Reklama

Wiara

Wierzę w...

Wszechmogący, czyli jaki?

No właśnie, w co wierzę albo lepiej – w Kogo? Na ile my, dorośli, pamiętamy jeszcze prawdy, które stanowią fundament naszej wiary? A może trzeba je sobie przypomnieć – krok po kroku? Jak niegdyś na lekcjach religii...

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Wierzę w Boga, Ojca Wszechmogącego. Wielka i niesamowita oczywistość przebija z tych słów. Gdy wypowiadamy słowa: „Bóg, Ojciec Wszechmogący”, nie czynimy nic innego, jak podajemy definicję słowa „Bóg”. Kiedy jednak popatrzymy na ludzkie życie, prawda o Bożej wszechmocy staje się mniej wyrazista. Nasuwa nam się wówczas wiele pytań: jaka jest główna przyczyna tego, że ludzie nie mogą wytrwać w wyznawanej wierze? Skąd to nieszczęście, które spadło na mnie wówczas, kiedy myślałem, że postępuję dobrze i Bóg powinien być ze mnie zadowolony? Bardzo łatwo dać się wtedy prowadzić uczuciom, a nie rozumowi.

Matka, która straciła dziecko, powie: „Czy Bóg nie mógł temu zapobiec? Jeśli nie mógł, to znaczy, że nie jest Wszechmogący. Jeśli natomiast chciał, aby tak się stało, to nie jest moim Ojcem. Jedna z dwóch możliwości: albo jest Ojcem i nie ma wystarczającej mocy, aby pomóc tym, którzy w Nim pokładają nadzieję, albo też jest Wszechmogący i jednocześnie okrutny. Ojciec Wszechmogący nie potraktowałby mnie w ten sposób”. Co w takim razie oznacza, że Bóg jest Wszechmogący i jednocześnie jest Ojcem? Spróbujemy się nad tym zastanowić.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Bóg jest Wszechmogący w tym znaczeniu, że nie może być ograniczony przez coś, co znajduje się poza Nim. On jest przyczyną wszystkiego, w Nim wszystko bierze swój początek. Jeśli istnieją jakieś granice Jego działania, to mogą to być jedynie te, które On sam sobie postawił, a nie inna osoba lub rzecz. Powinniśmy to mieć na względzie, kiedy szukamy odpowiedzi na pytanie o cierpienie. Nie przedstawiajmy więc Pana Boga jako Kogoś bezsilnego wobec ludzkiego cierpienia ani też nie wyobrażajmy Go sobie jako przemiłego urzędnika nieba, który mówi: „Bardzo mi przykro, ale nic nie mogę zrobić”.

Bóg jest Wszechmogący w tym znaczeniu, że może uczynić wszystko, co nie jest przeciwne rozumowi. Prawa rozumu są częścią prawdy, a ta jest częścią Boga, a ściślej mówiąc – jest Nim samym: Bóg jest Prawdą. Bóg nie może więc uczynić rzeczy sprzecznych, o czym niektóre osoby zdają się niekiedy zapominać.

Reklama

Bóg jest także naszym Ojcem. Święty Paweł Apostoł zauważa, że wszelkie ojcostwo ludzkie ma swój początek w ojcostwie Boga. Sens Bożego ojcostwa w pełni objawił nam Jezus Chrystus. Bóg jest naszym Ojcem, gdyż dogłębnie zna każdego z nas. Pan Jezus wyraźnie o tym nauczał, mówiąc: „Ojciec twój, który widzi w ukryciu...” (por. Mt 6, 4. 18) – nikt więc nie może Go oszukać. On zajmuje się swoimi stworzeniami, niezależnie od tego, czy one o Nim pamiętają. Ojciec ziemski, poproszony przez swojego syna o chleb, nie poda mu kamienia. A o ileż więcej dobrych rzeczy da każdemu proszącemu nasz Ojciec niebieski (por. Łk 11, 11-13). Chrystus kładzie mocny nacisk na zaufanie, jakim powinniśmy darzyć Boga, który jest naszym Ojcem. To fundament całego chrześcijaństwa.

Co oznacza pojęcie ojcostwa w dzisiejszym świecie? Pierwszym zadaniem rodziców jest wychowanie swoich dzieci. Pozostawmy bez komentarza różne błędne, wypaczone koncepcje w rodzaju „bezstresowego wychowania”. Rodzice wychowujący swoje dzieci powinni ciągle pomagać im korygować ewentualne błędy, które mogą się pojawiać w ich zachowaniu. Bóg również wychowuje – ciebie i mnie. Gdyby dawał nam wszystko, o co Go prosimy, szybko stalibyśmy się rozkapryszonymi dziećmi: napuszonymi, leniwymi egoistami. Bóg nieustannie kształtuje naszą naturę, aby uczynić nas takimi osobami, jakimi chce, abyśmy byli. Gdyby tak nie czynił, nie byłby naszym prawdziwym Ojcem. Żyjemy jednak w świecie niedoskonałym, co widzimy też po naszej woli: jest ona wolna, ale po grzechu pierworodnym jest narażona na złe jej wykorzystywanie. Jeśli więc nasza wolna wola może się stać przyczyną cierpienia zadawanego innym ludziom, to również musimy przyjąć i taką ewentualność, że tego cierpienia my też będziemy doznawać od innych. W rzeczywistości Bóg ogranicza przez to swoją wszechmoc: dozwala, byśmy jedni drugim zadawali cierpienie, gdyż w przeciwnym razie dar wolnej woli nie miałby sensu.

Reklama

To jednak nie wszystko. Cierpienie jest także naszym długiem, jaki zaciągamy wobec Boga przez nasze grzechy; jest też karą za nie. Jako stworzeni na Jego obraz i podobieństwo nie tylko mamy wybierać dobro, a unikać zła, lecz także jesteśmy odpowiedzialni za dokonywane przez nas wybory. I ponosimy ich skutki. Stąd też, gdy wybierzemy zło, zasługujemy na karę. Dlatego każdy z nas, ty i ja, będziemy musieli uregulować nasze długi wobec Niego, zanim pójdziemy do nieba. Te długi będziemy spłacać przez doznawanie cierpień tu, na ziemi, lub też w czyśćcu.

I jeszcze jednej kwestii nie możemy tu pominąć. Pan Jezus cierpiał za nas i wielkim honorem dla tych, którzy mu służą, jest to, że On dozwala, aby razem z Nim współcierpieli. W Maryi mamy tego najdoskonalszy wzór. Podobnie święci, którzy byli dobrymi ludźmi, chcieli znosić – niekiedy wielkie – cierpienia. A my? Myślę, że tobie i mnie często do nich daleko, bo uskarżamy się tyle np. przy bólu głowy.

Spośród wielu przymiotów Bożych Wyznanie wiary wymienia tylko wszechmoc. Nie jest łatwo ją zrozumieć i przyjąć jej konsekwencje w naszym życiu. Jest to jednak dla nas bardzo ważne. Podsumowując, możemy powiedzieć za Katechizmem Kościoła Katolickiego (n. 268): „Wierzymy, że wszechmoc Boża jest powszechna, ponieważ Bóg wszystko stworzył, wszystkim rządzi i wszystko może; jest miłująca, ponieważ Bóg jest naszym Ojcem; jest tajemnicza, ponieważ tylko wiara może ją rozpoznać, gdy «w słabości się doskonali» (2 Kor 12, 9)”.

„Zgoda – powiesz – ale przecież nie może to wytłumaczyć wszystkich cierpień. A choroby, trzęsienia ziemi – co mają wspólnego z wolną wolą człowieka? Nikt nie może być odpowiedzialny za podobne tragedie, tylko Bóg Wszechmogący, który będąc Wszechmogącym, mógł do nich nie dopuścić, a będąc Ojcem, powinien był im przeszkodzić”. Znowu trzeba więc powtórzyć, że cierpienie ma również wymiar pewnej dyscypliny wychowawczej, której człowiek potrzebuje, aby stać się kimś na miarę Bożych oczekiwań. On pragnie, abyśmy nie byli przywiązani do rzeczy stworzonych, a to nie jest łatwe, jeśli zawsze mamy to, czego pragniemy. On chce, byśmy nauczyli się cierpliwości: a jak mamy się jej nauczyć, jeśli niczego nie będziemy musieli znosić? A nasza pokora, całkowite i pełne zaufanie do Boga? Sami wiemy, jak jest z tym w praktyce.

Autor jest dogmatykiem, profesorem KUL, redaktorem naczelnym czasopisma Teologia w Polsce.

2023-11-14 13:52

Ocena: +1 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Wiara jest oddechem Boga

„Choć na pustkowiu nie znajdowali siedziby Boga, to jednak wyraźniej słyszeli tam żywe słowo, które przynieśli w sobie. Ludzie, którzy na tyle oswoili się z pustynią, że nie odczuwają już presji przestrzeni i pustki, nieuchronnie zwracają się do Boga jako jedynej ostoi i jedynego wyczuwalnego rytmu istnienia. Wszystkie wierzenia semickie miały swe źródło w przekonaniu, że świat jest pustką, Bóg zaś obfitością” (T. E. Lawrence).

Wierzę, bo...? Opowiedz mi o tym bez użycia wielkich słów i gładkich zdań wytrychów. Mów tak, jakbyś opowiadał komuś bliskiemu, dziecku, ukochanej, przyjacielowi, który właśnie traci wiarę, a ty chcesz zrobić coś, co go na tej drodze zatrzyma. Szczerze, bez zakładania masek, bez przymilnej poprawności.
Opowiedz o tym, jakie miejsce zajmuje w Twoim życiu wiara?...

Pyta Katarzyna Woynarowska.
ALEKSANDRA MARIA GIL, publicystka, grafik. Związana z ruchem pro life w Polsce, od 2000 r. - z Fundacją „Głos dla Życia”:
- Wiem, że jako istota obdarzona wolną wolą decyduję o swoim postępowaniu, jednak to wiara porządkuje moje życie. W rzeczywistości, w której rozmywają się granice między dobrem a złem, gdy permisywizm wypiera postawy zgodne z naturą, to właśnie wiara pozwala mi pozostać człowiekiem i nie poddać się promowanej wokół bylejakości, godzenia się na wszystko i za każdą cenę...
AGNIESZKA KONIK-KORN, historyk, dziennikarka, mama dwójki dzieci:
- Gdy patrzysz na życie przez pryzmat wiary, to wszystko w życiu nabiera sensu. Nie ukrywam, że wiara w moim życiu cały czas ewoluuje - raz dojrzewa, innym razem przychodzą kryzysy. Wiara jest decyzją podejmowaną nie tylko w sercu, ale i w umyśle. Ważną rolę w rozwoju mojej wiary odgrywa formacja we wspólnocie, w zasadzie od dzieciństwa. Choć wspólnoty się zmieniały, to myślę, że bez nich trudno byłoby mi wiedzieć o pewnych rzeczach. W wierze także świadomość ma ogromne znaczenie.
KS. ROMAN CHYLIŃSKI CSMA: - Wiarę w Boga rozumiem w trzech wymiarach: wierzyć Słowu Boga, ufać Słowu Boga i całkowicie Jemu zawierzyć swoje życie.
- Czy później lżej się żyje?
- Chyba nie, ale pewniej stąpa się po ziemi...
S. BARBARA PODGÓRSKA, karmelitanka misjonarka: - Wiara jest oddechem Boga we mnie. Jest jak płomień, który daje radość i siłę do przyjmowania życiowych zadań. Wiara „nawraca” mnie do Boga...
MAREK CHUDZIK, anestezjolog, ojciec dwójki dzieci, wdowiec: - Nie jestem człowiekiem zbyt pobożnym, więc nie wiem, czy jestem godzien mówić w tym gronie... Jednak trochę myślałem... Wiecie, jak ktoś wychował się w rodzinie katolickiej, będzie w ważnych chwilach zachowywał się jak człowiek wierzący... Nawet jeśli utrzymuje, że stracił wiarę. Albo tak jak ja, ciągle się zastanawia nad swoją relacją do Boga. Przekaz, jaki niesie chrześcijaństwo, jest dla mnie rodzajem tatuażu duszy.
KAŹKA URBAN, ekonomistka, redaktorka, działaczka społeczna:
- Nie godzę się na ten świat taki, jaki jest, rozumiesz... Ludzie potrafią być wielcy i mali jednocześnie. Wszyscy zawodzą, ja również. Zamiast frustrującego rozczarowania, można przyjąć ludzi i świat takim, jaki jest, nie wyrzekając się marzeń o absolutnej realizacji dobra i piękna, których skrawków doświadczam na co dzień. Potrzebuję Absolutu. To daje podstawy do wyrozumiałości wobec siebie i innych...
- No dobrze, wobec tych pięknych deklaracji, czy i w jaki sposób wiara wpływa na podejmowanie przez Was codziennych decyzji? Nie mówię o robieniu zakupów, ale o istotnych sprawach...
OLA: - Nie masz racji! Nawet zakupy podporządkowane są temu, w co wierzę. Nie kupuję np. produktów koncernów, które wykorzystują w swojej produkcji komórki macierzyste pozyskane z ciał abortowanych dzieci. Jedna z firm chciała wprowadzić na rynek napój, w którym znajdowały się takie komórki, tłumacząc to ulepszeniem smaku! Sam pomysł jest dla mnie niegodziwy, więc bojkotuję wszystkie artykuły tej korporacji...
AGA: - Wszystko, co robię, staram się robić tak, by nie ranić Jezusa. Jest to najtrudniejsze w sytuacjach międzyludzkich, dochodzą tu także kwestie emocjonalne albo zwykłe „lubienie” czy „nielubienie się”. A żyć życiem wiary - to żyć w prawdzie...
KS. ROMAN: - Kiedy poznałem paschalny wymiar wiary, to dopiero zrozumiałem, że wiara wymaga decyzji. Najpierw trzeba wyrzec się paru rzeczy, aby poważnie potraktować chrześcijaństwo w swoim życiu: wyrzec się szatana, grzechu i wszystkich okoliczności, które prowadzą do zła. I tu zaczyna się „bój bezkrwawy” o duszę. Trudna jest wiara chrześcijańska, bo wymaga radykalizmu, a nie bawienia się ze złem.
KAŹKA: - Wiara w warunkach codzienności? Chyba najbardziej jest we mnie tych kilka chwil, podczas których miałam uczucie namacalnej obecności Boga. Kiedy powietrze staje się gęste od jakiejś nienazwanej substancji i tej błogości, że skoro tak jest, to wszystko jest dobre. Te kilkanaście, kilkadziesiąt sekund, które przyszły nie wiadomo dlaczego i skąd (pewnie to nazywają łaską), staram się nieustannie w sobie odświeżać. A najintensywniej modlę się, oczywiście, w momentach, kiedy tak już nabroiłam, że wydaje mi się, iż nic mnie nie uratuje. A to zabawna historia z codziennego życia: Lata już temu, pewnie jak każda młoda mama, miałam straszny kryzys, poczucie, że jestem złą matką. Po trzech dniach użalania się nad sobą w rozmemłanym łóżku powiedziałam: - Panie Boże, ja się na ten świat nie prosiłam, stworzyłeś mnie, więc teraz coś z tym zrób, bo oszaleję. „And this is the last call!”. Otworzyłam Biblię na oślep, na fragmencie, jak Święta Rodzina zgubiła Jezusa w świątyni i nawet tego nie zauważyła! Roześmiałam się do łez, wstałam z łóżka, otrzepałam się i poszłam dalej...
OLA: - Od 15 lat jestem żoną swojego męża i oprócz wszystkich chwil szczęśliwości były i kryzysy, i to wiara pozwoliła nam obojgu wytrwać przy sobie. Także moja praca, to ciągłe zmaganie się ze sobą - na ile realizuję talenty, którymi zostałam obdarowana, a na ile zakopałam je w ogródku rutyny?...
S. BASIA: - Na pewno nie chciałabym przeżywać mojego życia „bez rozumu niczym koń i muł” (Ps 32, 9) czy jak ci, którzy „mają usta, ale nie mówią; oczy mają, ale nie widzą; mają uszy, ale nie słyszą; mają ręce, lecz nie dotykają” (por. Ps 115, 5-7). Świadome przeżywanie życia, poszukiwanie sensu, piękna, mądrości prowadzi do zintegrowania różnych aspektów osobowości. Stąd nie waham się potwierdzić, że przyjmuję z wdzięcznością (i z pewną ulgą...) obecność wiary w moim życiu.
MAREK: - Dużo ostatnio myślałem na ten temat i ku mojemu zdumieniu stwierdziłem, że system, w jakim żyję, moja codzienność i dziesiątki podejmowanych decyzji opieram na Dekalogu. Moim skromnym zdaniem - nie ma doskonalszego określenia granic. Kto wychodzi poza nie, staje się bezrozumnym zwierzęciem...
KAŹKA: - Ewangelia jest zdecydowanie najlepszą rzeczą, jaką przeczytałam. To opowieść o człowieczeństwie, o jakim marzę, najwyższych lotów... Jezus jest po prostu piękną postacią - mądrą, odważną, sprawczą, empatyczną do bólu.
- Teraz będzie trudniej. Czy macie zwyczaj dzielenia się wprost z ludźmi swoim doświadczeniem wiary? Nie boicie się etykiety dewotki/ dewota?
S. BASIA: - „Zwyczaju” dzielenia się wiarą jako takiego nie mam, ale też nie ukrywam pod korcem światła wiary. Wiara domaga się dialogu i świadectwa.
KS. ROMAN: - Jako kapłan słyszę cały czas słowa św. Pawła: „Biada mi, gdybym nie głosił Ewangelii!”. Więc mi biada!
KAŹKA: - Wiarą dzielę się w sposób nienachalny. Mówię o swoich doświadczeniach duchowych w taki sam sposób, w jaki mówię o przeżyciach nad obrazami mistrzów holenderskich. Jak coś się dzieje w moim życiu ważnego, to mówię o tym nawet niewierzącym przyjaciołom, niezależnie od tego, czy są to doświadczenia duchowe, kulinarne czy literackie.
OLA: - Nie ukrywam się i nie chowam ze swoją wiarą. Na szczęście jeszcze za to nie zamykają w rezerwatach. Mam dość silną osobowość i opowiadanie o sytuacjach, które mnie spotkały, czy stanie na straży swoich przekonań to ta część mnie, która mnie dookreśla.
AGA: - To zależy od sytuacji. Inaczej dzielimy się we wspólnocie, a inaczej wśród osób nieznanych. Jednak są takie środowiska, gdzie świadectwem będzie już noszenie krzyżyka lub milczenie w gronie plotkujących. Myślę, że dzielić się wiarą nie można na siłę, bo można kogoś zniechęcić. Po to też mamy rozum, by rozeznawać, jakie świadectwo potrzebne jest w danej sytuacji. Ale jeśli do osób niewierzących wrogo nastawionych do Kościoła będziemy podchodzić z przyjaźnią i radością, wyobrażając sobie, jak by do nich podchodził Pan Jezus, to myślę, że to jest najlepsze świadectwo.
- Wejdźmy o stopień wyżej: Wiara bez uczynków jest martwa - a więc...
AGA: - Jeśli ktoś wierzy, to nie oddzieli wiary od swoich decyzji. Powiem więcej - to właśnie wiara pomaga dostrzec, że coś jest nie tak. Wierzący nie usprawiedliwią się tak łatwo. Bez wiary nie podejmujemy pewnych działań, bo po ludzku nie zobaczymy w tym sensu. Nie pogodzimy się z naszym wrogiem, nie przebaczymy mu, jeśli wiara nie podpowie nam, że to jest nam potrzebne do zbawienia, do szczęśliwego życia jeszcze tu, na ziemi.
S. BASIA: - Jedynie mówienie, że się wierzy w Boga, może stanowić pułapkę, a na pewno rodzi pustkę. Taki potok słów potrafi pomniejszyć, a nawet zagłuszyć wewnętrzną siłę wiary. Przecież nikogo nie zbawi ani nie uzdrowi taki aktywizm. Dlatego warto otwierać Ewangelię i spoglądać na otaczający nas świat oczami Boga. Pytać siebie o to, co nam każe wychodzić „z chatki miłości własnej”, by odziać, nakarmić, pocieszyć, przyjąć, nieść pokój... Zawsze i w każdym czasie chodzi przecież o życie. Życie w Bogu.
OLA: - Dokonałam życiowego wyboru. Wyboru pracy. Nie jestem w wielkiej firmie, na superstanowisku i nie mam pieniędzy, które pozwoliłyby na zagraniczne wakacje. Ale wykonuję swoją pracę najlepiej, jak potrafię, wykorzystuję w realizowanych zadaniach swoje umiejętności. Każdego dnia, gdy wybieram się do pracy, mam świadomość, że przyczyniam się do dobra na świecie i że to, co robię, nie jest sprzeczne z tym, w co wierzę.
KS. ROMAN: - Kiedy po ludzku już nic nie możemy uczynić, ani inteligencją, ani pobożnością, ani-ani... to wówczas robimy miejsce dla wiary.
- Czyli, podsumowując - wiara to?
AGA: - Wiara to coś, co pomaga nam powstawać. Pion, do którego cały czas musimy równać. Papierek lakmusowy naszych uczynków. Drogowskaz wskazujący nam cel, do którego zmierzamy...
OLA: - Wiara to nadzieja, że dobro jest w każdym z nas. Wiara jest jak łódź. Gdy nie mam siły i wątpię, to dryfuję... Gdy jej zaufam - biorę ster we własne ręce i wówczas to już nie przypadek kieruje moimi losami. Wiara wprowadza w moje życie taki ład, w którym nie muszę godzinami zastanawiać się nad tym, co mam zrobić. Dzięki niej odpowiedzi znajdują się szybko, choć często są niełatwe do zrealizowania.
KAŹKA: - Św. Augustyn powiedział: „intimior intimo meo”. Rozwinięty w tłumaczeniu ten cytat brzmi: Bliższy mi niż ja sam w tym, co mi najbliższe. To jest dla mnie kwintesencja wiary w Boga. Bóg, który jest, i ja, która się staram. I choć nie zawsze mi się udaje, to mam ten komfort, że jest Ktoś, kto patrzy w tym samym kierunku...

CZYTAJ DALEJ

Rozważania na niedzielę: Jak się uczyć miłości?

2024-05-02 20:31

[ TEMATY ]

rozważania

ks. Marek Studenski

Mat.prasowy

To jest wręcz szalone że współczucie i empatia mogą zmienić świat szybciej niż konflikty i przemoc. Każdego dnia doświadczamy sytuacji, które testują naszą wrażliwość - naszą miłość do siebie samego do bliźnich i oczywiście do Boga.

Czy możemy się tak przygotować by te testy zdać pomyślnie, by one nas nie rozbiły?

CZYTAJ DALEJ

O Świętogórska Panno z Gostynia, módl się za nami...

2024-05-04 20:50

[ TEMATY ]

Rozważania majowe

Wołam Twoje Imię, Matko…

Karol Porwich/Niedziela

Piąty dzień naszego majowego pielgrzymowania pozwala nam stanąć na gościnnej ziemi Archidiecezji Poznańskiej. Wśród wielu świątyń, znajduje się Świętogórskie Sanktuarium, którego sercem i duszą jest umieszczony w głównym ołtarzu obraz Matki Bożej z Dzieciątkiem i kwiatem róży w dłoni.

Rozważanie 5

CZYTAJ DALEJ

Reklama

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję