Reklama

Niedziela na Podbeskidziu

Salezjanie nie tylko dla młodych

Spotkania z ciekawymi osobami, koncerty dobrej muzyki chrześcijańskiej, wręczenia ważnych wyróżnień, obchody jubileuszów – takie propozycje przygotowali oświęcimscy salezjanie.

Niedziela bielsko-żywiecka 39/2022, str. IV

[ TEMATY ]

Oświęcim

salezjanie

Wojciech Zięcina

Uczestnicy biegu

Uczestnicy biegu

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Monika i Marcin Gomułkowie gościli w salezjańskiej parafii Matki Bożej Wspomożenia Wiernych w Oświęcimiu 11 września z okazji Tygodnia Wychowania. Podzielili się z wiernymi swoim świadectwem życia małżeńskiego i rodzinnego. – Jestem chrześcijaninem, czyli tym, który chce kroczyć za Żyjącym. My nie zawsze chodziliśmy drogami Pana. Kiedyś usłyszeliśmy takie słowa, że jeśli jesteśmy w Kościele po to, by poczuć się lepiej, to nie jest to, do czego jesteśmy zaproszeni. Jedyną motywacją jest męka, śmierć i zmartwychwstanie Chrystusa, który oddał za nas życie. Kiedy doświadczyliśmy mocy Ducha Bożego, Boga, Który jest blisko, weszliśmy w relację z Nim, nasze życie się odmieniło. Jesteśmy szczęśliwi, że żyjemy z Bogiem, codziennie na nowo podejmując tę decyzję – mówili Gomułkowie. Spotkanie ze znanym małżeństwem to jedna z wielu propozycji, jakie salezjanie skierowali do młodzieży, z którą pracują na co dzień, i do wiernych, by w ten sposób przybliżać ich do Pana Boga i Kościoła.

Uliczne koncerty

We wrześniu zakończyła się kolejna edycja letniej sceny muzycznej. – Boskie Granie wyrosło z doświadczenia słuchania muzyków grających na ulicach wielu miast. Wbrew pozorom, nie jest łatwo zatrzymać zabieganych ludzi choćby na chwilę. Ci, którym się to udaje, są naprawdę artystami – mówi Niedzieli przełożony wspólnoty ks. Dariusz Bartocha SDB. Dodaje, że drugą przesłanką było zorganizowanie sceny dla młodych początkujących artystów, by mogli stanąć na profesjonalnych deskach i sprawdzić, czy to, co rodzi się z pasji w ich sercu, porywa. – Od 4 lat, w każdy letni piątek, przeżywamy uliczny koncert ze stałą publicznością, turystami i przechodniami zachwyconymi tym, co jest prezentowane na scenie. Nie inaczej było w tym roku – dopowiada kapłan. Na ostatnim koncercie wystąpił Projekt Fausystem. Ci muzycy również 18 września w salezjańskim kościele św. Józefa na Zasolu zwieńczyli śpiewem Marsz dla Życia i Rodziny, który przeszedł w tym dniu ulicami Oświęcimia.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Reklama

Świętowanie z patronami

W międzyczasie odbył się XV Małopolski Festiwal Jackowe Granie. – W miejscu, gdzie obecnie pracują salezjanie w swoim Casa Madre, przez wieki posługiwali dominikanie. Z tego powodu przyjęło się organizowanie odpustu ku czci św. Jacka, który przed i po II wojnie światowej gromadził tłumy. 15 lat temu ówczesny przełożony wspólnoty zakonnej ks. Adam Paszek zapragnął dać prezent wszystkim gościom przybywającym na Jackowy odpust i po Eucharystii zaprosił wszystkich na koncert. Tak urodziło się Jackowe Granie, które poszerzyło się o kolejne dni, koncerty, spotkania, tańce, biegi itp., a z czasem, przez zbieżność dat, objęło także święto patrona miasta – mówi ks. Dariusz Bartocha. W przygotowanie sportowych atrakcji zaangażowali się wolontariusze z Oratorium św. Jana Bosko w Oświęcimiu. Odbyły się: wielobój dla najmłodszych z nagrodami, rodzinna gra miejska czy X Bieg Patronalny „Biegać jest Bosko” organizowany przez oświęcimski Klub Sportowy „Zadyszka”. Chętni mogli potańczyć w duchu salezjańskim. Na miłośników dobrej muzyki czekały koncerty zespołów Stachura, Mirecki Trio, KuKu, Romana Marczyńskiego Big Band i Gabrieli Blachy z zespołem. Wieczorami salezjanie kierowali do uczestników słówko na dobranoc. Do Oświęcimia zjechali też przełożeni placówek salezjańskich z Inspektorii Krakowskiej i przedstawiciele różnych gałęzi Rodziny Salezjańskiej.

Nie zabrakło modlitwy. Na Mszy św. ku czci patrona miasta w sanktuarium Matki Bożej Wspomożenia Wiernych kl. Szymon Ogórek odnowił profesję zakonną, a 5 kandydatów złożyło przyrzeczenie przynależności do Salezjanów Współpracowników. – To są młode osoby, które świadomie zdecydowały się na bycie blisko ks. Bosko, co w obecnym świecie nie jest łatwym i oczywistym wyborem. W ten sposób realizują swoje szczególne powołanie – zaznacza ks. D. Bartocha. Na Eucharystii ku czci św. Jacka kl. Dominik Nowak i kl. Paweł Klasa złożyli swoje śluby wieczyste. Mszom św. przewodniczył przełożony prowincji krakowskiej, ks. Marcin Kaznowski. Festiwal objęli patronatem: miasto Oświęcim i województwo małopolskie.

Reklama

Wyróżniony pedagog

W ramach festiwalu wręczono gratulacje współbraciom obchodzącym kapłańskie i zakonne jubileusze. Przyznano również nagrodę Mir Inspektorii Krakowskiej, czyli statuetkę ks. Bosko z jego relikwiami, profesorowi i organiście z krakowskich Dębnik Mieczysławowi Tulei. Jak podkreśla ks. Zygmunt Kostka SDB, który odczytywał laudację, p. Mieczysław jest pedagogiem i wychowawcą o mocnych rysach salezjańskiej duchowości, znakomicie wykształconym muzykiem – najpierw w Salezjańskiej Szkole Organistowskiej w Przemyślu, a później w krakowskich szkołach i uczelniach oraz podczas kursów mistrzowskich w kraju i za granicą. Jest osobą dobrze znaną w środowisku muzyków kościelnych w Polsce. – Był zawsze lubiany przez młodzież, która traktowała go nie tylko jako nauczyciela, ale jako wychowawcę i przyjaciela. Ucząc w szkole muzycznej w latach komunistycznych, otwarcie przyznawał się, że jest organistą w Kościele, wiedząc, jakie mogą być tego skutki. Nigdy nie wartościował ludzi według wykształcenia – zaznacza ks. Z. Kostka. Dodaje, że p. Tuleja stosował salezjańską pedagogikę, polegającą na znalezieniu choćby jednego szczegółu w pracy z uczniem, który zasługuje na pochwałę.

To nie koniec wydarzeń pod patronatem Niedzieli u oświęcimskich salezjanów. Teraz zapraszają wszystkich 25 września na świętowanie 70-lecia ustanowienia parafii Matki Bożej Wspomożenia Wiernych oraz 25-lecia konsekracji i ustanowienia tutejszego sanktuarium. Mszy św. o godz. 13 będzie przewodniczył bp Roman Pindel. O godz. 14.30 rozpocznie się piknik z licznymi atrakcjami.

2022-09-21 08:04

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Salezjanie w Ice Bucket Challange

Najpierw byli franciszkanie, potem jezuici a teraz czas na salezjanów. Oczywiście sposób równie oryginalny.

CZYTAJ DALEJ

Matka przyszła do swoich dzieci

– Mamy w parafii piękne rodziny. One są naszą radością – powiedział Niedzieli ks. Witold Bil, proboszcz parafii Miłosierdzia Bożego w Kurowie.

Parafia, 21 kwietnia przeżyła Nawiedzenie obrazu Matki Bożej Częstochowskiej.

CZYTAJ DALEJ

Marcin Zieliński: Znam Kościół, który żyje

2024-04-24 07:11

[ TEMATY ]

książka

Marcin Zieliński

Materiał promocyjny

Marcin Zieliński to jeden z liderów grup charyzmatycznych w Polsce. Jego spotkania modlitewne gromadzą dziesiątki tysięcy osób. W rozmowie z Renatą Czerwicką Zieliński dzieli się wizją żywego Kościoła, w którym ważną rolę odgrywają świeccy. Opowiada o młodych ludziach, którzy są gotyowi do działania.

Renata Czerwicka: Dlaczego tak mocno skupiłeś się na modlitwie o uzdrowienie? Nie ma ważniejszych tematów w Kościele?

Marcin Zieliński: Jeśli mam głosić Pana Jezusa, który, jak czytam w Piśmie Świętym, jest taki sam wczoraj i dzisiaj, i zawsze, to muszę Go naśladować. Bo pojawia się pytanie, czemu ludzie szli za Jezusem. I jest prosta odpowiedź w Ewangelii, dwuskładnikowa, że szli za Nim, żeby, po pierwsze, słuchać słowa, bo mówił tak, że dotykało to ludzkich serc i przemieniało ich życie. Mówił tak, że rzeczy się działy, i jestem pewien, że ludzie wracali zupełnie odmienieni nauczaniem Jezusa. A po drugie, chodzili za Nim, żeby znaleźć uzdrowienie z chorób. Więc kiedy myślę dzisiaj o głoszeniu Ewangelii, te dwa czynniki muszą iść w parze.

Wielu ewangelizatorów w ogóle się tym nie zajmuje.

To prawda.

A Zieliński się uparł.

Uparł się, bo przeczytał Ewangelię i w nią wierzy. I uważa, że gdyby się na tym nie skupiał, to by nie był posłuszny Ewangelii. Jezus powiedział, że nie tylko On będzie działał cuda, ale że większe znaki będą czynić ci, którzy pójdą za Nim. Powiedział: „Idźcie i głoście Ewangelię”. I nigdy na tym nie skończył. Wielu kaznodziejów na tym kończy, na „głoście, nauczajcie”, ale Jezus zawsze, kiedy posyłał, mówił: „Róbcie to z mocą”. I w każdej z tych obietnic dodawał: „Uzdrawiajcie chorych, wskrzeszajcie umarłych, oczyszczajcie trędowatych” (por. Mt 10, 7–8). Zawsze to mówił.

Przecież inni czytali tę samą Ewangelię, skąd taka różnica w punktach skupienia?

To trzeba innych spytać. Ja jestem bardzo prosty. Mnie nie trzeba było jakiejś wielkiej teologii. Kiedy miałem piętnaście lat i po swoim nawróceniu przeczytałem Ewangelię, od razu stwierdziłem, że skoro Jezus tak powiedział, to trzeba za tym iść. Wiedziałem, że należy to robić, bo przecież przeczytałem o tym w Biblii. No i robiłem. Zacząłem się modlić za chorych, bez efektu na początku, ale po paru latach, po którejś swojej tysięcznej modlitwie nad kimś, kiedy położyłem na kogoś ręce, bo Pan Jezus mówi, żebyśmy kładli ręce na chorych w Jego imię, a oni odzyskają zdrowie, zobaczyłem, jak Pan Bóg uzdrowił w szkole panią woźną z jej problemów z kręgosłupem.

Wiem, że wiele razy o tym mówiłeś, ale opowiedz, jak to było, kiedy pierwszy raz po tylu latach w końcu zobaczyłeś owoce swojego działania.

To było frustrujące chodzić po ulicach i zaczepiać ludzi, zwłaszcza gdy się jest nieśmiałym chłopakiem, bo taki byłem. Wystąpienia publiczne to była najbardziej znienawidzona rzecz w moim życiu. Nie występowałem w szkole, nawet w teatrzykach, mimo że wszyscy występowali. Po tamtym spotkaniu z Panem Jezusem, tym pierwszym prawdziwym, miałem pragnienie, aby wszyscy tego doświadczyli. I otrzymałem odwagę, która nie była moją własną. Przeczytałem w Ewangelii o tym, że mamy głosić i uzdrawiać, więc zacząłem modlić się za chorych wszędzie, gdzie akurat byłem. To nie było tak, że ktoś mnie dokądś zapraszał, bo niby dokąd miał mnie ktoś zaprosić.

Na początku pewnie nikt nie wiedział, że jakiś chłopak chodzi po mieście i modli się za chorych…

Do tego dzieciak. Chodziłem więc po szpitalach i modliłem się, czasami na zakupach, kiedy widziałem, że ktoś kuleje, zaczepiałem go i mówiłem, że wierzę, że Pan Jezus może go uzdrowić, i pytałem, czy mogę się za niego pomodlić. Wiele osób mówiło mi, że to było niesamowite, iż mając te naście lat, robiłem to przez cztery czy nawet pięć lat bez efektu i mimo wszystko nie odpuszczałem. Też mi się dziś wydaje, że to jest dość niezwykłe, ale dla mnie to dowód, że to nie mogło wychodzić tylko ode mnie. Gdyby było ode mnie, dawno bym to zostawił.

FRAGMENT KSIĄŻKI "Znam Kościół, który żyje". CAŁOŚĆ DO KUPIENIA W NASZEJ KSIĘGARNI!

CZYTAJ DALEJ

Reklama

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję