Od 1978 r. każdy 16. dzień października ma dla Kościoła w Polsce i Polaków szczególne znaczenie. Przywołuje pamięć historycznego wyboru kard. Karola Wojtyły na Stolicę Piotrową i zapoczątkowanie niezwykłego pontyfikatu – trzeciego co do długości w dziejach Kościoła. Pielgrzymowanie Polaków do Rzymu w skali, jakiej nigdy przedtem nie znano, osiem pielgrzymek Jana Pawła II do ojczyzny, tysiące audiencji i spotkań z rodakami, miliony fotografii, z którymi szczęśliwi i wzmocnieni wracaliśmy do swoich domów, rodzin i środowisk – wszystko to nie może jednak ograniczać się do wspomnień, bo stanowi wielki dar i zobowiązanie.
Reklama
Często mówiono o „pokoleniu Jana Pawła II”, ale od pewnego czasu to określenie rzadziej się pojawia. Wyjątkowe miejsce w sercu i nauczaniu Ojca Świętego zajmowała młodzież. Poświęcał jej mnóstwo czasu i uwagi nie tylko podczas podniosłych Światowych Dni Młodzieży, ustanowionych i ponawianych z jego inicjatywy, lecz także w każdych okolicznościach. Teraz jest to pokolenie osób dorosłych, są to m.in. rodzice wychowujący dzieci. Nie sposób uniknąć potrzeby przeprowadzenia rzetelnego rachunku sumienia, którego myśl przewodnią stanowi pytanie: co się stało? Co się stało z nami wszystkimi – wiernymi, kapłanami, biskupami? Gdzie się podział dawny entuzjazm, a przede wszystkim – co zrobiliśmy, by zachować wierność nauczaniu, wydarzeniom i duchowemu dziedzictwu, których nie doświadczyło żadne poprzednie pokolenie Polaków? Bardziej niż kiedykolwiek aktualne jest wezwanie skierowane przez św. Pawła do Tymoteusza: „Trwaj w tym, czego się nauczyłeś i co ci powierzono, bo wiesz, od kogo się nauczyłeś”. Przez posługę Jana Pawła II nauczycielem Polaków był sam Jezus Chrystus.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
W obecnej sytuacji, kiedy arogancja zła i zepsucia jest coraz bardziej bezczelna i bezkarna, wierność Chrystusowi i Ojcu Świętemu, którego pamięć jest nam droga, polega na wypełnianiu zadania wskazanego przez mężnego Apostoła Narodów: „Głoś naukę, nastawaj w porę i nie w porę, wykazuj błąd, napominaj, podnoś na duchu z całą cierpliwością w każdym nauczaniu”. „Cierpliwość” oznacza wytrwałość, która jest córką męstwa i odwagi. Agresja zła staje się tak olbrzymia, że zdani wyłącznie na siebie nie damy rady jej pokonać. Niezbędna jest pomoc Boga, jednak warunkiem jej otrzymania jest wytrwałość w modlitwie. Wzorem powinna być skuteczna wstawiennicza modlitwa Mojżesza podczas wojny z Amalekitami, którzy w tradycji biblijnej stali się symbolem zła zagrażającego ludowi Bożego wybrania. Taka modlitwa jest fundamentalnym obowiązkiem biskupów i kapłanów, na których spoczywa odpowiedzialność za powierzoną im owczarnię Pana. Sedno tej modlitwy stanowi niewzruszona pewność wyrażona w psalmie responsoryjnym: „Naszą pomocą jest Zbawiciel świata”.
Pointą dzisiejszej Ewangelii jest retoryczne pytanie: „A Bóg, czyż nie weźmie w obronę swoich wybranych, którzy dniem i nocą wołają do Niego, i czy będzie zwlekał w ich sprawie?”. Na to, co się wokół dzieje, trzeba odpowiedzieć głośnym wołaniem do Boga: „Obroń mnie przed moim przeciwnikiem!”. Podniesie się ono ku niebu wtedy, gdy porzucimy wszelkie obawy i lęki. Podczas uwięzienia w Stoczku Warmińskim kard. Stefan Wyszyński zapisał: „Największym brakiem apostoła jest lęk. Bo on budzi nieufność do potęgi Mistrza, ściska serce i kurczy gardło. Apostoł już nie wyznaje. Czyż jest jeszcze apostołem? Uczniowie, którzy opuścili Mistrza, już Go nie wyznawali. Dodali odwagi oprawcom. Każdy, kto milknie wobec nieprzyjaciół sprawy, rozzuchwala ich. Lęk apostoła jest pierwszym sprzymierzeńcem nieprzyjaciół sprawy. «Zmusić do milczenia przez lęk» – to pierwsze zadanie strategii bezbożniczej”.
Słowa prymasa wybrzmiały na nowo na placu św. Piotra podczas Mszy św. inaugurującej pontyfikat papieża Polaka: „Nie lękajcie się!”. To jest najlepszy program duszpasterski na czas, który wymaga męstwa w wyznawaniu naszej wiary.