Reklama

Aspekty

O świętości nie wolno zapomnieć

Uczciwość, solidność, praca, nauka języków, odpowiedzialność za drugiego człowieka, modlitwa za Polskę, upominanie błądzących, troska o młodzież – o. Leander jest dla nas wzorem wysoko postawionym przez Pana Boga, a przykłady świętych pokazują nam, że idąc drogą Ewangelii, zawsze dochodzimy do bardzo konkretnego celu – do Chrystusa – mówi ks. Waldemar Sołtysiak.

Niedziela zielonogórsko-gorzowska 45/2021, str. IV

[ TEMATY ]

pamięć

o. Leander Kubik

Karolina Krasowska

Joachim Niczke dba o pamięć o. Leandra Kubika i zbiera pamiątki po nim. W tle krzyż, który rodzina zakonnika postawiła, gdy ten szedł do seminarium

Joachim Niczke dba o pamięć o. Leandra Kubika i zbiera pamiątki po nim. W tle krzyż, który rodzina zakonnika postawiła, gdy ten szedł do seminarium

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Wjeżdżając do Starego Kramska, zwłaszcza jesienią, wyczuwa się aurę niezwykłej historii. A ta rozpoczyna się tutaj setki lat temu, bo już na przełomie XII i XIII wieku. Dzieje wsi są bardzo burzliwe i naznaczone kilkoma bolesnymi cierniami. Podczas potopu szwedzkiego w 1657 r. została ona całkowicie spalona, a w czasie drugiego zaboru Rzeczypospolitej w 1793 r. włączona do Prus. Nie złamało to jednak polskiego ducha, a na ziemi twardej od walki, krwi i potu wyrosło wielu patriotów. – Nie sposób komukolwiek z zewnątrz uświadomić sobie, że tu niedaleko przechodziła granica, ale ta ziemia, przez cały okres zaborów i niemieckiej okupacji, zachowała polski charakter. Czynna była polska szkoła i działały polskie organizacje. Tu zawsze była Polska i o tę polskość ludzie przelewali krew. Z takiej rodziny i w takim duchu patriotyzmu wyrósł o. Leander – rozpoczyna opowieść o niezwykłym kapłanie ks. Waldemar Sołtysiak, proboszcz parafii Narodzenia Najświętszej Maryi Panny w Nowym Kramsku.

Wiara i nadzieja

Ojciec Leander przyszedł na świat 4 stycznia 1909 r. w Starym Kramsku jako Henryk Kubik – trzeci z siedmiorga dzieci Karola i Marianny Kubików. Idąc za głosem powołania, wstąpił do Zakonu św. Benedykta w Lubiniu, gdzie złożył pierwsze śluby zakonne, a kilka lat później w 1937 r. w Pradze przyjął święcenia kapłańskie. W czasie drugiej wojny światowej początkowo od stycznia 1940 r. zastępował, a następnie od sierpnia tegoż roku objął na stałe swoją pierwszą parafię w Siemowie k. Gostynia. Dał się tam poznać jako gorliwy kapłan, który swoją dobrocią i serdecznością zdobył sobie sympatię i serca mieszkańców. Nauki i kazania, które głosił o. Leander, umacniały w sercach wiernych wiarę i dawały nadzieję na przetrwanie ciężkich czasów nazistowskich zbrodni. Odwaga młodego kapłana szybko zwróciła uwagę dowódców Armii Krajowej, którzy powierzyli mu duchową opiekę nad młodzieżowym oddziałem wojskowym, tzw. Czarnym Legionem. Nie na długo. Wiosną 1941 r. organizacja zostaje zdekonspirowana, jej wszyscy członkowie aresztowani, a ich kapelan pojmany przez gestapo w Wielki Piątek podczas modlitwy w kościele przed obrazem Matki Świętej Bolejącej nad Ciałem Chrystusa.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Reklama

Na straży wartości

Kim był zakonnik? Co wyróżniało go spośród innych kapłanów? Ojciec Leander Henryk Kubik to syn tej ziemi, kapłan i wielki patriota, który będąc w więzieniu w jednym z grypsów do współwięźniów zapisał: „Polska stoi dziś na straży własnej wartości i honoru Europy. Więcej niż kiedykolwiek potrzeba nam hartu ducha, zdrowia i tężyzny moralnej, jeżeli chcemy wytrwać zwycięsko aż do końca”. – Cóż powiedzieć – są to słowa aktualne do dzisiaj – mówi Joachim Niczke, sołtys Starego Kramska, który jak nikt inny, wszędzie gdzie tylko może, opowiada o niezwykłym zakonniku i sam doświadcza jego opieki na co dzień w swoim życiu. – On jako proboszcz w Siemowie nie nawoływał do walki, ale zachęcał do wytrwania i ufności Panu Bogu, jego kazania były pełne nadziei, której w tym czasie, jak nigdy było potrzeba. Z kolei w więzieniu pisał modlitewniki, zachęcał do modlitwy za oprawców, dzielił się chlebem, rozdawał współwięźniom własnoręcznie wykonane różańce – dodaje.

Kandydat na ołtarze

Sołtys Starego Kramska opowiada, że kapłan z więzienia gestapo w Rawiczu trafił do innego – w Zwickau. – Tam o. Leander działał tak, jakby miał pozwolenie od władz, jak rzeczywisty kapelan: pocieszał innych więźniów, spowiadał, organizował modlitwę różańcową. W Zwickau spotkał się z pięcioma męczennikami salezjańskimi z Poznania, którzy zostali przewiezieni tam z berlińskich więzień, obejmując ich duchową opieką i udzielając im ostatnich rekolekcji w życiu, ponieważ zostali skazani na karę śmierci. Najmłodszy z nich miał 17 lat – mówi Joachim Niczke. – Uczniowie już są błogosławieni, a mistrz jeszcze nie. Dziś to kandydat na ołtarze, trwa jego proces beatyfikacyjny – dodaje, przytaczając kilka świadectw łask otrzymanych przez modlitwę za wstawiennictwem o. Leandra, m.in. dziś już 2-letniego Kubusia, który miał być poddany aborcji ze względu na liczne torbiele w okolicy głowy i nerek, a który przyszedł na świat cały i zdrowy z 10 punktami w skali Apgar.

Reklama

Wierny do końca

Pamięć o o. Leandrze odżyła za sprawą lokalnej społeczność, która przywróciła ją dopiero przed kilkunastu laty. – Jego szczątki zostały tak naprawdę odkryte niedawno, bo przed 20 laty, przez mieszkańców i głośniej wyartykułowane przez poprzedniego proboszcza ks. prof. Jana Radkiewicza, który widząc na cmentarzu zaniedbany grób młodego księdza, zaczął o niego dopytywać. Z czasem o. Leandrowi został postawiony piękny, symboliczny pomnik, z młodym złamanym drzewem, aby ukazać, że tak jak on zostało ono złamane w sile życia, ale jego korzenie tkwią w Bogu. Święci czasem upominają się o swój kult, jak Andrzej Bobola czy wielu innych, bo o świętości nie wolno zapomnieć – mówi ks. Waldemar Sołtysiak. Dziś w archidiecezji poznańskiej, gdzie posługiwał, z inicjatywy abp. Stanisława Gądeckiego rozpoczął się proces beatyfikacyjny kapłana-męczennika. – Nasze doroczne spotkania w rocznicę śmierci o. Leandra sprawiają, że coraz bardziej zaczynamy tę postać poznawać, nie tylko jako księdza, ale jako człowieka dozgonnie wiernego ojczyźnie. Jako kapelan Czarnego Legionu stworzył młodzieży rotę-przysięgę na wierność Kościołowi, krzyżowi, Ewangelii i Ojczyźnie, aż do ostatniej kropli krwi. On stał się nie tylko twórcą tej przysięgi, ale też sam pozostał jej wierny do końca.

Wracaj do korzeni

Przewożony z więzienia do więzienia, z obozu do obozu, przez Rawicz, Zwickau, Dieburg i Darmstadt, o. Leander w końcu trafił do więzienia we Wronkach, na swoją „Golgotę”, gdzie 14 października 1942 r., zamęczony, dopełnił swojego żywota.

– Kiedy matka o. Leandra otworzyła trumnę z ciałem syna, świadkowie opowiadali, że było ono tak potwornie zbite, jak ciało bł. ks. Jerzego Popiełuszki wyłowione z rzeki. Do końca wierny ideałom, ale przede wszystkim jako kapłan do końca pozostał wierny Chrystusowi. Mógł powiedzieć za św. Pawłem: „Żyję już nie ja, lecz żyje we mnie Chrystus”. Stąd emanacja Chrystusowego daru jego obecności jest dla nas dzisiaj wielkim zadaniem, żebyśmy tutaj, na tych ziemiach, w czasach, kiedy panuje ogromna laicyzacja, a rodziny tracą często kontakt z wiarą, pobożnością i duchem patriotyzmu, migrując po bogatych krajach świata, żeby tam się dorobić, o. Leander jest dla nas tym, który wskazuje i zachęca: „Wracaj do korzeni” – podkreśla kapłan.

2021-11-03 07:09

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Sekundy, które zmieniają życie

Dariusz Kowaluk zdobył złoty medal podczas Igrzysk Olimpijskich w Tokio w lekkoatletyce, w sztafecie mieszanej 4 x 400 metrów. Czytelnikom Niedzieli opowiada o swoim życiu, wierze, codziennych treningach, nauce i planach na przyszłość.

Krzysztof Tadej: Jak się żyje po zdobyciu olimpijskiego złota?

Dariusz Kowaluk: Radośnie, interesująco. Jestem rozchwytywany przez dziennikarzy i fotoreporterów – to bardzo miłe. Studiowałem dziennikarstwo na Uniwersytecie Kardynała Stefana Wyszyńskiego. Przygotowywałem się do wykonywania zawodu dziennikarza, a teraz mogę zobaczyć, jak to wygląda z drugiej strony, gdy odpowiadam na różne pytania.

CZYTAJ DALEJ

Św. Wojciech, Biskup, Męczennik - Patron Polski

Niedziela podlaska 16/2002

Obok Matki Bożej Królowej Polski i św. Stanisława, św. Wojciech jest patronem Polski oraz patronem archidiecezji gnieźnieńskiej, gdańskiej i warmińskiej; diecezji elbląskiej i koszalińsko-kołobrzeskiej. Jego wizerunek widnieje również w herbach miast. W Gnieźnie, co roku, w uroczystość św. Wojciecha zbiera się cały Episkopat Polski.

Urodził się ok. 956 r. w czeskich Libicach. Ojciec jego, Sławnik, był głową możnego rodu, panującego wówczas w Niemczech. Matka św. Wojciecha, Strzyżewska, pochodziła z nie mniej znakomitej rodziny. Wojciech był przedostatnim z siedmiu synów. Ks. Piotr Skarga w Żywotach Świętych tak opisuje małego Wojciecha: "Będąc niemowlęciem gdy zachorował, żałość niemałą rodzicom uczynił, którzy pragnąc zdrowia jego, P. Bogu go poślubili, woląc raczej żywym go między sługami kościelnymi widząc, niż na śmierć jego patrzeć. Gdy zanieśli na pół umarłego do ołtarza Przeczystej Matki Bożej, prosząc, aby ona na służbę Synowi Swemu nowego a maluczkiego sługę zaleciła, a zdrowie mu do tego zjednała, wnet dzieciątko ozdrowiało". Był to zwyczaj upraszania u Pana Boga zdrowia dla dziecka, z zobowiązaniem oddania go na służbę Bożą.

Św. Wojciech kształcił się w Magdeburgu pod opieką tamtejszego arcybiskupa Adalbertusa. Ku jego czci przyjął w czasie bierzmowania imię Adalbertus i pod nim znany jest w średniowiecznej literaturze łacińskiej oraz na Zachodzie. Z Magdeburga jako dwudziestopięcioletni subdiakon wrócił do Czech, przyjął pozostałe święcenia, 3 czerwca 983 r. otrzymał pastorał, a pod koniec tego miesiąca został konsekrowany na drugiego biskupa Pragi.

Wbrew przyjętemu zwyczajowi nie objął diecezji w paradzie, ale boso. Skromne dobra biskupie dzielił na utrzymanie budynków i sprzętu kościelnego, na ubogich i więźniów, których sam odwiedzał. Szczególnie dużo uwagi poświęcił sprawie wykupu niewolników - chrześcijan. Po kilku latach, rozdał wszystko, co posiadał i udał się do Rzymu. Za radą papieża Jana XV wstąpił do klasztoru benedyktynów. Tu zaznał spokoju wewnętrznego, oddając się żarliwej modlitwie.

Przychylając się do prośby papieża, wiosną 992 r. wrócił do Pragi i zajął się sprawami kościelnymi w Czechach. Ale stosunki wewnętrzne się zaostrzyły, a zatarg z księciem Bolesławem II zmusił go do powtórnego opuszczenia kraju. Znowu wrócił do Włoch, gdzie zaczął snuć plany działalności misyjnej. Jego celem misyjnym była Polska. Tu podsunięto mu myśl o pogańskich Prusach, nękających granice Bolesława Chrobrego.

W porozumieniu z Księciem popłynął łodzią do Gdańska, stamtąd zaś morzem w kierunku ujścia Pregoły. Towarzyszem tej podróży był prezbiter Benedykt Bogusz i brat Radzim Gaudent. Od początku spotkał się z wrogością, a kiedy mimo to próbował rozpocząć pracę misyjną, został zabity przez pogańskiego kapłana. Zabito go strzałami z łuku, odcięto mu głowę i wbito na żerdź. Cudem uratowali się jego dwaj towarzysze, którzy zdali w Gnieźnie relację o męczeńskiej śmierci św. Wojciecha. Bolesław Chrobry wykupił jego ciało i pochował z należytymi honorami. Zginął w wieku 40 lat.

Św. Wojciech jest współpatronem Polski, której wedle legendy miał także dać jej pierwszy hymn Bogurodzica Dziewica. Po dziś dzień śpiewa się go uroczyście w katedrze gnieźnieńskiej. W 999 r. papież Sylwester II wpisał go w poczet świętych. Staraniem Bolesława Chrobrego, papież utworzył w Gnieźnie metropolię, której patronem został św. Wojciech. Około 1127 r. powstały słynne "drzwi gnieźnieńskie", na których zostało utrwalonych rzeźbą w spiżu 18 scen z życia św. Wojciecha. W 1928 r. na prośbę ówczesnego Prymasa Polski - Augusta Kardynała Hlonda, relikwie z Rzymu przeniesiono do skarbca katedry gnieźnieńskiej. W 1980 r. diecezja warmińska otrzymała, ufundowany przez ówczesnego biskupa warmińskiego Józefa Glempa, relikwiarz św. Wojciecha.

W diecezji drohiczyńskiej jest także kościół pod wezwaniem św. Wojciecha w Skibniewie (dekanat sterdyński), gdzie proboszczem jest obecnie ks. Franciszek Szulak. 4 kwietnia 1997 r. do tej parafii sprowadzono z Gniezna relikwie św. Wojciecha. 20 kwietnia tegoż roku odbyły się w parafii diecezjalne obchody tysiąclecia śmierci św. Wojciecha.

CZYTAJ DALEJ

Spotkanie z okazji 10-lecia kanonizacji Jana Pawła II oraz promocja Jego biografii „Święty Prorok”

2024-04-24 08:41

[ TEMATY ]

spotkanie

Biały Kruk

Zdzisław Sowiński

Jego Eminencja Ks. Kardynał Stanisław Dziwisz oraz Wydawnictwo Biały Kruk zapraszają 27 kwietnia 2024 r. o godz. 17.00 do Sali „Sokoła” w Krakowie (ul. Marszałka J. Piłsudskiego 27) na uroczyste spotkanie z okazji 10-lecia kanonizacji Jana Pawła II oraz promocję Jego biografii „Święty Prorok. Karol Wojtyła – Jan Paweł II” autorstwa Jolanty Sosnowskiej.

Od godz. 16:00 oraz po wystąpieniach autorskich będzie miał miejsce kiermasz publikacji Białego Kruka (ok. 200 tytułów), co jest niepowtarzalną okazją do zakupu książek w promocyjnych cenach, z dużymi rabatami. Swoje dzieła będą podpisywać wszyscy prelegenci. Wstęp wolny. Zapraszamy serdecznie!

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję