Organizatorzy od trzech lat przygotowywali się do świętowania małego jubileuszu 10. edycji kongresu. – Mieliśmy wiele pomysłów na same wykłady. Chcieliśmy się spotkać w dużo większym gronie. Miał być też bal. Z wyprzedzeniem zarezerwowaliśmy wielką salę na 400 osób. Koronawirus zwyczajnie nas uziemił. Ilość uczestników zmniejszyliśmy o połowę. W sąsiednich powiatach pojawiały się ograniczenia w kolorze żółtym i czerwonym. W każdej chwili liczyliśmy się z możliwością nagłego odwołania kongresu. Reżim sanitarny wniósł atmosferę zagrożenia i wyciszenia. Nie tak planowaliśmy, nie tak. Dzisiaj, w niedzielne popołudnie, możemy spokojnie powiedzieć – udało się. Dzięki Bogu udało się. Nasze ludzkie plany i możliwości okazały się o wiele za małe. Dziś wiemy, że duchowe i modlitewne wsparcie małżonków pozwoliło przeprowadzić nasz najniezwyklejszy kongres – powiedzieli pełni emocji organizatorzy.
Ogólnopolski Kongres Małżeństw już od 10 lat odbywa się w Świdnicy
Ważne pytania
Reklama
– To życie podpowiedziało nam, czym mamy się zająć podczas tego jubileuszowego kongresu. To tematyka świętowania i zarazem codzienności. Te dwa wymiary uwidaczniają się w naszym życiu najbardziej i oba też są na etapie współczesnej transformacji, jeśli chodzi o teorię i praktykę. Czy świętowanie to tylko wolny czas? Czy codzienność to wyczerpująca pogoń za tym, by mieć, by zapewnić sobie i bliskim elementarny poziom bytowania? – zapytał już na samym początku kongresu ks. Krzysztof Ora, delegat biskupa ds. duszpasterskich. Na te pytania próbował odpowiedzieć już w pierwszym wykładzie benedyktyn ze słowackiego Samporu o. Cyprian Tomaszczuk OSB, który przed laty, jeszcze jako ks. Roman, zapoczątkował Ogólnopolski Kongres Małżeństw.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Między modlitwą a pracą
Zakonnik ze Słowacji odniósł się do benedyktyńskiego hasła Ora et labora, które obrazuje dwa podstawowe wymiary chrześcijańskiego życia: modlitwę i pracę. – Dziś z pracą mamy kłopot, bo zajmuje nam ona mnóstwo czasu i jest poddana filozofii konsumpcjonizmu. Pracujemy, a wręcz harujemy bez opamiętania. Wtedy łatwo dochodzi do demontażu relacji rodzinnych i do deformacji osobowości. Lekarstwem na pracoholizm jest umiar – wyjaśnił benedyktyn. Dalej o. Cyprian mówił o modlitwie, której pomaga cisza i milczenie. One pomagają wyostrzyć wewnętrzny słuch i wpuszczają powietrze do naszego życia. W takiej przestrzeni rodzi się dobre słowo. – Może się wydawać, że między pracą a modlitwą rodzi się pewne napięcie. A rozwiązaniem tego napięcia jest świętowanie, które sprawia, że praca zaczyna mieć głębszy sens. Świętowanie, czyli oddanie czasu najpierw Bogu sprawia, że moje myślenie zaczyna się zmieniać – wyjaśnił prelegent i przestrzegł, żeby świętowania nie ograniczać jedynie do odpoczynku, bo w ten sposób sprowadzamy siebie do poziomu zwierzęcia, które tylko pracuje i odpoczywa. Tylko człowiek potrafi świętować, czyli zatrzymać się po to, aby otworzyć się na transcendencję.
Prelekcje i wykłady były sednem trzydniowego Kongresu. Nie sposób wszystkiego opisać i skomentować. Dlatego gorąco polecamy stronę internetową www.kongresmalzenstw.pl, gdzie znajdziemy nagrania video z wielu tegorocznych wystąpień.