W diecezji sosnowieckiej mamy duchowe córki bł. Honorata Koźmińskiego – bezhabitowe honoratki, czyli Małe Siostry Niepokalanego Serca Maryi. Błogosławiony Honorat wraz z sługą Bożą Anielą Różą Godecką założył to zgromadzenie w 1888 r. Nie posiadające habitów siostry zakonne miały szerzyć wiarę w środowiskach robotniczych poprzez modlitwę i świadectwo życia.
Nie dziwi więc ich obecność w robotniczym Zagłębiu Dąbrowskim – do Sosnowca przybyły w 1893 r., a na przestrzeni lat obecne były także w Dąbrowie Górniczej, Czeladzi, Pilicy i Sławkowie. Wszędzie podstawową ich misją stały się ochronki dla dzieci robotników oraz kursy krawieckie dla dziewcząt, następnie także katecheza, posługa szpitalna i pomoc w parafiach.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Historia obecności honoratek w Będzinie zaczyna się w 1933 r. Aż do 1996 r. mieszkały w domu przy ul. Kościuszki. Uczyły religii w kilku parafiach w Będzinie, Sosnowcu-Zagórzu, Czeladzi, Łagiszy i Strzyżowicach, prowadziły pracownię sztucznych kwiatów, pracowały jako wychowawczynie w przedszkolu, posługiwały jako organistki, a także zakrystianki i kucharki, pracowały w szpitalu oraz świetlicach środowiskowych, animowały wspólnoty religijne. Jedna z sióstr, mająca doświadczenie zdobyte wcześniej w diecezji łódzkiej, współtworzyła też początki naszej sosnowieckiej Kurii Diecezjalnej.
Reklama
Obecnie w Będzinie pracują trzy siostry – przełożona Imelda (38 lat w zakonie), katechizująca Andżelika (23 lata w zakonie) oraz emerytowana katechetka, której energii i zaangażowania pozazdrościć mogłaby niejedna kobieta – s. Michalina (53 lata w zakonie, w tym 26 lat w Zagłębiu).
Swój dom zakonny z kaplicą mają w wielopiętrowym bloku w centrum miasta. Jakież to błogosławieństwo dla sąsiadów – Najświętszy Sakrament tuż za ścianą! Kiedy spotykam się z nimi w pokoju gościnnym, idąc do kaplicy przechodzimy przez kuchnię. To bardzo wymowne – odkrywanie Boga przez codzienność, w której uczestniczą. Zapraszają także do siebie na wspólne modlitwy i spotkania przy stole osoby świeckie ze wspólnoty Niepokalanego Serca Maryi.
– Jak mówił nasz założyciel, bez względu na czasy mamy wchodzić między ludzi i dawać świadectwo wiary. Sprawdziło się to pod zaborami, potem w czasach komunistycznych, kiedy siostry pracowały w szpitalach, przedszkolach. W dobie ateizacji cel jest ten sam – skracać dystans – wyjaśnia s. Imelda.
O ile w kościele czy na rekolekcjach jest jasne, że to zakonnice, na co dzień nie ujawniają się od razu – często w rozmowie większą siłę mają słowa innej osoby świeckiej, niż siostry. Dzięki temu mogą włączyć się w przypadkową rozmowę, stanąć w obronie Kościoła. Są też przy umierających – jak s. Michalina, wolontariuszka na szpitalnym Oddziale Opieki Paliatywnej. Tam brak habitu ułatwia otwarcie się, a w konsekwencji pojednanie z Panem Bogiem.
Reklama
Siostra Imelda prowadzi rekolekcje i spotkania dla rodziców i nauczycieli dotyczące zagrożeń duchowych. Na takie tematy jest obecnie bardzo duże zapotrzebowanie. – Wiele osób przychodzi potem podziękować, że ktoś myśli tak samo jak one. To jest utrzymywanie w nich wiary, życia i wartości katolickich – podkreśla.
Ich dzień wygląda podobnie do dnia w zgromadzeniu habitowym – wypełniony jest modlitwą i pracą. W rozmowie podkreślają, że nigdy nie żałowały, że nie noszą habitów. – No chyba, że rano, zastanawiając się, w co się ubrać – dodaje ze śmiechem s. Andżelika. Dzieci, które katechizuje, doskonale wiedzą, że mają do czynienia z siostrą zakonną.
W Polsce mamy ok. 150 honoratek w 16 domach. 110 sióstr pracuje w 6 innych krajach. Posługują w parafiach, katechizują, ale pracują też zgodnie z talentami, jako pielęgniarki, przedszkolanki, nauczycielki, urzędniczki, księgowe. Oczywiście, jak wszystkie zgromadzenia borykają się z kryzysem powołań. Ale nie załamują rąk – modlą się, działają i zapraszają do rozeznawania drogi swojego życia. Przez lata sprawdziły, że warto.