Reklama

Pójdziem do domu naszego Pana

Niedziela przemyska 41/2008

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Kiedy jechałem do Rokietnicy przyszła mi do głowy myśl, zwerbalizowana już na łamach edycji, że warto marzyć. Marzenia pozwalają wracać do kraju dzieciństwa, wspaniałego przez swą niewinność. Goszcząc w Pruchniku spotkałem ks. dziekana Kazimierza Lewczuka, który nieco nieśmiało zaprosił do siebie: „u nas też się dzieją ważne rzeczy, przygotowujemy się do poświęcenia nowej świątyni w Rokietnicy-Woli”. I oto jedziemy tam w dzień pochmurny i deszczowy, a ja mimo to wspominam melancholijne wersy niedzielnego psalmu „Ucieszyła mnie wieść pożądana...”. Zawsze czekałem na ten psalm i byłem mocno niekontent, kiedy organista Julian go nie zaśpiewał. Rokietnica to jeszcze inne wspomnienie. I ono także spełnia się w odpowiedniej porze. Jako młody ksiądz jechałem tamtędy samochodem i aż przystanąłem, żeby zajrzeć na cmentarz. Nie, nie, jeszcze nie byłem tak eschatologicznie nastawiony, ale zauroczony pięknem cmentarza. Młodszym przypomnijmy, że kiedy zbliżał się czas Wszystkich Świętych, z ambon płynęły traumatyczne nawoływania proboszczów o uporządkowanie cmentarzy. Wtedy przed laty były one w większości zaniedbane. Rokietnica witała urokliwością estetyki tego miejsca oczekiwania na zmartwychwstanie. Kiedy zatem dotarliśmy na miejsce i poczuliśmy ciepło kominkowego żaru, właśnie cmentarza dotyczyło moje pytanie skierowane do Stanisława Napory, skarbnika i jednego z członków komitetu budowy nowej świątyni.
- Jest to duża zasługa Księdza Dziekana, który zawsze w okresie przed Wszystkimi Świętymi zwraca się z prośbą do parafian o oczyszczenie cmentarza - opowiada pan Stanisław. Zatrudniamy też jako parafia osobę, która opiekuje się cmentarzem - parafianie składają się co roku na jej opłacanie. Osoba ta dba o alejki, wywozi śmieci, tak, żeby ten cmentarz zawsze estetycznie wyglądał. Początek tej troski to dzieło ks. Karasińskiego, poprzedniego, już nieżyjącego proboszcza. To on postanowił posadzić tuje. My przy tym pomagaliśmy, wybudowaliśmy kaplicę, później została ona odremontowana i tak do chwili obecnej prowadzimy te prace, dbamy o to miejsce.
Wkraczam w pełen zadowolenia nastrój Księdza Dziekana i proszę o przybliżenie historii parafii, której pasterzuje.
- Kiedy świat chrześcijański przeżywał dwutysięczną rocznicę narodzin Chrystusa, parafia Rokietnica obchodziła święto 600-lecia swojego istnienia - opowiada ks. Lewczuk. W roku 1400, 29 czerwca, w uroczystość Świętych Apostołów Piotra i Pawła został podpisany akt erekcyjny, powołujący tę parafię do życia. W Kurii do dnia dzisiejszego jest przechowywany oryginał tego aktu. Jest to więc jedna z najstarszych parafii w archidiecezji przemyskiej. Na przestrzeni tych lat było czterdziestu proboszczów. Ja jestem czterdziestym pierwszym.
Niektórzy twierdzą, że to już drugi kościół na tym miejscu, ale nie ma żadnych wzmianek o tym świadczących. W księgach zachowały się jedynie zapisy o rekonsekracji kościoła, co wskazywałoby na to, że główna bryła kościoła jest bardzo stara. Gdy w 1980 r. trwał remont tej świątyni, konserwator nakazał, by główna bryła była w kolorze brązowym, a to, co dobudowano później - w kolorze białym. Jest to zatem bardzo stary, zabytkowy kościół. Długo to była jedna duża parafia. Dopiero w 1950 r. powstała nowa, samodzielna parafia w Boratynie. Później powstał rektorat w Tapinie, który dziś funkcjonuje całkowicie samodzielnie. W 1981 r. wybudowano kościół w Czelatycach, który jest do dnia dzisiejszego kościołem dojazdowym. W tym roku powstał drugi dojazd - Rokietnica-Wola.
Pytam Księdza Proboszcza, skąd się wzięła nazwa Rokietnica. - Nad rzeką rosło wiele wierzb, które ludzie nazywali rokitą i prawdopodobnie w ten sposób zrodziła się nazwa Rokietnica - odpowiada ze znawstem, by po chwili podzielić się refleksjami na temat wiernych zamieszkujących parafię. - Pobożność jest tu tradycyjna, przekazywana z pokolenia na pokolenie. Jest przywiązanie do Kościoła. Jeżeli 65% parafian uczestniczy w miarę regularnie w niedzielnej Mszy św., to jest to dosyć zadowalające. Na przestrzeni lat odbyło się wiele remontów, wybudowano trzy nowe świątynie - widać zatem, że jest ofiarność i pracowitość wśród parafian. Te owoce o tym świadczą.
W miarę stabilna i duża jest w parafii Rokietnica liczba prasy katolickiej. Ciekawi mnie w jaki sposób Ksiądz Proboszcz zachęca do niej ludzi. - Wydaje mi się, że fenomen polega na podpisywaniu egzemplarzy - odpowiada ks. Lewczuk. Ludzie się do tego przyzwyczaili i każdy szuka „swojej” gazety. Jeżeli jakieś egzemplarze zostają, to wiadomo czyje.
Cały czas podkreślamy wartość katolika oczytanego, katolika, który pogłębia swoją wiedzę religijną. Jeżeli katolik nie wie, co się dzieje w Kościele w Polsce i na świecie, to czegoś mu brakuje. I trzymamy się tylko „Niedzieli”. Byli tu emisariusze z „Gościa Niedzielnego”, którym grzecznie, ale stanowczo podziękowałem, gdyż uważam, że „Niedziela” jest nam bliższa poprzez swój dodatek regionalny. Poza tym informujemy i zachęcamy do prenumeraty, także podczas wizyty kolędowej. Czasem w domu zabraknie jednej osoby, zazwyczaj starszej babci, i następuje rezygnacja z gazety. Podkreślam zawsze niewłaściwość takiego zachowania.
Łatwiej jest porozmawiać z ludźmi, którzy biorą gazetę regularnie. Mają oni szersze horyzonty, inne patrzenie na pewne sprawy Kościoła. Często należą oni do Akcji Katolickiej, łatwiej jest ich zachęcić do jakichś działań dla dobra Kościoła.
Pytam zatem ks. Kazimierza o Żywy Kościół. - Cieszę się i w miarę możliwości podtrzymuję żywotność grup, mam wszak głębokie przekonanie, że to ważne zaplecze tradycyjnego duszpasterstwa - opowiada. Cieszę się zatem, że jest RAM, który skupia około 25 osób i jest się dzięki temu na kim oprzeć. Także, wspomniana już Akcja Katolicka. Są Róże Różańcowe, ministranci, Rada Parafialna, Duszpasterska.
Wdzięczny jestem Księdzu Proboszczowi za słowa o „Niedzieli”. W 4-tysięcznej parafii rozchodzi się 105 egzemplarzy tego pisma. To w dniach mojego smutku po zachwytach i rezygnacjach z „Niedzieli” - rzekomo na rzecz „Gościa”, w którym nie ma diecezjalnego dodatku - zastrzyk motywujący do intensywniejszej pracy. Słowa o kolędowej rozmowie na temat prasy katolickiej potwierdzają moje przekonanie, że to czas i okazja do ukierunkowania spotkania duszpasterza z parafianami. Wreszcie te słowa to nadzieja, że przeżyjemy, a ta ostatnio była wystawiona na ciężką próbę. Ciekawe, że najwięcej telefonów z prośbą o zmniejszenie nakładu otrzymałem od nowych proboszczów. Czyżby odchodzący - myślę - składowali gazety na strychu? Wracam jednak do rzeczywistości.
Mówiliśmy o kościele w Boratynie, w Czelatycach. Pierwszą rzeczą, jaka mnie zainteresowała, jest piękna duża szkoła. Ta szkoła w lipcu stoi pusta. Dlatego nie mogłem nie zapytać Księdza Proboszcza, czy nie myślał, żeby ten czas jakoś zagospodarować... - Może trzeba by było o tym pomyśleć, ale jakoś nikt się w tym celu nie zgłasza - odpowiada. Jest tam na pewno odpowiednie zaplecze. Przede wszystkim należałoby się zwrócić z prośbą o zgodę do Pani Wójt.
Nasza wizyta w parafii odbywa się po części w związku z uroczystościami, które będą miały miejsce tu w Rokietnicy-Woli. 19 października o godz. 11.30 odbędzie się uroczysta Msza św., w czasie której nastąpi konsekracja nowego kościoła. Uroczystości przewodniczyć będzie bp Adam Szal.
Trochę zaczepnie pytam, dlaczego powstał pomysł tej budowy punktu sakralnego. Dzisiaj wydaje się że skoro ludzie mają samochody, odległość nie powinna robić różnicy, a jednak zdecydowano się na ten wysiłek. - Tak, ludzie się zmieniają i czasy się zmieniają. Odległość, która była normalna dla ojców i praojców, dla dzieci i młodzieży staje się już zbyt duża - tłumaczy ks. Lewczuk. Pytam czasem dziecka: czemu nie byłeś w kościele? „Bo brakło miejsca w samochodzie”. Zatem zmuszeni byliśmy coś wybudować. Myśleliśmy o tym już dawno, ale nie było dobrej działki. Pokazywane działki, gdzieś daleko, pod lasem, nie spełniały odpowiednich warunków, ale właśnie wybudowano nową szkołę i miejsce spod starej szkoły dano nam. I jak już było miejsce, to tłumaczenia nie było. To jakby Pan Bóg nam podpowiedział, że teraz pora na dom dla Niego.
Od tego zamysłu i skonkretyzowanych działań minęło pięć lat. 28 września 2003 r. została podjęta na zebraniu wiejskim decyzja o budowie kościoła. Jest to świątynia dla społeczności liczącej około 1050 osób. Na razie nie wiemy dokładnie, ilu ludzi będzie dalej uczęszczało do starego kościoła, a ile do nowego. Będziemy to na razie obserwować.
Tym razem zwracam się do pana Stanisława, pytając o radości i smutki czterech lat jego działalności, jako skarbnika tej inicjatywy. - Przede wszystkim zastanawialiśmy się długo z Księdzem Dziekanem, przed podjęciem decyzji o tej budowie - odpowiada. Urządziliśmy wspólnie z wójtem gminy zebranie wiejskie, chcąc zasięgnąć opinii mieszkańców, gdyż była to bardzo ważna decyzja. Mieszkańcy wyrazili zgodę, ponieważ już od wielu lat chcieli tego kościoła ze względu właśnie na tę sporą odległość, nawet do pięciu, sześciu kilometrów. Automatycznie powołano piętnastoosobowy Komitet Budowy Kościoła. W październiku rozpoczęliśmy zbieranie ofiar przeznaczonych na budowę. Ustalono, że na początek będzie to 30 zł miesięcznie. W marcu 2004 r. przystąpiono do rozbiórki starej szkoły. Część gruntu została przekazana bezpłatnie przez Tadeusza Olchowego. W 2005 r. wylano fundamenty. Chcieliśmy też, by pod kościołem było miejsce na kaplicę dla zmarłych. Wiązało się to z dużymi wydatkami. Kierownictwo nad budową początkowo objął pan Ciechanowski, a później Tadeusz Kisiel, który wybudował wiele budynków sakralnych i bardzo angażował się w całe to przedsięwzięcie, ułatwiając dzięki swojemu bogatemu doświadczeniu wiele spraw. Fundamenty wykonywał Wiesław Godzień, przy murarce pracowali specjaliści z Pruchnika - pan Rabczak ze swoimi siedmioma synami, którzy niezwykle pracowicie wykonywali już wszystkie prace przy budowie, aż do jej zakończenia.
Teraz będzie kościół na miejscu i trzeba się będzie martwić o budowę Kościoła duchowego. Pytam pana Stanisława, jakie żywi nadzieje w związku z tym nowym miejscem. - Wszystko zależy od tego, w jaki sposób mieszkańcy zareagują, jak chętnie będą uczęszczać do tego nowego kościoła. Może część z nich będzie wolała pozostać w tym starym.
W tę refleksję pana Stanisława włącza się ks. Kazimierz. - Myślę, że z pewnością tymi szybko dostrzegalnymi zmianami, ożywieniem będą na pewno pierwsze piątki miesiąca. Starsi oraz dzieci będą mogli przyjść do kościoła, ponieważ będzie blisko. Zrodzi się też zapewne praktyka, że ludzie sami będą chcieli odmawiać Różaniec czy śpiewać majówki i to na pewno zrodzi owoce. To takie symboliczne, że na miejscu szkoły, w roku duszpasterskim przeżywanym pod hasłem „Bądźmy uczniami Chrystusa”, zostaje zbudowana nowa szkoła, której dyrektorem jest Jezus Chrystus. Myślę, że to dobrze rokuje na przyszłość.
Mimo, że ciepło kominka już nas nieco rozleniwiło, wyruszamy na sesję zdjęciową wszystkich trzech świątyń. Dojeżdżając do Rokietnicy-Woli mijamy pamiętny dla pątników przemyskich zakręt. Bp Adam, kiedy powiedziałem mu, że jadę do Rokietnicy, zaznaczył, że koniecznie muszę napisać o tym, że gdy idziemy w pieszej pielgrzymce na Jasną Górę, zawsze na tym zakręcie, gdzie jest trochę pod górkę, stoi Proboszcz dodając nam otuchy. Droga pnie się ku górze, ale tym razem nie musimy się wspinać. Śpieszymy do miejsca, gdzie 19 października br. uczniowie Jezusa zainaugurują nowy rozdział swojego „szkolnego” życia w nowej świątyni. Życzymy, aby z tej szkoły wychodzili ludzie, z których potomni będą dumni, bardzo dumni.
Kiedy wracamy i chcemy się pożegnać, czeka nas niespodzianka. - Z Rokietnicy nikt nie wyjechał głodny, a pora jest odpowiednia, więc zapraszam na obiad - zatrzymuje nas Proboszcz. I tak przy stole agapy mogliśmy nacieszyć się jeszcze darem wspólnoty, za co z serca dziękujemy. Zapraszamy Czytelników na rokietnickie świętowanie.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

2008-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Św. Joanna d´Arc

[ TEMATY ]

Joanna d'Arc

pl.wikipedia.org

Drodzy bracia i siostry,
Chciałbym wam dzisiaj opowiedzieć o Joannie d´Arc, młodej świętej, żyjącej u schyłku Średniowiecza, która zmarła w wieku 19 lat w 1431 roku. Ta młoda francuska święta, cytowana wielokrotnie przez Katechizm Kościoła Katolickiego, jest szczególnie bliska św. Katarzynie ze Sieny, patronce Włoch i Europy, o której mówiłem w jednej z niedawnych katechez. Są to bowiem dwie młode kobiety pochodzące z ludu, świeckie i dziewice konsekrowane; dwie mistyczki zaangażowane nie w klasztorze, lecz pośród najbardziej dramatycznych wydarzeń Kościoła i świata swoich czasów. Są to być może najbardziej charakterystyczne postacie owych „kobiet mężnych”, które pod koniec średniowiecza niosły nieustraszenie wielkie światło Ewangelii w złożonych wydarzeniach dziejów. Moglibyśmy je porównać do świętych kobiet, które pozostały na Kalwarii, blisko ukrzyżowanego Jezusa i Maryi, Jego Matki, podczas gdy apostołowie uciekli, a sam Piotr trzykrotnie się Go zaparł. Kościół w owym czasie przeżywał głęboki, niemal 40-letni kryzys Wielkiej Schizmy Zachodniej. Kiedy w 1380 roku umierała Katarzyna ze Sieny, mamy papieża i jednego antypapieża. Natomiast kiedy w 1412 urodziła się Joanna, byli jeden papież i dwaj antypapieże. Obok tego rozdarcia w łonie Kościoła toczyły się też ciągłe bratobójcze wojny między chrześcijańskimi narodami Europy, z których najbardziej dramatyczną była niekończąca się Wojna Stulenia między Francją a Anglią.
Joanna d´Arc nie umiała czytań ani pisać. Można jednak poznać głębiej jej duszę dzięki dwóm źródłom o niezwykłej wartości historycznej: protokołom z dwóch dotyczących jej Procesów. Pierwszy zbiór „Proces potępiający” (PCon) zawiera opis długich i licznych przesłuchań Joanny z ostatnich miesięcy jej życia ( luty-marzec 1431) i przytacza słowa świętej. Drugi - Proces Unieważnienia Potępienia, czyli "rehabilitacji" (PNul) zawiera zeznania około 120 naocznych świadków wszystkich okresów jej życia (por. Procès de Condamnation de Jeanne d´Arc, 3 vol. i Procès en Nullité de la Condamnation de Jeanne d´Arc, 5 vol., wyd. Klincksieck, Paris l960-1989).
Joanna urodziła się w Domremy - małej wiosce na pograniczu Francji i Lotaryngii. Jej rodzice byli zamożnymi chłopami. Wszyscy znali ich jako wspaniałych chrześcijan. Otrzymała od nich dobre wychowanie religijne, z wyraźnym wpływem duchowości Imienia Jezus, nauczanej przez św. Bernardyna ze Sieny i szerzonej w Europie przez franciszkanów. Z Imieniem Jezus zawsze łączone jest Imię Maryi i w ten sposób na podłożu pobożności ludowej duchowość Joanny stała się głęboko chrystocentryczna i maryjna. Od dzieciństwa, w dramatycznym kontekście wojny okazuje ona wielką miłość i współczucie dla najuboższych, chorych i wszystkich cierpiących.
Z jej własnych słów dowiadujemy się, że życie religijne Joanny dojrzewa jako doświadczenie mistyczne, począwszy od 13. roku życia (PCon, I, p. 47-48). Dzięki "głosowi" św. Michała Archanioła Joanna czuje się wezwana przez Boga, by wzmóc swe życie chrześcijańskie i aby zaangażować się osobiście w wyzwolenie swojego ludu. Jej natychmiastową odpowiedzią, jej „tak” jest ślub dziewictwa wraz z nowym zaangażowaniem w życie sakramentalne i modlitwę: codzienny udział we Mszy św., częsta spowiedź i Komunia św., długie chwile cichej modlitwy prze Krucyfiksem lub obrazem Matki Bożej. Współczucie i zaangażowanie młodej francuskiej wieśniaczki w obliczu cierpienia jej ludu stały się jeszcze intensywniejsze ze względu na jej mistyczny związek z Bogiem. Jednym z najbardziej oryginalnych aspektów świętości tej młodej dziewczyny jest właśnie owa więź między doświadczeniem mistycznym a misją polityczną. Po latach życia ukrytego i dojrzewania wewnętrznego nastąpiły krótkie, lecz intensywne dwulecie jej życia publicznego: rok działania i rok męki.
Na początku roku 1429 Joanna rozpoczęła swoje dzieło wyzwolenia. Liczne świadectwa ukazują nam tę młodą, zaledwie 17-letnią kobietę jako osobę bardzo mocną i zdecydowaną, zdolną do przekonania ludzi niepewnych i zniechęconych. Przezwyciężywszy wszystkie przeszkody spotyka następcę tronu francuskiego, przyszłego króla Karola VII, który w Poitiers poddaje ją badaniom przeprowadzanym przez niektórych teologów Uniwersytetu. Ich ocena jest pozytywna: nie dostrzegają w niej nic złego, lecz jedynie dobrą chrześcijankę.
22 marca 1429 Joanna dyktuje ważny list do króla Anglii i jego ludzi, oblegających Orlean (tamże, s. 221-22). Proponuje w nim prawdziwy, sprawiedliwy pokój między dwoma narodami chrześcijańskimi, w świetle imion Jezusa i Maryi, ale jej propozycja zostaje odrzucona i Joanna musi angażować się w walkę o wyzwolenie miasta, co nastąpiło 8 maja. Innym kulminacyjnym momentem jej działań politycznych jest koronacja Karola VII w Reims 17 lipca 1429 r. Przez cały rok Joanna żyje między żołnierzami, pełniąc wśród nich prawdziwą misję ewangelizacyjną. Istnieje wiele ich świadectw o jej dobroci, męstwie i niezwykłej czystości. Wszyscy, łącznie z nią samą, mówią o niej „la pulzella” - czyli dziewica.

Męka Joanny zaczęła się 23 maja 1430, gdy jako jeniec wpada w ręce swych wrogów. 23 grudnia zostaje przewieziona pod strażą do miasta Rouen. To tam odbywa się długi i dramatyczny Proces Potępienia, rozpoczęty w lutym 1431 r. a zakończony 30 maja skazaniem na stos. Był to proces wielki i uroczysty, któremu przewodniczyli dwaj sędziowie kościelni: biskup Pierre Cauchon i inkwizytor Jean le Maistre. W rzeczywistości kierowała nim całkowicie duża grupa teologów słynnego Uniwersytetu w Paryżu, którzy uczestniczyli w nim jako asesorzy.

Podziel się cytatem

CZYTAJ DALEJ

Najświętsza Panno Gidelska, módl się za nami...

2024-05-29 20:50

[ TEMATY ]

Rozważania majowe

Wołam Twoje Imię, Matko…

Michał Janik

Cudowna Figurka z Gidel, została ukoronowana 15 sierpnia 1921 roku. Matka Boża w Gidlach cieszy się sławą Uzdrowicielki chorych. Krążą wśród wiernych opinie, że Matka Najświętsza z Jasnej Góry jest głównie lekarką dusz (nawrócenia), a z Gidel – lekarką ciał.

Rozważanie 30

CZYTAJ DALEJ

Weszła w życie nowela rozporządzenia MZ dotycząca tzw. klauzuli sumienia

2024-05-30 07:37

[ TEMATY ]

klauzula sumienia

Adobe Stock

Placówki medyczne mają obowiązek tak zorganizować pracę, by przynajmniej jeden z lekarzy mógł wykonać zabieg przerwania ciąży - przewiduje nowelizacja rozporządzenia w sprawie ogólnych warunków umów o udzielanie świadczeń opieki zdrowotnej, która w czwartek weszła w życie.

Nowelizacja rozporządzenia w sprawie ogólnych warunków umów o udzielanie świadczeń opieki zdrowotnej została opublikowana w Dzienniku Ustaw 15 maja.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję