Reklama

Niedziela Małopolska

Ojcowskim sercem

– Spotkania niejednokrotnie rodzą, a często budują wiarę i wspólnotę Kościoła – mówi biskup nominat Artur Ważny, który 30 stycznia przyjmie sakrę i będzie nowym biskupem pomocniczym diecezji tarnowskiej.

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Ewa Biedroń: Osoby, które uczestniczyły w spotkaniach formacyjnych prowadzonych przez Księdza Biskupa, zastanawiają się czy nadal tak będzie?

Biskup nominat Artur Ważny: Teoretycznie wydaje się, że teraz mogłoby nawet być łatwiej w ten sposób nadal posługiwać. Bardzo bym tego pragnął. Chciałbym pogodzić większe spotkania we wspólnotach parafialnych oraz te kameralne, kilkudniowe w mniejszych grupach. Rozmowy, modlitwa, ale także wspólne posiłki sprawiają, że te spotkania niejednokrotnie rodzą, a często budują wiarę i wspólnotę Kościoła. Kapłan czy biskup wtedy „pachnie owcami”, wie i próbuje rozumieć, czym ludzie żyją, jakie mają lęki, tęsknoty i marzenia.

Jak być księdzem i biskupem?

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Prosiłem zaraz po wyborze i proszę nadal, by mi pomagać stawać się pasterzem według Bożego zamysłu. Bym z czasem nie przestraszył się i nie zgłupiał. Chodzi tak naprawdę o nieustanne podłączenie, o relację z Bogiem. On jest źródłem miłości, a miłość usuwa lęk. On jest źródłem mądrości, a więc zabezpieczeniem przed głupotą. Jak ma wyglądać posługa biskupa? Trzeba pilnować swojej osobistej i wspólnotowej relacji z Bogiem i Kościołem, ponieważ przez Kościół Bóg wyraża także swoją wolę, oraz słuchać i kochać ludzi; wierzących i niewierzących. Przez jednych i drugich Bóg lubi mówić, a przecież dla nich Bóg w Kościele ustanawia mnie biskupem.

Dotychczas potrafił Ksiądz Biskup poświęcać dużo czasu jednej osobie. Jakie są dziś największe potrzeby ludzkich serc?

Nazywam to w skrócie, za papieżem Franciszkiem, paraliżującymi lękami lub najpiękniejszymi marzeniami. Jedne przeplatają się z drugimi. Najczęściej chodzi o to, by ktoś ludzi wysłuchał do końca, potraktował ich poważnie, może z nimi zapłakał. Owszem, pomodlił się, pobłogosławił, wyspowiadał. Dzisiaj często człowiek nie interesuje się człowiekiem dla niego samego. Niestety, troszczymy się o drugiego interesownie. Co mogę zyskać, a co mogę stracić, poprzez znajomość z drugim? Nie mówiąc już o relacji, głębszej więzi czy przyjaźni. A już miłość w rozumieniu chrześcijańskim, czyli bycie bezinteresownym darem dla drugiego, traktowana jest jako abstrakcja albo naiwność.

Reklama

Był Ksiądz Biskup współorganizatorem pierwszych w diecezji tarnowskiej rekolekcji „Uzdrowienie po aborcji”. Dlaczego aborcja nie jest rozwiązaniem problemów, a ich początkiem?

Odkrycie tego wymiaru w życiu wielu kobiet rozpoczęło się na początku kapłaństwa, podczas spotkania z młodą kobietą po aborcji. Jej słowa nadal mi towarzyszą. „Widzę, że ksiądz myśli o moim dziecku, a co ze mną?”. Dzisiaj wraz z s. Małgorzatą oraz osobą świecką – Anną, prowadzimy weekendy dla kobiet, czasem przyjeżdżają też mężczyźni. Fakt, że mieliśmy do czynienia z osobami od dwudziestego do dziewięćdziesiątego roku życia, już mówi sam za siebie. To się później ciągnie za kobietą przez całe życie. Nic nie pomaga. Taki sposób rozwiązania „problemu” niechcianego dziecka, czyli aborcja, jest rzeczywiście początkiem kolejnych, jeszcze większych cierpień.

Niedawno temat aborcji wywołał w Polsce duże emocje i protesty. Zapewne dyskusja powróci. Jak więc o tym rozmawiać?

Ingerowanie w Boży porządek zawsze kończy się porażką, a nawet katastrofą. Podczas protestów widzieliśmy często błyskawicę. Myślałem sobie wtedy, że tego znaku trzeba by rzeczywiście tutaj używać, ale umieścić go na łonach kobiet. Taki znak pioruna można zobaczyć na transformatorach przy liniach wysokiego napięcia. Ostrzega on, że dotknięcie, otworzenie tej przestrzeni na własną rękę grozi porażeniem. Tak jest w istocie również w odniesieniu do kobiet, które godzą się na aborcję. Ingerowanie w ten świat kobiety, wbrew Temu, który się na tym zna, czyli Panu Bogu, kończy się porażeniem wielu osób. A po drugie, kiedy matka i ojciec chcą dziecka, oczekują na nie, to zawsze jest to dziecko. I kiedy, niestety, zdarzy się poronienie, to nikt z nich i z otoczenia nie ma wątpliwości, że chodzi o dziecko – umarł człowiek. W przypadku dziecka niechcianego co się zmienia? Tylko motywacja, intencja. Uprzedmiotawia się niechcianą ludzką istotę i od tego by tylko zależało, czy w łonie kobiety jest człowiek, czy „zlepek komórek”? Myśl człowieka, wola miałaby to zmienić? To absurd.

Czy i jak może Kościół odbudować zaufanie wśród młodych?

Nie znam innej metody jak bycie z młodymi, słuchanie ich, z pełnym szacunkiem i wyczuciem interesowanie się ich życiem, przy jednoczesnym własnym, przezroczystym i ewangelicznym stylu życia. To buduje zaufanie i rodzi pytania. Potem można ogłaszać Ewangelię i formować do dojrzałego chrześcijaństwa. Jesteśmy czasem niecierpliwi, a wcześniej mało pokorni i aroganccy. Mówię tu o swoim doświadczeniu. Wielu młodych przychodzących do duszpasterstwa akademickiego mówiło mi per „pan”. Wcześniej mnie to irytowało. Później było tylko sygnałem – uważaj, obserwują. Z czasem, pierwszym znakiem, że coś się w nich zmienia, było to, że zaczęli do mnie mówić per „ksiądz”.

Zostaje Ksiądz biskupem w Roku św. Józefa. Czego nauczył się Ksiądz od św. Józefa?

Święty Józef towarzyszy mi od dzieciństwa. Pamiętam modlitwę, którą podczas pacierza z nami wypowiadał mój tato: „Do Ciebie, św. Józefie, uciekamy się w naszej niedoli”. Potem byłem rektorem kościoła akademickiego św. Józefa, dyrektorem Szkoły Nowej Ewangelizacji św. Józefa oraz założycielem i opiekunem duchowym wspólnoty „Mężczyzn św. Józefa” w Tarnowie. To św. Józef, jak widzę z perspektywy, w dużej mierze uczył i uczy mnie, jak być najpierw mężczyzną wobec Boga i siebie. Uczy też, jak być oblubieńcem wobec Kościoła, czyli żyjącym w celibacie mężczyzną. Pokazuje też, jak być ojcem w Kościele, nie będąc biologicznym ojcem dzieci, ale stając się dla ludzi cieniem Ojca niebieskiego, ojcem posłusznym Bogu i Kościołowi, przyjmującym, twórczym odwagą, pracowitym, niezatrzymującym na sobie.

Skąd wybór hasła „Patris corde”, czyli Ojcowskim sercem?

Posługa biskupia zbiega się z ogłoszonym przez papieża Franciszka Rokiem św. Józefa oraz listem apostolskim Patris corde. Tak więc hasło jakby się samo narzuca, zasugerował je niejako Ojciec Święty. Ponadto wielu świętych, także mistyków, mawiało, że wiek XXI będzie wiekiem św. Józefa. Ten świat tak wiele mówi o braterstwie, pięknie. Ale jak być rodzeństwem, kiedy nie ma Ojca? To jest utopia. Nie można być rodziną, kiedy każdy może być każdym, a wyklucza się Ojca. Dlatego tak istotne jest, by temu światu ukazywać prawdziwe źródło braterstwa – Boga Ojca. Być Jego cieniem, posługiwać jako biskup na wzór św. Józefa – ojcowskim sercem, to jest, jak rozumiem, tożsamość i misja biskupa.

Polecamy też wywiad opublikowany na stronie internetowej Niedzieli Małopolskiej.

2021-01-20 10:48

Ocena: +1 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Bp Artur Ważny poprowadzi rekolekcje akademickie

Przewodniczący Zespołu ds. Nowej Ewangelizacji przy Konferencji Episkopatu Polski poprowadzi w dniach 19-22 grudnia rekolekcje adwentowe w Duszpasterstwie Akademickim Emaus w Częstochowie.

„Adwent jest oczekiwaniem na szczególnego Gościa. Jeśli nie będziemy właściwie czekać, to mogą przyjść do naszego życia także goście niepożądani. Pamiętam, że kiedy w młodości stałem na warcie w nocy, powiedziano mi: uważaj, nie śpij, bądź cicho i pamiętaj, że rzeczy w nocy wyglądają inaczej niż w dzień. To jest swoista definicja wiary, nadziei i miłości – trzech strażników, którzy pomagają nam stać na warcie. Zapraszam was na rekolekcje, podczas których będziemy mówić, jak właściwie stać, żeby ten najważniejszy Gość mógł przyjść, a inni niepożądani goście do naszego życia nie weszli” – zachęca bp Artur Ważny w filmie opublikowanym na Facebooku Duszpasterstwa Akademickiego Emaus w Częstochowie.

CZYTAJ DALEJ

Św. Florian - patron strażaków

Św. Florianie, miej ten dom w obronie, niechaj płomieniem od ognia nie chłonie! - modlili się niegdyś mieszkańcy Krakowa, których św. Florian jest patronem. W 1700. rocznicę Jego męczeńskiej śmierci, właśnie z Krakowa katedra diecezji warszawsko-praskiej otrzyma relikwie swojego Patrona. Kim był ten Święty, którego za patrona obrali także strażacy, a od którego imienia zapożyczyło swą nazwę ponad 40 miejscowości w Polsce?

Zachowane do dziś źródła zgodnie podają, że był on chrześcijaninem żyjącym podczas prześladowań w czasach cesarza Dioklecjana. Ten wysoki urzędnik rzymski, a według większości źródeł oficer wojsk cesarskich, był dowódcą w naddunajskiej prowincji Norikum. Kiedy rozpoczęło się prześladowanie chrześcijan, udał się do swoich braci w wierze, aby ich pokrzepić i wspomóc. Kiedy dowiedział się o tym Akwilinus, wierny urzędnik Dioklecjana, nakazał aresztowanie Floriana. Nakazano mu wtedy, aby zapalił kadzidło przed bóstwem pogańskim. Kiedy odmówił, groźbami i obietnicami próbowano zmienić jego decyzję. Florian nie zaparł się wiary. Wówczas ubiczowano go, szarpano jego ciało żelaznymi hakami, a następnie umieszczono mu kamień u szyi i zatopiono w rzece Enns. Za jego przykładem śmierć miało ponieść 40 innych chrześcijan.
Ciało męczennika Floriana odnalazła pobożna Waleria i ze czcią pochowała. Według tradycji miał się on jej ukazać we śnie i wskazać gdzie, strzeżone przez orła, spoczywały jego zwłoki. Z czasem w miejscu pochówku powstała kaplica, potem kościół i klasztor najpierw benedyktynów, a potem kanoników laterańskich. Sama zaś miejscowość - położona na terenie dzisiejszej górnej Austrii - otrzymała nazwę St. Florian i stała się jednym z ważniejszych ośrodków życia religijnego. Z czasem relikwie zabrano do Rzymu, by za jego pośrednictwem wyjednać Wiecznemu Miastu pokój w czasach ciągłych napadów Greków.
Do Polski relikwie św. Floriana sprowadził w 1184 książę Kazimierz Sprawiedliwy, syn Bolesława Krzywoustego. Najwybitniejszy polski historyk ks. Jan Długosz, zanotował: „Papież Lucjusz III chcąc się przychylić do ciągłych próśb monarchy polskiego Kazimierza, postanawia dać rzeczonemu księciu i katedrze krakowskiej ciało niezwykłego męczennika św. Floriana. Na większą cześć zarówno świętego, jak i Polaków, posłał kości świętego ciała księciu polskiemu Kazimierzowi i katedrze krakowskiej przez biskupa Modeny Idziego. Ten, przybywszy ze świętymi szczątkami do Krakowa dwudziestego siódmego października, został przyjęty z wielkimi honorami, wśród oznak powszechnej radości i wesela przez księcia Kazimierza, biskupa krakowskiego Gedko, wszystkie bez wyjątku stany i klasztory, które wyszły naprzeciw niego siedem mil. Wszyscy cieszyli się, że Polakom, za zmiłowaniem Bożym, przybył nowy orędownik i opiekun i że katedra krakowska nabrała nowego blasku przez złożenie w niej ciała sławnego męczennika. Tam też złożono wniesione w tłumnej procesji ludu rzeczone ciało, a przez ten zaszczytny depozyt rozeszła się daleko i szeroko jego chwała. Na cześć św. Męczennika biskup krakowski Gedko zbudował poza murami Krakowa, z wielkim nakładem kosztów, kościół kunsztownej roboty, który dzięki łaskawości Bożej przetrwał dotąd. Biskupa zaś Modeny Idziego, obdarowanego hojnie przez księcia Kazimierza i biskupa krakowskiego Gedko, odprawiono do Rzymu. Od tego czasu zaczęli Polacy, zarówno rycerze, jak i mieszczanie i wieśniacy, na cześć i pamiątkę św. Floriana nadawać na chrzcie to imię”.
W delegacji odbierającej relikwie znajdował się bł. Wincenty Kadłubek, późniejszy biskup krakowski, a następnie mnich cysterski.
Relikwie trafiły do katedry na Wawelu; cześć z nich zachowano dla wspomnianego kościoła „poza murami Krakowa”, czyli dla wzniesionej w 1185 r. świątyni na Kleparzu, obecnej bazyliki mniejszej, w której w l. 1949-1951 jako wikariusz służył posługą kapłańską obecny Ojciec Święty.
W 1436 r. św. Florian został ogłoszony przez kard. Zbigniewa Oleśnickiego współpatronem Królestwa Polskiego (obok świętych Wojciecha, Stanisława i Wacława) oraz patronem katedry i diecezji krakowskiej (wraz ze św. Stanisławem). W XVI w. wprowadzono w Krakowie 4 maja, w dniu wspomnienia św. Floriana, doroczną procesję z kolegiaty na Kleparzu do katedry wawelskiej. Natomiast w poniedziałki każdego tygodnia, na Wawelu wystawiano relikwie Świętego. Jego kult wzmógł się po 1528 r., kiedy to wielki pożar strawił Kleparz. Ocalał wtedy jedynie kościół św. Floriana. To właśnie odtąd zaczęto czcić św. Floriana jako patrona od pożogi ognia i opiekuna strażaków. Z biegiem lat zaczęli go czcić nie tylko strażacy, ale wszyscy mający kontakt z ogniem: hutnicy, metalowcy, kominiarze, piekarze. Za swojego patrona obrali go nie tylko mieszkańcy Krakowa, ale także Chorzowa (od 1993 r.).
Ojciec Święty z okazji 800-lecia bliskiej mu parafii na Kleparzu pisał: „Święty Florian stał się dla nas wymownym znakiem (...) szczególnej więzi Kościoła i narodu polskiego z Namiestnikiem Chrystusa i stolicą chrześcijaństwa. (...) Ten, który poniósł męczeństwo, gdy spieszył ze swoim świadectwem wiary, pomocą i pociechą prześladowanym chrześcijanom w Lauriacum, stał się zwycięzcą i obrońcą w wielorakich niebezpieczeństwach, jakie zagrażają materialnemu i duchowemu dobru człowieka. Trzeba także podkreślić, że święty Florian jest od wieków czczony w Polsce i poza nią jako patron strażaków, a więc tych, którzy wierni przykazaniu miłości i chrześcijańskiej tradycji, niosą pomoc bliźniemu w obliczu zagrożenia klęskami żywiołowymi”.

CZYTAJ DALEJ

Warszawa/ W sobotę rozpoczyna się w parafiach peregrynacja relikwii rodziny Ulmów

2024-05-04 07:58

[ TEMATY ]

relikwie

peregrynacja

Marzena Cyfert

Relikwie bł. Rodziny Ulmów

Relikwie bł. Rodziny Ulmów

W sobotę w parafiach archidiecezji warszawskiej i diecezji warszawsko-praskiej rozpoczyna się peregrynacja relikwii błogosławionej rodziny Ulmów - Józefa i Wiktorii i ich siedmiorga dzieci zamordowanych przez Niemców w 1944 r. za ratowanie Żydów. Potrwa do 18 maja.

Peregrynacja rozpocznie się 4 maja w bazylice archikatedralnej św. Jana Chrzciciela na Starym Mieście, gdzie o godz. 19.00 mszy św. będzie przewodniczył kard. Kazimierz Nycz.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję