Homilia wygłoszona na Mszy św. z okazji IV Kongresu
Ruchów, Wspólnot i Stowarzyszeń Diecezji Płockiej
(katedra, 6 listopada 2004 r.)
Chrystus nas potrzebuje
Reklama
„Wy jesteście solą ziemi... Wy jesteście światłością świata... Nie zapala się lampy i nie umieszcza się pod korcem, ale na świeczniku, aby świeciła wszystkim, którzy są w domu” (Mt 5,
13 i n.).
Przed chwilą słyszeliśmy te słowa, które Chrystus skierował nie tylko do swoich uczniów, zgromadzonych wokół Niego tego pamiętnego dnia, gdy wygłaszał swoje słynne Kazanie na Górze, słusznie nazywane
konstytucją Królestwa Bożego, lecz także do każdego z chrześcijan, jacy kiedykolwiek żyć będą na ziemi. Słowa te skierował także do nas, ludzi tak blisko z Nim związanych. Do nas, którzy przyjmujemy Go
w Eucharystii, którzy w każdej Mszy św. przeżywamy ciągle na nowo i scenę z Wieczernika, i zbawczą Śmierć na krzyżu, i przezwyciężające raz na zawsze śmierć zmartwychwstanie naszego Zbawiciela. Do nas,
którzy swoim działaniem wśród bliźnich i swoim osobistym życiem pragniemy zaświadczać o autentyczności Ewangelii; którzy wreszcie przez swoje czynne członkostwo w ruchach, wspólnotach i stowarzyszeniach
podjęliśmy się być „światłem” oświecającym innym ludziom drogę do Boga, podjęliśmy się być „solą” nadającą właściwy Boży smak człowieczej egzystencji; którzy stanowimy ów ewangeliczny
kwas naszego diecezjalnego Kościoła.
Chrystus przyniósł na świat swoją zbawczą naukę, ale potrzebował, i ciągle potrzebuje ludzi, którzy poniosą ją do ludzi na krańce ziemi. Potrzebuje ludzkich umysłów, ludzkich ust, ludzkich pomocnych
rąk i ludzkich pełnych życzliwości dla bliźnich serc. Ludzie są jednak słabi. A ich istnienie jest kruche i ulotne, dlatego potrzebują oparcia we wspólnotach, które pozwolą im przezwyciężyć przyrodzoną
słabość i bardziej skutecznym uczynić ewangelizowanie świata, do którego jako chrześcijanie zostali powołani.
Kościół wobec wyzwań współczesności
Reklama
Nikogo nie trzeba przekonywać do tej prawdy, że otaczający nas świat ustawicznie się zmienia. Niesłychany rozwój nauki i technologii sprawia, że także życie ludzi, życie każdego z nas ulega ustawicznym
zmianom. Dochodzą do tego rozmaite zmiany społeczne, ekonomiczne, polityczne, a także zmiany kulturowe i ideowe. Współczesny człowiek staje wobec coraz to nowych problemów i kryzysów.
Wobec nowych znaków czasu oraz rozmaitych problemów i kryzysów staje także Kościół katolicki, a nawet całe chrześcijaństwo. Kościół katolicki, tzn. my wszyscy, którzy jesteśmy jego dziećmi, konfrontowany
jest ustawicznie z wyzwaniami współczesności, przez które rozumie się różnej natury procesy oraz konkretne zdarzenia, stanowiące punkty zwrotne w historii i zmuszające do przemyślenia na nowo sposobów
ewangelizowania naszego świata, który dysponuje coraz większymi, niewyobrażalnymi jeszcze kilka dziesiątków lat temu, możliwościami technicznymi, ale w którym ciągle powiększa się przepaść między bogatymi
i nędzarzami, w którym setki milionów ludzi głodują, w którym szerzą się straszne choroby, w którym rośnie bezrobocie, w którym morduje się co roku ponad 50 milionów nienarodzonych dzieci, w którym narasta
przerażający terroryzm, i który w swoich niegdyś bardzo chrześcijańskich częściach - dziś ulega procesom sekularyzacji, nowego pogaństwa, bezbożnictwa, demoralizacji moralnej i zdziczenia moralnego.
Który, niestety, zatraca poczucie grzechu oraz różnicy między dobrem a złem. Który, używając tu słów Ojca Świętego, żyje tak, jakby Boga nie było, jakby nie zostawił ludziom prawa moralnego zawartego
w Dekalogu i Ewangelii.
U podstaw owego wielkiego kryzysu chrześcijaństwa w wielu krajach, nasilającego się zwłaszcza od II poł. XX w., tkwią różne przyczyny: polityczne, społeczne, ekonomiczne i kulturowe. Korzeniem zła
są jednak przede wszystkim fałszywe idee, odpowiedzialne za powstanie bezbożnych, ateistycznych filozofii, użytych jako uzasadnienie dla okrutnych totalitarnych ideologii: hitleryzmu i komunizmu, które
we krwi i łzach utopiły narody XX w. Korzeniem zaś tych fałszywych idei jest szatańska pycha. Tak jak Lucyfer zawołał niegdyś do Boga: Nie będę Ci służył! Tak samo wołają dziś do Boga ci wszyscy, którzy
całe swoje życie - domowe i publiczne - urządzają bez odniesienia do Jego Woli, zawartej w przykazaniach, w ewangelicznym przykazaniu miłości, a także w obowiązkach stanu i zawodu.
W czasie dręczących ludzkość od dwóch wieków krwawych rewolucji i wojen nastąpiło coś strasznego, co znana filozofka Hannah Arendt nazwała banalizacją zła. Zagłada dziesiątków milionów niewinnych
ludzi, nieliczenie się z godnością i prawami osoby ludzkiej, obozy koncentracyjne, prześladowania za wiarę i przekonania, atmosfera totalnego kłamstwa, w jakiej zmuszeni byli żyć ludzie przez dziesiątki
lat - to wszystko spowodowało straszliwe spustoszenie, i to nie tylko fizyczne, lecz również intelektualne i moralne u milionów ludzi, którzy przestali rozróżniać dobro od zła i prawdę od fałszu;
i dla których liczy się tylko egoistyczny interes, osiągany wszelkimi sposobami, jak się godzi i jak się nie godzi.
Obydwa totalitarne systemy - hitlerowski i komunistyczny - upadły. Upadły w sferze politycznej, ekonomicznej i społecznej, ale nie ideologicznej. Ludzie, którzy budowali te systemy, którzy
je wprowadzali w życie, którzy przeprowadzali ateizację narodów, ci ludzie pozostali mimo upadku komunizmu. Swoich ideowych poglądów nie zmienili. Przyjęli tylko inne nazwy. Ale wrogość do chrześcijaństwa,
zwłaszcza do Kościoła katolickiego im pozostała, jak w komunizmie. Zamiast, w swoim czasie nachalnie wprowadzanego tzw. „realizmu socjalistycznego”, który w precyzyjny sposób ustalał: jak
w duchu proletariackiej zasady nienawiści klasowej pisać książki, publikować artykuły naukowe, malować obrazy, walczyć z religią, organizować życie społeczne, wychowywać młodzież oraz uczyć ją w szkole
i na uniwersytecie - dziś nie mniej nachalnie realizuje się to samo w imię wyrosłej z nowego marksizmu ideologii tzw. „poprawności politycznej”. W realizmie socjalistycznym bohaterem
był zawsze ideowy komunista, chłop małorolny, robotnik i wyrobnica, a wrogiem tzw. burżuazyjny inteligent, właściciel ziemski, kułak, sklepikarz i ksiądz. Fabuła całej wówczas drukowanej literatury oraz
tzw. socjalistycznej sztuki obracała się wokół tego wymyślonego konfliktu. Nawet w publikacjach czysto naukowych, bez względu na dziedzinę wiedzy konieczne było odwoływanie się do pism Marksa, Engelsa,
Lenina i Stalina. W innym wypadku nie ujrzały światła dziennego. W „poprawności politycznej”, która szeroką rzeką płynie dziś do nas poprzez tzw. popkulturę, poprzez hollywoodzkie filmy, poprzez
niektóre kabarety i liberalne media, bohaterem współczesnych filmów, nagradzanych wysokimi nagrodami książek itd. jest przedstawiciel jakiejś mniejszości - seksualnej czy innej, bezbożnik szydzący
z wiary, człowiek depczący wszystkie Boże przykazania, uczestnik upokarzających godność ludzką programów reality show, czasami bluźnierca, a także aborcjonista i maniak seksualny - zaś wrogiem numer
jeden pozostaje, tak jak w komunizmie i hitleryzmie, chrześcijanin, katolik, a zwłaszcza wierny doktrynie katolickiej kapłan, wyzywany - w imię przedziwnej tolerancji - od fundamentalistów,
ciemniaków średniowiecznych i jak w stalinizmie od wrogów, w tym wypadku nie ludu pracującego miast i wsi, lecz cierpiących rzekomo prześladowanie homoseksualistów, aborcjonistów i feministek.
„Poprawność polityczna”, którą emanują niezliczone media, przenosi się na szkoły, uczelnie, na życie społeczne, a także na życie polityczne współczesnego zachodniego świata. Przykładem
tej nienawiści do chrześcijaństwa, a zwłaszcza do Kościoła katolickiego ze strony władz współczesnej Unii Europejskiej, reprezentujących wyraźnie ideologię „poprawności politycznej”, jest
chociażby zawzięta walka o to, by nie wprowadzać wzmianki o Bogu i o chrześcijaństwie do konstytucji europejskiej; a także agresywna kampania prowadzona od lat w interesie aborcjonistów, homoseksualistów,
zwolenników eutanazji, klonowania ludzi, masowego mordowania ludzkich embrionów w doświadczeniach genetycznych, osłabiania przez prawo instytucji małżeństwa i rodziny itd. Za zajmowanie zdecydowanie katolickiej
postawy włoski europarlamentarzysta, wybitny filozof i uczony Rocco Butiglione został uznany kilkanaście dni temu przez czterdziestoosobową komisję liberałów - za niegodnego pełnienia funkcji komisarza.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Błędna wizja człowieka i jej skutki
Reklama
Bez wątpienia mamy dziś do czynienia z tragicznym zjawiskiem tzw. błędu i pęknięcia antropologicznego, o którym mówi często Ociec Święty. Od czasu, kiedy w człowieku przestano dostrzegać obraz Boży, i
sprowadzono go tylko do rangi zwyczajnego zwierzęcia, którego fizyczna śmierć jest nieodwołalnym kresem wszystkiego i które nie ma żadnego wymiaru nadprzyrodzonego, od tego czasu traktowany jest on instrumentalnie.
Można go poświęcać dla jakichś wyimaginowanych idei, można go bez przeszkód zabijać w aborcji, w badaniach embrionalnych, w eutanazji itd. Za ów błąd antropologiczny odpowiedzialna jest najpierw ateistyczna,
oświeceniowa filozofia francuska, która wywołała krwawą rewolucję z roku 1789. Pojętnymi uczniami XVIII--wiecznych ateistycznych filozofów okazali się liczni filozofowie XIX-wieczni i XX-wieczni, tacy
zwłaszcza, jak: Feuerbach, Comte, Nietzsche, Marks, Freud, Sartre, Heidegger, a w naszych czasach twórcy nowego marksizmu z tzw. Szkoły Frankfurckiej oraz liczni postmoderniści, tacy, jak: Rorty, Sloterdijk
czy też niedawno zmarły Jacques Derida i inni, którzy podobnie, jak ich mistrzowie głoszą śmierć Boga i zwierzęcość człowieka bez wymiaru transcendentnego i których wpływ na urabianie postaw światopoglądowych
całych narodów był i jest olbrzymi.
Takie są ideowe korzenie chaosu ideowego i anarchii moralnej, które rzucają się w oczy każdemu, kto styka się ze współczesnymi mediami, z wieloma artystami, pisarzami, kabarecistami, aktorami, politykami
itp.; a także temu, kto patrzy na ulegającą pokusie hedonistycznego sposobu życia - sprowadzającego się do seksu, zabawy i zakupów - wielu współczesnych młodych ludzi, którzy odrzucają jakiekolwiek
reguły moralne i jakiekolwiek przykazania, ponieważ uważają, że ograniczają im one rzekome prawo do absolutnej wolności: wolności do wszystkiego i od wszystkiego. Zapominają o tym, że tak pojęta wolność
jest zwyczajną anarchią i prowadzi do nihilizmu, samozniszczenia i ludzkiej krzywdy. Zapominają o tym, że wolność człowieka kończy się tam, gdzie zaczynają się słuszne prawa innych ludzi: prawo do życia,
własności, spokoju, bezpieczeństwa osobistego, szacunku, dobrego imienia itd.
Kryzys współczesnego chrześcijaństwa nie polega na kryzysie struktur kościelnych czy władzy kościelnej, lecz na pogłębiającej się „nieobecności Boga” w życiu chrześcijan. A nieobecność
Boga to nieobecność prawdy, która jest dziś tak powszechnie kwestionowana; to nieobecność życia, które jest dziś tak strasznie na świecie niszczone; oraz nieobecność jasnych wskazań: jaką drogą iść we
współczesnej mgle fałszywych idei, teorii, filozofii i sekt, aby dojść do Królestwa Chrystusowego.
Tak pojęty kryzys dotyka także milionów katolików i ich rodzin, które ulegają konsumpcjonistycznemu stylowi życia, którzy za największą wartość uznali pieniądz i seks, którzy nie uczęszczają na Mszę
św. niedzielną, którzy przestali się modlić, którzy w duchu materializmu wychowują swoje dzieci, którzy zdradzają swoich współmałżonków, którzy rozbijają swoje i cudze rodziny, nie patrząc na tragedię
pozbawionych ojca czy matki dzieci, którzy się kłócą, nienawidzą, znieważają, terroryzują w życiu rodzinnym i sąsiedzkim; którzy się mszczą, oszukują, kradną, doprowadzają do deprawacji własne dzieci;
którzy po pijanemu prowadzą samochody, dla których nie ma żadnych świętości ani przykazań gdy w grę wchodzi egoistyczna korzyść itd.
Gdy patrzymy na to praktyczne odchodzenie od Boga wielu współczesnych chrześcijan, także tych których dobrze znamy i z którymi związani jesteśmy różnymi więzami, przychodzi nam niekiedy na myśl to,
co ze smutkiem powiedział kiedyś Chrystus, wybiegając myślą w daleką przyszłość: „Czy Syn Człowieczy znajdzie wiarę na ziemi, gdy przyjdzie ją sądzić?” (por. Łk 18, 8).
Nie wolno nam się lękać
Nie możemy jednak upadać na duchu. Pamiętajmy o słowach Chrystusa zapisanych w Ewangelii św. Mateusza: Wzmoże się nieprawość, ostygnie miłość wielu. Lecz kto wytrwa do końca, ten będzie zbawiony (Mt 24,
12-13).
My, kapłani, i wy, wierne dzieci Boże, zgromadzone w ruchach, stowarzyszeniach i wspólnotach kościelnych, nie lękajmy się. Wytrwajmy do końca. Zachowujmy wszystkie Boże przykazania. Mocno ufajmy Bogu.
Nieustannie zanośmy modlitwy przed Jego tron. Wbrew pozorom i przekonaniu wielu ludzi, że w życiu można liczyć tylko na siebie, na swoje pieniądze, wpływy, znajomości, układy, zdolności itp., to tak naprawdę
należy liczyć przede wszystkim na Boga. Życie ludzkie jest kruche, a ludzkie wartości są bardzo złudne. Tylko Bóg jest wieczny, wszechmocny, sprawiedliwy i nieskończenie miłosierny - nie ludzkie
potęgi i możliwości.
Z odczytanego dziś fragmentu Księgi Wyjścia przypomnijmy sobie scenę walki Izraelitów z silniejszymi od niech wielokroć Amalekitami. Tej walce towarzyszyła modlitwa Mojżesza. Gdy trzymał swoje błagalnie
do góry wzniesione ręce - Izraelici zwyciężali. Gdy ze zmęczenia je opuszczał, przegrywali. Jego dwóch przyjaciół - Aaron i Chur byli z nim. Pomagając Mojżeszowi, podtrzymywali jego zdrętwiałe
ręce, aby nie opadały aż do zachodu słońca, aż do ostatecznego zwycięstwa Izraelitów.
To nie wojownicy izraelscy wówczas zwyciężyli. To zwyciężyła modlitwa trzech słabych starców.
Autor natchniony, odtwarzając powyższą scenę, jednoznacznie wskazuje na, że wszystko - w historii narodów i poszczególnych ludzi - zależy od Boga i od naszej do Niego modlitwy. Modlitwa
jest potężną bronią w walce o zwycięstwo dobra w świecie i w naszym życiu. Nigdy o tym nie zapominajmy, że być może to staruszkowie i dzieci, gorliwie odmawiający Różaniec czy Koronkę do Bożego Miłosierdzia,
że to uczestnicy ruchów i stowarzyszeń kościelnych uczestniczący we Mszy św., obchodzący Drogę Krzyżową, gorąco modlący się w swoich rodzinach, że to kapłani z największym skupieniem sprawujący Eucharystię
mają większy wpływ na losy świata niż politycy, wojskowi, rozmaite partie, ich media i cała nauka z jej ogromnymi osiągnięciami. Być może to dzięki nim i ich modlitwie nasz świat jeszcze istnieje, że
jest jeszcze w nim bardzo dużo dobra, z pewnością więcej niż zła.
Ten świat potrzebuje naszej modlitwy, chociaż zdradza Boga. Potrzebuje naszej chrześcijańskiej postawy, naszego świadczenia o Chrystusie. Dlatego nie wolno obrażać się na świat. Nie wolno zamykać
się w sobie i w gronie swoich najbliższych tylko. Trzeba z tym światem, który nas otacza, podjąć dialog. Chrześcijaństwo będzie ciągle traciło na sile i znaczeniu, zarówno w życiu publicznym, jak i prywatnym
wielu ludzi, jeśli kapłani, a także świeccy chrześcijanie, zwłaszcza ci zgromadzeni w ruchach, wspólnotach i stowarzyszeniach kościelnych, będą lękliwie zamykać się w sobie. Jeśli nie staną twarzą w twarz
z wyzwaniami obecnego czasu. Jeśli nie podejmą rzeczowej, uczciwej dyskusji z poglądami współczesnych filozofów i ludzi nauki, którzy odchodzą od Boga. Jeśli nie będą starali się korygować sposobów mówienia
o Bogu i przekazywania chrześcijańskiej doktryny i nauki moralnej. Jeśli nie będą się modlić za świat. Jeśli w intencji o pozbawienie nad nim władzy szatana nie będą pościć i dawać jałmużny. Jeśli nie
będą świadczyć swoim pięknym chrześcijańskim życiem o nieprzemijającej wartości Ewangelii dla wszystkich ludzi. Jeśli nie podejmą wraz z Chrystusem krzyża cierpień i codziennych udręk w intencji o nawrócenie
tak bardzo nienawidzących Boga, Jego Kościoła i Jego przykazań ludzi, którzy dzięki telewizji tak często goszczą w naszych domach i swoimi złymi słowami ranią nasze najświętsze przekonania.
Podziękowania
Z okazji IV Kongresu pragnę wyrazić wielkie uznanie dla wszystkich istniejących na terenie diecezji płockiej ruchów, stowarzyszeń i wspólnot, prosząc gorąco Pana Boga o wewnętrzną moc dla nich i ich wszechstronny
rozwój.
Za pracę nad odrodzeniem religijnym i moralnym naszego narodu i polskich rodzin wyrażam szczególną wdzięczność radom parafialnym, Akcji Katolickiej, naszej diecezjalnej Caritas, redakcji „Niedzieli
Płockiej”, redakcjom naszych katolickich rozgłośni w Płocku i Ciechanowie, Stowarzyszeniu Rodzin Katolickich, Kołom Żywego Różańca, Katolickiemu Stowarzyszeniu Młodzieży, zaangażowanym w różne wspólnoty
i ruchy kapłanom, siostrom zakonnym i klerykom, Wydziałom, Radom, Komisjom i Zespołom Diecezjalnym, Księżom Dziekanom, Proboszczom, i Wikariuszom, Pracownikom Wyższego Seminarium Duchownego i Kurii Biskupiej,
Kapitułom - Płockiej i Pułtuskiej, szkołom katolickim, Klubom Inteligencji Katolickiej, Zespołom Charytatywnym, Ruchowi Światło-Życie, duszpasterstwom stanowym i zawodowym, osobom zaangażowanym
w asystach procesyjnych, kołom misyjnym, ministrantom, chórom, zespołom muzycznym i orkiestrom parafialnym, różnym grupom modlitewnym, kołom biblijnym i misyjnym, Odnowie w Duchu Świętym, Ruchowi Kościoła
Domowego i Duchowej Adopcji; Rycerstwu Niepokalanej, Legionowi Maryi, Harcerzom, oddziałom Straży Pożarnej współpracującym ze swoimi parafiami, Bractwom, Trzecim Zakonom oraz wszystkim innym wspólnotom
katolickim, których praca i modlitwa przyczyniają się do odrodzenia religijnego i moralnego Polaków, które pomagają się im nawracać i zmierzać do zbawienia. Niech Bóg Wszechmogący im błogosławi. Amen.
(Śródtytuły pochodzą od Redakcji)