Umieszczony na nim napis nagrobny brzmi następująco: Tu leży z córką swoią Karolina z Wilkanowskich Dąbrowska, bywsza żona Jana Mich. Dąbrowskiego, generała bryg. Woysk Polskich. Urodz. w r. 1782 dnia 29 paździer.; Która zakończywszy życie swoje dnia 19 czerwca 1809 r. Pozostały Mąż y Jey Rodzice upraszają o pobożne za duszę Jey do Boga westchnienie. W roku 1952, w trakcie prowadzonych prac elektryfikacyjnych, epitafium zostało zdjęte. To, co zobaczono w odkrytej niszy, wywołało sensację. Przez pewien czas do tego znaleziska pielgrzymowała niemal cała Łódź i okolice; pisała o tym miejscowa prasa. A cóż takiego odkryto? Oczom zdumionych robotników i nadzorujących zakonników ukazało się dobrze zachowane ciało młodej kobiety posiadającej piękną fryzurę, z twarzą skierowaną w kierunku głównego ołtarza. Na jej ręku spoczywało dziecko. Prawdopodobnie oboje zmarli przy porodzie. Niestety, znaleziska nie można było dłużej oglądać. Światło i świeże powietrze zaczęły powoli niszczyć ciała. W efekcie niszę ponownie zamurowano tablicą. Powstało pytanie, na które nie ma jednoznacznej odpowiedzi - dlaczego akurat w ścianie prezbiterium kościoła klasztornego pochowano Karolinę Dąbrowską i jej córkę? Częściową odpowiedź znajdujemy w dziejach miejscowości zwanej Pieskowice. Była to najmniejsza osada w zgierskiej parafii (do której należały także Łagiewniki). Od roku 1692 właścicielem tutejszego folwarku był łagiewnicki klasztor. Około 1778 r. klasztor pozbył się tego folwarku. Dobra pieskowickie stały się własnością Michała Czaplickiego, które tego samego roku nabył dobrodziej zakonu Onufry Wilkanowski (prawdopodobnie ojciec wspomnianej Karoliny) za sumę 9100 złotych polskich. Fakt ten mógł mieć wpływ na miejsce pochówku Karoliny z Wilkanowskich i jej córki. Ale czy na pewno?
Pomóż w rozwoju naszego portalu