Moi Drodzy, zacznę dziś nieco inaczej, trochę w stylu kaznodziejskim, ale mam nadzieję, że chociaż teraz gazetę rzadziej czyta się od deski do deski, to jednak jakaś część Czytelników Niedzieli zerka na tę niewielką rubrykę.
Pamiętacie pewnie kultowy teleturniej Wielka gra. Przez prawie pół wieku był nadawany w TVP. Produkcję zakończono w 2006 r. – prawdopodobnie z powodu spadającej oglądalności, co zawsze jest decydujące w telewizji. Teleturniej promował wiedzę, i to tę specjalistyczną, a ponieważ nie wzbudzało to już wystarczających emocji, program wypadł z ramówki.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Stety czy niestety, ale obecnie jest tak, że w polityce, kulturze, w handlu czy na jakimkolwiek innym polu rządzą emocje. Na topie jest ten, kto potrafi je wzbudzić. Gdy przestanie emocjonować innych, będzie musiał zejść z piedestału i zniknąć, choć czasem się zdarzy, że znajdzie swoją niszę, w której będzie trwać z garstką swoich wiernych odbiorców, poruszonych rozumem czy wolą.
Nie wiem, czy ten mechanizm miał na myśli papież Franciszek, kiedy na Słowacji przedstawiał metodę duszpasterstwa opartą na wolności, kreatywności i dialogu. Sam, kiedy pracowałem w duszpasterstwie, starałem się być kreatywny. Szukałem nowych dróg przekazu, które jednak czasem były dla różnych osób kontrowersyjne. Pamiętam, jak podczas jednej z Mszy św. dla dzieci w kazaniu – nauczony przez bp. Antoniego Długosza – wykorzystywałem obrazy, zdjęcia, a nawet krótkie fragmenty bajek. Gdy podałem zły przykład Gargamela z bajki o Smerfach, aby przybliżyć przekaz Ewangelii z tamtej niedzieli, pewna pani, która akurat była na Mszy św., wyraziła dezaprobatę: przyszła się pomodlić, a musiała słuchać narracji o Gargamelu! Przeprosiłem ją, ale nie obiecałem, że więcej nie będę tego robić.
Tak, mamy różną wrażliwość. Trzeba na to zważać i pamiętać, że Kościół jest powszechny dlatego, iż jest dla wszystkich i wszystkich obejmuje.