Reklama

Okiem felietonisty

Nie popychajmy rzeki

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Niemały kłopot mam z ekonomiką,/ która się w ręce dostała magikom,/ co jak kapłani afrykańskich plemion/ gusła sprawują nad wyschniętą ziemią” – pisał w poemacie Sąd nad Don Kichotem Antoni Słonimski. Dotyczyło to ekonomiki socjalistycznej, która rzeczywiście przypominała czarną magię. Przekonałem się o tym podczas studiów, kiedy to na pierwszym roku mieliśmy ekonomię polityczną kapitalizmu, a na drugim – ekonomię polityczną socjalizmu. Ekonomia polityczna kapitalizmu była logiczna: wszystko tam wynikało jedno z drugiego, więc studiowanie jej było nawet przyjemne. Z ekonomią polityczną socjalizmu – odwrotnie. Sprawiała ona wrażenie steku jakichś chaotycznych bredni, których już nawet nie zrozumienie, ale po prostu uchwycenie sensu przekraczało możliwości umysłu ludzkiego. W tej sytuacji nie było innego wyjścia jak nauczenie się tych bezsensownych formułek na pamięć – i tak właśnie wszyscy robili. Rzeczywiście, przypominało to jakieś guślarskie zaklinanie rzeczywistości, więc nic dziwnego, że i Antoniemu Słonimskiemu nasunęło się takie porównanie. Nie to jednak było najgorsze, tylko to, że promotorzy tej potwornej bredni, na duraczeniu całych pokoleń studentów ciułali sobie tytuły uczonych doktorów, doktorów habilitowanych i profesorów. Przetrwali oni w stanie nienaruszonym sławną transformację ustrojową. Skutki tego odczuwamy do dzisiaj i obawiam się, że będziemy odczuwali jeszcze długo albo nawet zawsze, bo rzesze ludzi, którzy w dobrej wierze przyswoili sobie te brednie, odrzucają z niedowierzaniem lub nawet z pogardą wszelkie proste wyjaśnienia zjawisk ekonomicznych. Doświadczył tego red. Stanisław Michalkiewicz występujący podczas jakiejś kampanii wyborczej w rządowej telewizji, kiedy to red. Marek Maldis przesłuchiwał go na okoliczność wolnorynkowego programu UPR. Pan Michalkiewicz tłumaczył mu wszystko cierpliwie, ale skutek był taki, że na koniec pan Maldis stwierdził: „jeśli ja to wszystko rozumiem, to nie może być prawda”. W odpowiedzi pan Michalkiewicz zaapelował do niego, żeby miał więcej zaufania do swego umysłu.

Reklama

Właśnie z tego powodu ludzie powtarzają sobie pytanie, dlaczego ekonomistów jest więcej niż astronomów, i odpowiadają, że dlatego, iż astronomowie wiedzą, że gwiazdy poruszają się same. Tymczasem wielu ekonomistów myśli, że gdyby pracowicie nie popychali rzeki, to nie popłynęłaby ona do morza, tylko w górę. Inaczej uważał Stefan Kisielewski, który nawet w najczarniejszej fazie socjalizmu nie dał się zwariować. Mawiał, że cała ekonomia polega na tym, żeby tanio wyprodukować albo kupić i drogo sprzedać. Co ponadto jest, od Złego pochodzi – oczywiście, z wyjątkiem tego, jak to zrobić w konkretnych sytuacjach. I to właśnie powinno być przedmiotem porządnej ekonomii – bo ludzie skłonność do kalkulowania mają we krwi, więc kalkulują bez żadnego przymusu ani nawet zachęty. Tak twierdził laureat Nagrody Nobla z ekonomii w 1992 r. Gary Stanley Becker, który w książce Ekonomiczna teoria zachowań ludzkich swoje spostrzeżenia udokumentował. Niestety, spora część ludzi, również ze środowisk opiniotwórczych, myśli inaczej – o czym swego czasu pisał Stanisław Michalkiewicz: „przekonałem się podczas spotkania z klerykami w Seminarium Duchownym w Łowiczu – konkretyzował. – Kiedy powiedziałem, że państwo nie powinno prowadzić działalności charytatywnej, jeden z nich nie wytrzymał i przerwał mi słowami: panie Michalkiewicz, co za bzdury pan opowiada! Przecież gdyby nie było przymusu, to nikt biednym nie chciałby pomagać! – a cała sala nagrodziła to wystąpienie gromkimi oklaskami. Kiedy oklaski umilkły, powiedziałem: nie wiem, czy ksiądz zdaje sobie sprawę z tego, co teraz powiedział. Wprawdzie wyraził ksiądz tę myśl innymi słowy, ale sens jest taki, że Ewangelia Chrystusowa nie nadaje się do praktycznego zastosowania w życiu. Tak myśleć nie wypada, będąc księdzem katolickim. I dopiero potem zaczęła się prawdziwa dyskusja, która przeciągnęła się aż do trzeciej w nocy”. Okazuje się, że w tej dziedzinie występuje mnóstwo nieporozumień, które częściowo wynikają ze wspomnianego duraczenia, a częściowo z niewiedzy. Innym razem p. Michalkiewicz brał udział w sympozjonie pod patronatem p. marszałek Alicji Grześkowiak na tematy ekonomiczne. Było tam sporo księży, spośród których jeden zwierzył mu się, że dopiero z jego wystąpienia dowiedział się o istnieniu czegoś takiego jak dług publiczny. Kiedyś biskupi byli jednocześnie wielkimi przedsiębiorcami, więc zagadnienia ekonomiczne rozumieli, podobnie jak dzisiaj proboszczowie, zwłaszcza ci, którzy coś budują. Ale to nie oni piszą listy pasterskie poruszające materie gospodarcze i z tym czasami bywa problem, który sprowadza się do tego, że Kościół mimowolnie uprawia propagandę socjalistyczną.

