Reklama

Ani kroku wstecz!

W historii walk na froncie wschodnim jest wiele przemilczeń. Bataliony karne i oddziały zaporowe Armii Czerwonej zapisały w niej jedną z najkrwawszych kart.

Niedziela Ogólnopolska 33/2021, str. 64-65

[ TEMATY ]

historia

Wikipedia

Żołnierze radzieccy pod Stalingradem

Żołnierze radzieccy pod Stalingradem

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Totalitaryzm sowiecki i niemiecki nazizm odpowiadają za długą listę zbrodni na narodach państw podbitych, a także na własnych obywatelach. Sojusz ZSRR i III Rzeszy przyniósł obu państwom wymierne korzyści, zatem niemiecka agresja była dla Sowietów zaskoczeniem. Do dziś wielu historyków zadaje sobie pytanie, jak to się stało, że licząca 22 czerwca 1941 r. ponad 5 mln żołnierzy Armia Czerwona w ciągu kilku tygodni została zdziesiątkowana, a straty przez nią poniesione przybrały przerażające rozmiary.

Sojusznik atakuje

Sowieckie kierownictwo nie przyjmowało do wiadomości ostrzeżeń o wojennych przygotowaniach sojusznika, nie reagowało też w pierwszych tygodniach operacji „Barbarossa”. Do grudnia 1941 r. straty po stronie sowieckiej wyniosły 4,5 mln osób. Do niewoli trafiło blisko 2,5 mln jeńców. Wydarzenia te doczekały się wielu opracowań, które wskazują m.in. błędy w dowodzeniu, braki w sprzęcie i wyszkoleniu, ofensywne ustawienie Armii Czerwonej.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Wydaje się jednak, że źródła tych wydarzeń można upatrywać w fatalnym poziomie morale wśród sowieckich żołnierzy oraz w czystkach w dowództwie Armii Czerwonej po 1937 r. Już przebieg wojny zimowej z Finlandią na przełomie 1939 i 1940 r. zapowiadał katastrofę. Kolosalne straty sowieckich oddziałów pędzonych przez oddziały zaporowe NKWD na umocnione pozycje wojsk fińskich wywołały jedynie kolejną czystkę wśród oficerów. Odpowiedzią zdemoralizowanej sowieckiej władzy na demoralizację wojska mógł być tylko jeszcze większy terror.

Macie walczyć do końca!

W obliczu ogromu klęsk i strat w walkach z III Rzeszą 16 sierpnia 1941 r. ludowy komisarz obrony Józef Stalin wydał rozkaz nr 270, w którym nakazał żołnierzom i komisarzom Armii Czerwonej walkę do końca pod groźbą śmierci dla nich i kary więzienia dla ich rodzin. Każdy poddający się żołnierz został uznany za dezertera i zdrajcę ojczyzny. Każdy dowódca lub komisarz wojskowy, który chciałby się poddać, miał być zabity na miejscu przez podkomendnych. Stalin napisał: „Tchórzy i dezerterów należy likwidować. Aresztowaniu podlegają również ich rodziny”.

Reklama

Rozkaz ten został odczytany we wszystkich oddziałach, do których dotarł. Przyczynił się także do fali posądzeń o dezercję wobec żołnierzy i dowódców, którzy zostali odcięci za linią frontu bądź po prostu zginęli. Niewątpliwie spowodował spowolnienie niemieckiej ofensywy w końcu 1941 r., lecz nie w takim stopniu jak wczesna rosyjska zima. Nie bez znaczenia było także postępowanie III Rzeszy wobec sowieckich jeńców. Przetrzymywani w nieludzkich warunkach umierali z głodu i chorób na masową skalę.

Oddziały zaporowe

„Nie można budować armii bez represji (...). Dowództwo będzie stawiać żołnierzy między możliwością śmierci z przodu i nieuniknioną śmiercią za plecami”. Te słowa Lwa Trockiego z pierwszych lat budowania sowieckiego imperium znalazły odzwierciedlenie w praktyce w trakcie wojny polsko-bolszewickiej, gdy tylko dzięki terrorowi szerzonemu przez oddziały zaporowe we własnych szeregach udało się zapanować nad popłochem po klęsce pod Warszawą. Kolejne, przemilczane w oficjalnej historiografii, „dokonania” tych formacji miała przynieść dopiero II wojna światowa.

Oddziały zaporowe NKWD składały się głównie z ochotników, którzy cieszyli się zaufaniem partii i dowództwa. Był to dla nich także sposób na w miarę bezpieczne przetrwanie na froncie oraz uniknięcie bezpośredniego zagrożenia ze strony Niemców. Musieli się jednak liczyć ze stałą nienawiścią zwykłych żołnierzy. Wybór dla żołnierzy Armii Czerwonej pozostawał oczywisty – pewna śmierć z rąk NKWD i cierpienie rodzin lub walka z Niemcami z szansą na przeżycie.

W książce Władimira Dajnesa Bataliony karne i oddziały zaporowe Armii Czerwonej jeden z sowieckich żołnierzy wspomina: „I nagle bój. Z przodu faszystowski ostrzał, z tyłu nasz oddział zaporowy strzelający do swoich. I biegniemy do przodu. Bez broni”.

Reklama

Rozkaz 227

Próby przejścia Sowietów do ofensywy skończyły się kolejną falą porażek na południu ZSRR wczesnym latem 1942 r. Niemcy zbliżali się do Kaukazu i Stalingradu. Tymczasem obok NKWD również Stawka (kierownictwo Najwyższego Naczelnego Dowództwa Armii Czerwonej) sukcesywnie zwiększała liczebność oddziałów zaporowych.

Podstawą tej decyzji stał się słynny rozkaz 227 z 28 lipca 1942 r. znany jako „Ani kroku wstecz!”. Poza usankcjonowaniem represji wobec dezercji, przejawów tchórzostwa i „antysowieckiej agitacji” zawierał groźbę sądu i kary śmierci wobec dowódców, którzy ośmieliliby się wydać rozkaz odwrotu. W ramach każdej armii miano sformować 3-5 dobrze uzbrojonych oddziałów zaporowych (po 200 żołnierzy), które miały być rozmieszczone na tyłach „chwiejnych dywizji” z nakazem otwarcia ognia do żołnierzy cofających się. Wkrótce działało ok. 200 jednostek tego typu z 40 tys. żołnierzy. Poza tym wśród żołnierzy rozbudowano sieć agentów i donosicieli, których zadaniem było tropienie „wrogów ojczyzny”.

Bataliony karne

Kolejnym efektem rozkazu 227 było tworzenie na masową skalę batalionów karnych (z ros. sztrafbaty lub sztrafniki), które były kierowane na najcięższe odcinki frontu. Podobne jednostki istniały już wcześniej we wszystkich armiach – m.in. przede wszystkim w Wehrmachcie. Straty wśród sztrafbatów w Armii Czerwonej sięgały jednak niewyobrażalnych poziomów. W praktyce śmiertelność kierowanych do nich żołnierzy była nawet sześciokrotnie wyższa niż w zwykłych oddziałach frontowych.

Aby trafić do batalionu karnego (liczącego 800 osób) lub karnej kompanii (150-200 osób), nie trzeba było wiele. Kierowani byli tam zarówno zwykli żołnierze z wszystkich rodzajów wojsk, wyzwoleni jeńcy wojenni (tych najczęściej po wojnie czekało zesłanie), zdegradowani oficerowie, jak i kryminaliści oraz łagiernicy. W wojennej rzeczywistości państwa terroru mogli tam trafić wszyscy i za wszystko: naruszenie dyscypliny, defetyzm, krytykę władz i przełożonych, tchórzostwo czy pospolite przestępstwa. Służba w karnym batalionie trwała zazwyczaj kilka miesięcy i kończyła się zmazaniem winy, przywróceniem stopnia lub... śmiercią. Oficerowie dowodzący tymi jednostkami mogli za to liczyć na wyższe uposażenie i podwójne naliczenie czasu służby.

Do maja 1945 r. w Armii Czerwonej działało blisko 1100 jednostek karnych, przez które przewinęło się 430 tys. żołnierzy. Ich krwią szafowano bez najmniejszych oporów, traktując ich jak „mięso armatnie” i mając w założeniu, że Niemcom prędzej braknie nabojów niż Sowietom ludzi. Sam Stalin mówił: „Ludzi u nas mnogo”, a realia walk od Stalingradu aż po Berlin pokazały, że życie ludzkie dla „imperium zła” nic nie znaczyło.

2021-08-10 14:01

Ocena: +2 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

17 września nigdy nie zapomnę!

Niedziela małopolska 37/2013, str. 4-5

[ TEMATY ]

historia

świadectwo

Archiwum Tadeusz Bieńkowicza

Ma 90 lat. Za sobą niezwykłe życie, które wpisało się w historię Polski, w tym szczególnie w okres II wojny światowej i okupacji.

Podpułkownik Tadeusz Bieńkowicz, ps. „Rączy”, dziś mieszkaniec Nowej Huty, już w 1939 r. zaangażował się w działalność konspiracyjną AK. Za udział w słynnej akcji rozbicia więzienia w Lidzie (przeprowadzonej przez AK w styczniu 1944 r.) został po wojnie odznaczony Krzyżem Wojennym Virtuti Militari. Walczył do 1950 r., sprzeciwiając się władzy komunistycznej. W trakcie wielomiesięcznego śledztwa (w latach 50.) pomimo tortur nikogo nie wydał. Skazany na dożywocie (prokurator żądał kary śmierci), wyszedł z więzienia w 1956 r.

CZYTAJ DALEJ

Francja: wyjątkowa Wielkanoc z rekordową liczbą nowych katolików

2024-03-26 18:40

[ TEMATY ]

Francja

twitter.com

Kościół we Francji przygotowuje się w do wyjątkowej Wielkanocy z kolejną rekordową liczbą katechumenów. Choć dokładne dane nie zostały jeszcze ogłoszone, to szacuje się, że chrztów dorosłych będzie w tym roku o co najmniej 30 proc. więcej. To prawdziwa epidemia, a raczej niespodziewany cudowny połów - przyznaje ks. Pierre-Alain Lejeune, proboszcz z Bordeaux.

Zauważa, że wszystko zaczęło się półtora roku temu, kiedy do jego parafii zgłosiło się w sprawie chrztu kilkadziesiąt osób, tak iż obecnie ma osiem razy więcej katechumenów niż dwa lata temu. Początkowo myślał, że to przejaw dynamizmu jego parafii. Szybko jednak się przekonał, że nie jest wyjątkiem. Inni proboszczowie mają ten sam «problem», są przytłoczeni nagłym napływem nowych katechumenów.

CZYTAJ DALEJ

Śp. bp Ryszard Karpiński. Tablica nagrobna i portret

2024-03-28 11:13

Katarzyna Artymiak

W kryptach kościoła św. Piotra w Lublinie umieszczono tablicę grobową i portret śp. bp. Ryszarda Karpińskiego.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję