Każdy, kto oglądał defiladę w Warszawie z okazji Święta Wojska Polskiego 15 sierpnia, mógł na własne oczy zobaczyć zmiany, które się dokonały w uzbrojeniu polskiej armii. Wielu widzów zwracało uwagę na to, że mogli po raz pierwszy zobaczyć na żywo nowe nabytki polskiej armii – czołgi Abrams, samolot F-35 i chlubę polskiego wojska – słynne Kraby i Rosomaki.
Czy możemy czuć się bezpiecznie?
Dlaczego ludzie są tak bardzo spragnieni zobaczenia uzbrojenia armii? To naturalne. W każdym człowieku drzemie poczucie zapewnienia bezpieczeństwa swojej rodzinie, najbliższym, domowi. Za naszą wschodnią granicą toczy się realna wojna, a w Polsce nie trzeba nikomu przypominać o jej okropieństwach. W każdej rodzinie jest pamięć o zbrodniach okupantów i ludzkiej tragedii. Nikt nie chce, żeby to się u nas powtórzyło, dlatego opinia publiczna w sposób naturalny interesuje się tym, czym Polska ma się bronić w razie agresji i jakie ma szanse na obronę oraz zwycięstwo. Tym bardziej że Polacy ponoszą ogromny trud wydatkowania potężnych sum na uzbrojenie. To dlatego każdy chce je zobaczyć.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Jesteśmy dopiero na początku tego procesu. Zamówiony sprzęt będzie docierał do Polski w ciągu najbliższych 5 lat i dopiero po takim okresie będzie można powiedzieć, że jesteśmy odpowiednio zabezpieczeni. To, co mogliśmy zobaczyć na defiladzie w Warszawie, to jedynie pierwsze egzemplarze sprzętu, na który czekamy.
Reklama
Myślenie, że nasi sojusznicy z NATO wszystko za nas załatwią, jest całkowitą naiwnością. Polska ma swoje historyczne doświadczenia z międzynarodowymi zapewnieniami we wrześniu 1939 r., by wyczekiwać na innych. Warunkiem realnego zaangażowania sojuszników będzie zdolność powstrzymania wrogiego ataku przez samą Polskę. Do tego potrzebna jest realnie silna armia, wyposażona w skuteczny sprzęt najwyższej klasy.
Polska zaczęła wyposażać się w taki sprzęt jako jeden z pierwszych krajów w Europie jeszcze przed najazdem Rosji na Ukrainę. To były naprawdę przewidujące decyzje. Potrzeba jednak czasu, by zamawiany sprzęt realnie nadawał się do bieżącej dyspozycji polskiej armii.
Co się zmieniło i co zakupiono
Przede wszystkim zakupiono amerykański system obrony powietrznej Patriot. Jest to skuteczny system niszczenia nadlatujących rakiet dalekiego zasięgu, który chroni amerykańską przestrzeń powietrzną. Był to podstawowy warunek zapewnienia Polsce bezpieczeństwa. Dzisiaj w kraju stoją pierwsze baterie tego systemu, ale musimy czekać na kolejne, by ochronić powierzchnię kraju.
Uzupełnieniem systemu Patriot jest system antyrakietowy średniego zasięgu Narew. Bazujący na współpracy polskiego przemysłu obronnego oraz wiodących dostawców europejskich potrzebuje jeszcze paru lat na stworzenie kompletnego systemu operacyjnego. Wdrożenie systemu Narew będzie rzeczywistym gwarantem tego, by nie powtórzyły się takie wypadki jak pojawienie się rakiet pod Bydgoszczą.
Reklama
Polska, jeszcze przed wojną na Ukrainie, skonstruowała i wdrożyła do eksploatacji armatohaubice Krab. Okazało się to właściwą decyzją, gdyż pokazały się one jako sprzęt pierwszej potrzeby obronnej na lądowym froncie wojennym na Ukrainie. Dzisiaj stanowią istotny element polskiej linii obrony i mogą być prawdziwą dumą polskiej armii. Inną dumą polskiego przemysłu obronnego, która także bardzo się przydała obrońcom Ukrainy, jest Piorun – skuteczna wyrzutnia rakietowa. Ona także znajduje się dzisiaj na stałym wyposażeniu polskiej armii. Nie sposób nie zauważyć, że od 2016 r. polscy żołnierze używają całkowicie polskiej broni osobistej – karabinka Grot. To bardzo skuteczny instrument obrony żołnierza, który także znakomicie się sprawdza u obrońców Ukrainy.
Polską myśl techniczną można pochwalić również w przypadku całkowicie polskich wozów opancerzonych Rosomak i Borsuk, które nowoczesnością nie ustępują najlepszym rozwiązaniom europejskim. Pracowano nad nimi wiele lat, ale jak pokazuje obecna sytuacja – warto było czekać.
Wreszcie czołgi. Polska, już po upadku komunizmu, oparła swoje wojska pancerne na nowoczesnych czołgach Leopard. W Poznaniu i Gliwicach powstały centra remontowe i serwisowe tych pojazdów. Wojna na Ukrainie jednak dobitnie pokazała, że nasze dotychczasowe zasoby nie są wystarczające. Dlatego zdecydowano się na zakup ultranowoczesnych czołgów amerykańskich Abrams, które będą konsekwentnie wprowadzane do stanu operacyjnego polskiej armii. Jest to krok we właściwym kierunku, który zwiększa nasze realne możliwości obrony kraju.
Na koniec to, co przykuło największą uwagę uczestników defilady 15 sierpnia – samoloty. Polska już po 1989 r. dokonała zakupu znakomitych amerykańskich myśliwców F-16. Do tej flotylli dołączają teraz ultranowoczesne samoloty F-35. To najnowocześniejszy sprzęt latający i dobrze, że będzie chronił polskie niebo – razem z najlepszymi amerykańskimi śmigłowcami szturmowymi Apache, które właśnie zostały zamówione.
Najbliższe plany
Reklama
Czego Polska potrzebuje w najbliższych 5 latach? Po pierwsze, kontynuacji zakupów uzbrojenia. Niech nas nie zmylą ani ewentualne zawarcie jakiegoś rozejmu na Ukrainie, ani przyjęcie Ukrainy do NATO. Bezpieczeństwo Polski zawsze będzie zależało przede wszystkim od stanu własnej armii i jej zdolności bojowej.
Po drugie, Polska powinna ustanowić możliwości skutecznego działania w obszarach, w których dotychczas nie zamówiono jeszcze skutecznego systemu działania obronnego. Przede wszystkim na morzu. Nasz kraj wciąż nie posiada skutecznej flotylli łodzi podwodnych, co ogranicza naszą zdolność bojową.
Po trzecie, potrzeba transferu technologii do krajowego przemysłu obronnego, by był zdolny kontynuować swoje zdolności produkcyjne i je ulepszać. Wymaga to przemyślanych zakupów i mądrych negocjacji. W ramach przyjętej Ustawy o obronie Ojczyzny należy zapewnić finansowanie zakupów nowych linii technologicznych w krajowych zakładach, by sprostać oczekiwaniom zwiększenia produkcji i przyswajania nowych technologii.
Po czwarte, w okresie najbliższych 5 lat musimy dokonać integracji różnych systemów działania kupowanego sprzętu. Każdy z nich wymaga różnych umiejętności obsługi i serwisowania. Potrzeba również przeszkolenia odpowiedniej liczby żołnierzy do obsługi tych różnych rodzajów uzbrojenia. Inaczej działa mp. Leopard, na którym była oparta dotychczas polska siła czołgowa, a inaczej Abrams, który wchodzi na wyposażenie polskiej armii. To też różne systemy łączności.
Po piąte, potrzebna jest nowa, zaktualizowana koncepcja dowodzenia. Wojna na Ukrainie wymusiła konieczność przeglądu dotychczasowego systemu dowodzenia i dopasowania go do wymagań potencjalnego konfliktu na Wschodzie. Chodzi nie tylko o organizację armii, ale także o szybkość reagowania, co pokazała sprawa wkraczających w polską przestrzeń powietrzną rosyjskich rakiet. Konieczna staje się również sprawa przemyślenia liczebności polskiej armii, która gwarantowałaby skuteczne odparcie potencjalnego przeciwnika.
Ostatecznie najważniejszym czynnikiem, który zadecyduje o naszej zdolności obronnej, będzie zachowanie wspólnoty narodowej i determinacji społecznej do obrony kraju. To udało się właśnie na Ukrainie, co bardzo zaskoczyło agresora. Spory wewnętrzne w elitach ukraińskich były niemałe, ale rosyjska agresja połączyła Ukraińców wewnętrznie i widzimy już od kilku lat nieugiętą wolę obrony kraju.