Tymczasem w ekonomii, podobnie jak w medycynie, najważniejszą zasadą powinno być primum non nocere, co się wykłada, by – po pierwsze – nie szkodzić. I zwłaszcza my, Polacy – szczególnie ci trochę starsi – powinniśmy nie tylko o tym wiedzieć, ale i wyciągać wnioski z tego, co sami przeżyliśmy. Mam na myśli sławną transformację ustrojową. Panuje przesąd, że zaczęła się ona od „okrągłego stołu”, podczas gdy tak naprawdę – w październiku 1988 r. Wtedy „komunistyczny” jeszcze Sejm uchwalił tzw. ustawę Wilczka, czyli ustawę o działalności gospodarczej, która weszła w życie 1 stycznia 1989 r., podczas gdy „okrągły stół” rozpoczął się dopiero 6 lutego 1989 r. To właśnie ta ustawa demontowała w Polsce socjalizm realny, w dodatku przy pomocy kilku zdań, które dzisiaj brzmią, jak „oczywista oczywistość”, ale wtedy były rodzajem przewrotu kopernikańskiego. Pierwsze zdanie, które stało się przepisem tej ustawy, brzmiało, że „każdy” ma prawo prowadzenia działalności gospodarczej i – poza nielicznymi wyjątkami – nie musi oczekiwać na niczyje pozwolenie. Drugie zdanie, które też stało się przepisem tej ustawy, głosiło, że dozwolona jest każda forma działalności gospodarczej, która nie jest zakazana przez prawo. Kto żył w tamtych czasach, ten nie może nie pamiętać, że dzięki tej ustawie – niczym krople deszczu, które padły na wyschniętą ziemię – nagle pojawiły się towary, których wcześniej nie można było kupić nawet na kartki. Takie były skutki odblokowania narodowego potencjału gospodarczego, który potem, niestety – z przyczyn politycznych, których nie czas tutaj przypominać – został ponownie zablokowany. Jak się zatem okazuje, znalezienie remedium na gospodarcze bolączki nie przekracza możliwości umysłu ludzkiego, dla którego pomocna może być najnowsza książka Tomasza Cukiernika Wolnorynkowa koncepcja państwa – przedmowę do niej, zatytułowaną: Poradnik dla poszukujących, napisał cytowany tu Stanisław Michalkiewicz.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

2020-11-25 11:05

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Bp Miziński: bądźmy wierni dziedzictwu św. Wojciecha

– Dzisiaj musimy się zapytać, co uczyniliśmy z tym dziedzictwem, które przyniósł nam św. Wojciech – mówił w homilii bp Artur Miziński, Sekretarz Generalny Konferencji Episkopatu Polski, który 23 kwietnia w uroczystość św. Wojciecha, patrona Polski przewodniczył Mszy św. w kościele św. Wojciecha w Częstochowie.

– Zapewnienie Chrystusa zmartwychwstałego w słowach: „Gdy Duch Święty zstąpi na was, otrzymacie Jego moc i będziecie moimi świadkami w Jeruzalem i w całej Judei, i w Samarii, i aż po krańce ziemi” zrealizowało się nie tylko w życiu apostołów, ale także w życiu i posłudze ich następców. Św. Wojciech jest tego jasnym przykładem – podkreślił bp Miziński.

CZYTAJ DALEJ

Św. Marek, Ewangelista

[ TEMATY ]

św. Marek

Arkadiusz Bednarczyk

Św. Marek (A. Mirys, Tyczyn, XVIII wiek)

Św. Marek (A. Mirys, Tyczyn, XVIII wiek)
CZYTAJ DALEJ

Poligon świata i pokój serca

2024-04-25 07:30

[ TEMATY ]

felieton (Łódź)

Adobe Stock

Sporo jeżdżę po Łodzi: odwożę wnuczki ze szkoły do domu albo na zajęcia muzyczne. Dwa, trzy razy w tygodniu. Lubię to, chociaż korki i otwory w jezdniach dają nieźle popalić. Ale trzeba jakoś dzieciom pomóc; i na stare lata mieć z żoną poczucie przydatności. Poza tym: zakupy, praca – tak jak wszyscy. Zatem: jeżdżę, widzę i opisuję.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję