej zatem w naszej przestrzeni dydaktycznej. Zachęcał nas do tego zresztą św. Jan Paweł II, gdy odbierał tytuł doktora honoris causa naszego Uniwersytetu (15 grudnia 2001). Byliśmy wtedy razem z obecnym rektorem ks. prof. Stanisławem Dziekońskim jako młodzi pracownicy Uczelni. W przemówieniu Ojciec Święty zwracał uwagę, że młodość naszego Uniwersytetu, predestynuje nas do tego, aby rozwijać się i wchodzić w takie przestrzenie, w których do tej pory jeszcze nie funkcjonowaliśmy. Od tego momentu dojrzewaliśmy z tą koncepcją przez lata. Wiedzieliśmy, że kiedyś medycyna zaistnieje na UKSW.
Reklama
Dziś jestem przekonany, że uruchomienie tego kierunku, nie bez przeszkód, to była słuszna decyzja. Podejmujemy tym samym służbę wobec Kościoła, państwa i całego społeczeństwa. Żyjemy bowiem w czasach, gdy w kraju bardzo potrzeba personelu medycznego. Liczymy, w tym dopiero rozpoczętym procesie kształcenia, na wsparcie państwa i społeczeństwa. Chcemy kształcić ludzi, którzy w przyszłości będą patrzeć na pacjenta bardziej podmiotowo. To wynika z holistycznej wizji człowieka, która realizuje się w traktowaniu go z należytą godnością. Podkreślałem to w swoim programie przed wyborami na rektora. Nie chodzi o to, by to byli lekarze pobożni, a przy tym niekompetentni. Lekarz musi jednak dostrzegać w chorym nie tylko jednostkę chorobową, ale także duchową sferę jego człowieczeństwa. Traktujemy stworzenie tego kierunku studiów jako swego rodzaju trampolinę w rozwoju całej naszej Uczelni. Tylko bowiem w zderzaniu różnych rzeczywistości – tu nauk humanistycznych i medycyny – realizuje się ów nieustanny rozwój.
KAI: Jak postępuje rozwój samego kierunku medycznego?
Reklama
- Już na początku rozpoczęliśmy współpracę z renomowanymi szpitalami i ich najlepszym personelem medycznym z terenu Warszawy, wymienić mogę Wojskowy Instytut Medyczny przy ul. Szaserów, Centralny Szpital Kliniczny MSWiA przy ul. Wołoskiej oraz nasz bratni pod względem patrona Narodowy Instytut Kardiologii Stefana Kardynała Wyszyńskiego – Państwowy Instytut Badawczy w Aninie. Z powodu braku zajęć praktycznych z anatomii (odbywają się na I roku studiów), podjęliśmy współpracę z Warszawskim Uniwersytetem Medycznym i tamtejsi specjaliści kształcą już naszych studentów. Spotkaliśmy się z dużą otwartością medycznego środowiska naukowego. Być może dlatego, że nie jesteśmy jeszcze dla tego środowiska żadną konkurencją. Rynek medyczny jest jednak tak chłonny, że według przewidywań Polska może kształcić medyków jeszcze przez 30 lat i dopiero wtedy dojdziemy do poziomu równego krajom Europy Zachodniej. W jeszcze większy stopniu istnieje potrzeba kształcenia nowych kadr pielęgniarskich z powodu zapaści w tym zawodzie. Myślę zatem, że to bardzo dobrze, iż otwieramy się na nowe przestrzenie nauczania, tak potrzebne całemu społeczeństwu, a przy tym nie zapominamy o humanistycznych podstawach kształcenia. Skorzystają na tym wszyscy, także Kościół, bo myślimy na przykład, aby na kierunku pielęgniarskim kształciły się m.in. polskie misjonarki.
KAI: UKSW w ostatnich latach bardzo się rozwija. Powstają kolejne budynki na kampusach, zwłaszcza przy ul. Wójcickiego, a w nich nowoczesne sale wykładowe i konferencyjne, laboratoria, pomieszczenia administracyjne. Uczelnia dokonała swoistego skoku technologicznego.
- Pamiętajmy, że to wszystko dokonuje się w krótkim czasie. Gdy podziwiamy infrastrukturę innych uczelni, to na ich powstanie złożyły się dziesięciolecia czy nawet stulecia. UKSW istnieje natomiast jako uniwersytet od 1999 roku. Przecież 20 lat temu wspomnianego kampusu przy ul. Wóycickiego w ogóle jeszcze nie było. Dziś wciąż jeszcze odzyskujemy tamtejszy teren, nie bez trudności w porozumieniu z kilkoma właścicielami jednej małej działki. Na tym kampusie powstaje właśnie budynek poświęcony specjalnie kierunkowi medycznemu. Wybudowaliśmy ponadto halę sportową i przedszkole publiczne, które jest świetnym laboratorium dla nauk pedagogicznych i służy społeczności lokalnej. Udoskonalamy też infrastrukturę starszych budynków. Chciałbym także, aby to wciąż powstające zaplecze infrastrukturalne posłużyło do otwarcia Uczelni na nowe technologie, przede wszystkim na ucyfrowienie nauki, dydaktyki i administracji.
Reklama
KAI: Już ustępującemu rektorowi ks. prof. Stanisławowi Dziekońskiemu bardzo zależało na połączeniu humanistycznych zadań uniwersytetu z wizją uczelni sprawnej technologicznie. A dziś wciąż trwająca pandemia wymusiła na uniwersytetach przyspieszone wejście w tę zdalną rzeczywistość.
- Zgadzam się. Pandemia paradoksalnie wymusiła pewne procesy. Jestem przekonany, że w normalnej rzeczywistości pewnie nawet zderzylibyśmy się z ludzką niechęcią, a tymczasem obecna sytuacja nam pomogła. Widziałem, że niektórzy profesorowie mieli z początku kłopoty w zdalnym prowadzeniu zajęć, ale każdy z nich zrozumiał, że inaczej się nie da i szybko się podkształcił. Dziś jestem przekonany, że w ciągu tych trzech miesięcy zrobiliśmy spory skok technologiczny. Nauczyliśmy się, że w ten sposób można zarządzać Uczelnią. Nawet kolegia rektorskie w trybie zdalnym odbywały się chyba częściej niż normalnie. I niby można było od czasu do czasu tak się zorganizować, ale do tej pory raczej preferowaliśmy spotkania bezpośrednie. Nie twierdzę przy tym, że ów zdalny tryb jest już jedynym możliwym, bo przecież z czasem powrócimy do tradycyjnych spotkań, ale już bym z niego nie zrezygnował. Skoro wszyscy nauczyliśmy się tego nowego sposobu komunikacji, to warto go podtrzymać m.in. na poziomie kształcenia. W tygodniu część wykładów, głównie tych z zakresu nauk humanistycznych, może się odbywać online. Na pewno pomogłoby to w bardziej nowoczesnym zarządzaniu. To samo dotyczy pracy administracyjnej w formie „home office”. Wszystko zależy jednak od dobrej organizacji i zarządzania kapitałem ludzkim oraz infrastrukturą, ale także przearanżowania własnego myślenia.
Reklama
KAI: Jaka będzie rola powstającego Centrum Badań Interdyscyplinarnych?
- Nie będzie to miejsce realizujące cele dydaktyczne. W ramach Centrum Badań Interdyscyplinarnych UKSW powstają laboratoria i zespół naukowców pod kierownictwem prof. Marka Niezgódki, którego celem będzie prowadzenie badań i aplikowanie ich wyników do działań w sferze biznesu. Chcemy spróbować połączyć obszary nauki i biznesu, czyli tam gdzie się uda, skomercjalizować efekty tej współpracy z korzyścią dla samej Uczelni i jej społeczności. Głównym obszarem działania będzie realizacja grantów na polu szeroko pojętej cyfryzacji, pod kątem określonych potrzeb np. przemysłu medycznego lub farmaceutycznego. Ma to być miejsce dalszego rozwoju naukowego naszego Uniwersytetu, zarówno w naszych tradycyjnych jak i nowych dyscyplinach.
KAI: Jakie konkretnie będą to projekty badawcze?
- Mamy kilka pomysłów, ale na razie nie mogę zdradzić, o co chodzi. Będzie mógł z nich skorzystać zarówno biznes, jak i struktury samorządowe i państwowe.
KAI: Badania nad wykorzystaniem sztucznej inteligencji?
Reklama
- Na przykład. Chcemy wchodzić w nowe przestrzenie rozwoju naukowego, bo jeśli się zasklepimy w dotychczasowej sytuacji, to za rok, dwa lub trzy znikniemy z rynku akademickiego. Przy czym jest oczywiste, że nauka zawsze odgrywała kluczową rolę w rozwoju Uczelni, natomiast nie można zmniejszać roli samego kształcenia. W swoim programie wyborczym nawiązałem do słów św. Jana Pawła II, który nauczał, że nauka i dydaktyka to dwa skrzydła, które mogą nas wznieść ku prawdzie. W tych pięknych słowach kryje się wszystko. Pofrunąć można tylko na dwóch skrzydłach. Rozwijamy się zatem, ale i kształcimy przyszłe elity dla społeczeństwa, państwa i Kościoła. Jesteśmy też społecznością różnorodną, nie tylko pod kątem rozmaitych zainteresowań naukowych, ale i poglądów czy osobowości. Uniwersytet powinien być właśnie „uniwersalny” i otwierać się mądrze na każdą różnorodność, jaka istnieje w świecie.
KAI: W jaki sposób chce Ksiądz Rektor rozwijać międzynarodowy wymiar działalności uczelni? Wymiana studencka, współpraca kadry naukowej, wspólne projekty naukowe z innymi uczelniami w Europie i na świecie, dalsze pozyskiwanie grantów?
- Wszystkiego po trochu. W ostatnich latach podwoiliśmy liczbę przyjazdów i wyjazdów studentów, doktorantów, pracowników naukowych i administracyjnych. Co roku uczestniczy w wymianie akademickiej w różnych krajach około stu naszych studentów. Mamy w tym celu podpisanych kilkaset umów w ramach programów „Erasmus+”. Współpracujemy coraz silniej z Narodową Agencją Wymiany Akademickiej. Nie ograniczamy się jednak tylko do Europy Zachodniej. Uczelnia współpracuje także z ośrodkami naukowymi Ameryki Północnej i Południowej, a także z Afryki. Poszczególne umowy na współpracę wynikają często z osobistych kontaktów naszych pracowników. Wymiana akademicka jest zatem na pewno kluczowa. Obecnie przygotowujemy tzw. Kartę Erasmusa, która pozwoli otworzyć naszą Uczelnię w perspektywie długoletniej, aż do 2027 roku. Chcemy zatem na polu wymiany osobowej z różnymi częściami świata budować naszą międzynarodową pozycje. Pod nazwą „Erasmus” kryje się wszystko to, co dotyczy mobilności międzynarodowej, uczestniczymy w wielu programach, otwierając się także na ośrodki akademickie znajdujące się w Europie Wschodniej.
Reklama
Co do kontaktów naukowych to uważam, że powinniśmy nawiązywać większą niż do tej pory współpracę z uczelniami katolickimi, szczególnie z takimi, w których funkcjonują kierunki medyczne. Takie uniwersytety istnieją przede wszystkim w Stanach Zjednoczonych, dla przykładu słynny Catholic University of America w Waszyngtonie. Medycyna, jak już wspomniałem, może być zarówno znaczącym przyczynkiem rozwoju badań naukowych, jak i w zakresie współpracy międzynarodowej. Dzisiaj medycyna jest jedną z najprężniej rozwijających się dyscyplin naukowych, dlatego moim zdaniem bez kontaktów międzynarodowych nie będzie rozwoju naszego kierunku medycznego. Jeśli zatrudniamy wykładowców na tym kierunku, to zwracamy uwagę na ich dorobek naukowy, ale też – jakie mają relacje ze światem akademickim. W tym kontekście istotne są granty badawcze, nauka nie może niestety rozwijać się bez solidnego finansowania. Myślę zatem, że przyjdzie w końcu czas na pierwszy wniosek grantowy złożony do Europejskiej Rady ds. Badań Naukowych. To nasze cele.
KAI: W swoim programie wyborczym postulował Ksiądz Rektor podjęcie misji UKSW na rzecz Polonii, w tym współpracy z naukowcami i badaczami pochodzenia polskiego oraz dążenie do założenia Akademii Polonijnej. Na czym to miałoby polegać?
Reklama
- Moim zdaniem Uniwersytet Kardynała Stefana Wyszyńskiego mógłby podjąć zdecydowanie większą misję wobec Polonii. Predestynuje do tego specyfika naszej Uczelni, reprezentującej wartości chrześcijańskie i posiadającej dobre kontakty z zagranicą poprzez polskie misje katolickie. Oczywiście, istnieją różne instytucje polonijne, ale nie utrzymują one aktywnego kontaktu z polskimi parafiami czy misjami katolickimi. My natomiast możemy dotrzeć do środowisk polonijnych właśnie poprzez instytucje kościelne. Każdy, kto choć jakiś czas mieszkał zagranicą, wie, że centrum życia religijnego i kulturalnego Polonii stanowią parafie. Ludzie przychodzą do kościoła – nawet jeśli są z nim średnio związani – i tam znajdują polskość, której potrzebują i za którą tęsknią. Tam się gromadzą i spotykają. Mam kontakty z kilkoma takimi misjami katolickimi i dostrzegłem w nich niejednokrotnie potrzebę kontaktu ze światem nauki. Poza granicami naszego kraju żyje około 20 mln Polaków. Na pewno jest w niej znaczna grupa osób, które chciałyby podjąć dalszą edukację. W systemie oświaty danego kraju tego nie robią, bo pojechali głównie w poszukiwaniu pracy. I tu wracamy do rozmowy o potrzebie cyfryzacji systemu nauczania. Bo przecież tacy potencjalni chętni nie muszą już przyjeżdżać do kraju, aby podjąć studia lub inne formy dokształcania się, jak studia podyplomowe czy kursy. Mogą uczestniczyć w zajęciach online. Dostrzegam w tym pewne novum dla naszej Uczelni. W tym celu pierwszym zadaniem byłoby założenie nowej Fundacji o nazwie „Pro Polonia”. Akademia Polonijna byłaby natomiast owocem tej współpracy z misjami katolickimi rozsianymi po świecie i Stowarzyszeniem „Wspólnota Polska”. Sądzę, że nasz Uniwersytet ma do tego potencjał i mógłby wyjść z ciekawą ofertą edukacyjną dla Polaków mieszkających zagranicą.
KAI: Jak uczelnia i jej społeczność akademicka funkcjonuje w czasie pandemii?
- Jak wszyscy, zostaliśmy nią zaskoczeni, ale musieliśmy podjąć odpowiednie decyzje. Uczelnia musiała przecież kontynuować swoją działalność. Jesteśmy uczelnią państwową, czekaliśmy zatem na odpowiednie wytyczne ze strony władz i jak tylko się one pojawiły, zareagowaliśmy wdrożeniem procedur. Ten czas, o czym już wspominałem, wyzwolił natomiast energię do działania w nowych warunkach. Wykładowcy rozpoczęli naukę w trybie zdalnym, choć nie było łatwo od razu się na to przestawić. Dostrzegam pilną potrzebę zorganizowania permanentnego doszkolenia w tym zakresie. Po wakacjach dla naszych naukowców dostępnych będzie wiele form dokształcenia się w pracy zdalnej. Planujemy otworzyć specjalne studio nagrań, gdzie każdy wykładowca będzie mógł przygotować się metodycznie do pracy ze studentami. Ci ostatni nie mogą przecież tracić na jakości kształcenia. Wydaliśmy zarządzenie dotyczące egzaminów w trybie zdalnym, w tej formie niedawno odbyła się także obrona pracy doktorskiej, pracują także komisje habilitacyjne i profesorskie. Całą infrastrukturę informatyczną musimy jeszcze wzmocnić, jeśli chcemy skutecznie rozwijać się za pośrednictwem nowych technologii. Mówiąc najogólniej, uważam, że poradziliśmy sobie dość dobrze w tym trudnym czasie.
Reklama
KAI: Z powodu pandemii odłożona została beatyfikacja kard. Stefana Wyszyńskiego. Jak uczelnia przygotowuje się do tej uroczystości?
- Prymas Tysiąclecia jest naszym Patronem. Oczekiwaliśmy na uroczystości beatyfikacyjne od dłuższego czasu i bardzo się cieszyliśmy, że do nich dojdzie, tym bardziej, że były one wpisane w 20-lecie istnienia uniwersytetu. Czerpaliśmy, czerpiemy i nadal będziemy czerpać pełnymi garściami nie tylko z nauczania kard. S. Wyszyńskiego, ale i Jego nietuzinkowej osobowości. Nasze przygotowania do beatyfikacji były różnorakie. Zaplanowanych było kilka konferencji naukowych o wymiarze krajowym i międzynarodowym, poświęconych osobie i nauczaniu Prymasa. Odbyła się tylko część z nich, w tym ta, która zastała nas właśnie w momencie ogłaszania obostrzeń, jakie doprowadziły do zamknięcia na czas pandemii naszej i innych uczelni. Oprócz tego różnego rodzaju odczyty czy wystawy. Ponadto, byliśmy włączeni przez Metropolitę Warszawskiego Kazimierza kard. Nycza, a przy tym Wielkiego Kanclerza UKSW, w przygotowanie centralnych obchodów beatyfikacyjnych.
Z historii pamiętamy, że Akademia Teologii Katolickiej w Warszawie, poprzedniczka UKSW, nie powstała z woli Prymasa Tysiąclecia, ale później, dzięki swojej mądrości, zaakceptował On istnienie uczelni pomimo początkowo trudnych z nią relacji. Kardynał był wielką osobowością. Zostawił nam wielkie dziedzictwo duchowe i naukowe, które mamy niejako obowiązek szanować, sięgać do niego i dzięki niemu się rozwijać.
Reklama
KAI: To dziedzictwo jest także przekazywane kolejnym pokoleniom studentów, dla których Prymas Tysiąclecia jest coraz bardziej postacią z historii?
- Oczywiście, że tak. Dlatego chciałbym, aby studenci na I roku zapoznawali się ze swoim Patronem. Tak, aby nie była to postać z przeszłości, ale człowiek, który wyznacza nam kierunek działania na dziś i na jutro.
KAI: Dziękuję za rozmowę.