Reklama

Małżeństwa osób spokrewnionych na tle krośnieńskiej legendy o rodzeństwie Oświęcimów

Niedziela przemyska 25/2004

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Drugą, po farze-bazylice, szacowną wiekiem świątynią Krosna jest zabytkowy kościół Franciszkanów, którego pierwotne zręby zakorzenione są czasowo w XV w. Do lewej jego nawy, równo z fasadą, przylega nagrobna kaplica rodu Oświęcimów, dzieło włoskich mistrzów, którą uważa się za jedną z najcenniejszych kaplic wczesnobarokowych na polskiej ziemi. Na bogatym marmurowym portalu, w ścianie lewej nawy kościoła, znajduje się tzw. nasadnik (tablica) z fundacyjnym łacińskim napisem i datą. Pierwszą część napisu stanowi inwokacja do Boga, Najświętszej Maryi Panny, św. Stanisława Biskupa i Wszystkich Świętych; następnie w dosłownym tłumaczeniu następują słowa: „(...) na wieczną zbożną pamiątkę, szlachetnej Annie z Kunowy Oświęcimównie, najukochańszej siostrze, wielce żałosny i stroskany brat Stanisław z Kunowy Oświęcim (...) na znak wiekuistej miłości, którą i sama śmierć nie przerwała, pogrążony w smutku i żalu; również swoim przodkom, sobie i potomnym następcom, tę kaplicę jako dom modlitwy dla żywych, grób zaś jako miejsce wiecznego spoczynku dla umarłych, od fundamentu wystawił w roku od urodzenia Pańskiego 1647”.
O nagrobnym charakterze kaplicy świadczą portrety członków rodziny jej fundatora, Stanisława Oświęcima z Kunowy, dworzanina króla Władysława IV, właściciela Potoka i Turaszówki. Portret fundatorski, wielkości naturalnej, przedstawia Stanisława w stroju szwedzkim; po przeciwnej stronie wizerunek tej samej wielkości wyobraża jego przyrodnią, w wieku 21 lat zmarłą siostrę Annę (+ 1647 r.) Znacznie mniejsze portrety rodziców fundatora, jego macochy i brata umieszczone zostały również na ścianach kaplicy. Pod kaplicą znajduje się krypta grobowa. Napisy grobowe na ścianach świadczą, że chowani tu byli różni członkowie rodziny Oświęcimów. Jednak w samym środku, na podium, wyeksponowane są dwie trumny ze zwłokami Stanisława i Anny.
Prawdopodobnie, to na tle wymowy opisanej kaplicy w czasach późniejszych zrodziło się podanie o niezwykłej miłości i śmierci rodzeństwa Oświęcimów. Spisana jego wersja podaje (zamieszczały ją galicyjskie czasopisma, zwłaszcza w pierwszej połowie XIX w.; Starożytna Polska, Lwowianin, Starożytności Galicyjskie), że Stanisław Oświęcim tak bardzo zakochał się z wzajemnością w rodzonej siostrze Annie, iż udać się miał do Rzymu po dyspensę od papieża na upragniony ślub. Otrzymał ją po wielu trudnościach, a kiedy powrócił do domu zastał swoją siostrę-narzeczoną na łożu śmiertelnym. Umierać miała z tęsknoty za Stanisławem, a może z radości na wieść o dyspensie? Po śmierci Anny, z tęsknoty miał umrzeć i Stanisław. Z upływem czasu wątki tego podania splotły się w jedną z najgłośniejszych polskich legend, która stała się inspiracją dla artystów malarzy (A. Grottger, St. Bergman), poetów (M. Bołoz-Antoniewicz, M. Białoszewski, B. Ostromęcki), muzyków (M. Karłowicz).
Niezgodność legendarnego przekazu z historyczną rzeczywistością wykazał już w połowie XIX w. historyk Karol Szajnocha (Stanisław i Anna Oświęcimowie, Szkice historyczne, Lwów 1852 r.), który odnalazł i opublikował diariusz (dziennik wydarzeń życia) spisany przez Stanisława Oświęcima. Autor diariusza nazywa Annę swą przyrodnią siostrą, młodszą od niego o 20 lat. Śmierć dosięgła ją 13 stycznia 1647 r., wskutek silnego przeziębienia. Stanisław opisuje pogrzeb siostry i budowę kaplicy grobowej dla swojego rodu, którą to fundację sprowokowała śmierć Anny. Dalej wspomina o swoim udziale w bitwie pod Beresteczkiem (1651 r.) i w walkach przeciw Kostce Napierskiemu. Z diariusza wynika, że nigdy nie myślał o małżeństwie ze swoją siostrą Anną, ani nie starał się o dyspensę w Rzymie. Jako dworzanin królewski, dokładnie opisuje swoje zagraniczne podróże, ale przed śmiercią Anny nie było żadnego wyjazdu do Włoch. Data śmierci Stanisława nie jest jednak znana.
Legenda o rodzeństwie Oświęcimów wyrosła z pewnością na wymowie ich grobowej kaplicy (eksponowane portrety, trumny, bardzo czułe napisy), da się sprowadzić do przykładnej i wzorowej miłości rodzinnej, w tym także do poprawnej miłości między rodzeństwem; mając na uwadze najstarszego brata w rodzinie (obytego w świecie kawalera i żołnierza) i najmłodszą z rodzeństwa siostrzyczkę Anię.
Gdyby historia o miłości Stanisława i Anny, rzekomo zmierzających do małżeństwa, miała jakiekolwiek znamiona prawdopodobieństwa należałoby wyciągnąć wniosek - „Papież się zgodził, ale Pan Bóg nie pozwolił”. W tym miejscu dotykamy problemu zawierania małżeństw przez osoby ze sobą spokrewnione.
Kobieta i mężczyzna, zmierzający do zawarcia małżeństwa, jeśli mają wspólnego przodka i stąd łączy ich bliski związek krwi (krewni ze sobą), w świetle obowiązującego prawa stają wobec przeszkody małżeńskiej - pokrewieństwa. W Kościele katolickim przeszkoda ta wyrasta ze starożytnej tradycji najstarszych ludów oraz z uporządkowanego prawa rzymskiego. Pokrewieństwo określa się przez tzw. linie i stopnie, ukierunkowane na wspólnego przodka. Istnieją dwie linie; prosta - bezpośrednie pochodzenie (rodzice, dziadkowie, pradziadkowie „linia wstępująca”; dzieci, wnuki, prawnuki „linia zstępująca” i boczna - pośrednie pochodzenie (brat - siostra, stryj - bratanica, kuzyni cioteczni lub stryjeczni). Obliczanie stopni pokrewieństwa w linii prostej nigdy nie sprawiało trudności. W linii prostej bowiem tyle jest stopni ile zrodzeń. Natomiast różnie bywało ze stopniami w liniach bocznych. Obowiązujący obecnie Kodeks Prawa Kościelnego Jana Pawła II przywrócił tzw. rzymską zasadę ich obliczania. Według niej, w linii bocznej tyle jest stopni, ile jest osób w obu jej szeregach, po wyłączeniu wspólnego przodka. Zawsze zgadzano się w Kościele, że pokrewieństwo w linii prostej zabrania małżeństwa w każdym stopniu. Różnie natomiast określano zasięg przeszkody wynikającej z pokrewieństwa linii bocznej.
Za życia Stanisława i Anny Oświęcimów, w okresie obowiązujących ustaleń prawnych Soboru Trydenckiego, przeszkoda pokrewieństwa została ograniczona do 4 stopnia linii bocznej według ówczesnej zasady germańskiej, czyli do 8 stopnia według rachuby współczesnej (rzymskiej). Skoro więc prawo kościelne tak daleko przesuwało wtedy granicę przeszkody pokrewieństwa w linii bocznej, to cóż dopiero mówić czy spekulować na temat dyspensowania drugiego stopnia tejże linii (brat - siostra)? Potwierdza to zresztą dzisiejszy KPK. Przeszkoda pokrewieństwa może ustać przez dyspensę. Nigdy jednak nie udziela się dyspensy od przeszkody pokrewieństwa w linii prostej i w drugim stopniu linii bocznej (kan. 1078 par. 3).
Przeszkoda pokrewieństwa dotyczy moralności, bo stoi na straży czystości ogniska domowego i oddala niebezpieczeństwo grzesznej poufałości między bliskimi krewnymi. Zapewnia także czystość i zdrowie ludzkiemu gatunkowi. W czasach wczesnochrześcijańskich przeszkoda ta wstrzymywała endogamię, czyli zwyczaj zawierania małżeństw wewnątrz danego rodu czy plemienia; na korzyść szerokiej integracji ludzkich wspólnot.
Współczesne prawo kościelne przeszkodę pokrewieństwa ujmuje następująco: „W linii prostej pokrewieństwa nieważne jest małżeństwo między wszystkimi wstępnymi i zstępnymi, zarówno prawego pochodzenia, jak i naturalnymi. W linii bocznej nieważne jest aż do czwartego stopnia włącznie” (KPK kan. 1091, par. 1 i 2). Praktycznie przeszkoda w linii bocznej dotyczy: brata i siostry, stryja i bratanicy, wujka i siostrzenicy, ciotki i siostrzeńca, ciotki i bratanka, kuzynów ciotecznych i stryjecznych, mężczyzny i wnuczki jego brata lub siostry, kobiety i wnuka jej brata lub siostry.
Warto tu jeszcze zwrócić uwagę, że polski Kodeks Rodzinny i Opiekuńczy za przeszkodę małżeńską uznaje pokrewieństwo w linii prostej we wszystkich stopniach. W linii bocznej ogranicza ją tylko do drugiego stopnia, czyli do rodzeństwa.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

2004-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Wy jesteście przyjaciółmi moimi

2024-04-26 13:42

Niedziela Ogólnopolska 18/2024, str. 22

[ TEMATY ]

homilia

o. Waldemar Pastusiak

Adobe Stock

Trwamy wciąż w radości paschalnej powoli zbliżając się do uroczystości Zesłania Ducha Świętego. Chcemy otworzyć nasze serca na Jego działanie. Zarówno teksty z Dziejów Apostolskich, jak i cuda czynione przez posługę Apostołów budują nas świadectwem pierwszych chrześcijan. W pochylaniu się nad tajemnicą wiary ważnym, a właściwie najważniejszym wyznacznikiem naszej relacji z Bogiem jest nic innego jak tylko miłość. Ona nadaje żywotność i autentyczność naszej wierze. O niej także przypominają dzisiejsze czytania. Miłość nie tylko odnosi się do naszej relacji z Bogiem, ale promieniuje także na drugiego człowieka. Wśród wielu czynników, którymi próbujemy „mierzyć” czyjąś wiarę, czy chrześcijaństwo, miłość pozostaje jedynym „wskaźnikiem”. Brak miłości do drugiego człowieka oznacza brak znajomości przez nas Boga. Trudne to nasze chrześcijaństwo, kiedy musimy kochać bliźniego swego. „Musimy” determinuje nas tak długo, jak długo pozostajemy w niedojrzałej miłości do Boga. Może pamiętamy słowa wypowiedziane przez kard. Stefana Wyszyńskiego o komunistach: „Nie zmuszą mnie niczym do tego, bym ich nienawidził”. To nic innego jak niezwykła relacja z Bogiem, która pozwala zupełnie inaczej spojrzeć na drugiego człowieka. W miłości, zarówno tej ludzkiej, jak i tej Bożej, obowiązują zasady; tymi danymi od Boga są, oczywiście, przykazania. Pytanie: czy kochasz Boga?, jest takim samym pytaniem jak to: czy przestrzegasz Bożych przykazań? Jeśli je zachowujesz – trwasz w miłości Boga. W parze z miłością „idzie” radość. Radość, która promieniuje z naszej twarzy, wyraża obecność Boga. Kiedy spotykamy człowieka radosnego, mamy nadzieję, że jego wnętrze jest pełne życzliwości i dobroci. I gdy zapytalibyśmy go, czy radość, uśmiech i miłość to jest chrześcijaństwo, to w odpowiedzi usłyszelibyśmy: tak. Pełna życzliwości miłość w codziennej relacji z ludźmi jest uobecnianiem samego Boga. Ostatecznym dopełnieniem Dekalogu jest nasza wzajemna miłość. Wiemy o tym, bo kiedy przygotowywaliśmy się do I Komunii św., uczyliśmy się przykazania miłości. Może nawet katecheta powiedział, że choćbyśmy o wszystkim zapomnieli, zawsze ma pozostać miłość – ta do Boga i ta do drugiego człowieka. Przypomniał o tym również św. Paweł Apostoł w Liście do Koryntian: „Trwają te trzy: wiara, nadzieja i miłość, z nich zaś największa jest miłość”(por. 13, 13).

CZYTAJ DALEJ

Abp Jędraszewski: tylko budowanie na Chrystusie pozwoli ocalić siebie i swoją tożsamość

2024-05-05 18:59

[ TEMATY ]

abp Marek Jędraszewski

Karol Porwich/Niedziela

Abp Marek Jędraszewski

Abp Marek Jędraszewski

I dawne, i niezbyt odległe, i współczesne pokolenia, jeśli chcą ocalić siebie i swoją tożsamość, muszą nieustannie zwracać się do Chrystusa, który jest naszą skałą, kamieniem węgielnym, na którym budujemy wszystko - mówił abp Marek Jędraszewski w czasie wizytacji kanonicznej w parafii św. Sebastiana w Skomielnej Białej.

W czasie pierwszej Mszy św. proboszcz ks. Ryszard Pawluś przedstawił historię parafii w Skomielnej Białej. Sięga ona przełomu XV i XVI w. Pierwsza kaplica pod wezwaniem św. Sebastiana i św. Floriana powstała w 1550 r., a w XVIII w. przebudowano ją na kościół. Drewnianą budowlę wojska niemieckie spaliły w 1939 r. a już dwa lata później poświęcono tymczasowy barokowy kościół, a proboszczem został ks. Władysław Bodzek, który w 1966 r. został oficjalnie potwierdzony, gdy kard. Karol Wojtyła ustanowił w Skomielnej Białej parafię. Nowy kościół oddano do użytku w 1971 r., a konsekrowano w 1985 r. - Postawa wiary łączy się z zatroskaniem o kościół widzialny - mówił ksiądz proboszcz, podsumowując zarówno duchowy, jak i materialny wymiar życia wspólnoty parafialnej w Skomielnej Białej. Witając abp. Marka Jędraszewskiego, przekazał mu ciupagę.

CZYTAJ DALEJ

#PodcastUmajony (odcinek 6.): Nie uciekaj, mały!

2024-05-05 21:33

[ TEMATY ]

Ks. Tomasz Podlewski

#PodcastUmajony

Mat.prasowy

Co nam mówi o Maryi Jan pod krzyżem Jezusa? Czy muszę się martwić, jeśli jestem w czymś najsłabszy? I czego uczy mnie Maryja, jeśli chodzi o towarzyszenie bliskim w ważnych momentach? Zapraszamy na szósty odcinek „Podcastu umajonego” ks. Tomasza Podlewskiego o tym, że warto być z Nią, gdy się jest z innymi.

ZOBACZ CAŁY #PODCASTUMAJONY

CZYTAJ DALEJ

Reklama

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję